Podsumowanie 2017 roku wg Enbiej

1. Koszykarzem roku jest wg Ciebie? Za co należy mu się to wyróżnienie?

Michał Wiśniewski: Kevin Durant, zasłużony MVP finałów, po przejściu do GSW ucierpiały może jego zdobycze punktowe, ale stał się on bardziej kompletnym zawodnikiem. Indywidualnie pewnie lepszy i tak jest LeBron James, ale to Durant zdobył mistrzostwo, a z drugiej strony Durant nie musi grać tak dużo i dlatego też jego statystki ucierpiały. Za to w defensywie gra w tym roku jak nigdy wcześniej w karierze, w tamtym sezonie jego DRtg 101.3 dawał mu 6. miejsce w lidze, przy czym dalej miał on 25.1 pkt, 4.8 ast. W tamtym roku z 1.6 bloku na mecz był 9 w lidze, w tym już ma 2.3 blk i jest drugi.

Alan Jaguszewski: Kevin Durant.

Gracz, który aktualnie jest uwielbiany lub nienawidzony, niewielu przechodzi obok niego obojętnie. Gracz, który wstrzasnął NBA po tym jak opuścił Thunder po porażce z Warriors w Playoffach i przeniósł się do zespołu, który go pokonał. Gracz, któremu do bycia wielkim i stworzenia legacy brakowała pierścienia. Właśnie dlatego Kevin Durant opuścił OKC i celu dopiął w swoim pierwszym sezonie a patrząc na obecny układ sił w NBA oraz na przyszłość, możliwe że jeszcze kilka palców na ręce uda mu się uzupełnić złotem. Jednakże trzeba pamiętać że nie zdobył pierścieni najmniejszym możliwym kosztem, wiozac się tylko na plecach utalentowanych kolegów, w trakcie finałów musiał stanąć naprzeciwko LeBrona, który grał fantastyczną koszykówkę i udało mu się podjąć rękawice. Mało tego, KD w finałach był clutch, wszyscy doskonale pamiętamy jego trójkę sprzed twarzy Króla, która praktycznie była gwoździem do trumny Cavaliers w finałach i pieczęcią na piśmie potwierdzającym ukończenie misji pt. Mistrzostwo. Biorąc to pod uwagę, koszykarzem roku zostaje dla mnie MVP Finałów NBA, nie Russell Westbrook.

Kubala: Kevin Durant. Dlaczego właśnie on? Cóż… James Harden najpierw był tylko „tym drugim najlepszym”, potem nie dał rady Spurs w PO. W tym sezonie gra bardzo dobrze, ale mimo wszystko to dla mnie trochę za mało. Russell z jednej strony miał świetny początek roku (pobił rekord w ilości TD w sezonie, dostał nagrodę MVP…), ale z drugiej szybko wyleciał z Playoffs, a obecnie dopiero ostatnio zaczął grać przyzwoicie wraz z nowymi gwiazdami OKC. Leonard stracił zbyt dużo z powodu kontuzji. Curry, Giannis i reszta mieli jedynie dobry rok – nie świetny. Zostają KD oraz LeBron. James w tych rozgrywkach gra fenomenalnie, a ostatnio w PO znów był rewelacyjny (zwłaszcza w Finałach). Jednak mój wybór to Kevin Durant. Najpierw, mimo ogromnej fali hejtu, poprowadził Warriors do najlepszego rekordu w NBA, wraz z nimi miażdżył wszystkich w Post-season, został MVP Finałów, zdobył pierwszy pierścień, a obecnie, przy absencji Curry’ego, jest zdecydowanym liderem Warriors, którzy znów mają najlepszy bilans w NBA. Ponadto w 2017 w bezpośrednich starciach z LeBronem ma wynik 6-1. To był jego rok, zdecydowanie.

