Zapowiedź Finałów Konferencji Zachodniej: Golden State Warriors vs. San Antonio Spurs

Gdy pod koniec lutego okazało się, że Kevin Durant opuści prawie całą resztę sezonu regularnego zastanawiano się, czy San Antonio Spurs uda się dzięki temu wyprzedzić Golden State Warriors w wyścigu po „jedynkę” na Zachodzie. Teraz, dwa miesiące po tamtych wydarzeniach, to Ostrogi muszą zmagać się z urazem jednego ze swoich najważniejszych zawodników. Oprócz Tony’ego Parkera, którego nie zobaczymy w grze do końca fazy posezonowej, kontuzji w końcówce serii z Houston Rockets doznał także Kawhi Leonard, co jednak nie przeszkodziło zamknąć Ostrogom swojej serii w sześciu meczach. Powrót jednego z najlepszych zawodników w lidze będzie dla Spurs niezwykle ważny w kontekście pojedynku z Warriors, którzy w tych playoffach ani razu nie schodzili jeszcze z parkietu pokonani. Dla Golden State, podopieczni Gregga Popovicha są po prostu kolejnym rywalem przed trzecimi z rzędu Finałami NBA, a Spurs postarają się z kolei sprawić im jak największe problemy. Od 2013 roku reprezentantami konferencji zachodniej w Finałach NBA byli albo Spurs, albo Warriors i tym razem będzie tak samo, ale dopiero po raz pierwszy zmierzą się oko w oko w walce o mistrzostwo Zachodu.

W sezonie regularnym: 2-1 dla San Antonio

25. października, Golden State 100-129 San Antonio

Kawhi Leonard zdobył najlepsze w karierze 35 punktów, LaMarcus Aldridge dodał 26 punktów i 14 zbiórek, a Spurs zrobili blow-out w debiutanckim meczu Kevina Duranta w koszulce Warriors. KD miał 27 punktów i 10 zbiórek, Stephen Curry zdobył 26 oczek, ale cały zespół Wojowników popełnił 16 strat i został zdominowany na tablicach 35-55. Swoje career-high w punktach z 20 oczkami na koncie pobił także Jonathon Simmons.

11. marca, San Antonio 107-85 Golden State

W meczu bez pięciu najlepszych graczy Golden State oraz najważniejszych graczy San Antonio to gospodarze okazali się lepsi, po 21 punktach Patty’ego Millsa (wszystkie w pierwszej połowie). Spurs trafili 12 rzutów za trzy punkty i prowadzili w trakcie spotkania już 28 punktami. Dla Warriors, którzy odnieśli trzecią kolejną porażkę, 36 oczek zdobył Ian Clark.

29. marca, San Antonio 98-110 Golden State

San Antonio prowadziło już 22 punktami w pierwszej kwarcie, ale dzięki 29 punktom Curry’ego i 23 Thompsona, Warriors udało się wrócić do meczu i wygrać swoje dziewiąte kolejne spotkanie. Spurs przerwali za to pięciomeczową serię wygranych dwa dni po tym, jak zrobili blow-out na Cleveland. W ostatnich trzech kwartach Wojownicy zdobyli o 28 punktów więcej niż Ostrogi, które popełniły 14 strat. 19 punktów i 5 asyst dla San Antonio zdobył Leonard.

GOLDEN STATE WARRIORS
I runda: 4-0 z Portland Trail Blazers
Półfinał konferencji: 4-0 z Utah Jazz

Pierwsza piątka
PG: Stephen Curry
SG: Klay Thompson
SF: Kevin Durant
PF: Draymond Green
C: Zaza Pachulia

