Zapowiedź sezonu 2018/19: Los Angeles Lakers wracają do gry

Wielki plan Roba Pelinki i Magica Johnsona na lato 2018 zakładał pozyskanie dwóch gwiazd wielkiego kalibru. Z planu pozyskania Paula George’a nie wynikło kompletnie nic. Kawhi Leonard zmuszony został do przeprowadzki na Wschód, choć niejednokrotnie wyrażał chęć przenosin do Kalifornii (w grę wchodzili i wchodzą też Clippers). Duetowi P&J udało się natomiast namówić do gry w purpurowo-złotych kolorach samego LeBrona Jamesa. Wraz z Jamesem zaczęły się transfery innych, ciekawych, ale i kontrowersyjnych postaci jak Rajon Rondo, JaVale McGee, Lance Stephenson czy Michael Beasley (wszyscy na krótkich kontraktach). Co ważne, sternicy klubu nie oddali żadnego z młodych i utalentowanych graczy. Kyle Kuzma, Brandon Ingram, Josh Hart oraz Lonzo Ball pozostali w drużynie by doskonalić się oraz walczyć o play offs wraz z najlepszym zawodnikiem ligi. Na kolejny rok w drużynie pozostał Kentavious Caldwell-Pope. Wygląda na to, że Luke Walton ma w swoim zbiorze młodość, doświadczenie, finezję, ale i nieobliczalność. Jak to wszysto pogodzi i poukłada do końca fazy zasadniczej  by przywrócić Jeziorowcom play offs po 6 latach nieobecności?

Jeśli pamiętacie rozgrywki sezonu 2012-13 to były one dla Lakers również okresem wielkiej przebudowy. W drużynie pojawili się Dwight Howard czy Steve Nash by wspomóc starzejących się i rzadziej wygrywających Kobego Bryanta i Paua Gasola. Drużynę wówczas prowadził Mike Brown…

Finał sezonu był taki, iż w pierwszej rundzie play offs Lakers dostali „sweepa” od Spurs, a po chwili Howard grał już w Houston czy Nash przechodził na emeryturę. Zaczynający się lada dzień sezon #73 ma być całkiem inny. Ma być początkiem budowy, kolejnych, wielkich Lakers, którzy zamierzają już za kilka miesięcy nie tylko powrócić na scieżkę „play offs” ale również powalczyć o drugą gwiazdę wielkiego kalibru.

Lakers to drużyna, która w ostatnich latach straciła bardzo wiele, a jej poziom sportowy wyraźnie spadł. Dodatkowo odejście Kobego Bryanta na zasłużoną sportową emeryturę obniżył popularność ekipy z Hollywood. Kolejne wybory w drafcie nie dawały Jeziorowcom perpektyw na „wyjście z dołka”. Nazwiska pozyskiwane w drafcie trafiały nawet do kolejnych wymian (D’Angelo Russell) a management tracił cierpliwość. Przyjście Jamesa, lidera z krwi i kości, ma osłodzić kibicom w Staples Center kilka ostatnich lat niemocy…

UBYTKI

Kibice Lakers nie powinni specjalnie płakać po stracie Brooka Lopeza (Bucks) czy Juliusa Randle’a (Pelicans). Lopez w poprzednim sezonie niewiele wnosił do obrony Lakers, będąc w rankingu najgorzej zbierających centrów ligi. Jego gra coraz częściej stawała się dystansową, a przy większych zakusach na poprawę wyniku Jeziorowcy potrzebują bardziej atletycznego i walecznego centra, pod samą obręczą (oczywiście McGee nie jest Shaquiem, ani Cousinsem). Przede wszystkim mocniej broniącego i bijącego się o podkoszową przestrzeń. Nie ukrywajmy, iż Lopez uważany jest za jednego z miększych graczy, stroniącego od gry na kontakcie. Z kolei odejście Randle’a związane było z środkami przeznaczonymi nie tylko na pozyskanie Jamesa (154 mln USD za 4 lata gry), ale również nie blokowanie miejsca na kolejną gwiazdę w lato 2019. James sam może występować na czwórce, ale obok niego skutecznie będzie również walczył – bardziej wszechstronny w ataku od Randle’a – Kuzma.