Adrian Rojek: James Harden – Fantastyczny rok w jego wykonaniu. Walczył o statuetkę MVP z Westbrookiem jak równy z równym. No i właśnie dla wielu ostatecznie to on powinien tę nagrodę zgarnąć. Ma swoje wady jak chociażby te bezczelne próby wymuszania faulu przy rzucie za trzy, ale generalnie jest to genialny koszykarz i uważam, że ten cały rok kalendarzowy należał do niego właśnie. Niesamowita lekkość przy wjazdach pod kosz a także umiejętność rzutu za trzy. Mistrz izolacji, kryjący go obrońca 1 na 1 ma przerąbane bo „Broda” zaraz albo minie go z łatwością i zakończy akcję łatwym layup’em albo wsadzi step back trójkę prosto w twarz. Lider w asystach na mecz w minionym sezonie oraz lider w punktach na mecz w sezonie obecnym, do tego prowadzi w trafionych trójkach oraz co chyba najważniejsze w jego przypadku – zaliczył widoczny progres w grze na własnej połowie.

Woy: Kevin Durant, za pierwsze Mistrzostwo ligi oraz tytuł MVP Finałów. Dodatkowo dziś, za liderowanie przy absencji Stepha Curry’ego oraz znalezienie się w gronie głównych kandydatów do nagrody najlepszego obrońcy 2018. Durant w Oakland czuje się fantastycznie i na luzie podchodzi do kolejnych pojedynków, w których zdecydowaną większość wygrywa.

2. Drużyną roku wybrałbyś?

Michał Wiśniewski: GSW jest tu oczywistym wyborem, najlepszy wynik na koniec poprzedniego sezonu, mistrzostwo zdobyte w cuglach, tylko 1 porażka w całych play-offs w finale. W tym roku mimo problemów z kontuzjami już są pierwsi w NBA. To może być drużyna nie tylko tego roku, ale nawet wszech czasów.

Alan Jaguszewski: Warriors.

Wybór oczywisty. O ile w sezonie zasadniczym nie mieliśmy do czynienia z czymś tak głośnym jak pamiętne 73-9 to playoffy były popisem najbardziej utalentowanej drużyny w lidze. Bilans 16-1 w PO mówi sam za siebie, na dodatek jedyna porażka przyszła w meczu, w którym Cavs nie spudłowali rzutu grali kapitalnie, na bardzo wysokim procencie przez cały mecz, wznieśli się na absolutny swój top.

Kubala: Golden Stare Warriors. Pierwszy rekord w NBA w poprzednim sezonie (mimo bycia najbardziej nielubianym zespoł Ligi). Najlepszy w historii wynik w Playoffs (16-1) i zarazem małe odkupienie po tragedii w Finałach 2016. Do tego mają najlepszy bilans również w tych rozgrywkach. Tutaj wybór był dużo prostszy niż w pytaniu pierwszym. Na drugim miejscu dałbym chyba Celtów, a na trzecim Spurs.

Adrian Rojek: Golden State Warriors – wybór prosty jak drut. Najlepszy bilans sezonu zasadniczego + 16-1 w play offs, nie ma innej prawidłowej odpowiedzi w tym przypadku. To w jaki sposób przemknęła ta drużyna przez PO to jest niesamowite. Zagrali na takiej intensywności, że osiągali średnie liczby jako drużyna, które były wręcz nieprawdopodobne. Prowadzeni przez Kevina Duranta, który był zmotywowany najbardziej ze wszystkich by zdobyć to mistrzostwo, pociągnął całą drużynę na poziom nieosiągalny dla nikogo. Ten sezon dla Warriors także na razie układa się zgodnie z planem. Ponownie liderzy na zachodzie, ponownie najlepszy bilans w całej lidze a trzeba zwrócić uwagę na to, że problemy zdrowotne są znacznie większe niż miało to w sezonie ubiegłym. Klay Thompson to jedyny „Wojownik”, który rozegrał do tej pory wszystkie mecze. Nie przeszkadza to w niczym ekipie Steve’a Kerra. Ich skład jest bardzo szeroki i posiada wiele jakości.

Woy: Galaktyczni NBA czyli Warriors. Praktycznie najlepsza drużyna w historii całej ligi, zarówno jeśli chodzi o pierwszą piątkę jak i liczbę czy jakość gwiazd w składzie.