Zarówno w serii z Portland Trail Blazers, jak i z Utah Jazz, Warriors mieli momenty słabości (związane pośrednio także z brakiem Steve’a Kerra), ale tak naprawdę w żadnym momencie nie byli poważnie zagrożeni. W starciu z obroną Spurs powinni mieć nie łatwiej niż z Utah. Muszą szukać najsłabszych punktów San Antonio i nie grać zbyt dużo izolacji, bowiem tu Spurs mają dość dużo graczy, którzy są w stanie spowolnić w grze 1-na-1 nawet najlepszych ofensywnych graczy (było to widać w serii z Houston i Jamesem Hardenem). Będą starali się przede wszystkim szukać zmian krycia, by po 10-12 sekundach akcji Stephena Curry’ego czy Kevina Duranta krył LaMarcus Aldridge. To właśnie pick-and-rolle i pick-and-popy z Draymondem Greenem powinny być ważną częścią ich ofensywy, by jak najczęściej męczyć w nich Aldridge’a. Oprócz tego, podopieczni Mike’a Browna będą starali się grać jak najszybciej i mogą to robić efektywniej od Rockets, bo ich dobra defensywa pozwoli na rozpoczynanie większej liczby ataków po obronionej akcji Spurs. Tak jak Houston, Warriors będą starali się ściągnąć Leonarda z Kevina Duranta, stawiając mu zasłony od niższych graczy. Dzięki liczbie świetnych obrońców, Warriors będą starali się jak najdłużej kryć Leonarda bez podwojeń, zmieniając na nim krycie, ale tak jak z Gordonem Haywardem mogą w pewnym momencie być zmuszeni do trapowania go po pick-and-rollach i wtedy będzie to prawdziwy test dla ich obrony przy świetnie dzielącej się piłką ofensywie San Antonio.

Kluczowy zawodnik: Stephen Curry. Dwukrotny MVP wrócił do wielkiej formy już pod koniec sezonu regularnego i również w trakcie playoffów jest do tej pory najlepszym graczem Wojowników. W 8 meczach playoffów zaliczał do tej pory średnio 27.1 punktu, 6 asyst i 5.3 zbiórki, trafiając 41% swoich rzutów zza łuku i notując plus-minus na poziomie +18.5. W serii ze Spurs musi znajdować swoje rzuty zarówno w pick-and-rollach, jeśli podkoszowi Spurs będą zostawać przy nich w pomalowanym, a także wchodząc pod kosz w izolacjach.

X-Factor: Draymond Green. Jego skuteczność za trzy punkty (51.2% w playoffach) jest niesamowicie pomocna dla Warriors, bo przeciwnicy grając z nimi w defensywie muszą coś zostawiać w obronie i najczęściej są to właśnie rzuty Greena z lewego lub prawego skrzydła. Poza tym będzie oczywiście głównym pomocnikiem przy wejściach pod kosz Kawhi’a Leonarda oraz obrońcą na LaMarcusie Aldridge’u, którego Warriors nie chcą podwajać.

SAN ANTONIO SPURS
I runda: 4-2 z Memphis Grizzlies
Półfinał konferencji: 4-2 z Houston Rockets

Pierwsza piątka
PG: Patty Mills
SG: Danny Green
SF: Kawhi Leonard
PF: LaMarcus Aldridge
C: Pau Gasol

Wraz ze stratą Tony’ego Parkera Spurs stracili także jedną bardzo efektywną broń ofensywną, jaką były penetracje Francuza, tak dobrze działające w serii z Memphis Grizzlies. Dlatego tak ważne będzie dla nich wyleczenie kontuzji przez Kawhi’a Leonarda, który będzie miał piłkę w swoich rękach w dużej liczbie akcji. Przez fakt, że w izolacjach będą go kryli świetni obrońcy – Durant, Green, Iguodala, czy nawet Thompson – Spurs (tak samo jak robili Jazz z Gordonem Haywardem) będą starali się wymusić zmianę krycia Stephena Curry’ego bądź Zazy Pachulii, by Leonard mógł grać z nim 1-na-1. Przy pomocy w obronie Warriors bardzo ważny będzie także ball-movement San Antonio, który bardzo poprawił się w dwóch ostatnich spotkaniach z Rockets, a także walka na atakowanej tablicy, przy przewadze wzrostu, jaką będą mieli. W Game 6 z Houston w grze tyłem do kosza błyszczał LaMarcus Aldridge, ale tym razem będzie miał trudniejsze zadanie, grając naprzeciwko Draymonda Greena, przez co bardzo ważne będzie dla niego łapanie piłki jak najbliżej kosza, by półhakami wykorzystywać swoją przewagę wzrostu. Ciekawą kwestią jest to, czy przez dobrze działającą ofensywę Warriors Gregg Popovich zdecyduje się zejść niżej i zmniejszyć minuty Gasola/Davida Lee. Zmiany krycia w starciu z Warriors mogą być jedynym sposobem, by spróbować jak najbardziej spowolnić Wojowników i San Antonio ma defensywny potencjał na wielu pozycjach (Leonard, Simmons, Green, Anderson, Murray), by spróbować to zrobić.

