Off-season 2017: Nowi Pacers powalczą o Playoffs

Oddanie Paula George’a kończy pewną epokę w Indianapolis. Ciężko stwierdzić, że transfer z OKC był jakimś majstersztykiem. Ale patrząc całościowo na ruchy organizacji przez ostatnie lata widać dobre zarządzanie, które być może zaowocuje już w tym sezonie.

Oladipo za George’a

Patrząc na pierwszy rzut oka – tragedia. Jak można oddać jednego z 10 najlepszych graczy w Lidze w zamian za młodszego tylko o 2 lata gracza, który nawet jest jest uznawany za gwiazdę (Paul George, będąc rok młodszy od Victora Oladipo, był już w czołowej piętnastce zawodników NBA). Jednak nie należy zapominać, że PG wchodził w ostatni rok kontraktu, którego nie zamierzał przedłużać. Pacers zatem nie mogli go nie wymienić, gdyż nie chcieli zostać po tym sezonie z niczym. Postawiono na Oladipo, którego kontrakt obowiązuje przez najbliższe 4 lata, a jego łączna wartość to 84 miliony. Dużo. Pacers dostali ponadto Domantasa Sabonisa, który w swoim debiutanckim sezonie nie zachwycał. Summa summarum nie dostali gwiazdy „na teraz” – ale liczą, że taką gwiazdę z Oladipo stworzą.

 

Myles Turner nadzieją pod koszem

Pacers przez ostatnie lata stopniowo opróżniali swój skład, który w 2013 i 2014 roku dochodził do Finału Konferencji. Lance Stephenson i David West odeszli, zaś Jeffa Teague’a, Roya Hibberta i Paula George’a sprzedano. Nie dostano jednak w zamian żadnych świetnych czy perspektywicznych graczy. Większość zawodników z poprzednich lat albo została sprzedana, albo po prostu odeszła po zakończeniu kontraktów (lub też, jak Monta Ellis czy Rodney Stuckey, została zwolniona). Pozostało jedynie kilka osobistości z poprzedniego sezonu: weteran Al Jefferson, nadal stosunkowo młodzi Thaddeus Young (uzyskany w 2016 roku od Nets) i Lance Stephenson (który w marcu wrócił do Indiany), rezerwowy Glenn Robinson III oraz, przede wszystkim, środkowy Myles Turner.

To właśnie ten ostatni (którego wsad widzicie po lewej/jeśli czytacie na telefonie, to poniżej) jest największą nadzieją zespołu – większą nawet niż Oladipo. Wybrany w Drafcie 2015, w poprzednim sezonie notował średnio 14,5 punktu oraz 7 zbiórek na mecz. W Indianie liczą, że z każdym kolejnym rokiem będzie coraz lepiej. Jest skuteczny zarówno pod koszem, jak i z półdystansu, a ponadto dobrze broni. Ma chyba największy potencjał na zostanie przyszłą gwiazdą Pacers. Jest obecnie na debiutanckiej (niskiej) umowie, za którą dostanie raptem 6 mln za 2 lata – zaś po tym okresie będzie zastrzeżonym wolnym agentem, zatem najpewniej dostanie w Indianapolis maxa.

Solidne tegoroczne wzmocnienia

Pacers nie próżnowali podczas tego off-season. Skusili do siebie kilku naprawdę porządnych graczy. Na „jedynce” będą mieli Darrena Collisona (2 letni kontrakt za 20 mln) oraz Cory’ego Josepha (2 lata za 15,5 mln, przy czym rok drugi jest opcją zawodnika). Tego drugiego gracza uzyskano z Toronto Raptors w zamian za rzucającego C.J.-a Milesa, co moim zdaniem było świetnym ruchem (Joseph jest o 4 lata młodszy, do tego na „dwójce” Pacers mieliby tłok – zaś na rozegraniu Cory na pewno się przyda). Do tego na obwód w Indianie ściągnięto Bojana Bogdanovicia (2 lata, 20 mln), który zaczynał poprzedni sezon w Nets, a skończył w Wizards. Jak widać, ani nikogo nie przepłacano, ani nie wciskano przydługich kontraktów. Warto też zaznaczyć, że kontrakty Collisona, Bogdanovicia oraz Jeffersona (także dwuletni) nie mają całkowicie gwarantowanego drugiego roku. Z kolei Thaddeus Young za rok będzie mógł przetestować rynek wolnych agentów – ma bowiem opcję zawodnika na sezon 2018-19. Jedyny kontrakt, który jest gwarantowany na sezon 2019-20 (nie licząc spłacanych kontraktów), to ten Oladipo.