3. Najlepsza piątka zawodników? Dlaczego?

Michał Wiśniewski: Curry-Harden-James-Durant-Green

PG, Stephen Curry, zawodnik który swoją grą zmienia grawitację na parkiecie, obrona musi być na nim skupiona, bo w każdej chwili może rzucić za 3 punkty, poza tym świetnie podaje i wykańcza akcje pod koszem

SG, James Harden, w tym roku główny kandydat do MVP, w tamtym sezonie przegrał z Westbrookiem, ale wielu fachowców uważa, że niezasłużenie, jeden z najlepszych zawodników jeden na jeden, świetnie rzuca za 3 punkty, ale jego największą bronią są wejścia pod kosz, wymuszanie fauli i świetny przegląd parkietu

SF, LeBron James, król jest tylko jeden i nadal jest nim zawodnik Cleveland, niewiarygodne ale w tym sezonie gra chyba najlepszą koszykówkę w karierze, może grać na pozycjach od 1 do 4, przy niskim składzie nawet na centrze, najlepszy zawodnik finałów, ale on nie gra w drużynie z 4 All-Starami

PF, Kevin Durant, najlepszy zawodnik roku 2017, uzasadnienie w pkt 1

C, Draymond Green, nie lubię jego zachowań i kłótni na parkiecie, ale jest on Środkowym przyszłości, najlepszy obrońca, walczak, potrafi rzucić za 3, świetnie podaje, zbiera, potrafi pilnować zawodników wyższych i cięższych od siebie, jest też na tyle szybki, że nie jest łatwo go minąć mniejszym graczom

Alan Jaguszewski:
Westbrook/Harden/LBJ/KD/Green

Westbrook za pamiętny sezon, w którym zanotował średnie na poziomie triple-double.
Harden za walkę z Westbrookiem o MVP. Moim skromnym zdaniem to właśnie Brodacz powinien nim zostać, do średniej TD brakło mu bardzo niewiele a na dodatek prowadził lepszy zespół w sezonie regularnym.
LBJ, Królowi trzeba oddać to co królewskie, jak co roku świetny, w playoffach kapitalny, w finale był niczym one man army.
KD, za obsługę Twittera przeciwstawienie się LeBronowi i być clutch w finałach. Ice in his veins.
Green za bycie najlepszym obrońcą w lidze w trakcie 2017 roku. Zawodnik uważany za najsłabszego z Big4 w Warriors, tymczasem to bardzo często jego brak jest najbardziej odczuwalny dla zespołu, prawdziwy skarb, mimo częstych odcinek prądu.

Kubala: Russell Westbrook – James Harden – Kawhi Leonard – Kevin Durant – LeBron James

Czy tu naprawdę trzeba dużo tłumaczyć? Westbrook i Harden to najlepsi obwodowi 2017 roku. W drugiej piątce dałbym Curry’ego i Thomasa – ale Brodacz i Brodie byli po prostu rewelacyjni – tak w poprzednich rozgrywkach, jak i w tych. W samych PO dużo lepiej wypadli IT i Steph, ale całościowo nadal wybieram wspomnianą wcześniej dwójkę. Jeśli chodzi o pozostałych – KD i James nie wymagają tłumaczenia. Zostaje piąte miejsce. Kandydatów było kilku – Draymond, Isaiah (miało być 5 najlepszych, a nie najlepsza piątka), Giannis, Kawhi. Zdecydowałem się na tego ostatniego – bo idealnie łączy atak i obronę, jest ostoją Spurs oraz poprowadził ich do drugiego miejsca w poprzednich rozgrywkach oraz finału konferencji (gdzie, póki grał, Ostrogi dominowały Warriors). W tym sezonie wrócił dopiero niedawno, ale już pokazał, że nadal jest liderem Spurs. Może całościowo nie miał tak rewelacyjnego roku jak pozostała czwórka, ale nadal stawiam go wyżej niż Greena czy Thomasa.

