Off-season 2017: Kings stawiają na mieszankę młodzieńczej fantazji i doświadczenia

Sacramento Kings to zespół, który w oczach większości fanów jest uważany za jeden z najgorzej zarządzanych w całej lidze. Właściwie jedyną konkurencję dla Królów stanowią Brooklyn Nets oraz New York Knicks. Przez wiele lat Sacto okupowali dno tabeli Konferencji Zachodniej, ostatni występ w Playoffs zanotowali w … 2006 roku. Jednakże, jak to się mówi, po burzy zawsze wstaje słońce i ostatnie ruchy dają nadzieję na lepsze czasy fanom Kings.

Tegoroczny offseason był bardzo pracowity dla Vlade Divaca i zespołu scoutingowego. W składzie Sacramento dokonała się mała rewolucja i trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka wydaje się ona bardzo rozsądna. Cały proces przebudowy zespołu i ustawienie go na dobrych torach rozpoczął się w oparciu tegoroczny draft. Kings wybrali z #5 De’Aarona Foxa, rozgrywającego z uczelni Kentucky. Gracz ten jest bardzo często porównywany do Johna Walla, cechuje się świetnym atletyzmem, bardzo dobrze wchodzi pod kosz i kończy akcje lay’upami, często decyduje się na akcje coast to coast w stylu wspomnianego wyżej rozgrywającego Wizards. Przez wielu ekspertów Fox jest typowany jako przyszły all star i zawodnik, który może być franchise playerem dla Sacramento. Największym mankamentem nowego rozgrywającego Davida Joergera jest rzut. Jest to element, który w dzisiejszej NBA jest niezbędny i Foxa czeka bardzo dużo pracy aby wejść na poziom, na którym będzie spokojnie trafiał rzuty z czystych pozycjych, ponieważ w NCAA nawet z tym miewał problem (nawet na workoutach przeddraftowych nie trafiał bez udziału obrońcy). Kings posiadali w drafcie jeszcze wybór nr 10, jednakże został on przehandlowany w noc w draftu i zamian za ten pick otrzymali oni wybory nr 15 oraz 20. Z tymi pickami do Sacramento trafili Justin Jackson (#15) oraz Harry Giles (#20) i Frank Mason III (#34). Jackson jest absolwentem UNC, gra na pozycji SF ale jest bardzo wszechstronnym graczem co jest jego dużym atutem. Natomiast Harry Giles to PF, który grał w Duke, cechuje się świetnym atletyzmem. Ruchy w drafcie zostały ocenione bardzo pozytywnie, Kings nie zrobili żadnego głupstwa, co nie było wcale oczywiste, wszyscy wciąż pamiętali że w trakcie sezonu oddali Cousinsa do Pelicans za czapkę gruszek Evansa, Hielda, Gallowaya oraz picki w drafcie.

Draft był jednak początkiem udanych działań zespołu z Kalifornii. Vlade Divac miał duże pole do popisu w offseason i trzeba przyznać że spisał się bardzo dobrze. Na początek zaczął od czyszczenia szatni, w ten sposób zespół opuścili Evans, Rudy Gay, zwolnieni zostali Afflalo oraz Tolliver. Zespół posiadał sporą ilość cap space’u, którą bardzo dobrze spożytkował jak na swoje warunki i udało się ściągnąć graczy, którzy nawet nie byli łączeni z graniem dla Kings. Pierwszym takim strzałem był George Hill. Ten rozgrywający był łączony z drużynami, które będą chciały o coś powalczyć m.in. Spurs. Zdecydował się on jednak przyjąć ofertę Divaca i nachapać się hajsu zostać mentorem De’Aarona Foxa, pozostaje jedynie mieć nadzieję że nie będzie zabierał młodemu graczowi zbyt wiele minut. Ogólnie idea dodawania do zespołu weteranów, którzy mogą wiele nauczyć młodzież przyświecała w tym roku zarządowi Kings. Kolejnymi ruchami było zatrudnienie Vince’a Cartera oraz sensacyjne ściągnięcie Zacha Randolpha, wydawało się że zawodnika który resztę swojegoo koszykarskiego życia spędzi w Memphis, zwłaszcza że Z-Bo był bardzo zżyty z lokalną publicznością i odejście było dla niego bardzo ciężkie. Carter był w trakcie offseason łączony m.in. z Warriors. Wydaje się że Air Canada będzie miał za zadanie podpowiadać w wielkim świecie NBA Hieldowi, Jacksonowi natomiast Z-Bo pewnie będzie „opiekował się” Skalem Labissierem, który w pojedynczych spotkaniach pokazywał już skalę swojego bardzo dużego talentu. Weterani mający podpowiadać młodzieży z Sacto są świetnymi ruchami, jednakże nie jedynymi. Vlade Divac ściągnął również do Kalifornii Bogdana Bogdanovicia, jednego z najlepszych zawodników, którzy grali w Europie. Były gracz Fenerbahce jest bardzo dobrym strzelcem, w finałach ligi tureckiej potrafił przejmować mecze na złowrogim parkiecie Besiktasu i może okazać się bardzo wartościowym wzmocnieniem Królów. Oto jak prezentuje się aktualnie ich roster :

