Sezon 2017/2018 wystartował, Koszmar w Quicken Loans Arena, Świetna końcówka w Oakland

Boston Celtics (0-1) 99-102 Cleveland Cavaliers (1-0)

To miał być piękny początek 72. sezonu NBA. Jednak po zaledwie kilku minutach wypełniona po brzegi hala Quicken Loans Arena zamarła. Wszystko za sprawą upadku Gordona Haywarda, który po podaniu od Kyrie’go Irvinga miał zakończyć akcję wsadem. Na nieszczęście Gordon upadł w taki sposób, że złamał sobie kostkę. Cała sytuacja wyglądała okropnie – nawet zawodnicy nie kryli przerażenia. Oczywiście nie obyło się bez słów otuchy i poklepywaniu Gordona po plecach, zrobił to między innymi LeBron James i Dwyane Wade.

 

Po wyrównanym początku ofensywa Celtów nie mogła dorównać Cavs. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 29-19. W drugiej odsłonie Lebron i spółka nadal byli w gazie i przeważali nad przeciwnikiem w praktycznie każdym aspekcie gry. Drużyna Brada Stevensa nadal nie mogła znaleźć rytmu przy rzutach z dystansu i nieustannie pudłowała.

Od początku trzeciej kwarty obie ekipy grały punkt za punkt. W pewnym momencie zawrzało pomiędzy byłymi kolegami z jednej drużyny – Alem Horfordem i Jae Crowderem. Od tamtej sytuacji to Celtics narzucili tempo, głównie dzięki świetnej postawie Jaylena Browna po obu stronach parkietu. Grać zaczął również Jayson Tatum, który zdobył 10 punktów tylko w tej odsłonie. Oprócz niego ciężar gry przejął Marcus Smart, który po słabej pierwszej połowie zdobył 12 punktów w przedostatniej partii. Gdy do końca tej odsłony zostały 3 sekundy, do ataku ruszył Derrick Rose, który trafił z dystansu i dał swojej drużynie prowadzenie. Po trzech kwartach na tablicach widniał wynik 72-71 na korzyść Cleveland Cavaliers. W ostatniej części spotkania można było poczuć prawdziwą rywalizację. Kyrie Irving wziął na swoje barki ofensywę i trafiał trójkę za trójką. Ostatecznie miał rzut, który mógł doprowadzić do dogrywki, jednak nie był w stanie trafić sprzed twarzy LeBrona Jamesa i to Cleveland Cavaliers po emocjonującej końcówce zainkasowało pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Houston Rockets (1-0) 122-121 Golden State Warriors (0-1)

Kibice, którzy wstali specjalnie o 4:30 by obejrzeć spotkanie na szczycie Konferencji Zachodniej najpierw musieli obejrzeć ceremonię wręczenia pierścieni Golden State Warriors.

 

Nie zabrakło również uroczystego odsłonienia zwycięskiego baneru:

Od samego początku Golden State Warriors narzucili tempo rozgrywki, po 4 minutach trafili 3 z 5 prób z dystansu i wygrywali 15-7. Trójki dla Dubs wpadały najczęściej po stratach Rockets. Trener Mike D’Antoni bardzo szybko musiał poprosić o czas, bo już po 6 minutach gdy Klay Thompson trafił zza łuku po raz trzeci. James Harden po pierwszym trafionym rzucie meczu nie mógł się przebić przez świetną obronę w pomalowanym. Jednak na 3 minuty przed końcem kwarty Harden i spółka zremisowali i mieliśmy wynik 24-24. Gdy na boisku pojawił się Swaggy P, od razu dał o sobie znać – trafiając trzy trójki z rzędu. Po bardzo ofensywnej pierwszej odsłonie Dubs wygrywali tylko jednym punktem – 35-34. Drugą kwartę można podsumować jednym nazwiskiem – Nick Young. Nowy nabytek GSW trafiał z każdej pozycji i po 13 minutach miał na swoim koncie 20 punktów. Golden State Warriors już na początku tej odsłony odskoczyło przeciwnikowi na 10 punktów, a ostatecznie do połowy prowadzili 71-62.