Oczywistością było odejście od pomysłu gry z Isaiahem Thomasem. Praktycznie przejście do L.A. Jamesa rozwiało możliwość zatrudnienia byłej gwiazdy Celtów. Jak wiemy IT wylądował w Denver. No i Lakers w końcu pozbyli się niewygodnego kontraktu Luola Denga, rozpisując go na raty w kolejnych sezonach. Deng już od miesięcy nie tkwił w planach i strategii Luke’a Waltona. Dziś Anglik jest już graczem teamu z Minnesoty. Wszystkie te roszady pozwoliły na wprowadzenie do zespołu z L.A. nowych twarzy.

WZMOCNIENIA

Przede wszystkim LeBron James, który swoją osobą ma podnieść ( i podnosi) wartość marketingową klubu. Jego przyjście nie tylko ma poprawić bilans (35-47), ale również przywrócić wspomniane play offs. Oczywiście kolejnym krokiem Lakers ma być poprawa gry, podniesienie jakości zespołu, wniesienie młodzieży (Balla, Ingrama czy Kuzmy) na wyższy sportowy poziom oraz dalej przyciągnięcie następnego wielkiego gracza (Leonarda, Duranta czy kogo tam sobie wpiszecie). Dla mnie transfer LBJa gwarantuje Jeziorowcom awans do topowej ósemki Zachodu i podnosi szansę na drużyny na występ w II rundzie play offs (na dziś to maximum możliwości dla tego składu i zestawu graczy). Każdy wynik powyżej będzie dla mnie – osobiście – wielką niespodzianką.

Rajon Rondo, który w dwóch kolejnych sezonach z Bulls (mniej) i Pelicans (więcej) udowodnił jak wielkim jest generałem na boisku i poza nim. Jak znakomicie czyta plany, strategię i zamysły gry rywali. Koszykarskie IQ Mistrza NBA z czasów gry dla Boston Celtics ma pomóc zarówno Jamesowi jak i Waltonowi. Nie jest tajemnicą, że osoba RR#9 ma poprawić kontrolę tempa gry Lakers, ruch piłki czy otwieranie pozycji dla graczy – zarówno pod koszem jak i na obwodzie. Wraz z Rondo Lakers mają grać nowe „show time”. Rondo = przedłużenie ręki trenera.

Lance Stephenson, jeden z największych rywali Jamesa z czasów ich wspólnej gry w konferencji wschodniej. Tym razem ma być wsparciem zarówno dla Jamesa jak i Rondo, a jego indywidualne możliwości mają pomóc Lakersom w obronie. Lance jest szykowany do roli plastra na najgroźniejszych strzelców – najmocniejszych rywali – Rockets czy Warriors oraz Thunder czy Spurs. Jego „trash talking” ma wpływać na dyspozycję Jamesa Hardena czy Klay’a Thompsona. Temperament Lancelota ma pomóc budować atmosferę na boisku oraz w szatni drużyny.

JaVale McGee, nieco niespodziewany i zaskakujący transfer. Podkoszowy będący ofiarą drwin czy dowcipów, nie zawsze stosujący się do planu taktycznego. Czasami nie szanowany przez rywali. Dostający rolę pierwszego centra, który ma zapewniać zbiórki, bloki a czasami skakać po głowach rywali przy efektownym składzie. Typowy, podkoszowy zwierzak do brudnej roboty. Zadaniowiec, ale istotny i potrzebny drużynie.

Michael Beasley, jeszcze bardziej niespodziewany i bardziej zaskakujący transfer Johnsona i Pelinki.  Gdzieś za plecami Kyle’a Kuzmy i Brandona Ingrama Lakers wzięli pod skrzydła kolejnego, wszechstronnego skrzydłowego, do tego, z bardzo trudnym charakterem. Beasley wraz z McGeem, Rondo oraz Stephensonem tworzą „gang LeBrona”; czego obawiają się fani drużyny, to rozbicie od wewnątrz tego nowego, przemeblowanego zespołu. Czy tych trudnych charakterów nie jest aż nadto? Czy Luke Walton utrzyma zespół w ryzach??