Dave Joerger dostał do dyspozycji bardzo ciekawy roster. Mieszanka młodzieńczej fantazji z weteranami sprawia, że Sacramento będzie zespołem na który będą zwrócone oczy obserwatorów mimo tego że ich szanse na playoffy są niewielkie ze względu na potężną konkurencję na Zachodzie. Głównym zadaniem tego trenera będzie wprowodzanie tegorocznego narybku do zespołu i uczenia ich swojego systemu gry, który dobrze funkcjonował wcześniej w Memphis. Kings kładą podwaliny pod potencjalny sukces w przyszłości i teraz pozostaje poczekać na to jakie będą tego efekty, jednakże trzeba przyznać że po ostatnich chudych latach i katastrofalnych decyzjach managerskich, taka zmiana sytuacji i mądre zarządzanie zespołem jest dla fanów Kings nowością i światełkiem w tunelu.

Komentarze do wpisu: “Off-season 2017: Kings stawiają na mieszankę młodzieńczej fantazji i doświadczenia

    1. I oczywiście grają na zachodzie ;-) ach ta moda na korektora :-P

  1. Ciekawy sklad maja, nie bedzie komu gwiazdozyc;) Szkoda mi Cartera, bo nie przepadam za GSW ale mogl tam pojsc po pierscien, ale najwidoczniej mu nie zalezy :) Ja napewno bede sie przygladal sie grze Bogdanovicia,powinnien sobie poradzic.
    A i jest maly blad ,,ze wzgledu na potezna konkurencje na wschodzie”

    1. widzę zaczęło się od wczorajszego komentarza i obrodziło nam w Profesorów polskiego.

    2. zadbaj o polską czcionkę zanim zwrócisz komuś uwagę. dzięki

    3. Hah, jeszcze trochę i przestanę być uważany za największego upierdliwca na stronie :)

    4. Ale Pop to bardziej specjalista od trollingu względem GSW. Na zlocie trzeba mu jakiś medal albo chociaż dyplom wręczyć ;)

    5. Panowie wypraszam sobie, proszę nie pisać tak jakby mnie tu nie było ;-)

      Względem GSW to nie trolling, 3 zawodników z tej drużyny aktualnie szczerze nie lubię, ale nie zaczynajmy od nowa ;-D za 3 lata wszyscy będziecie nimi rzygać…

    6. słuchając podcastu Szóstego Gracza natknąłem się na podobne zdanie, dodatkowo mam je podobne, że niestety liga stała się bardzo przewidywalna i NBA trochę się utopiła w swoim pomyśle na super drużyny i zwiększenie puli płac. Ale o tym niebawem :-)

    7. Woy wywołałeś Popa z lasu :D

      @Pop
      Zostaw Ty już biednego Gruzina! On musi walczyć nieczysto, to historyczne i kulturowe uwarunkowania Gruzji :P

    1. Nie może, musi być roster z niezapchanym salary capem. A skład fajny młody z dwójką dziadków, powalczą z Suns o 14. miejsce w konferencji.

Comments are closed.