Kluczowy zawodnik: Kawhi Leonard. Po kontuzji Parkera kontuzjowany w Game 5 przeciwko Rockets Leonard jest zdecydowanie kluczowym elementem ataku Spurs i mimo tego, że bez niego San Antonio radziło sobie całkiem nieźle, to z Wojownikami – jeśli zabrakłoby go np. w Game 1 – nie byłoby już tak różowo. Leonard musi podejmować dobre decyzje w akcjach pick-and-rollach, być agresywnym w atakowaniu obręczy i jeszcze w dodatku być obrońcą na najlepiej grającym zawodniku Warriors – niezależnie od tego, czy będzie to Durant, czy Curry.

X-Factor: Jonathon Simmons. Tak jak się spodziewałem, już w serii z Houston Simmons odgrywał ważniejszą rolę, będąc niesamowicie przydatny po obu stronach parkietu i w pojedynkach z Warriors jego atletyzm i nagle bardzo solidna gra na koźle będzie jeszcze ważniejsza. Posiadanie go na parkiecie pozwala Popovichowi na zmiany krycia na większej liczbie zasłon, a jego minięcia pierwszym krokiem mogą być problemem dla rezerwowych lineupów Warriors.

Terminarz serii:

Game 1: 14.05 (niedziela), 21:30, Oakland
Game 2: 16.05 (wtorek), 3:00, Oakland
Game 3: 20.05 (sobota), 3:00, San Antonio
Game 4: 22.05 (poniedziałek), 3:00, San Antonio
Game 5: 24.05 (środa), 3:00, Oakland
Game 6: 26.05 (piątek), 3:00, San Antonio
Game 7: 28.05 (niedziela), 3:00, Oakland

Okiem redakcji:

Mateusz Połuszańczyk: Rywalizacja na etapie finałów konferencji zachodniej zapowiada się niezwykle emocjonująco – bądź co bądź – będziemy świadkami starcia pomiędzy dwoma najlepszymi drużynami sezonu regularnego. Świetnie naoliwiona maszyna Steve’a Kerra nie powinna mieć większych problemów z wyeliminowaniem San Antonio, jednak należy pamiętać, że do gry wróci największa gwiazda Ostróg – Kawhi Leonard. Pytanie brzmi: Czy będzie w pełni sił po kontuzji odniesionej w piątym meczu serii z Rockets? Moim zdaniem nie jest to takie oczywiste. Na wyżyny swoich umiejętności – chcąc nie chcąc – musi się wzbić LaMarcus Aldridge, tak jak miało to miejsce podczas ostatniego meczu półfinałów. Tyle, że tym razem czeka go znacznie trudniejsze zadanie, bowiem naprzeciwko niego pod koszem stanie Draymond Green, jeden z kandydatów do nagrody najlepszego defensora ligi. Jestem również ciekaw, czy Manu Ginobili pozostanie z włączonym trybem vintage. Oby, ponieważ przyjemnie ogląda się Argentyńczyka w takiej dyspozycji jak w potyczkach z Houston. Na co stać Spurs? Sądzę, że przy korzystnym wietrze urwą Golden State góra dwa mecze i – być może – powalczą w pozostałych, ale nic ponadto.

Woy: W związku z kontuzjami Tony’ego Parkera i Kahwiego Leonarda – Spurs zrobili dużo więcej – eliminując Rockets – niż niektórzy z nas zakładali. Zawodnicy Gregga Popovicha pokazali w poprzedniej serii wielki charakter i team spirit, a wygrany mecz numer 5 (po dogrywce) dodał im skrzydeł. Następnie w G6 obejrzeliśmy już prawdziwych mężczyzn rozbijających niedojrzałych chłopców. Finały konferencji to praktycznie plan minimum jaki zakładali przed sezonem najwięksi fani Spurs , rywal dobrze znany tzw. pewniak do wielkiego finału czyli Warriors. Niestety wraz z początkiem trzeciej swojej play offowej serii Spurs tracą przewagę własnego parkietu, przez co też kluczowe staje się wygranie choćby jednego spotkania w Oakland (czy to będzie 1 z 2 pierwszych spotkań czy np. G5). Tym razem cała seria rozgrywana będzie przy absencji Tony’ego Parkera i więcej kreowania akcji wpadnie w ręce Murray’a, Millsa, Ginobiliego i Leonarda. Teoretycznie może się to okazać tajną bronią Popa, gdyż rywal nie miał zbyt wielu okazji do obejrzenia Spurs w grze bez Parkera; będziemy świadkami większej improwizacji. Dwa ważne aspekty w tej parze: 1/ obrona, którą muszą stosować Spurs na tercecie Curry-Thompson-Durant (plus dla Spurs za posiadanie mocnych defensorów jakimi są Green oraz Leonard) 2/ korzystanie z wysokich graczy (czyli coś, co pokonało Rockets) , uruchomienie Aldridge’a, dalej Gasola czy nawet Dedmona i zapraszanie ich do ataku może otworzyć wiele okazji do zdobywania punktów. Jeśli chodzi o team Mike’a Browna (Steve Kerr walczy z urazem pleców) wiadomo, iż będą chcieli narzucić swój styl gry, zdominować rywala przez swoje up-tempo i seryjne trafienia zza łuku. Jeśli Spurs znajdą receptę jak spowalniać tempo ich akcji (czyli walka o zbiórki na ofensywnej tablicy, hamowanie Curry’ego i Duranta czy agresywna obrona już w drugiej fazie ataku) wówczas jest szansa na wyrwanie jednego spotkania w domu Wojowników. Wygrana na wyjeździe, w tym upatruję dla Spurs klucza do potencjalnego zwycięstwa w serii.

