Wyniki i statystyki dzień #38: Game-winner Crawforda, dogrywka w Los Angeles i Detroit

28 drużyn rozgrywało dziś mecz ligowy NBA. 14 spotkań, wczoraj dzień przerwy ze względu na święto, więc dziś trzeba było trochę nadrobić. Ciężko ogarnąć taki nawał spotkań ale po kolei, pomalutku, damy radę. Zerknijmy zatem co działo się minionej nocy za oceanem.

Brooklyn Nets (8-12) – Minnesota Timberwolves (8-11) 102:112 (26:22, 23:32, 23:35, 30:23)

18:00 polskiego czasu a tu już pierwsze spotkanie. Nets podejmowali u siebie Timberwolves. Fajnie widzieć Derricka Rose’a (25pts, 11-17fg, 2-2fg3) w tak dobrej dyspozycji. Tylko 9 punktów Andre Wigginsa nie przeszkodziło „Wilkom” w odniesieniu zwycięstwa. Robert Covington (7pts, 6reb, 5stl) jest kozak obrońcą ale myślę, że nie odkryłem tym Ameryki. Gospodarzy pogrążyła statystka strat (18-7), T-Wolves zanotowali aż 15 przechwytów przy zaledwie dwóch Nets. Joe Harris oraz Spencer Dinwiddie zaliczyli po 18 punktów (najwięcej w drużynie). Słaby mecz rozegrał D’Angelo Russell (5pts, 2-10fg, 0-6fg3).

 

Los Angeles Clippers (12-6) – Memphis Grizzlies (12-6) 112:107 (16:22, 28:30, 31:18, 23:28, 14:9)

Dogrywka potrzebna była w Los Angeles by rozstrzygnąć zwycięzcę pojedynku Clippers vs Grizzlies. Ostatecznie to gospodarzom udało się wygrać i tym samym zanotowali 8 zwycięstwo w ostatnich 10 meczach. Niezawodny w tym sezonie Montrezl Harrell miał najwięcej punktów i zbiórek w swojej drużynie (22pts, 11reb). Tym razem lepszy występ zaliczył Danilo Gallinari (20pts, 9reb, 5-8fg3). Być może gdyby w najważniejszym momencie spotkania nie zabrakło Mike’a Conley’a (19pts, 11ast, 6fo) to „Miśki” cieszyłyby się ze zwycięstwa. Marc Gasol (27pts, 13reb, 7ast) jest wciąż jednym z najlepszych na świecie na swojej pozycji.

 

Detroit Pistons (9-7) – Houston Rockets (9-8) 116:111 (34:30, 27:26, 17:23, 20:19, 18:13)

Wydawało się, że Rockets złapali już ten rytm, ten przysłowiowy wiatr w żagle i będąc na fali poradzą sobie z Pistons. Nic z tych rzeczy. Co prawda „Tłoki” rozstrzygnęły pojedynek dopiero w dodatkowych pięciu minutach meczu ale ich 9 zwycięstwo w sezonie stało się faktem. Fantastycznych pojedynek podkoszowych, który ciężko powiedzieć kto wygrał. – Clint Capela (29pts, 21reb, 12oreb, 14-21fg, 2stl, 3blk) vs Andre Drummond (23pts, 20reb, 9oreb, 9-18fg, 3stl, 5blk). Najlepiej punktującym zawodnikiem Pistons był Blake Griffin (28pts, 9reb, 4ast). W Rockets z kolei nie trudno zgadnąć, że najwięcej „oczek” uzbierał James Harden (33pts, 8ast, 12-14ft), aczkolwiek skuteczność tego zawodnika była w tym meczu słaba (9-27fg, 3-11fg3), do tego „Broda” zanotował aż 7 strat.