Po przerwie problem z faulami miał zarówno Chris Paul, jak i Steph Curry (po 4). Rockets przez całą kwartę miało problem ze zbliżeniem się do jednocyfrowej różnicy punktów. Dobrze w trzeciej kwarcie prezentował się Kevin Durant, który dawał popalić Rakietom po obu stronach parkietu. Na 3 minuty przed końcem trzeciej partii Dubs prowadzili 97-82. Na początku czwartej kwarty Rockets wrzuciło wyższy bieg i zadało cios w postaci 7-0 runu. Na 10 minut przed końcem Dubs prowadzili 101-97. Jednak wtedy po raz kolejny do akcji wkroczył prawdziwy Joker tego spotkania – Nick Young i trafił za trzy. Na początku czwartej kwarty boisko opuścił Draymond Green, który doznał urazu kolana. Smucić może fakt, że brakował mu zaledwie punkt do triple-double. Naprawdę ciężko opisać ostatnie minuty tego spotkania, to po prostu trzeba zobaczyć!

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

Komentarze do wpisu: “Sezon 2017/2018 wystartował, Koszmar w Quicken Loans Arena, Świetna końcówka w Oakland

  1. Wiele emocji, tych bardzo złych i smutnych ale też i związanych z walką do końca (w obydwóch meczach).

    Szacun dla Roickets, spodziewałem się spacerku GSW… brawo wygrała drużyna lepsza, Warriors często lekceważąco podchodzą do rywala i to jest ich słabość.

    Hayward – dobrze że medycyna jest na takim etapie że być może nie jest to kontuzja kończąca karierę, wyglądało to fatalnie. Łączę się w bólu z kibicami Celtics ale wierzę że takie sytuacje wzmacniają paradoksalnie, drużyna i tak jest bardzo dobra.

    1. i właśnie dlatego taki kubeł zimnej wody na rozpoczęcie, zwłaszcza w domu przy rozdaniu pierścieni, niestety ale przydał się. Lubię, że są pewni siebie, jednak czasem chyba przekraczają tę cienką granicę jak piszesz…coś jak pod koniec zeszłego sezonu kilka porażek i 2 pod rząd pomogły im grać lepiej w playoffach. I jednocześnie może odpuszczą bicie 73 zwycięstw+tytuł, również z 1-2 miejsca można wygrać zachód…też straszna kontuzja przypomniała graczom, że niczego nie można być pewnym…jedynie walki do końca
      swoją drogą jakim cudem po takim wydarzeniu i super statach cavs, wygrali oni ledwo 3punktami?
      PS. JR z ławy lepszy w 22min niż Wade w 29.

  2. Jedyne co pozytywne dla Celtics po tym meczu to fakt, że teraz Tatum dostanie mnóstwo minut. I będzie to z pożytkiem zarówno dla niego jak i zespołu.

  3. Ciekawe czy większość zawodników Rockets utrzyma wysoka skuteczność rzutów za 3pkt w ciągu sezonu. Paul zagubiony.

    1. Paul grał nieźle w obronie. Miał dwa kluczowe przechwyty przy wyniku na styk. Rzutowo słabo więc należy docenić, że odpuścił punktowanie i podawał. Moim zdaniem nie dał plamy.