LIDERZY

O kontroli, realizacji zadań, taktyki trenerskiej mają decydować James i Rondo. James będzie mobilizował, motywował kolegów i pociągnie zespół. Na pewno pozytywnie wpłynie na młodych graczy, z których kipi spory potencjał (tej młodości brakowało Jamesowi w Cavs). Sporo ze współpracy z Jamesem wyniosą Ingram, Kuzma i Hart. Wszyscy będą współpracować z piątce z Jamesem, korzystając z jego rad, ale i i podań. LeBron ma być i wg mnie będzie solidnym mentorem dla młodszego pokolenia. Pokolenia bez którego wsparcia ciężko mu będzie wrzucić zespół na wyższy poziom. Każdy z młodszych i nowych kolegów będzie potrzebny Jamesowi zarówno w obronie jak i w ataku. Jeśli Lakers mają grać efektywny i efektowny basket to muszą też polegać na drugim liderze, który również nie znosi przegrywać.

Rondo ma kierować ruchem piłki, spowalniać bądź przyspieszać tempo akcji, sterować pierwszą linią obrony nowych Lakers, a także współgrać z trenerem Waltonem. Lakers będą grać szybko z LeBronem na pozycji wysokiej, częściej oddającym piłkę w ręce Rondo czy też innych, młodszych kolegów. (Z pewnością niewiele z planu taktycznego Lakers obejrzeliśmy i obejrzymy jeszcze w pre-season; wiele jeszcze jest za tzw. kurtyną). Zespół będzie budowany również wokół strzelców, z maksymalnym wykorzystaniem Ingrama, Kuzmy i nawet Caldwella-Pope’a. Zarówno Rondo jak i James będą zapraszać kolegów do gry, nie tylko z kontry, ale i podczas akcji dwójkowych (praktycznie mając w piątce Kuzmę, Jamesa, Ingrama i McGee z każdym z nich można grać pick’n’rolla lub pick’n’popa). Dodatkowo jeśli zajdzie taka konieczność, można uruchamiać wysokimi lobami samego McGee.

SKŁAD

PG – Rajon Rondo, Lonzo Ball, Alex Caruso

SG – Kentaviuos Caldwell Pope, Lance Stephenson, Josh Hart, Isaac Bonga

SF – LeBron James, Brandon Ingram, Michael Beasley

PF – Kyle Kuzma, Travis Wear, Jonathan Williams, Sviatoslav Mykhailiuk

C – JaVale McGee, Mo Wagner, Ivica Zubac

TRENER

Za czasów Phila Jacksona, jeśli chciałeś mieć rozpracowaną zagrywkę rywala, to dawałeś ją w ręce – jeszcze zawodnika – Luke’a Waltona. Młody trener Lakers wykazywał się też swoimi zdolnościami trenerskimi u boku Steve’a Kerra czy podczas absencji trenera Mistrzów NBA. Potrafił świetnie współpracować z największymi gwiazdami Warriors, teraz staje przed trudniejszymi do prowadzenia graczami (Rondo, Stephensonem, Jamesem, Beasley’em czy McGeem). Kiedy zainteresowały się nim inne kluby NBA Lakers zdecydowali się zaoferować mu długi i lukratywny kontrakt. Nadchodzi sezon prawdy dla Luka Waltona. Taryfa ulgowa spada znad jego głowy i zarząd klubu – po mocno przepracowanym okresie transferowym – oczekuje solidnych wyników. Jeszcze kilka miesięcy wstecz mówiono, iż Lakers maskują się lub nie ujawiniają pełni potencjału by walczyć o kolejne wybory w drafcie. Teraz już nie obejrzymy nic z tych domysłów. Przyszedł czas prawdy. Czas pokazać wszystko co najlepsze.