 

Atlanta Hawks (3-16) – Boston Celtics (10-9) 96:114 (23:45, 22:16, 19:21, 32:32)

Pierwsza kwarta wygrana przez Celtics 45-23 rozstrzygnęła tak na dobrą sprawę losy meczu. Dobre otwarcie spotkania przez C’s to w tym sezonie rzadkość, do tej pory zazwyczaj gonili wynik co czasami wychodziło a czasami nie, tym razem jednak to oni od początku rozdawali karty lecz nie oszukujmy się, gdyby w tym spotkaniu nie wygrali to z pewnością nad Stevensem i jego podopiecznymi zawitałyby czarne chmury. Al Horford (kolano) nie zagrał. Gordon Hayward (11pts, 5reb, 4ast) ponownie z ławki. Najjaśniejszym punktem zespołu był Aron Baynes (16pts, 9reb). Trae Young (5pts, 2-7fg, 0-5fg3) notuje obecnie gorszą skuteczność zza łuku niż Lonzo Ball w swoim rookie season. Niewiele brakuje i będzie także miał słabszą skuteczność ogólną niż zawodnik Lakers ze swojego pierwszego sezonu w NBA. Hawks w tym meczu rzucali na mizernych 17% zza łuku (6-35fg3). Najlepszy zawodnik „Jastrzębi” to ponownie Jeremy Lin (19pts, 5reb, 10ast).

 

New York Knicks (6-14) – New Orleans Pelicans (10-9) 114:109 (28:34, 31:26, 28:30, 27:19)

Emmanuel Mudiay (27pts, 7reb, 4stl) zdobył 15 punktów w ostatniej kwarcie ze swojej najlepszej zdobyczy w sezonie czyli 27 „oczek” i poprowadził Knicks do drugiego zwycięstwa z rzędu co w ich przypadku jest już niemałym sukcesem. Enes Kanter (17pts, 12reb) miał double-double a świetne minuty z ławki zaoferował debiutant Allonzo Trier (25pts, 9-12fg, 3-3fg3). Tym razem Tim Hardaway Jr. (7pts, 2-15fg, 1-7fg3) miał słabszy dzień. W obozie gości najlepszym graczem był Anthony Davis (33pts, 12reb). 22 „oczka” dołożył Jrue Holiday. Zabrakło świetnej formy jaką miał ostatnimi czasy E’Twaun Moore, dziś tylko 3 punkty i 1-7 z gry.

 

Philadelphia 76ers (13-8) – Cleveland Cavaliers (3-14) 112:121 (23:31, 31:23, 29:30, 29:37)

Kto by pomyślał, że drużyną, która jako pierwsza pokona 76ers w ich własnej hali to będą Cavaliers… Trzech zawodników gości zdobyło w tym meczu minimum 20 punktów – Cedi Osman (20pts, 8reb), Collin Sexton (23pts, 10-18fg) oraz Rodney Hood (25pts, 5-7fg3). Pod koszem dominował Tristan Thompson (18pts, 13reb, 8oreb) a ważne 19 punktów z ławki dołożył Jordan Clarkson. Imponujące 10-12 z gry zaliczył Ben Simmons (22pts), który oprócz tego miał także 10 asyst. W ekipie 76ers czterech graczy przekroczył 20-stkę. Oprócz Simmonsa zrobili to jeszcze Jimmy Butler (22pts, 8-14fg) oraz JJ Redick (23pts, 4-8fg3). Double-double miał Joel Embiid (24pts, 12reb).

 

Toronto Raptors (16-4) – Washington Wizards (6-12) 125:107 (38:26, 32:36, 31:25, 24:20)

Kawhi Leonard (27pts, 10reb, 12-22fg) poskładał ogórków z Waszyngtonu. Coś ucichła ostatnio sprawa z Johnem Wallem (11pts, 11ast, 7to) oraz Bradley’em Bealem (20pts, 7-16fg), czyżby cisza przed burzą, a raczej bombą? W każdym bądź razie muszą działać i to najlepiej jak najszybciej. Ciężko się ogląda ich obecną koszykówkę, nie widać tej chemii w zespole na boisku a w sporcie drużynowym bez tego to ciężko cokolwiek zdziałać. Raptors wykonali zadanie i obecnie z ładnym rekordem 16-4 siedzą sobie wygodnie w fotelu lidera konferencji wschodniej.

 

Indiana Pacers (11-8) – San Antonio Spurs (9-9) 100:111 (23:29, 22:25, 24:28, 31:29)

Pacers bez Oladipo tracą ogromnie dużo na jakości w efekcie przegrali teraz drugi mecz z rzędu. Dodajmy teraz jeszcze absencję Mylesa Turnera (kostka), to nie mogło się skończyć innym rezultatem niż zwycięstwo Spurs. Zawodnik meczu – LaMarcus Aldridge (33pts, 14reb, 14-25fg). Nie można jednak nie docenić wszechstronnego występu Rudy’ego Gay’a (11pts, 12reb, 7ast). Podopieczni McMillana zanotowali zaledwie 12% zza łuku (3-24fg3). Występujący pierwszy raz w pierwszej piątce w tym sezonie Domantas Sabonis miał dublet (19pts, 16reb).

