Na styku Playoffs

Komentarze w internecie dotyczące Playoffs są dość jednokierunkowe. Część narzeka, że rozgrywki wieją nudą, bo 12-0 dla Golden State. Inni punktują, że na wschodzie Cavs nie mają sobie równych, Lebron niszczy każdego przeciwnika po kolei, ale bez niego to nawet nie przeszliby słabej defensywnie i nierównej ofensywnie Indiany. Jeszcze inni piszą, że w ogóle koszykówka schodzi na psy, bo drużyny spotykające się w finale po raz trzeci z rzędu (tzw. back-to-back-to-back) rzucają tylko trójki.

Playoffy to taki czas, że kibice koncentrują się na tym, co tu i teraz i rzadko wracają do dyskusji na temat sezonu regularnego. A jeśli o to chodzi, to chyba nie mamy na co narzekać. Na wschodzie poznaliśmy playoffową ósemkę dopiero na trzy dni przed zakończeniem sezonu regularnego. W pewnym momencie zagrożoną pozycję piątą miała nawet Atlanta Hawks, która na dwa tygodnie przed finiszem fazy zasadniczej była zaledwie dwa mecze do przodu względem Miami Heat okupujących ostatnie miejsce. Na zachodzie, natomiast, sytuacja była stabilna dla pierwszych siedmiu drużyn, a walka o ostatnie miejsce toczyła się pomiędzy Portland Trail Blazers i Denver Nuggets. Pewnie gdyby nie marcowy run (13-3) ekipy ze stanu Oregon, mielibyśmy szansę na oglądanie w pierwszej rundzie młodych i perspektywicznych (panie Malone, proszę coś zrobić z tą defensywą!) bryłek z Jokicem na czele. Denver w ostatnim miesiącu walki grało jednak w kratkę i oddało ostatnie miejsce na rzecz Portland.

Tegoroczne Playoffy (niestety) pokazują, że dominacja Golden State i Cavsów jest niepodważalna i pewnie prędko się to nie zmieni, choć jeśli ostatnie doniesienia z obozów Spurs i Clippers nie będą jedynie wiszącą w powietrzu plotką, to być może mamy szansę na zwrot akcji w przyszłych finałach. Tak naprawdę już na tym etapie wiemy jaka przyszłość czeka Golden State i Cleveland. Dla drużyny z północnej Kalifornii celem jest zatrzymanie trzonu – Curry’ego i KD, ale tu raczej nikt nie ma wątpliwości jaki będzie scenariusz. Dla zespołu z Ohio to ściągnięcie zadaniowców-weteranów na ławkę. Sprawa nie jest taka jednowymiarowa w kontekście zespołów, które w tym sezonie regularnym były na styku Playoffs, a do nich zaliczam na wschodzie: Atlantę Hawks, Milwaukee Bucks, Indianę Pacers, Chicago Bulls i Miami Heat, na zachodzie: Memphis Grizzlies, Portland Trail Blazers i Denver Nuggets (celowo nie podejmuję tematu OKC ze względu na nadczłowieka Westbrooka; tu chyba każdy się zgodzi, że jeśli nie złapie w przyszłym roku kontuzji to zespół będzie grał na takich samych obrotach, jak w tym sezonie).

 

Atlanta Hawks (5. miejsce na wschodzie, 43-39)

Po trudnej serii z Waszyngtonem, którą Atlanta przegrała w sześciu meczach, nadszedł czas na zmiany za sterami. Organizacja zatrudniła w roli generalnego menedżera Travisa Schlenka, do niedawna związanego z Golden State Warriors. Sam Jerry West chwalił go punktując jego oko do talentów. Zobaczymy jak ta zmiana wpłynie na dalsze kroki drużyny, przed którą trudny offseason. Hawks muszą rozwiązać kwestię Millsapa, która w dalszej perspektywie sprowadza się do tego wokół kogo będą budować drużynę. Tego lata ich silny skrzydłowy zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem i wcale nie jest powiedziane, że zostanie na kolejne lata w Atlancie. Paul może rzucić na stół sumę, która będzie oscylować wokół 35 mln. dolarów za sezon i w tym momencie sternicy Hawks muszą poważnie zastanowić się nad sensem takiego kontraktu. Millsap najmłodszy nie jest (32 lata), w drużynie są perspektywiczni gracze tacy jak Schroeder lub Hardaway Jr. (on również zostanie wolnym agentem tego lata) i być może należałoby obudowywać zespół właśnie pod nich. Brak kontraktu dla Millsapa oznacza dla Jastrzębi przebudowę, którą rozpoczną już podczas draftu dysponując trzema pickami – 19., 31. i 60. Dla Budenholzera podpisanie gracza jest absolutnym priorytetem, bowiem według niego zawodnik jest siłą napędową Hawks po obu stronach parkietu, rozciąga grę. W tym sezonie notował 18.1 punktu przy średniej skuteczności 44.2%. Jeśli Millsap opuści Atlantę najpewniej okaże się, że zespół przerwie swój dziesięcioletni streak jako drużyna playoffowa.