Mr. Cental: W finale konferencji zachodu, zgodnie z przewidywaniami, zagrają dwie najlepsze drużyny ligi. Golden State w dwóch pierwszych rundach gładko rozjechali rywali z Portland i Utah i wyglądają jak główny kandydat do tytułu. Praktycznie w żadnym meczu nie czuli większej presji a wygrane w żadnym momencie nie były zagrożone. Natomiast gracze Spurs mają spore kłopoty. Przegrali już 4 razy a do tego stracili Parkera na resztę rozgrywek. Do tego problemy z kostka ma Leonard. I to właśnie kontuzje mogą napisać scenariusz tej serii. Jeżeli Leonard nie będzie w pełni formy, to Spurs mogą mieć kłopot z wygraniem choćby jednego meczu. Na plus zdecydowanie jest Jonathon Simmons. W spotkaniach z Rakietami pokazał charakter, notując średnio ponad 13 pkt i powinien również odegrać sporą rolę przeciwko GSW, aktywnie grając po obu stronach boiska. Ciekawy pojedynek będzie również na ławce trenerskiej. Prawdopodobnie nie zobaczymy Kerra i w związku z tym Popovich powinien kilka razy zaskoczyć Mike Browna. Tylko czy da się zaskoczyć zawodników Warriors?

Typy redakcji:

Dawid Ciepliński: 4-1 Warriors

Jacek Gniedziejko: 4-2 Warriors

Lordam: 4-2 Warriors

BigAl: 4-1 Warriors

Mateusz Połuszańczyk: 4-2 Warriors

Woy: 4-2 Warriors (podparte 4-1)

Paweł Mocek: 4-1 Warriors

Mr. Cental: 4-0 Warriors

Michał Wróblewski: 4-3 Spurs

Komentarze do wpisu: “Zapowiedź Finałów Konferencji Zachodniej: Golden State Warriors vs. San Antonio Spurs

  1. Ciekawe czy nie lepiej by było odstawić jeszcze Leonarda na game1, chociaż zbyt długa przerwa też go może rozstroić.

    Nie mam wygórowanych oczekiwań poza tym że chcę zobaczyć wolę walki u wszystkich zawodników, niektórzy zapewne chcą pokazać że są warci większych pieniążków (Mills, Simmons), chciałbym żeby Manu zagrał przyzwoicie i w razie czego (nie wiem jakie ma plany, może zostanie jeszcze 1 sezon) godnie pożegnał się z organizacją, oczekuję od Gasola trochę więcej niż w poprzednich seriach a od Aldridge’a przyzwoitej gry przeciwko Greenowi bo wiem że ten sobie nie zawsze z nim radzi.

    Nie będzie żadnych wymówek, grają bez presji więc wymagam dobrego finału sezonu, bo następna seria (bez Spurs) powiewa mi szczerze mówiąc

  2. Kurcze jaka jednomyślność. A ja trzymam kciuki za Spurs żeby wygrali 4 mecze w tej serii ;)

  3. Mam nadzieję, że ten zlepek pod nazwą Warriors dostaną baty a Curry skończy te swoje pajacowanie.
    GO SPURS!

  4. A właśnie, bo nigdy tego nie ogarnąłem. Czemu Spurs z GSW grali ze sobą tylko 3 razy w RS?

    1. 4 spotkania grają ze sobą drużyny z tej samej dywizji, po 3 z tej samej konferencji, po 2 drużyny z różnych konferencji.