 

Chicago Bulls (5-14) – Miami Heat (7-11) 96:103 (25:28, 13:32, 30:18, 27:25)

Heat kontra Bulls. Obie ekipy mają swoje problemy, jedna mniejsze, druga większe, stąd dla obu to mecz z kategorii obowiązkowe zwycięstwo, dlatego widowisko zapowiadało się na emocjonujące i nie inaczej było. W drugiej kwarcie goście odskoczyli na ponad 20 punktów ale gospodarze nie mieli zamiaru się poddać i po trzech kwartach strata była już tylko jednocyfrowa. Ostatecznie jednak Heat zdołali się obronić i zgarnąć 7 zwycięstwo w sezonie. Świetny występ Josha Richardsona (27pts, 10-16fg, 5-9fg3). Warto dodać, że poza grą wciąż jest rozgrywający „Żarów” czyli Goran Dragic. W zespole „Byków” w zasadzie grało dziś tylko trzech zawodników – Zach LaVine (24pts, 9ast), Justin Holiday (27pts, 13reb, 5-10fg3), Jabari Parker (23pts, 10reb), o reszcie nawet szkoda wspominać.

 

Oklahoma City Thunder (12-6) – Charlotte Hornets (9-9) 109:104 (33:31, 29:26, 27:23, 20:24)

Russell Westbrook (30pts, 12reb, 8ast) poprowadził Thunder do zwycięstwa w meczu domowym przeciwko Hornets. Dobrą formę trzyma Dennis Schroder (23pts, 4-8fg3), który tym razem wyszedł w pierwszym składzie w obecności kilku ostatnich urazów graczy „OKC”. Więcej minut teraz powinien otrzymywać Deonte Burton (11pts, 4-8fg, 21min), który dziś rozegrał całkiem niezłe zawody. 25 punktów i 8 asyst Kemby Walkera tym razem nie pomogło i Hornets musieli przyjąć 9 porażkę w sezonie na klatę. Nie wystąpił Tony Parker (żebro).

 

Milwaukee Bucks (13-5) – Phoenix Suns (4-14) 114:116 (30:34, 31:30, 29:27, 24:25)

Jamal Crawford (11pts, 5-13fg) wciąż to ma! Niesamowite to było, zerknijcie sobie. Wielki szacun dla Suns bo ograli jedną z najgorętszych ekip obecnie w lidze, która do dzisiejszego spotkania przegrała u siebie zaledwie 1 spotkanie. Co ciekawe dla „Słońc” to premierowe zwycięstwo wyjazdowe w tym sezonie a znacznie do niego przyczynił się występ Devina Bookera (29pts, 7ast, 3stl). Kolejny turbo występ Giannisa Antetokounmpo (35pts, 10reb, 14-16fg) tym razem zdał się na marne w kontekście sukcesu drużynowego. Brook Lopez (7pts, 3-17fg, 4blk) to, że zbierać nie potrafi to już wiemy ale dziś załączył mu się tryb sprzed kilku sezonów, gdzie nie miał pojęcia także jak rzucać zza łuku (0-12fg3!).

 

Denver Nuggets (12-7) – Orlando Magic (9-10) 112:87 (21:19, 33:22, 26:27, 32:19)

Nuggets bez problemów ograli Magic w Pepsi Center i zanotowali tym samym swoją 12 wygraną w sezonie. Kluczem do sukcesu okazała się przede wszystkim lepsza praca na tablicach „Bryłek” – 51:37 w zbiórkach oraz 12:4 w zbiórkach ofensywnych. Nikola Jokic (6pts, 10reb, 11ast) zanotował trzecie w sezonie i drugie z rzędu double-double przy użyciu zbiórek i asyst. Najlepszym punktującym w meczu był rezerwowy Trey Lyles (22pts, 9-15fg). W zespole gości zaledwie trzech zawodników przekroczyło barierę 10 punktów. Najwięcej z nich (18) miał Terrence Ross.