Tak wygląda rozkład wszystkich kontraktów w Indianie:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pacers dali sobie dwa lata na przetestowanie obecnego ustawienia – zaś potem będą mogli przeprowadzić kolejną przebudowę. Niektóre korekty, dzięki niegwarantowanym umowom na następny sezon, będzie można wprowadzić w życie już w wakacje 2018. Jednak raczej nie spodziewałbym się wielkich umów za rok. Kluczowym Offseason będzie ten w 2019. Wtedy to Pacers będą mieli dużo miejsca w Salary Cap, dzięki czemu spokojnie dadzą maxa Turnerowi, a następnie będą szukali dodatków do ich duetu. Mając tyle wolnych milionów, spokojnie będą mogli podpisać jedną albo nawet dwie gwiazdy. Wszystko jednak zależy od tego, jak bardzo wymieniona przed chwilą dwójka się rozwinie. Jeśli Victor stanie się liderem drużyny, a Turner dominującym centrem, wolni agenci będą chętniej dołączali do zespołu z Indiany. Jednak jeżeli eksperyment nie wypali, Pacers najpewniej zdecydują się na tankowanie. Co prawda będą mogli dokonywać jakichś wymian – ale musieliby najpierw mieć wokół kogo budować nowy zespół. Obecnie na takie miano zasługują Oladipo i Turner. Czy to się powiedzie? Najbliższe sezony pokażą.

Czy będą Playoffy?

W tych rozgrywkach ich roster wygląda obiecująco.Na rozegraniu mają niezły duet CollisonJoseph. Na dwójce i trójce będzie się wymieniać czterech graczy: Oladipo, Bogdanovic, Stephenson i Robinson. Pozycja 4 to Thaddeus Young oraz jego dwaj młodzi zmiennicy: Sabonis i T.J. Leaf (na ich rozwój po cichu także liczą w Indianie – inaczej pod koszem może być dziura). Z kolei jako centrzy – młody i stary, Turner i Jefferson. W mojej ocenie jest to solidny zestaw. Dzięki znacznemu osłabieniu się Wschodu, Pacers mają szansę wejść do Playoffs – ale raczej z siódmego bądź ósmego miejsce. Wyżej stawiam 76ers, Bucks, Cavs, Celtics, Raptors i Wizards, zaś w rywalizacji o ósemkę oceniam ich mniej więcej w pobliżu Hornets i Heat. Oczywiście nie można być pewnym tego, że Indiana nie wskoczy do pierwszej szóstki, albo też nie spadnie poniżej 10 miejsca. To zespół z młodymi liderami, który musi się zgrać. Umiejętności są, ale czy uda się wykuć z tego sukces? Pożyjemy, zobaczymy. Ja jestem niesamowicie ciekawy i pełen optymizmu.

Komentarze do wpisu: “Off-season 2017: Nowi Pacers powalczą o Playoffs

  1. Muszę przyznać że fajny powiew świeżości te twoje wpisy. Czuć zapał ;-)

  2. Nie rozumiem czemu tak bardzo redakcja nie docenia Heat.
    Drugą połowę poprzedniego sezonu skończyli z drugim bilansem za GSW, nie osłabili się, a nawet uzupełnili skład draftem. Moim zdaniem będą w top5 wschodu, dużo wyżej niż Pacers, którym zgranie i dotarcie schematów gry zajmie pól sezonu (bo i trener nie najwyższych lotów)

    1. Powiem tak – jestem ogromnym fanem Dragicia, ponadto Dion wreszcie pokazał, że może nawet grać w Meczu Gwiazd. Być może razem z Whiteside’em. Ale po prostu jakoś nie widzę ich wygrywających z tuzami. Mieli świetną drugą połowę sezonu, nie przeczę. Na pewno będę ich dokładnie śledził.

