Wyniki i statystyki dzień #35: Kemba Walker > Kyrie Irving, triple-double Randle’a przeciwko Spurs

103 punkty Kemby Walkera w ostatnich dwóch meczach, wow. Co ten gość wyprawia w tym sezonie to głowa mała. Dodatkowo najlepsze jest to, że to nie są jedynie super osiągnięcia indywidualne ale także przekładają się na to zwycięstwa drużyny i Hornets całkiem realnie myślą w tym sezonie o playoffs. 35 noc za nami, przyjrzyjmy się zatem co się w niej wydarzyło.

Charlotte Hornets (8-8) – Boston Celtics (9-8) 117:112 (29:24, 25:32, 30:31, 33:25)

Celtics wciąż zawodzą, po dzisiejszej porażce z Hornets mają zaledwie jedno zwycięstwo więcej niż porażek. Brad Stevens rozpoczął mecz w nieco innym ustawieniu bowiem miejsce Gordona Haywarda (4pts, 8reb, 4ast) w pierwszej piątce zajął Aron Baynes (2pts, 2reb, 7min). Trener gości jednak szybko zrezygnował z usług swojego środkowego. Klasę w szeregu Celtics trzymał tradycyjnie ostatnio tylko i wyłącznie Kyrie Irving (27pts, 5reb, 11ast) ale bardzo dobry występ rozgrywającego nie wystarczył na rozpędzonego Kembe Walkera (43pts, 14-25fg, 7-13fg3) i jego Hornets.

 

Detroit Pistons (8-6) – Cleveland Cavaliers (2-13) 113:102 (38:27, 28:19, 27:23, 20:33)

Cavaliers wciąż bez Kevina Love’a oraz wciąż bez zwycięstwa na wyjeździe. Pistons zgodnie z przewidywaniami zdecydowanie wygrali zbiórkę (50-36) i to było jednym z kluczy to wygranej w dzisiejszym meczu. Double-double podzielili się obaj podkoszowi „Tłoków” – Andre Drummond (23pts, 16reb) oraz Blake Grffin (21pts, 12reb). Młody Collin Sexton w 24 minuty zgarnął 18 punktów oraz rozdał 4 asysty, dobrze, niech się ogrywa.

 

Indiana Pacers (11-6) – Utah Jazz (8-9) 121:94 (32:19, 25:28, 29:23, 35:24)

Jazz zgarnęli kolejny sromotny łomot w tym sezonie, ciekawe co jest przyczyną ich zaskakująco słabych wyników, w przedsezonowych zapowiedziach byli stawiani w czołówce zachodu a póki co z taką grą to będą się bić w ogóle o wejście do PO. Dobre zawody rozegrał Ricky Rubio (28pts, 10-13fg, 5-6fg3) ale poza nim to wszyscy poniżej swojej normy. Donovan Mitchell (7pts, 3-8fg) zawiódł. Zaledwie osiem oddanych rzutów to najmniejsza jego ilość w tym sezonie. Wysoka wygrana Pacers tym bardziej jest małym zaskoczeniem gdyż musieli oni sobie radzić bez swojego lidera czyli Victora Oladipo. Ciężar zdobywania punktów wziął zatem na siebie Bojan Bogdanovic (21pts, 9-14fg, 3-4fg3) a super rezerwowy Domantas Sabonis (19pts, 9reb, 9ast) otarł się o triple-double.

 

Philadelphia 76ers (12-7) – Phoenix Suns (3-13) 119:114 (26:36, 31:26, 35:24, 27:28)

Sixers polepszają domowy bilans do 9-0, ładnie lecą. Dziś przeciwnik z dolnej półki ale brawa dla gości za walkę bo nie położyli się i nie czekali na wyrok tylko podjęli walkę i trzeba powiedzieć, że zwycięstwo 76ers nie było przekonywujące. Joel Embiid (33pts, 17reb) zanotował już 11 spotkanie w tym sezonie z 30+ punktami i 10+ zbiórkami. Dodatkowo dołożył już 17 double-double w tegorocznych rozgrywkach oraz standardowo poćwiczył trochę rzucanie osobistych (9-12ft). Asysty zabrakło Benowi Simmonsowi (19pts, 11reb, 9ast) do uzyskania triple-double, ale najlepszy debiutant poprzedniego sezonu mógł pochwalić się świetną skutecznością (9-13). Zawodnicy gospodarzy oddali aż 42 rzuty wolne, czterech graczy Suns miało po 5 fauli na koncie a 6 przewinień popełnił Devin Booker (37pts, 8ast).

 

Atlanta Hawks (3-14) – Los Angeles Clippers (11-5) 119:127 (34:29, 30:32, 32:28, 23:38)

Piąte zwycięstwo z rzędu dla LA Clippers. Tym razem podopieczni Doca Riversa poradzili sobie na wyjeździe z Hawks. Myślicie, że te 42 rzuty wolne oddane przez Sixers to dużo? Może i tak, ale co powiecie na 47 oddanych przez gości z LA? Sam Montrezl Harrell (25pts, 11reb, 5stl) zdobył 15 „oczek” na linii osobistych. Clippers dopiero wygrywając ostatnią kwartę 38:23 przypieczętowali zwycięstwo w tym spotkaniu. Lou Williams (16pts, 11ast) ukończył zawody z dubletem. W obozie gospodarzy w końcu dobry mecz rozegrał Trae Young (25pts, 17ast), trójek wciąż nie trafia (1-5fg3) ale dobrze, że w ogóle punktuje, to się liczy. Jak widać o asysty nie ma co się martwić u niego bo chłopak ma niezły przegląd pola (7.8apg).