Kolejnym problemem z jakim Hawks będą musieli zmierzyć się w tym offseason jest brak zmiennika dla Dennisa Schroedera. Widzieliśmy jak Atlanta radziła sobie, gdy Hardaway Jr. był jedynką na parkiecie. Schroeder ma potencjał, ale nie jest w stanie pociągnąć gry przez cały mecz i jeszcze sporo musi popracować nad defensywą. Odpowiedzią na ten problem (poniekąd zaniedbany poprzez podpisania absurdalnego kontraktu z Bazemorem i niewypał w postaci Malcolma Delany’ego) może być tegoroczny draft.

 

Milwaukee Bucks (6. miejsce na wschodzie, 42-40)

Czekam z niecierpliwością na przyszły sezon m.in. ze względu na drużynę z Milwaukee. Niesamowite połączenie talentów z kunsztem trenerskim Kidda doprowadziło Bucks do pierwszej rundy Playoffów. W moim odczuciu zabrakło po prostu doświadczenia, żeby pokonać Toronto Raptors, ale można śmiało powiedzieć, że następny rok może być tylko lepszy.

Jabari Parker. Jeśli w końcu wyzdrowieje po kontuzji zobaczymy jak Jason Kidd poukłada grę. W tym sezonie jeszcze nie widzieliśmy Parkera i Middletona razem na parkiecie, ale w sezonie 15/16 najczęściej wykorzystywanym składem przez trenera był ten, gdzie obaj zawodnicy grali obok siebie. Parker sam mówił, że w przyszłych rozgrywkach liczy na występ w przynajmniej 40-50 meczach, ale w mojej ocenie i tak Bucks powinni szukać w drafcie lub na rynku wolnych agentów kogoś, kto będzie rozciągać grę jako “stretch-four”. W idealnym scenariuszu można byłoby pokusić się o jakiegoś weterana na tej pozycji, który jednocześnie byłby mentorem dla perspektywicznego Thona Makera.

Tony Snell. Jeszcze kilka dni temu John Hammond mówił, że chciałby zatrzymać Tony’ego, który w tym offseason będzie zastrzeżonym wolnym agentem. Hammond prawdopodobnie już pakuje walizki na słoneczną Florydę, więc decyzja dotycząca Snella będzie należała do jego następcy. Nie zmienia to faktu, że głębia składu na trójce ogranicza się do Tony’ego i Michaela Beasley’a. Snell dość dobrze broni, rzuca coraz więcej za trzy. Na pewno nie jest w topie wolnych agentów na pozycji SF, ale po tych playoffach widać, że nieźle wpasowuje się w system Jasona Kidda.

 

Indiana Pacers (7. miejsce na wschodzie, 42-40)

Podstawowym problemem Indiany, który sternicy klubu będą chcieli rozwiązać już w tym sezonie, jest kwestia zatrzymania bądź wymiany Paula George’a. Zawodnik będzie wolnym agentem dopiero w przyszłym roku. Już na tym etapie wiemy, że jego chęci pozostania w klubie są bliskie zeru. Dla Pacers najlepszym scenariuszem byłoby, de facto, oddanie George’a teraz, żeby nie puścić go w przyszłym roku za friko. Potencjalnym partnerem w wymianie mogliby być Lakers, choć w mojej ocenie jest to mało prawdopodobne, bo Johnson nie będzie chciał oddawać swoich młodych graczy za George’a, skoro w przyszłym roku będzie mógł go mieć za pół darmo (czyli nie oddając nikogo w zamian).

Z perspektywy Indiany najlepiej byłoby raczej rozpocząć przebudowę już teraz oddając George’a za świeżaków, do nich dołożyć weteranów, którzy byliby mentorami, a status gwiazdy oddać rozwijającemu się Mylesowi Turnerowi i wokół niego budować przyszłość organizacji. Do tego warto byłoby podpisać Teague’a, który w tym offseason będzie niezastrzeżonym wolnym agentem, a zainteresowani mogą nim być Jazz, Pelicans, Raptors czy Clippers. Plotka głosi, że koszykarz nie zamierza rozglądać się za innymi opcjami.