 

Golden State Warriors (13-7) – Portland Trail Blazers (12-7) 125:97 (24:27, 35:17, 33:29, 33:24)

Przełamanie nastąpiło w ekipie mistrzów NBA, którzy przerwali serię 4 porażek z rzędu i ograli u siebie Blazers. Ponownie nie wystąpili tacy zawodnicy jak Stephen Curry, Draymond Green, DeMarcus Cousins czy Alfonzo McKinnie. 32 punkty, 8 zbiórek, 7 asyst, 2 przechwyty oraz 3 bloki miał Kevin Durant. 31 „oczek” oraz 8 zbiórek dołożył Klay Thompson. Wymieniona dwójka była dziś dobrze wspierana przez Quinna Cooka (19pts, 5-8fg3). Bardzo dobry występ z ławki zanotował Jordan Bell (5pts, 5reb, 7ast, 2stl, 2blk, +26), miejmy nadzieję, że przełomowy bo w tym sezonie można śmiało rzec, że nie gra (nie licząc ogonów w 'garbage time’). Po stronie gości 23 punkty i 8 asyst zdobył Damian Lillard.

 

Los Angeles Lakers (11-7) – Utah Jazz (8-11) 90:83 (22:16, 16:22, 26:25, 26:20)

Jazz zanotowali trzecią porażkę z rzędu oraz 5 w ostatnich 6 meczach. Nie jest dobrze, na dodatek z urazem zszedł Donovan Mitchell (12min, 4pts, 2-9fg). 39% skuteczności z gry oraz ledwie 17% zza łuku to liczby zdecydowanie poniżej oczekiwań jak na zespół posiadający tyle jakości oraz świetnego szkoleniowca. Słabszy dzień nie zdarza się co mecz, tu ewidentnie coś nie gra, podobna sytuacja co u Celtics w sumie. Lakers tymczasem świętują 11 wygraną w sezonie. Prowadzeni w tym starciu przez LeBrona Jamesa (22pts, 10reb, 7ast) oraz Brandona Ingrama (24pts, 6reb, 8-14fg) zespół z LA popełnił aż 23 straty. Rywale na ich szczęście nie pozostawali im w tym aspekcie dłużni (19 strat Jazz).

 

 

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

 

 

Komentarze do wpisu: “Wyniki i statystyki dzień #38: Game-winner Crawforda, dogrywka w Los Angeles i Detroit

  1. Dobra robota Adrian. 14 meczów to nie przelewki. Odkryciem miesiąca jest Trier z Knicks. MIP jak na razie dla Harrella. Lopez 12 pudeł za trzy…co za czasy ;)

    1. Wytłumacz mi Woj, jak to jest. Trier był obok Markannena gwiazdą i liderem w Arizonie, a teraz z tego co widzę, dużo osób po praz pierwszy o nim słyszy (nie mam na myśli Ciebie). To samo z Tatumem, czy dziwna akcja 76ers, gdzie wzieli Fultza, któ©y w NCAA nie pokazał wcale tak dużo, oprócz ogrywania jak tyczki pół-amatorów ze słabych drużyn.

    2. Fultz zaraz zmieni otoczenie . Natomiast nie wiem czym kierowali się sixers stawiając na niego. Ainge go przehypował? Z Trierem stawiam na słabszą defensywę, gorsze work outy, może dysleksję ;)

    3. Ainge zagrał z 76ers w szachy 5D ;)
      Co do Triera to te zawieszenia na uniwerku za niedozwolone substancję etc. miały wpływ na to ile grał ostatnio i dlatego poszedł z tak dalekim.

  2. Ciekawe czy po sezonie w Philly nie dojdzie też do zmiany trenera ;]

  3. Darek Róża wraca!!! Oby zdrowie sprzyjało. Wszyscy w niego zwątpili, on nadal w siebie wierzył i pokazuje, że słusznie.

  4. Coś jest nie tak z 76ers… Trójka gwiazd na kosmicznym procencie, butler i embiid po 60% FG, a simmons 80%, a tu wtopa.

  5. Ta liga jest bardziej porąbana niż nasz kopana Eklapa ;] postawić Cavs i Suns i można na tygodniową wiksę na Ibizę lecieć zamiast do roboty ;]

Comments are closed.