Adrian Rojek: Westbrook, Harden, Durant, James, Green

Russell za swój historyczny sezon. Za to, że potrafił wyciągnąć maksimum z OKC. Gdyby nie on to ta drużyna mogłaby zapomnieć o play offs. Zdecydowany lider w punktach na mecz, obecny MVP. W tym sezonie dostał sporą pomoc, obecnie Thunder grają wreszcie tak jak się tego od nich oczekiwało. Początek mieli słaby ale się rozkręcają, będą mocni a RW ponownie jest liderem tej organizacji i zaczyna grać mądrzej, jak na MVP przystało.

Harden za to, że jest koszykarzem roku 2017 w mojej opinii. Dlaczego? W odpowiedzi na pytanie nr 1 jest wszystko opisane.

Durant przede wszystkim za bycie kosmitą w postseason. Za pokonanie LeBrona w finałach, trójki w papę w końcówce nigdy nie zapomnę. Ale PO to nie wszystko, obecny sezon MVP finałów rozpoczął z grubej rury. Pod nieobecność Curry’ego jest liderem drużyny i ciągnie ich do kolejnych zwycięstw, robi wszystko by drużyna nie odczuła w żaden sposób braku Stepha, no i te bloki… 2.3 bpg, drugi w całej lidze, sprzedaje czapy aż miło. Od 10 meczy robi co najmniej 2 bloki w meczu (pisze to przed meczem z Hornets). Obstawiam, że dzisiaj też sieknie ze dwa.

James za kolejny wybitny rok w jego wykonaniu. Lata mijają a on wciąż wydaje się grać na takim samym poziomie od kilku wiosen, niektórzy uważają, że nawet i lepszym. W tym sezonie będzie walczył o MVP i jest jednym z głównych faworytów by je zdobyć. Dla mnie obecnie najlepszy koszykarz na świecie, nie mogło go zabraknąć w tej piątce.

Green za to, że został najlepszym obrońcą minionego sezonu. Za to, że dokonał kilku historycznych rzeczy jak zaliczenie 10 przechwytów w meczu czy zdobycie triple double jedynego w historii NBA bez punktów. Największy walczak i gladiator w Warriors. Kluczowy element mistrzów NBA.

Woy: Curry – Westbrook – Harden – James – Durant

Steph jest nadal najlepszą dla mnie jedynką w lidze, również w pojedynkach 1:1 i najlepiej rzucającym graczem z dystansu. Jest również strzelcem seryjnym, który w pojedynkę potrafi wygrać każde spotkanie. Russell dostaje to wyróżnienie za wyjątkowy sezon 2016/17, który okrasił średnimi na poziomie triple double i nawiązaniem do Oscara Robertsona. James Harden za transformację własną oraz Houston Rockets, za nowy styl gry. LeBron James za całokształt, kolejny występ w finale i fantastyczną formę w sezonie 2017/18. KD za pierwszy tytuł Mistrza oraz MVP Finałów.

4. Trenerem całego 2017 roku wybieram ?

Michał Wiśniewski: Mike D’Antoni, Rockets wyglądają na największe zagrożenie dla GSW, na minus trzeba zaliczyć serię Play-off ze Spurs, ale pokazał on, że potrafi wpasować do drużyny Chrisa Paula, Rockets potrafią też grać w defensywie i tylko kontuzje sprawiają im problemy.

Alan Jaguszewski: Brad Stevens.

Trener walczący z przeciwnościami. W poprzednim sezonie w sezonie regularnym Celtics zajęli 1 miejsce, w Playoffach awansowali do finału konferencji wschodniej po fantastycznej walce z Wizards, gdzie różnicę zrobiła przewaga własnego parkietu, która była po stronie Bostonu. W finale, zgodnie z oczekiwaniami polegli z Cavs. Ten sezon niósł dla fanów Celtics wielkie nadzieje. I czar prysł już na początku pierwszego meczu, gdy koszmarnej kontuzji doznał Hayward. Tymczasem Stevens bardzo szybko pozbierał zespół, zbudował defensywną maszynę, która wygrywała mecz za meczem i pewnie zmierza do playoffów, mimo potrzeby zmiany stylu gry zespołu. Czapki z głów, rośnie lidze nowy Gregg Popovich, trener będący polisą na życie dla zespołu, który prowadzi.