    2. 4×4 + 3×10 + 2×15 daje dopiero/tylko 76 spotkań – więc te pozostałe 6 meczy gra się z zespołami z pozostałych 2 dywizji z tej samej konferencji – ale jaki jest czynnik decydujący to nie mam pojęcia (i to chyba co sezon jest inna 6 druzyn z mozliwych 10) – moze Ktos wie jak tj dokladnie :)

  5. w gsw jak psycha siądzie to mogą przegrać. Dodali duranta, ale on też zasmakował kompromitacji w postaci przegranej ze stanu 3-1, dlatego ja nie byłbym taki pewien zwycięstwa gsw… Co jak co, ale chłopaki wiedzą jak przegrać wygrane zawody :D

  6. Zgadzam się z „Tony” :)

    X factor to POP!
    4:3 dla Spurs (LMA i Gasol muszą zagrać finały życia + KL i wszystko mozliwe)

  7. Do Jesse
    Grali 3 razy…
    Niektórzy grają 5
    A inni 2…
    Meczy jest 82 a drużyn 30..
    Grafik oparty jest o odległości mecze tzw. Ważne (czyli w święta itd…) i wiele czynników losowych…

  8. GSW przypominają trochę reprezentację Brazylii albo Holandii w piłce… Mają gwiazdy ale w konfrontacji z twardą obroną i przyparci do muru mogą się pogubić. Dlaczego? Ano dlatego, że dotychczas grali zupełnie bez presji. Mają niesamowitą moc w ataku i wiele opcji niemniej jednak wierzę, że CAVS ich zatrzymają. Kibicował bym im nadal gdyby nie stwory typu Zaza czy KD, który może i jest najwybitniejszym strzelcem dekady ale co z tego? Od zawsze mam tak, że w NBA kibicuję słabszym ☺…

  9. Wy tu tak na serio, o rozjechaniu GSW przez Spurs ?? Czemu nie speew od razu ??

    1. Ja kibicuję Spurs, ale nie widzę realnych szans na wyeliminowanie GSW, choć bardzo by mnie to ucieszyło.

  10. GSW muszą, Spurs mogą… założę się że Klay Thompson znowu będzie ratował tyłki kolegów

  11. Pewnie bedzie sromotna porazka Spurs w G1 i zaczna sie typy 4-0 dla Golden a jamam przeczucie ze to bedzie seria na 6 moze 7 spotkan.

  12. Faworyt jest ale to nie zawsze faworyci wygrywają. 4:2 dla SAS którzy w tym sezonie zawieszą kolejny baner pod kopułą swojej hali :)

  13. Oby tylko Boston przeszedl i kazda konfiguracja w finale jak dla mnie jest swietna☺. A Boston – Golden State/Spurs bedzie idealna😉

  14. 4:1 Warriors innej opcji nie widzę. Spurs jeden mecz u siebie wygrają i to tyle.

  15. Ja postawie na Spurs, 4:3 po tym co zrobili z Rockets to wydaje się że kto jak nie oni mogą pokonać GSW:)

  16. Spurs grają pięknie, GSW słabo (trochę z własnej złej gry, a trochę z mega obrony SAS), ale to co zrobił Pachulia podchodząc pod Leonarda w wyskoku to gnójstwo, za które dałbym sezon zawieszenia (niestety bez żadnej kary się obędzie, bo jak to niby udowodnić, że miał taki zamiar ?) – jak dla mnie celowe absolutnie, wiedzą w Oakland, że Spurs stoją na kostce Leonarda, to podchodzą pod jego jumpery, żeby mu ją skręcić do końca …

    1. Zgadzam się całkowicie – specjalne podejście pod zawodnika przecież zrobił kolejny krok po rzucie.

      Był taki inny co podchodził pod Cartera cały czas – i po latach powiedział, że to nie było specjalnie.

  17. Ostatnia minuta meczu. Wiem, że SAS przegrają bo jest 111-106 i 38 sekund do końca, ale „gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka” ;) Cytując pana K. ;)

    1. zwróć tylko uwagę, że pisałem swój komentarz, gdy Spurs prowadzili 18 pkt, nie miało to nic wspólnego z jakimkolwiek szukaniem wymówek.