 

Memphis Grizzlies (11-5) – Dallas Mavericks (7-9) 98:88 (25:21, 28:28, 21:25, 24:14)

Tym razem na defensywę Grizzlies natknęli się Mavericks i także nie wyszli z tego starcia bez szwanku. Zaledwie 88 punktów zdobytych, z czego ledwie 14 w ostatniej odsłonie. Marc Gasol (17pts, 15reb, 4blk) i spółka notują obecnie bilans 7-1 w meczach domowych. Ponownie zatrzymali rywali na niskiej skuteczności (34%) a do tego dziś nieco pazura ofensywnego pokazał Mike Conley (28pts, 7-11fg3, 7ast). Najlepszy po stronie gości DeAndre Jordan miał 17 punktów oraz 20 zbiórek. Double-double także dla Luki Doncica (15pts, 10reb).

 

Milwaukee Bucks (12-4) – Denver Nuggets (10-7) 104:98 (25:29, 21:27, 32:21, 26:21)

Nuggets po świetnym początku teraz się trochę zacięli. Dziś musieli przełknąć gorycz porażki w Milwaukee. Najlepszy w ekipie „Bryłek” Jamal Murray miał 17 punktów, 8 zbiórek oraz 9 asyst. Zawodnikiem meczu został Giannis Antetokounmpo (29pts, 12reb, 6ast) dziś będąc świetnie wspieranym przez Erica Bledsoe (23pts, 8-10fg, 3-4fg3).

 

New Orleans Pelicans (10-7) – San Antonio Spurs (8-8) 140:126 (30:39, 38:28, 40:30, 32:29)

Szóste w karierze triple-double uzyskał Julius Randle (21pts, 14reb, 10ast) przebywając na parkiecie zaledwie dwie kwarty. Oprócz niego jeszcze trzech zawodników przekroczyło granicę 20 punktów w tym spotkaniu i nie sposób nie zgadnąć którzy to gracze byli. Będący ostatnio w kapitalnej formie strzeleckiej E’Twaun Moore (24pts, 11-16fg), rozgrywający Jrue Holiday (21pts, 9ast) oraz oczywiście Anthony Davis (29pts, 13-22fg, 9reb). Pels zaaplikowali obronie Spurs aż 140 punktów, Pop z pewnością nie jest dumny z postawy swojej drużyny minionej nocy. W czwartej kwarcie posłał swoich starterów na ławkę bo było już po zawodach. DeMar DeRozan w 31 minut zdążył zdobyć 21 punktów, 6 zbiórek oraz 5 asyst. LaMarcus Aldridge (7pts, 10reb, 2-11fg) kontynuuje swoją niemoc strzelecką. W trzech z ostatnich czterech spotkań „LA” nie uzyskał skuteczności powyżej 25%.

 

Sacramento Kings (9-8) – Oklahoma City Thunder (10-6) 117:113 (37:24, 32:32, 15:29, 33:28)

Russell Westbrook (29pts, 13reb, 7ast) wrócił i Thunder przegrali, wniosek nasuwa się sam, hehe. Nie no, poważnie mówiąc to nie warto było skreślać Kings przed tym spotkaniem, zaskoczyli już kilkukrotnie w tym sezonie i jako drużyna, jako całokształt prezentują się naprawdę zaskakująco dobrze. Słabszy dzień miał De’Aaron Fox (6pts, 1-10fg, 13ast) ale zastąpili go koledzy, konkretnie Iman Shumpert (23pts, 9-18fg), Buddy Hield (25pts, 9-18fg, 5-10fg3) oraz Marvin Bagley III (15pts, 13reb), który z ławki popisał się double-double. Chyba jedyny pozytyw z tego spotkania dla gości to dobry mecz debiutanta Hamidou Diallo (22min, 18pts, 7-7fg) oraz pokazanie się z niezłej strony Timothe’ego Luwawu-Cabarrota (11pts, 5-8fg).

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

Komentarze do wpisu: “Wyniki i statystyki dzień #35: Kemba Walker > Kyrie Irving, triple-double Randle’a przeciwko Spurs

  1. Odpuszczenie Juliusa Randla przez LA to wieksza głupota niż podpisanie Denga i Mozgowa razem wziętych. Gracz który aktualnie jest lepszy od Balla, Kuzmy i Ingrama odchodzi z klubu za free?? Abrudalna decyzja Magica

    1. Rzeczywiście abrudalna. Jest jeszcze salary cap które w kolejnym sezonie przy rocznych umowach McGee Rondo czy KCP przejdzie w drugą po LeBronie gwiazdę…

  2. Widzę że 76’s to nowe pupile ligi kolejny mecz 40 osobistych Mr.Twitter niczym O’Neal za dawnych lat co się wpieprzy pod kosz to mu dokładają osobiste, akurat raz kiedy Suns zagrali dobrze to musieli przegrać z tymi burakami z Filadelfii plus sędziami

  3. Jak zobaczyłem wynik Thunder, to pomyślałem sobie to samo co ty, odnośnie Westbrooka ;-). Miśki są dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Znowu są zespołem przeciwko któremu inni nie lubią grać.

  4. Ja tego nie rozumiem, przeciez z tego co pamiętam to sam Divac nakłaniał Bjelice na transfer do Kings, a teraz afera że za dużo gra kosztem Bagleya

  5. LaMarcus Aldridge ma zawsze zwiechy jak kto inny w zespole zostaje liderem. Milwaukee Bucks w końcu są zespołem na jaki czekaliśmy, zobaczymy czy namieszają w PO.

Comments are closed.