Podsumowania sezonu 2016/17: Los Angeles Lakers

Ten sezon Los Angeles Lakers zostanie zapamiętany głównie z kilku rzeczy: jako pierwszy w pobryantowskiej erze, ze świetnym startem, pod wodzą nowego trenera Luke’a Waltona, które ostatecznie przerodziło się tankowanie, byle zachować swój pick w top3 draftu, po odsunięcie od drużyny Jima Bussa i zwolnienie Mitcha Kupchaka, przejęcie władzy przez Jeanie Buss i zatrudnienie Magica Johnsona i Roba Pelinkę, jako duet, który od teraz ma prowadzić Jeziorowców.

Mój typ przed sezonem: wygranie ok. 20 spotkań i 15. miejsce w konferencji
Sezon 2016/17: 26-56, 14. miejsce w konferencji


Przejęcie władzy Jeanie Buss

W 2014 roku Jim Buss obiecał swojej siostrze, że w ciągu trzech lat Jeziorowcy wrócą do grona kontenderów i jeśli to się nie stanie odda piecze nad Lakers w ręce swojej siostry. Jeanie w końcu postanowiła wywiązać swojego brata z tej obietnicy, w lutym pozbawiła go stanowiska wiceprezydenta klubu i usunęła z władz drużny. Jim próbował jeszcze walczyć, ale sąd ostatecznie przyznał rację byłej narzeczonej Phila Jacksona, że zgodnie z wolą ich zmarłego ojca to Jeanie ma pełnić stanowisko osoby pełniącej kontrolę na Lakers.

To nie był jednak koniec zmian w strukturach władzy zespołu z Los Angeles. Nim to nastąpiło Jeanie zatrudniła najpierw Magica Johnsona jako swojego specjalnego konsultanta, który później wraz z przejęciem przez nią zespołu objął rolę President of Basketball Operations i od tej chwili to on zajmuje się wszelkimi sprawami koszykarskimi, a jedyną osobą przed którą odpowiada jest właśnie Jeanie. Rozpoczęła się nowa era w historii zespołu.

Nowy GM drużyny

Razem z Jimem z Lakers zwolniony został również dotychczasowy generalny manager – Mitch Kupchak, a jego miejsce zajął Rob Pelinka, dla którego będzie to nowa rola, ponieważ nigdy nie zajmował podobnego stanowiska, a był jedynie agentem zawodników. Co prawda wśród jego klientów było wiele znanych nazwisk, jak np. Kobe Bryant, James Harden, Andre Iguodala, czy też Eric Gordon więc na pewno ma mnóstwo kontaktów, ale nie zmienia to zupełnie faktu, że nie ma doświadczenia jako generalny manager i dopiero będzie uczył się nowego fachu. Oby z większym powodzeniem niż taki Vlade Divac, który również wcześniej nie pełnił tej roli i na jego przykładzie widzimy, jak np. brak praktyki przyczynia się do ogrywania go przy kolejnych wymianach.

Tu jest jednak światełko nadziei, ponieważ duet Magic-Pelinka ma już za sobą pierwszy transfer i nie był to ich najgorszy ruch – oddali Lou Williamsa za Corey’a Brewera i pick w pierwszej rundzie tego draftu. Wydaje mi się, że Jeziorowcy mogli ugrać tu trochę więcej, a biorąc pod uwagę, że Williamem zainteresowani byli także Hornets czy Wizards można było troszkę poczekać i postarać się wyciągnąć wybór od którejś z tych drużyn, tym bardziej, że przejmując pick od Houston Lakers będą wybierać z 28 numerem, a gdyby to był wybór od takich Hornets Lakers mogli mieć pick w loterii. Jednak jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Celem było pozyskanie wyboru w pierwszej rundzie za Williamsa i to się udało, a kto wie, czy ten pick nie będzie jedynym, jakim będą dysponować Lakers podczas tegorocznego draftu, ale o tym za chwilę.