      Moje przemyślenia na temat meczu:
      1. Jak wspomniałem – Pachulia był nasłany celowo na Leonarda, takie zagrania nie powinny być nawet rozpatrywane pod kątem fair/nie fair play, ale tym się prawo karne nawet powinno zająć, bo to jest celowe uszkodzenie ciała – nigdy w życiu z moich ust coś takiego nie padło, nikomu nigdy nie złorzeczę, ale w tym przypadku (czego jest mi wstyd) ucieszyłbym się, gdyby np Curry lub Durant „ot tak przypadkowo” złamali sobie nogę lub rękę
      2. Nic nie tłumaczy Spurs, jeśli chodzi o spartolenie takiej przewagi. Szkoda, że akurat w tym momencie Millsowi trafił się gorszy mecz, brakowało rozegrania, kontroli tempa, a przecież nie można tego oczekiwać od rookie, który i tak swoje zrobił całkiem nieźle. Green bezpłciowy, Gasol ten sezon to jest ogólnie jakiś dramat (nie jestem w stanie tego pojąć – grał wybitnie w Chicago, w chaosie organizacyjnym, bez jakiegokolwiek spacingu ze strony partnerów, a w miejscu, gdzie ma wprost idealne warunki sypie żwirem).
      3. Nie to, że pastwię się jakoś nad LMA, bardzo mi zależy, żeby grał dobrze, bo drużynie to konieczne, ale coś jest bardzo nie halo. Do G6 z HOU i 1 połowy nie ma co się czepiać, ale 2 połowa, no kurde. Wypada jeden gwiazdor, on zamiast wziąć ciężar gry na siebie to był tym ciężarem dla Spurs. Im bliżej końca, tym bardziej go kastrowało – tu jest potęga GSW – zwłaszcza Draymond może grać cały mecz licho, ale wiesz, że w końcówce nie zawiedzie. Z LMA odwrotnie – może grać cały mecz dobrze, ale wiesz, że kiedy trzeba to da pośladków. 6 strat ? Tyle to mogą robić Harden i Westbrook przy swoim stylu gry, ale nie podkoszowy. Największym upokorzeniem niech będzie to, że w ważnych momentach 4Q rookie Murray wolał zagrać sam niż mu podać (i bardzo dobrze), a wielokrotnie stary, spracowany Manu musiał robić za go-to-guya.
      4. Jakość zbiórki SAS w 4Q była tak żałosna, że Durant z Currym mogli sobie rzucać za 3 do woli, jak na rzutówce przedmeczowej do momentu aż trafią.
      5. Ponarzekałem to teraz pozytywy :) Manu – człowiek geniusz, coś niesamowitego.
      6. Kyle Anderson mi zaimponował dojrzałością, kilka fajnych zagrań, bez podpalania się, bez ulegania presji publiczności i przeciwnika, świetna kontrola czasu na zegarach – słowem młody weteran
      7. Kawhi do momentu jak grał był liderem z prawdziwego zdarzenia – nie grał jak równy z równym z Durantem – to Durant był przy nim jak DeRozan przy LeBronie
      7. Ogólnie dobry mecz SAS i to mnie najbardziej boli. Skoro zagrali dobry mecz, zapłacili jeszcze zdrowiem Kawhi, zostawili mnóstwo energii i zamiast zdobyć prowadzenie w serii to je oddali, to potrafi zniszczyć.
      8. GSW mimo wszystko nie potrafi wykorzystać swojego potencjału. Mocą Dubs jest nie to, że posiadają gwiazdy – większość zespołów je ma – ale to, że każdy z zawodników może wykorzystać swój potencjał. Coś to niknie – Curry miał dzień konia, Durant też, ale Klay licho, Draymond też nie przekonał. A coś czuje, że Curry’emu też mogą zdarzyć się suche dni. Mike Brown to słaby trener i to jest nadzieja SAS.
      9. Ogólnie dobry mecz, ale wydarzenie, które mnie tak zbulwersowało odebrało mi wszelką przyjemność z cieszenia się basketem

    2. @jacek świetny post, ja na świeżo nie umiałbym tak napisać

  18. mówcie co chcecie, Zaza niby się odwrócił ale podchodził celowo pod nogę Leonarda, nikt mi nie powie że było inaczej, dirty player moove, kiedyś Bogut, teraz Zaza,