Kubala: Brad Stevens. Myślałem nad coachem Rockets – Mike D’Antoni potrafił świetnie wykorzystać Hardena oraz zapewnić Houston czołówkę Zachodu, drugą rundę PO i świetny początek tych rozgrywek. Jednak trenera Celtics stawiam o stopień wyżej – rok temu był najlepszy na Wschodzie oraz dotarł do Finałów Konferencji. Z kolei po burzliwym Offseason, mając niemal całkowicie nowy zespół (zostało tylko 4 graczy; 11 zawodników opuściło drużynę, 12 nowych ją zasiliło), dalej jest w czubie Ligi, i to z najlepszą obecnie obroną w całej NBA. A ważne role w rotacji mają młodzi Tatum (Rookie) i Brown (Sophomore). Brada Stevensa po prostu nie można nie docenić.

Adrian Rojek: Gregg Popovich – Poprzedni sezon zakończony tylko za plecami GSW. W play offs nie wiadomo jakby potoczyła się rywalizacja między nimi gdyby nie kontuzja Leonarda. Ten sezon Spurs bez zmian. Kiedy nie spojrzysz to widzisz ich w czołowej ósemce. Jednak co mi zaimponowało najbardziej to jeżeli spojrzymy na obecny roster SAS i przyrównamy ich do Warriors, Rockets, Cavaliers czy chociażby Celtics to wydaje się on słabszy a mimo to wiele osób stawia Spurs wyżej od wymienionych drużyn. Tzw. efekt Popa. Stara gwardia wciąż w San Antonio jest obecna i Gregg co roku wyciąga z nich to co najlepsze.

Woy: Mike D’Antoni za rewolucję systemową Houston Rockets i bombardowanie kolejnych rywali seriami trójek. Za wyciągnięcie Rockets na wyższy poziom, stworzenie z nich ekipy contendera. Również za przestawienie Jamesa Hardena na pozycję numer 1. Najszerszy spacing w lidze.

5. Najlepszy mecz w tym kalendarzowym roku?

Michał Wiśniewski: Cleveland Cavaliers z Washington Wizards 06.02.2017 r., 140-135 dla Cavs po dogrywce.

Spotkanie to dawało nadzieję, że Wizards są tylko odrobinę słabsi od Cavaliers. LeBron James miał wtedy 32 punkty, 6-8 za 3 punkty i 17 asyst, Bradley Beal 41 pkt, 16-28 fg i 8 asyst.

Alan Jaguszewski: Game 5 Cavs 120-129 Warriors

Pewnie wielu z Was nie zgodzi się z tym wyborem, ponieważ w sezonie regularnym były inne bardzo dobre mecze m.in.mecz z 4 dogrywkami pomiędzy Hawks 142- 139 Knicks Wyszedłem jednak z założenia że solą NBA i tym co kochamy najbardziej są playoffy a zwłaszcza finały, dlatego stawiam na 5 mecz serii pomiędzy Cavs i GSW. Cavaliers po świetnej drugiej kwarcie zmierzali po 2 zwycięstwo z rzędu, zaczynaliśmy się zastanawiać czy może znowu uda im się złamać Warriors i odwrócić serię. I wtedy Warriors zaczęli wracać, głównie za sprawą KD, który pokazał że przydomek Slim Reapper pasuje do niego idealnie.

Kubala: Chyba jednak Rockets @ Spurs, mecz nr 5 w drugiej rundzie PO Zachodu. W sezonie zasadniczym również były rewelacyjne spotkania. Ale jednak: co post-season, to post-season. Było i efektownie, i dramatycznie (dogrywka, i to bez Leonarda u Spurs). Mieliśmy świetne, kluczowe trafienia (m.in. Ginobili w czwartej kwarcie, Ryan Anderson i dwukrotnie Danny Green w dogrywce…). I oczywiście wisienka na torcie – trzecie najlepsze zagranie całego sezonu (a osobiście moje ulubione), czyli blok Manu Ginobiliego na Jamesie Hardenie. Który zapewnił Spurs wygraną. I to wszystko w Playoffs. Wow. Oby więcej takich spotkań.