 

Chicago Bulls (8. miejsce na wschodzie, 41-41)

Sytuacja w Chicago jaka jest to każdy wie. Chaos w organizacji, nieregularność na boisku, kapryśność zawodników, brak autorytetu u trenera, złe decyzje.

W najlepszym scenariuszu powinniśmy pożegnać się z duetem Paxson/Foreman, a ich miejsce musiałby zająć ktoś, kto na świeżo podejdzie do zespołu i postara się poukładać wszystkie klocki na nowo. Przede wszystkim zdecyduje czy Bulls “równa się” Butler czy drużyna powinna dać sobie spokój, wymienić Jimmiego i zacząć solidną przebudowę. Zegar tyka i nim się obejrzymy Butler, będąc wolnym agentem w 2019 roku, pożegna się z kibicami i opuści Illinois.

Dodatkowym obciążeniem dla Bulls jest kontrakt Wade’a, który swoje lata ma i nie do końca wpasowuje się w drużynę (a czy ktokolwiek się w ogóle wpasowuje w ten chaos?). Chicago muszą liczyć na to, że w tym roku zrezygnuje z ponad 23 mln. dolarów i stanie się wolnym agentem. Scenariusz jest całkiem prawdopodobny, bo to już ostatnie lata gry Wade’a w NBA i jeśli jeszcze kiedykolwiek chciałby zdobyć pierścień, to powinien uciekać do kumpla z Ohio. Generalnie, mamy sytuację win-win, bo i Chicago oczyszczają sobie cap space, a Wade ma szansę na być może ostatni finał w swojej karierze.

 

Miami Heat (9. miejsce na wschodzie, 41-41)

Zespół z Miami to zdecydowany czarny koń sezonu regularnego. Dziennikarze zza oceanu od początku prognozowali, że drużyna z Florydy nie ma szans nawet oscylować wokół playoffowej ósemki. Magia brylantowego Pata znów zadziałała i dostaliśmy po słabym starcie sporo emocji na koniec sezonu regularnego, kiedy to nie było do końca jasne do czy Bulls czy Heat będą mierzyć się w pierwszej rundzie z Celtics. W ostatecznym rozrachunku nie udało się, ale Erik Spoelstra z załogą zrobili kawał dobrej roboty, którą przy odpowiednich ruchach mogą kontynuować w sezonie 17/18.

Parę dni temu w końcu udało się dojść do porozumienia z Chrisem Boshem i można oficjalnie już uznać, że drogi tego zawodnika z drużyną, z którą zdobył dwa pierścienie, rozeszły się. Ruch ten pozwala Miami na oczyszczenie cap space i większą swobodę finansową w tym offseason.

Heat mają dość solidny trzon na skrzydłach w postaci Tylera Johnsona, Josha Richardsona, Justise’a Winslowa i Diona Waitersa (opcja zawodnika w tym roku), ale potrzebują kogoś na czwórkę do gry z Hassanem Whitesidem. James Johnson pokazał się ze świetnej strony wchodząc z ławki, grając pick and rolle, broniąc, zmieniając pozycje i krycie. W tym roku może krzyknąć Patowi i spółce całkiem sporą sumę. W Miami muszą zastanowić się czy warto wykładać duże pieniądze na tego gracza, skoro potencjalnym ruchem może być także próba ściągnięcia jakiegoś All-Stara do składu, na którym można byłoby oprzeć ofensywę. Sporo mówi się o Gordonie Haywardzie, który tego lata będzie wolnym agentem.

 

Memphis Grizzlies (7. miejsce na zachodzie, 43-39)

Miśki grają w Playoffach nieprzerwanie odkąd Tony Allen zasilił szeregi drużyny (sezon 2010/11). Przyszła faza zasadnicza jest dla mnie niewiadomą i nie potrafię przewidzieć jak potoczy się ich Road to the Finals… No dobra, przesada… Road to the Playoffs. Sternicy mają parę zagadek do rozwikłania w lato, a nie mają dużego pola do popisu przez wysokie kontrakty Conleya, Gasola i Parsonsa.