Jeśli miałbym przewidzieć jak zagrają Lakers to pewnie postawiłbym na model Cavs. Tzn. piłką w rękach Rondo lub Jamesa i rozciąganie gry w każdą możliwą stronę boiska, następnie penetracje dwóch liderów z wyszukiwaniem wolnych zawodników. Również poszukiwanie izolacji i przewagi na którejś z pozycji np. na pozycji numer 3. Teoretycznie wszystko wydaje się proste w ataku, ale wg mnie największym kunsztem trenerskim Waltona będzie zagonienie „gangu LeBrona” do solidnej defensywy. Dużo mocniejszej aniżeli ta z czasów jego gry w Cavs. Na Zachodzie bowiem mamy więcej silniejszych i głodnych sukcesów drużyn (Thunder, Rockets, Nuggets, Jazz, Wolves czy Blazers). Obrona stanie się kluczem do wyższych wyników Lakers.

PROGNOZA

Zapowiada nam się fantastyczny sezon w konferencji zachodniej. Peleton drużyn próbujących pokonać Warriors (choćby w jednym meczu) rośnie. Dołączyli do niego właśnie Lakers, którzy gdzieś po drodze mają zamiar wyprzedzić takie marki jak Blazers, Spurs, Pelicans oraz Nuggets. Wiadomo, że purpurowo-złoci mierzą wysoko i wiemy też, że nie każdy z pozyskanych zawodników cechuje się cierpliwością czy zimną krwią. Stąd też te sygnały niedowierzania w powodzenie planu Johnsona i Pelinki (doszukiwanie się tykającej bomby). Roczne kontrakty pozwalają nam wierzyć, iż patrzymy na skład przejściowy. Choć z drugiej strony jeśli wszystko „zatrybi” to dlaczego nie mielibyśmy oglądać tej ekipy na dłużej?

Kiedy budowano skład konsultowano się z LeBronem Jamesem. To LBJ chciał mieć w składzie Rondo czy Stephensona. Dodatkowo James przenosząc się do L.A. wierzył i nadal wierzy w potencjał młodszych kolegów (Ball – Hart – Ingram – Kuzma). Szereg nazwisk i ta mieszanka młodości z doświadczeniem pozwala nam myśleć, iż Lakers stają się wielkim kandydatem do topowej ósemki. Czego należy życzyć fanom i zawodnikom Jeziorowców – zdrowia i cierpliwości.

 

TYP: 50-32 (ewentualnie 49-33) i awans od play offs z 5 lub 6 miejsca na Zachodzie

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

Komentarze do wpisu: “Zapowiedź sezonu 2018/19: Los Angeles Lakers wracają do gry

  1. Wypadałoby dodać, że jednym z głównym zadań R.Rondo jest rozwinięcie Lonzo Balla jako playmakera. Już teraz Rajon mówi (weźmy drobną poprawkę na kurtuazję), że to jeden z najlepiej zbierających PG. Dodatkowo Ball nabrał masy w offseason i nieco poprawił rzut.
    Otrzymujemy zespół z 3(4?) świetnie rozprowadzającymi piłkę graczami: LBJ, RR, LB (ew. Ingram, bo on też bywał przymierzany jako point forward). Jak powiedział jeden z komentatorów- LAL to będzie najlepiej operujący piłką zespół na zachód od Golden State;)

    1. Twoja teoria.
      Dla mnie to zagrywka pijarowa. LeBron nie chce firmować ballowego cyrku swoim nazwiskiem. Rondo będzie numerem 1 IMO. Dodatkowo Ball złapał kontuzję zaraz po tym jak pojawiły się plotki o jego wymianie…

    2. Już to widzę jak stary kogut RR z wielkim ego rozwija młodego Lonzo. Takie rzeczy w przyrodzie po prostu nie występują. Rondo będzie grał na siebie i na swoją pozycję. Dopóki nie złapie jakiejś kontuzji.

      Nie wiem co jeszcze mają ukryte, ale ja w tę drużynę nie wierzę, chociaż do ósemki pewnie wejdą.
      LeBron przetrzymuje piłkę, niby jeszcze coś poda, ale lepszy i szybszy już nie będzie.
      Reszta zespołu na 3+, czyli poziom zeszłorocznych Cavs, tyle że w mocniejszej konferencji. Wcale się nie zdziwię, jak za rok-dwa okaże się, że lepiej prezentować się będą drużyny cierpliwiej budowane (np. Kings, Suns, Nuggets)

    3. Nikt bardziej nie „kocha” LeBrona niż ja ale „ale lepszy i szybszy już nie będzie” nawet ja takiego farmazona bym nie napisał (z całym szacunkiem @and-3), wystarczająco dużo tam talentu wokół Jamesa żeby załapać się do top6, Ball (lub jego brak) nie będzie w ogóle problemem, nawet z takimi tuzami w s5 jak ten wysoki z GSW LAL są poważną siłą.