Adrian Rojek: Zdecydowanie spotkanie, które odbyło się 9 maja. Play offs: San Antonio Spurs – Houston Rockets, game 5. Mecz potrzebował dogrywki by rozstrzygnąć kto wyjdzie z niego zwycięsko. Clutch blok w wykonaniu Manu na Hardenie w ostatniej akcji, ciary, do tego atmosfera play offs. Świetny spektakl.

Woy: Jeśli chodzi o play off 2017 to wspomniany wyżej piąty mecz serii Spurs vs Rockets z niesamowitą czapą Manu Ginobiliego. W Finałach 2017 to piąty mecz wygrany przez Warriors z Cavs i tzw. pieczątka do Mistrzostwa. W Mistrzostwach Europy to konfrontacja Porzingisa z Dragićem czyli Łotwa – Słowenia i niesamowite daggery Luki Doncića. W tych rozgrywkach postawię na Sixers vs Warriors, kiedy młodzi gniewni narzucili tempo i przez większą część spotkania prowadzili. Jednak ostacznie górą zostali Warriors.

6. Rozczarowanie kontra zaskoczenie?

Michał Wiśniewski: Rozczarowaniem są na pewno kontuzje – m.in. Haywarda, Jeremy’ego Lina, Isiaha Thomasa czy Patricka Beverley’ego.
Rozczarowanie to na pewno Jahlil Okafor, który w tym roku mało co w ogóle grał, przeszedł do Nets i tam też nie gra pomimo, że sprowadzony razem z nim Stauskas od razu znalazł miejsce w składzie.
Z zawodników pierwszego planu wybrałbym Carmelo Anthony’ego i Andrew Wigginsa, pierwszy jest gwiazdą tylko z nazwy, jest bardzo słabym defensorem, a w ataku najlepiej gra dopiero w ostatnich dniach jako spot-up shooter.

Wiggins ma dopiero 22 lata, ale nie widać by się rozwijał, jest słabym strzelcem za 3 punkty, dostaje się często na linię rzutów wolnych, ale rzuca poniżej 73% z wolnych w 2017 roku. W defensywie ma predyspozycje na bardzo dobrego obrońcę, a na przestrzeni 2 ostatnich sezonów ma DBPM na poziomie -2.6, 2 najgorszy wynik wśród zawodników grających minimum 25 minut na mecz, Anthony nie jest dużo lepszy (-2.0) – 16 najgorszy wynik.

Alan Jaguszewski: Choke Houston w serii ze Spurs.

Nie stawiam na osobę, lecz na zdarzenie. Dla mnie porażka Rockets ze Spurs bez Leonarda w PO było bardzo dużym rozczarowaniem. Fatalnie w końcówkach spotkań grał Harden, jednakże ciężko go za to obarczać całą winą, wyścig po MVP kosztował go tak wiele że niestety oddychał już rękawami i kosztowało to Rakiety odpadnięcie z zespołem z Teksasu.

JoJo Embiid.

Z braku laku taki wybór. Oczywiście, wszyscy wiedzieliśmy że Embiid jest świetnym graczem, że ma wielki potencjał, ale tego że wejdzie do ligi i będzie niszczył ludzi po obu stronach boiska to się nie spodziewałem. Chłopak ma wszystko żeby być jedną z największych gwiazd ligi, rewelacyjna gra w post up, potrafi rzucić trójkę, jest świetnym rim protectorem, fantastycznie blokuje, ogólnie można się tylko zachwycać jego grą. A najważniejszą rzeczą, która czyni go top graczem jest fakt jak dużo lepsi stają się ludzie wokół niego gdy JoJo jest na boisku. No i na dodatek jest barwną postacią, dużo się wokół niego dzieje aczkolwiek wiem że pojawiają się głosy, o tym że jego trash talk staje się męczący.