Z pewnością jednym z priorytetów będzie podpisanie najmłodszego z wolnych agentów – JaMychela Greena. Trener Fizdale wypowiadał się o nim całkiem niedawno w samych superlatywach punktując jego umiejętność rzutu za trzy, obronę zawodników na różnych pozycjach i waleczność. Jeśli rozwinie się w ofensywnym kierunku być może będzie jednym z tych, których brakuje w zespole – shooterem. Na pewno po cichu w mieście Elvisa liczy się także na powrót zdrowego (i przepłaconego) Parsonsa.

Na nowe umowy z Grizzlies czekają weterani: Zach Randolph, ośmieszający młodziaków Vince Carter i wcześniej wspomniany Tony Allen. O ile Vince Carter przeżywa drugą młodość i może wchodzić z ławki jako strzelec, tak tego samego nie można powiedzieć o Randolphie, który rzeczywiście miał w tym sezonie momenty, ale umówmy się… To już nie jest ten sam Z-Bo, co kiedyś. Pojawia się pytanie czy Zach w ogóle rozważa zostanie w Grizzlies, czy z racji wieku nastawia się już tylko na gonitwę za pierścieniem niczym David West.

 

Portland Trail Blazers (8. miejsce na zachodzie, 41-41)

16 zawodników i zerowy cap space receptą na brak manewrów tego lata. Portland może jedynie szukać wymian, ale nie ma szans na zwabienie jakiegoś ciekawego wolnego agenta. Cała nadzieja dla zespołu w drafcie. Mają aż trzy wybory – 15., 20. i 26.

W Oregonie potrzebny jest zmiennik dla Lillarda, który będzie dobrze grał z piłką i jednocześnie wzmocni obronę. Za takim zawodnikiem powinni się rozglądać właśnie w drafcie. Obecnie nie ma komu rozgrywać piłki, jeśli Damian Lillard schodzi z boiska. Allan Crabbe albo Evan Turner? Dajcie spokój…

Nurkic-mania w natarciu. Bośniak dał w Portland nadzieję na solidną ofensywę, ale kontuzja uniemożliwiła mu grę w Playoffach. Na przyszły sezon będzie gotowy, ale PTB powinni zastanowić się nad głębią wśród podkoszowych. W idealnym scenariuszu w związku z brakiem cap space mogliby spróbować pozbyć się jednego z nich – Meyersa Leonarda, którego powoli zaczął zastępować Noah Vonleh lub Festusa Ezeliego. Jego powrót na parkiety NBA jest wciąż wielką niewiadomą.

 

Denver Nuggets (9. miejsce za zachodzie, 40-42)

Denver paradoksalnie jest w niezłej sytuacji. Mają młody i perspektywiczny zespół, nie ma presji na tytuł. Mogą skupić się na rozwoju młodzieży: Murraya, Hernangomeza, Beasleya, Harrisa i Jokica. Mają zasoby do potencjalnych wymian. Ale mają też obronę na poziomie tankujących Los Angeles Lakers (110.5 DEF RTG)…

Bardzo fajnie rozwinęli się ofensywnie, ale ciągle mają lukę w obronie zwłaszcza na skrzydle. Mając 13. pick w drafcie powinni postarać się o takiego gracza, który chociaż częściowo będzie łatać wspomnianą dziurę.

Pod znakiem zapytania pozostaje także ruch dotyczący Gallinariego, który wycofał się z ostatniego roku kontraktu, choć podobno nadal chciałby grać w stanie Kolorado. Brak kontraktu dla Danilo oznacza więcej kasy w offseason i perspektywę ściągnięcia jakiejś gwiazdy (George lub Hayward). Tylko czy rzeczywiście taka perspektywa w ogóle istnieje? Moim zdaniem na wolnych agentów nie ma specjalnie co liczyć. Denver nigdy nie było atrakcyjnym kierunkiem dla szukających nowych kontraktów. Dodatkowo, Nikola Jokic nie jest jeszcze zawodnikiem, który byłby magnesem na All Starów.

Dla Denver offseason powinno rozpocząć się od decyzji w sprawie kontraktu Danilo Gallinariego. Rozwiązanie tej sytuacji może być kluczowe do zrobienia kolejnych ruchów.

 

To będzie dobry offseason, który tylko potwierdzi, że koszykówka może być emocjonująca nie tylko wtedy, gdy zawodnicy wychodzą na parkiet.