    Warriors wygrali ale są dla mnie nikim kompletne zera i tak im sędziowie pomogli, +1 ft (że niby faul Simmonsa) dla Greena w ostatniej minucie bzdura, 3 i 5 faul Gasola kpina wyłączyli go i rozstroili, (zagrał bardzo poniżej oczekiwań owszem)

    Spurs kompletnie nie uzasadniona panika po stracie Leonarda, Mills zawiódł na całej linii

    Manu, Green, Lee, dobre zawody, Aldridge za dużo głupich zagrań wlaśnie po zejściu Leonarda

    … jutro się składniej wypowiem

    1. Ochłoń. Schrzanili 25 punktowe prowadzenie. Takie skrecenia są czeste, to element koszykówki. Nie raz ktos komus tak spadł. Jeśli ktoś liczył na 7 meczów, to dziś mu powinmo przejść. Spurs schrzanili 25 punktowe prowadzenie, w meczu finałów konferencji. I to jest wctym momencie news tego meczu.

    2. ku.wa (za przeproszeniem ) Zaza zrobił celowo dodatkowy krok pod kontuzjowaną nogę Leonarda i było to ewidentnie celowe, każdy kto oglądał powinien przyznać w tej sytuacji rację, a co zrobili Spurs ze swoją przewagą to już inna sprawa (napiszę o tym jutro)

      Zaza zagwarantował łatwą serię i awans do finału, na teraz koniec tematu z mojej strony wygrali po skur..syńsku, chyba nie muszę przypominać w jakich okolicznościach Kobe zaliczył dłuższą przerwę swego czasu…

    3. Oczywiście nie zauważyłeś, że wcześniej Khawi podkręcił skręconą kostkę potykając się o nogę kumpla. Rozumiem, że kumpel Khawiego – chyba Lee – też grał przeciw kostce Khawiego?
      Po prostu przy takim skręceniu nie gra się graczem a nie ryzykuje znacznie poważniejsze skręcenie. Koszykówka to nie siatkówka.

    4. nie odwracaj kota ogonem przecież nie mówię że jak Leonard nadepnął na stopę Lee siedzącego na ławce to była wina GSW

      już bezpośrednio po meczu były komentarze że Zaza zdecydowanie za daleko wyszedł ograniczając pole bezpiecznego lądowania Leonarda, podczas mecz nie chcieli bić piany ale nawet Jeff V G kręcił nosem, po prostu nie chcieli wprowadzać złej atmosfery…

      obejrzałem sobie wszystko dokładnie, kitów nie wciskam każdy widział co i jak Zaza od razu wiedział co zrobił a zrobił to celowo. Winą obarczam również Popa który mógł zrucić Leosia po pierwszej akcji na nodze Lee i wpuścić lidera na 4 kwartę…

    5. A gdzie ja twierdzę, że ty twierdzisz, że sytuacja z Khawi to była wina GSW?
      Wyłącz emocje i czytaj co piszę. Ja twierdzę, że już poprzednia sytuacja pokazała w jak tragicznym stanie była kostka Khawi. Facet „potknął” się o stopę bodaj Lee i ledwo mógł stanąć przez chwilę na stopę = nadwyrężył „otpejpowaną” kostkę nawet w tak błahej sytuacji, która w przypadku każdego innego gracza ze zdrowymi kostkami w tym meczu nic by nie oznaczał = powtarzam NIC.
      Innymi słowy kostka Khawi tylko czekała na jakiś problem, bo to jest koszykówka = gra kontaktowa – a nie siatkówka.
      Sytuacja z Zazą jedynie dobiła i tak już poważnie nadwyrężoną i obolałą kostkę = bez względu czy zrobił to specjalnie czy jest niemotą {a że jest niemotą to wiemy po sytuacji z KD, gdzie wykończył kolano własnego gracza z zespołu wpadając jak niemota na jego kolano całym ciężarem ciała}. Większość graczy lądując na czyjejś stopie – w koszykówce zdarza się to często – gdy ma zdrowe kostki i „otejpowane” po prostu odczuwa lekki ból lub podkręca kostkę z możliwością gry dalej bo większość graczy = 98%; w kosza ma „zajechane” stawy dolne z poważnie naruszoną torebką stawową = a nie zwija się z bólu i schodzi z boiska.
      Nie będę wróżył z fusów, ale strzelam, że z olbrzymim prawdopodobieństwem, gdyby nie niemota Zaza to kostkę Khawiego załatwił by ktoś = zahaczając, podkładając nogę czy cokolwiek – inny w jakiejkolwiek innej akcji ofensywnej SAS ; np: szalony Green nakręcony złą grą w meczu.
      Zatem jedyne pretensje to możesz mieć do tych, którzy wypuścili Khawi na ten mecz, bo co zobaczyliśmy w meczu stan jego kostki kompletnie nie nadawał się do grania w tak intensywnym meczu w PO.