  4. z tego co mówił D’Antoni to CP3 „playing on one leg”… poza tym specjalnie jakoś super Rockets nie rzucali za 3 w tym meczu raptem 15/40 (37%)…
    ogólnie odniosłem wrażenie że oba mecze to jeszcze chyba preseason szczególnie dla Cavs i GSW – było trochę emocji w końcówkach ale to wynik raczej chyba mega rozluźnienia aniżeli dobrej gry wszystkich 4 drużyn… taki to strasznie rwane było, nierówne i wg mnie żaden wyznacznik na dalszą część sezonu…
    Cavs mocno odjechali na początku gdy Boston myślami był pewnie z Gordonem a cały playbook na ten mecz Brad mógł wrzucić do kosza… następnie od q3 wyszli bardziej zmotywowani a Cavs chyba stwierdzili w przerwie że już po meczu i nie ma co się spinać na 2 połowę… a Boston sam myślałem że już po nich w tym meczu i sezonie ale sam nie wiem czy to słaba forma Cavs w 2 połowie czy może jednak jeśli Brown/Smart/Tatum będą grać tak dobrze jak od q3 a szczególnie Brown utrzyma poziom albo będzie jeszcze lepszy to Celtics chyba jednak wezmą 2 miejsce na wschodzie… sam nie wiem co myśleć po tym meczu…
    GSW robili swoje tak samo Rockets ale nie wpadało za często (dzień konia miał Young ale tego raczej szybko nie powtórzy +było to wynikiem szybkich fauli Curry’ego że tyle grał w 1-2q)… straty piłki „jak dzieci” po obu stronach… a obrona GSW bez Greena w q4 to była jakaś parodia – HOU wchodziło im pod kosz jak nóż w masło… jeśli nie daj Bóg (bo nie życzę nikomu kontuzji a’la Gordon – mimo że nie pałam miłością do GSW) kontuzję na dłużej złapie Green/Iggy to obrona strefy pod koszem wygląda póki co słabo, sam Durant tego nie ogarnie…
    takie moje luźne spostrzeżenia… ale jak pisałem na początku te 2 mecze to żaden wyznacznik na dalszą część sezonu… jedynie oby Gordon [mega szkoda go ;/;(] był 1 i ostatni w tym sezonie z taką kontuzją która wyrzuci gracza na cały sezon…

  5. przeciez rakiety grali bez lawki prawie nie widze ich jak beda grali po 35 minut jadnym skladem przez caly sezon

    1. No to jest smutne, że grają w 8, ale pięknie to wygląda jak GSW trafiaja 54% z gry i 53% (16/30) a mimo to u siebie przegrywają.

  6. Myślałem, że Cavs po kontuzji Haywarda rozjadą Celtów, ale chłopaki pokazali pazur. Będzie pożytek z tej młodzieży. Mecz GSW i Rockets był trochę dziwny. Właściwie to można powiedzieć, że był od” runu do runu”. Szkoda, że nie grał McGee. Rockets wchodzili w pomalowane jak w masło. Zwłaszcza Gordon.

  7. Mam trzy wnioski po meczu Celtów. Po pierwsze Tatum będzie rządził tą ligą za dwa-trzy lata jak nabierze doświadczenia i trochę ciała złapie, ale przy kontuzji Haywarda będzie kandydatem do rookie of the year. Po drugie obaj młodzi – Brown i Smart – byliby w lidze bogami, gdyby tylko lepiej rzucali z dystansu. Po trzecie rotacja Celtics przy dwóch graczach, którzy wypadli na dłużej (Morris też jeszcze opuści), jest generalnie zaskakująco płytka. W zasadzie grają w tej chwili z trzema rezerwowymi – Smartem, Rozierem i Baynesem. Ojeleye i Larkin to jednak inny poziom. Wygląda to nie za dobrze.

    1. Ainge chyba musi sięgnąć do pickowej sakiewki i kogoś teraz ściągnąć (Portis? Faried?)

    2. Będą mieli Disabled Player Exception w wysokości 8,4 mln. Tylko z tego co pamiętam, można go wykorzystać tylko na jednego gracza. Kogoś do rotacji powinni podpisać, bo naprawdę teraz jest bieda na pozycjach 3-4.

  8. Zostalo jeszcze wielu ciekawych graczy, ktorzy w dalszym ciagu sa na bezrobociu. Pierwszy przyklad – David Lee (chociaz moglem przespac newsa o jego zatrudnieniu)

Comments are closed.