Co dalej z Trey’em Burkem?

Autor: Jakub Janiak

Minęły już ponad 2 miesiące, odkąd wolni agenci rozpoczęli podpisywanie umów. Większość głośnych nazwisk wybrała już nowe kluby – ale kilku ciekawych graczy nadal pozostaje bez zespołu. Jednym z nich jest Trey Burke.

Wybrany w Drafcie 2013 z numerem 9 przez Utah Jazz, grał w Salt Lake City przez 3 sezony. W każdym z nich notował ponad 10 punktów na mecz. Jednak to pierwszy sezon był jego najlepszym. W drugim również grał sporo (w obu ponad 30 minut na mecz). Potem jednak spadała liczba minut, a co za tym idzie, również ilość punktów, asyst czy zbiórek. W końcu, w 2016 roku, został sprzedany do Washington Wizards za wybór w 2 rundzie Draftu 2021. W stolicy grał mało (średnio 12 minut na mecz) i mało też punktował (5 PPG). Drużyna nie przedstawiła mu oferty kwalifikacyjnej, zatem został niezastrzeżonym wolnym agentem.

Atutem Burke’a jest niewątpliwie młody wiek – nadal może się rozwijać (a właściwie powinien wreszcie zacząć). Do tego rzucał w ostatnim sezonie z niezłą skutecznością: 45,5% ogólnie, 44% zza łuku; true shooting (TS) 53,2%. Grał jednak przede wszystkim przeciwko rezerwowym graczom rywali. Miał niski procent użyteczności (USG%): 19,6% oraz mały wpływ na zwycięstwa drużyny w przeliczeniu na 48 minut (WS/48 na poziomie .036, gdzie średnia Ligi to 0.100). Ogólnie jest typowym rezerwowym, który może i rzuca dosyć dobrze, ale summa summarum jest mało użyteczny. Miewał niezłe mecze – jak 27 oczek przy skuteczności 83% w meczu z Brooklynem. Ale zwykle po prostu nie pokazywał niczego wartego uwagi.

A jednak kilka klubów jest nim zainteresowanych. W poprzednim miesiącu trenował z Milwaukee Bucks, ale byłby bardziej uzupełnieniem ich składu G-League. Jest to jedna z dróg do dalszej gry w NBA – dobrze pokazać się na zapleczu i być może wskoczyć do składu w trakcie sezonu. Poza tym został zaproszony na treningi Minnesoty, do której mógłby dołączyć jako uzupełnienie zespołu (zapewne na minimalnym kontrakcie).

Ponadto mówi się, że znalazł się na celowniku New York Knicks – ale przede wszystkim w kontekście obozu treningowego (chyba, że w wymianie Carmelo Anthony’ego zwolnią się jakieś miejsca, chociaż to raczej mało prawdopodobne). Pojawiają się też głosy, że w Nowym Yorku mogliby rozważyć zrobienie mu miejsca w składzie (mają dwa kontrakty „two-way”). Wpisywałoby się w ich „trend” ogrywania młodych. Na rozegraniu Knicks mają Rona Bakera i świeżo wybranego Franka Ntilikinę oraz nieco bardziej doświadczonego Ramona Sessionsa. Z jednej strony trzech rozgrywających to dużo – ale z drugiej: żaden z nich nie jest strzelcem, za którego w sumie może uchodzić Burke. Jest w stanie grać również jako „dwójka”, dzięki czemu, jeżeli poprawi skuteczność w meczach o coś (przez całą karierę za 3 rzuca jedynie na skuteczności 34%), to mógłby być wartościowym rezerwowym dla Knicks. I być może zdołałby podbudować swoją wartość, która z roku na rok malała.

Czy będzie w G League i pokaże się tam? Czy też uda mu się „wskoczyć” na piętnaste miejsce w jakimś zespole? I czy w ogóle zagra w NBA w następnym sezonie? Czas pokaże.

Komentarze do wpisu: “Co dalej z Trey’em Burkem?

  1. brałbym w ciemno na miejscu PTB. Rozwinąłby się pod Lillardem

  2. a ktoś wie co slychac u Davida Lee ? Sa szanse ze zostanie w Spurs ? Przeciez w zeszlym sezonie gral dobrze i stabilnie bez wachan formy az dziwne ze nikt sie po niego nie zglasza

  3. To Burke jest ciekawym zawodnikiem czy mało uzytecznym?

  4. słaby grajek, przereklamowany, wg mnie nie na poziom NBA.

Comments are closed.