  19. Nie oszukujmy się. SAS nie udzwignęli gry bez KL. Pomysł był prosty – 80% gry miało przechodzić przez izolacje LMA – duża część z nich udana troszeczkę fartownie; o ile vs pachulia/Durant LMA stanowił zagrożenie, tak vs Greenowi był bez szans. Trochę byłem zaskoczony, wyglądało to tak jakby pop nie miał planu B albo zawodnicy nie wykonywali zalecen.

    Śmieszna jest radość kibiców GSW. Po oczywiście przypadkowym zachowaniu Zazy i wykluczeniu KL cieszyć się zwycięstwem w ustatnich sekundach… Bardziej na miejscu byłoby skromne „Uff…” i odrobina pokory :)

  20. Zaza do grzecznych nie należy, ale gdzie tu było celowe zagranie ?? To jest mecz, wszystko dzieje sie szybko. Chuchając tak na każdego, KAwhi nie powinnien w ogóle dziś grać, patrząc na problemy z kostką, bo to, że może źle wylądować, jest bardzo prawdopodobne. Zluzuj trochę Pop, albo coś z tych rzeczy. Zmarnowali 25 pkt prowadzenie i to nie wina GSW, że KAwhi spadł na nogę Zazy.

    1. Zauważ, że ta kostka skręcona była już podkręcona w tym meczu poprzez zahaczenie o nogę gracza SAS – z tego co dobrze zauważyłem to Lee – co było nieuwagą samego Khawi a jednocześnie dla zawodnika bez problemów z kostką byłoby niczym nie znaczącym incydentem a Khawi po tym przez chwilę ledwo mógł stanąć na stopę.
      Sytuacja z Zazą jedynie dobiła kostkę Khawi. Podkręcenie skręconej kostki to nie to samo co podkręcenie „otejpowanej”, ale zdrowej kostki.

    2. No dokładnie. Śmieszy mnie takie bicie piany przez Popa. To jest sport, całkiem na serio. Takie rzeczy mają miejsce.

    3. tak jak mówiłem wcześniej nie usprawiedliwia ta sytuacja straty wysokiego prowadzenia w tym meczu, bodajże 7 strat na przestrzeni kilku minut do końca 3q, w większości głupich strat

      mecz był do wygrania nawet w ostatnich minutach jak prowadzili 3punktami po osobistych Simmonsa, niestety zachowali się jak dzieci na zbiórce a później ta żałosna akcja Greena + 1 osobisty z kapelusza ale to już były następstwa dopuszczenia do tej sytuacji

      zabraklo powagi Simmons ślizgał się jak na lodowisku, Green wiadomo nawet za bardzo kozłować nie umie a Aldridge sporo rzutów w bardzo glupich sytuacjach i seria głupich podan do przeciwnika

      dali się zastraszyć jak dzieciaki, a Mills jak już wspomniałem wcześniej chyba oczy miał w dupie w tym meczu

    4. To lekarze i trener SAS decydują czy dany zawodnik gra a nie kibice. A oni bardzo dbaja o KL. Więc byl w stanie grać

  21. Go Go Warriors po skalp Brona!!!

    Wojownicy zagrali tragiczny mecz {tak nawet w 2 połowie nie grali wybitnie – trochę lepiej w defensywie, niż ofensywnie = po prostu SAS się pogubili}; mecz wygrał przede wszystkim Kura ze wsparciem Duranta.
    Co nie zmienia postaci rzeczy, że granie Khawim na jednej nodze było bezsensowne. Niemota Zaza dobił kostkę Khawiego w sytuacji, gdy większość graczy nie miała by problemu uniknąć silnego skręcenia przy „otejpowanych” kostkach. Niestety, ale jeśli potknięcie się o nogę kumpla prowadzi do bólu, że Khawi nie może stanąć na nogę przez chwilę to znaczy, że ktoś w SAS popełnił poważny błąd.

    Ciekawe czy niemota Zaza wykończy w tym sezonie 3 najlepszych nominalnych SF w lidze – wykończył KD, wykończył Khawiego = teraz czeka Bron. ;)

Comments are closed.