Kubala: Rozczarowanie #1system powtórek. Może nieco na wyrost z racji ostatnich wydarzeń, ale tak naprawdę problem był widoczny już wcześniej. Wielokrotnie sędziowie powinni byli odgwizdać faul, który widać na powtórce, ale nie mogą tego zrobić, gdyż gwizdnęli już piłkę z boku przed replayem. Po to są powtórki, żeby móc podejmować właściwe decyzje. Zgadzam się z Jeffem van Gundy’m, że powinna być możliwość zmiany decyzji np z autu na faul. Ponadto kolejnym zarzutem są powtórki w momentach mało ważnych, które tylko sztucznie przedłużają mecz (jak zmienianie zegara z 21 na 23.2 sekundy, ale nie w samej końcówce, tylko dużo wcześniej). Według mnie system „replayów” należy znacząco zmodyfikować.

Rozczarowanie #2 – Weekend Gwiazd. O ile sobota była niezła (chociaż konkurs wsadów zawiódł), to niedziela to tragedia. Bardzo bym chciał, by Mecz Gwiazd zaczął znów być kompetytywny. Zmiana na draftowane zespoły brzmi ciekawie, ale czy to w czymś pomoże, czy dalej będziemy mieli jedynie popis w ataku bez jakiejkolwiek obrony? Nie wiem jak Wam, ale mi ostatnio oglądało się to fatalnie. Dlatego czekam z niecierpliwością na tegoroczny Mecz – i oby było lepiej!

Zaskoczenie #1 – LeBron James. Im starszy, tym lepszy. Genialne Finały ze średnią triple-double, a następnie jeden z najlepszych dla niego sezonów regularnych. Punkty, zbiórki, asysty… Do tego znacząco poprawił skuteczność za 3 (w tych rozgrywkach notuje najlepszą w karierze). Można Jamesa nie lubić, ale trzeba docenić to, co robi. Kto wie, czy za kilka lat, gdy już skończy karierę, nie będziemy go wymieniali w pierwszej trójce najlepszych graczy wszechczasów. Jest na dobrej drodze, by tak było.

Zaskoczenie #2 – Rookies. Rok temu Saric i Brogdon, zaś w tym: Kuzma i Mitchell. Pierwsza dwójka to odpowiednio: wybór w 2014 roku (12 pick), który dopiero 2 lata później dostał szansę oraz 36 (!) numer Draftu 2016. I co? I zajęli dwa pierwsze miejsca z głosowaniu na Debiutanta Roku. 36 pick najlepszym Rookie. To jest coś. Zaś w tym roku rewelacyjni są: Kuzma (27 pick) czy Mitchell (wybór 13). Jasne, nr 3, czyli Tatum, również świetnie sobie radzi. A najlepszy jest numer 1 sprzed roku, czyli Ben Simmons. Ale mimo wszystko – to niespodziewane, że nr 27 jest lepszy m.in. od wszystkich wyborów z miejsc 4-12. Chociaż mi osobiście się to podoba. Nie zawsze najgłośniejsze nazwiska są najlepsze.

Adrian Rojek: Rozczarowanie – Ciężki wybór. Myślę, że nie zdecyduje się tu by wybrać jedną osobę tylko postawię na zespół – LA Clippers. Przed sezonem jak zawsze stawiane są wobec nich wysokie oczekiwania a kończy się jedynie rozczarowaniem.
Zaskoczenie – Tobias Harris. Głównie za to co gra w tym sezonie. Prowadzi sensacyjnie Detroit ku play offs. Jest liderem w punktach na mecz w swojej drużynie, również był w poprzednim sezonie.

Woy: Rozczarowanie – stan zdrowia Joela Embiida i jego coraz częstsze absencje. Praktycznie Sixers pokazali nam na starcie jak dobrą mogą być ekipą, następnie rozpalili w nas nadzieję na play off, a teraz są skazani na inne nazwiska jak Simmons, Sarić czy Redick. Dalsze rozczarowanie to postawa dwóch topowych rookies – Lonzo Balla oraz Markelle’a Fultza, którzy praktycznie nie potrafią rzucać…Rozczarowaniem jest również postawa Jahlila Okafora, który wg doniesień jest kompletnie nie przygotowany do gry. Ostatnim z serii rozczarowań to spadek Memphis Grizzlies, którzy po latach regularnych występów w play off, najpierw zwolnili solidnego trenera, a teraz taplają się po ligowym dni. W samym końcu lawina kontuzji czołowych graczy ligi.