      Nie wierzę, że przeskoczą Cavs, Wizards, Celtics i Raptors. Do tego 76ers i Bucks też mają wg mnie więcej talentu niż Miami (chociaż Kozły uważam za dopiero 6 drużynę Wschodu). Oczywiście w Filadelfii muszą się zgrać, ale jeśli się to uda, to mogą zrobić nawet TOP 5. Problemem Heat jest wg mnie to, że nie mają kompletnie ławki. I dlatego obstawiam ich niżej jeżeli chodzi o RS. Pacers niby muszą się zgrać, jasne. Napisałem, że może nic z tego nie być. Być może po prostu „chcę” wierzyć, że dadzą radę.

      Wracając do Heat – raczej nie uważam, że będą w TOP 5. Ale na Playoffy mają bardzo duże szanse (być może z wymienionej w moim poście trójki największe). Pożyjemy zobaczymy.

      Mówiąc skrótowo: po prostu ta drużyna grała ostatnio za dobrze jak na to jaki skład miała. Dlatego jakoś ciężko mi im zaufać. W tym wypadku wyjątkowo chciałbym się mylić. Bo jakoś tych nowych Heat (bez Wade’a) po prostu lubię.

  3. A ja nie rozumiem, dlaczego można uważać, że tak słaby team, bez zgrania w ogóle jest brany pod uwagę playoff, przecież oni nawet z PG ledwo co teraz weszli. Będą się razem z Nets, Bulls i Magic gnieździć na dnie. W Knicks nie ma już toksyn tak dużych jak przedtem, to będą inaczej grać, reszta „pretendentów do playoff” w zależności od kontuzji. Olaladippo to już odpad + nieopierzony center… oni już są nastawieni na tankowanie, możliwe, że to ostatnia szansa na takie tankowanie jak do tej pory, bo już kombinują nowe przepisy, gdzie będzie więcej losowości, a Pacers na pewno marzy się następca PG – jak tankować, to tylko teraz, ich organizacja była by zbiorem głupków, gdyby próbowali takim składem cokolwiek próbować ugrać i odbierać sobie szansę.

    1. Tekst jest fajny i czuc w nim nadzieję ale to z Tobą Zo się zgadzam. Pacers sami są sobie (Larry Bird) winni. Rozpirzyli drużynę przez durne pomysły w stylu PGeorge na PF, „nie damy wysokiego kontraktu Lance’owi”, Monta Ellis bez obrony po 40minut na mecz itp. Drużyna miała wielki charakter i była bardzo groźna. Cztery sezony później tankują. Po prostu, za przeproszeniem, sami się wykastrowali.

    2. Pełna zgoda – Myles jest super ale to za mało na PO. No i rzeczywiście szkoda tego zespołu, miałem nadzieję, że grając inaczej niż dzisiejsze trendy są w stanie nawiązać równą walkę z największymi ale posypało się strasznie przez te parę lat.

  4. Pacers w tym sezonie są jedną wielką zagadką. Słabiutki w tym roku wschód strasznie to mogą się gdzieś zakręcić przy wodopoju. Ciężko cokolwiek prognozować dziwny mają ten skład jak dla mnie, Myles jest jedynym obiektem mojego zainteresowania w tym składzie szczerze mówiąc. Jest dużo ciekawszych zespołów w tym sezonie 76, Boston mają całkowicie nowe składy więc zazwyczaj inne mecze odwrócą moją uwagę od meczów z Indianą.

  5. Heat bez Wade’a, nie mają serca ani duszy, też manewruje pomiędzy ich meczami i oglądałem może 2 całe mecze w zeszłym sezonie. Jak dla mnie na ten moment mają ciekawszą paczkę do oglądania od Pacers, nawet bez serca i duszy więc no szkoda ich, ale nie zarwę nocki na spotkanie Pacers – Heat w tym sezonie.

Comments are closed.