 

Komentarze do wpisu: “Na styku Playoffs

  1. To ja może dorzucę coś w temacie od siebie: uważam że Pacers są w czarnej dupie, nie zatrzymają PG, i w zasadzie pierwszy akapit o Bulls powinien być podsumowaniem Pacers

    a tak ogólnie supcio, napisane przystępnym językiem bez wydziwiania, zjadliwie dla każdego, więc w sumie nie wiem co się tu pisze w takich sytuacjach… Gratulacje chyba ;-)

    1. Dzieki :) wlasnie jestem na etapie pisania tekstu o sytuacji w Indianie ;)

    2. Pacers chcą budować zespół w okół Turnera, pytanie tylko kim ? Nie wierzę w żadne wymiany za PG, zwłaszcza Lakers. Może gdyby Kupchak z Jim Buss dalej sprawowali władzę nad LAL to może byłoby to możliwe, lecz teraz Magic J stawia na mlodzież, nie będzie chciał się pozbyć wartościowego gracza. Wg mnie Knicks, Brooklyn, Magic oraz Pacers czekają ciężkie czasy.

    3. W Magic jeszcze jest nadzieja na lepsze jutro.
      W czarnej dupie to beda Pelicans jak ich DMC wystawi i Jrue nie podpisze.

      Rowniez sie przylacze. Brawo Marta keep going

  2. Potwierdzam, fajnie napisane – gratuluję debiutu :)
    Pytanie czy wiemy co się dzieje z E. Mudiay z Denver ? Miał być mega gwiazdą a teraz chicho sza

    1. Dzieki :) a co do Mudiay’a ma slaby rzut i tytanem defensywy to tez nie jest ;) sporo jeszcze musi popracowac, jesli chce wrocic do pierwszej piatki i wygryzc z powrotem Murraya. Generalnie, ofensywa Denver wyglada lepiej z Mudiayem jak chlopak grzeje lawke. Druga sprawa, mial kontuzje kostki, wiec troche przesiedzial. A w ogole to gdzies czytalam, ze Mudiay jest drugim najgorszym zawodnikiem pod wzgledem FG%, ktory zanotowal 3000 minut na parkietach NBA.

  3. Dobry tekst, fajne „pióro”-oby tak dalej.
    Miło się czyta i przemyślany „felieton”

  4. Bardzo ciekawy felieton, czekam Marta na następne artykuły.

  5. Jeżeli Millsap naprawdę dostanie 35 baniek za sezon to przestanę pić wino (piwo już poszło przez HOU) to się nazywa kółko AA- myślicie, że takie kwoty są możliwe dla takich graczy ?

    1. Wiesz, czy się to komuś podoba czy nie Millsap jest w czołówce ligi na swojej pozycji, kasy na wypłaty jest więcej jeżeli LA dostał na starych kontraktach 20 baniek za sezon to nie widzę problemu z 35 dla Millsapa obecnie.

  6. Bardzo ciekawy wpis. Tak trzymaj!!! Szkoda jednak, że jednak opuściłaś OKC.

  7. powinni wprowadzic jakies maximum dla weterana. Juz sie szykuje kilka kontraktów ( PC3, Lowry ) gdzie w wieku 35 lat bedą zarabiac 35-40 baniek. Ciekawe ile Lebron za kilka lat bedzie dostawał 50?

  8. Debiut na miarę mistrzostwa NBA, gratuluję! :) Dobry kierunek, brawo Marto. ;)

  9. Fajne, zwięzłe podsumowanie. Panowie macie konkurencję !!

  10. Memphis powinno szukać wymiany Parsonsa, z kimkolwiek i za cokolwiek! Byleby zejść z tego kontraktu i choć odrobinę zwiększyć capspace! Jeśli jakikolwiek GM by zadzwonił z pytaniem o niego to sprzedawać z pocałowaniem ręki za czapkę gruszek. Ja bym widział wymianę za Evana Turnera, Grizz byliby zadowoleni, Turner pewnie też (i chyba dobrze by się wpasował w system Fizdale’a), tyle że PTB musieliby być frajerami, a nie są…

  11. Słaby tekst nie trzymający się kupy. Wiele błędów stylistycznych już nie wspominając o błędach merytorycznych. Nudy! Czytając zasypiałem. Nie wróżę świetlanej przyszłości.
    Poza tym żeby kobiety pisały o koszykówce?

    1. Dzięki! Pisałam go na kolanie między karmieniem dziecka, robieniem obiadu dla męża i prasowaniem! Następnym razem pomyślę dwa razy i może napiszę na jakimś innym blogu recenzję garnków :) podeślę, żebyś zaopiniował. Chociaż, żeby faceci czytali o takich rzeczach?

Comments are closed.