Zaskoczenie – wielka dyspozycja LeBrona Jamesa, na którego nie liczyłem tak mocno patrząc na wszystkie wzmocnienia Cavaliers. Transfer Chrisa Paula do Rockets, a następnie fantastyczne wyniki Rakiet bez tego wzmocnienia. Indywidualnie jeszcze postawa Victora Oladipo, który jest głównym kadydatem do MIP. No i w Europie reprezentacja Słowenii na niespodziewane, ale zasłużone Mistrzostwo Europy z Goranem Dragićem na czele. W drugiej części roku na pewno postawa przemeblowanych Boston Celtics, bez kontuzjowanego Gordona Haywarda.

7. Odkrycie roku

Michał Wiśniewski: Na świeżo to na pewno przeskoczenie na poziom All-Stara Victora Oladipo i gra Jason Tatuma w Celtics, pierwszy pokazał, że może być on gwiazdą gdy drużyna jest ustawiona pod niego i ma piłke w ręcę. Drugi zaskakuje grą na poziomie weterana, a nie żółtodzioba, w dużej mierze dzięki niemu Celtics grają tak dobrze mimo kontuzji Haywarda

Alan Jaguszewski: Clint Capela.

Center Rockets jest moim zdaniem największym odkryciem. W 2017 roku wskutek jego współpracy z Hardenem i teraz CP3 jego średnia punktowa skoczyła bardzo znacząco do góry, na dodatek widać ciągły rozwój w jego grze. Już nie tylko jest atletycznym graczem, który wchodzi na boisko i zbiera piłki, teraz jest realną opcją w ataku zespołu, który będzie chciał zdetronizować Warriors. W obecnym sezonie Szwajcar zalicza średnie na poziomie 14.2pkt oraz 11.2 zb a skutezność z gry wynosi 69.1%.

Kubala: Giannis Antetokounmpo. Wiedzieliśmy, że gra widowiskowo. Że potrafi rewelacyjnie kończyć kontry. Ale w tym roku w końcu pokazał, że dorósł do roli lidera zespołu i jest w stanie prowadzić Kozły do zwycięstw. Ciężko byłoby mi wskazać inne odkrycie, bo zapewne ograniczałoby się ono albo do poprzedniego sezonu, albo do tego. A Giannis z każdym miesiącem gra coraz lepiej. Gdybym miał wybrać odkrycie w sensie „pojawienia się niemal znikąd”, to umieściłbym tu Jonathona Simmonsa, który najpierw miał świetne występy w Spurs (zwłaszcza w Playoffs), a dzisiaj z powodzeniem radzi sobie w Magic. Nie pasują mi tu Aaron Gordon, Victor Oladipo czy Tobias Harris, bo to odkrycia tego sezonu, a nie całego roku. Aczkolwiek wspomnieć o nich warto.

Adrian Rojek: Yogi Ferrell – Wszedł do składu Mavs przebojem. Na podstawowego PG drużyny chyba jeszcze nie jest czas ale ważnym zawodnikiem rotacji może być jak najbardziej. Chyba najbardziej pamiętnym momentem w roku 2017 był jego występ przeciwko Portland 3 lutego. W wygranym 108-104 meczu Ferrell miał rekord kariery w postaci 32 punktów w tym trafił aż 9 z 11 prób za 3 punkty, dołożył do tego także 5 asyst a to wszystko w 39 minut.

Woy: Kyle Kuzma, facet na którego nikt nie liczył, a który wyskoczył niczym diabeł z pudełka podczas Summer League i staje się najlepszym graczem Lakers w erze Lonzo Balla. Dalej postawię na zawodników pozyskanych przez Chicago Bulls (Markkanen i Dunn), w efekcie wymiany z Minnesotą T’Wolves. Głównie mam na myśli świetną grę Krisa Dunna.