    4. and-3 poleciałeś z cierpliwie budowanymi Kings :) Odnośnie LBJ to już 3-4 lata temu wszem i wobec ( też na tym forum ) wieszczono, że lebron jest już po prime, że będzie coraz słabiej, że 30 tysięcy to przekroczy może o kilkaset punktów. Wstrzymałbym się z takimi ocenami bo LBJ można lubić lub nie ale co roku zaskakuje :)

    5. Pop, uprzedziles mnie. Słowa wystarczająco talentu też do mnie przemawiają.

    6. No to ładnie narobiłem, dwa odniesienia do tego co napisałem, i to od kogo? Od ulubionego komentującego Popa;-)

      Z tym końcem LeBrona jest jak z wieszczeniem światowego kryzysu, ktoś kto to powtarza co roku w końcu kiedyś trafi.
      Ja Jamesa doceniam, chociaż mu nie kibicuje, nie kupię jego koszulki itp. Niech sobie piszę nową historię, bije rekordy, niech zdrowie mu służy i daj Boże niech gra na tym poziomie nawet do czterdziestki. Jednak przykłady z wielu dziedzin sportowych od lekkiej atletyki po hokej pokazują, że kiedyś musi przyjść ten moment w którym zaczyna się schyłek, nawet największego gladiatora. Stary wojownik musi ustąpić młodym. A ci młodzi wchodzą bez kompleksów, z niesamowitymi zdolnościami motorycznymi, skaczą jak wariaci, biegają jak sprinterzy. Przy obecnych przepisach takie cechy dają przewagę. A LeBron jest oczywiście jeszcze skuteczny, ale tak na oko coraz częściej jest już na równi z obrońcą. Nico buksuje przy wejściach, nie ma już takiej dominacji. Czy pojawiające się niedostatki nadrobi techniką? Pewnie nadrobi, a jak uniknie kontuzji, to ciągle będzie w czubie. Mnie osobiście te jego podania nie przekonują, przetrzymuje piłkę… Zobaczymy co będzie, na pewno będzie ciekawe. Wild Wild West!!!

      Fajnie, że mają te Draftowe nr 2, ale o tym ostatnio wybranym z tym numerem opinie są takie jakie są, a z kolei Ingram mnie zupełnie nie przekonuje. Jakiś taki wiatrakowaty w ruchach, ale jeszcze młody jest i może się rozwinie w drugiego KD, albo chociaż Jamesa Warthiego.

    7. W tym roku przekonamy się, czy Walton jest czołowym trenerem młodego pokolenia, czy może nie jest. Ważny sezon dla niego, bo jak na razie nikt go z wyników specjalnie nie rozliczał. Czy do tej pory wyciągał z tej drużyny maksimum? Pewnie Brad Stevens wyciągnął by nieco więcej ;-)

  2. Powiem, dosyć odważny typ. Ja bym raczej obstawiał 45 – 48 wygranych. I raczej walka o miejsca 7-8.

  3. Według mnie, kluczem do gry, a co za tym idzie pozycji są „młodzi”. Młodego „Talentu” wokół LBJ jest więcej niż w Cavs (2 draftowe 2), więc i oczekiwać należy więcej. Oczywiście adekwatnie do siły konferencji. GSW i Houston poza zasięgiem, ale reszta do wg. mnie do ogarnięcia. Walka o pozycje 3-8 będzie pasjonująca i nie zdziwię się jak pojedyncze mecze zdecydują o rozstawieniu.

    1. Będzie grał 3 lub 4. Głównie jako strech. Przy LeBronie i Ingramie ciężko o minuty na 3. A jeszcze jest Beasley

Comments are closed.