Luke Walton i showtime

Czy ktoś pamięta jeszcze, że Lakers zaczęli sezon od 10-10? To była naprawdę fajna, szybka, ofensywna i ładna dla oka koszykówka i na początku sezonu Jeziorowcy byli jedną z rewelacji ligi, a Luke Walton tylko potwierdził, że powierzenie mu posady pierwszego trenera było bardzo dobrą decyzją. Pojawiały się nawet głosy, że Lakers swoim ofensywnym stylem nawiązują do czasów Showtime’u Magica Johnsona i mogą powalczyć o awans do play offów. Te plany szybko trzeba było odłożyć między bajki, ponieważ w wyniku różnych urazów z gry wypadali kolejni zawodnicy, następnie zespół zanotował bilans 2-15 i marzenia o włączeniu się o najlepszą ósemkę skończyły się tak szybko, jak się zaczęły. Nie zmienia to jednak faktu, że ten pierwszy miesiąc pod wodzą nowego trenera może być zalążkiem czegoś naprawdę fajnego i pozwala kibicom Lakers patrzeć z optymizmem w przyszłość.

Tankowanie

W mojej zapowiedzi tego sezonu zespołu z LA napisałem, że najlepszą rzeczą jaka może się stać w tegorocznych rozgrywkach będzie kolejny słaby sezon i zachowanie swojego wyboru w drafcie, który jest zastrzeżony w top3. Po ich świetnym starcie byłem przekonany, że nie uda im się zachować tego picku, ale potem przyszła seria kolejnych porażek, z każdym tygodniem Lakers spadali coraz niżej w tabeli, następnie sami pomagali sobie tankować, najpierw oddając Lou Williamsa, a potem odsuwając od gry Mozgova i Denga, stawiając na młodzież i ostatecznie skończyli sezon jako trzecia najgorsza drużyna w lidze. Przez pewien moment byli nawet na drugim miejscu w odwróconej tabeli, ale 5 wygranych z rzędu na koniec sezonu, przy jednocześnie kolejnych porażkach Phoenix Suns spowodowało, że ci drudzy ich wyprzedzili. Niemniej cel został osiągnięty. No, prawie, ponieważ jest jeszcze loteria, która daje Lakers 46,9 proc. szans na zachowanie swojego picku (drugie miejsce od końca dawałoby 55,8 proc. szans), który jeśli nie będzie w top3 trafi do Philadelphii 76ers.

Jeziorowcy zrobili wszystko co mogli, by dać sobie szansę na zachowanie tego wyboru, co jest istotne również w przypadku draftu w 2019 roku, gdyż jeśli Lakers stracą teraz swój pick, to stracą również ten za dwa lata, który będą musieli wysłać do Orlando Magic, co jest efektem wymiany po Dwighta Howarda w 2012 roku.

Brak franchise playera?

Kto jest go-to-guyem Lakers? To pytanie, które można zadać sobie po tym sezonie. D’Angelo Russell pomimo kilku przebłysków cały czas nie potwierdził, że może być liderem tej drużyny. Świetne spotkania przeplata występami, w których przechodzi obok meczu, a to nie jest coś, czego oczekuje się po zawodniku wybranym z nr 2 w drafcie. Potrzeba mu większej stabilizacji, choć małym usprawiedliwieniem może być fakt, że w tym sezonie zmagał się z kilkoma urazami i nie mógł odnaleźć właściwego rytmu.

Jordan Clarkson z kolei wydaje się być kolejną wersją gracza w typie Jordana Crawforda, czy też oddanego do Rockets Lou Williamsa, czyli strzelca wchodzącego z ławki. Do tego jego duet z Russellem nie ma większego sensu i nie chodzi tu nawet o to, że obaj lubią mieć piłkę w rękach, a bardziej o to, że obrona Lakers w momencie, kiedy obaj są na parkiecie jest po prostu fatalna.

Julius Randle to bardzo wszechstronny zawodnik, coraz lepiej rzucający, dobry podający, ktoś kto może stać się w przyszłości zawodnikiem w typie Draymonda Greena, choć z mniejszym potencjałem defensywnym, ale to nie jest gracz, który może stać się twoją pierwszą, a nawet drugą opcją.

Brandon Ingram, którego bardzo lubię, miał z kolei sezon taki jak cała klasa draftu 2016 – przeciętny. Potencjał na bycie solidnym graczem w typie point-forwarda ma, ale czy jest w nim materiał na franchise playera? Ciężko powiedzieć. Przede wszystkim musi nabrać większej masy, ponieważ były w tym sezonie mecze, gdzie odbijał się od większych od siebie graczy jak od ściany. Nie należy jednak zapominać, że ma dopiero 19 lat i dużo nauki przed nim, a poprzedni management na pewno w niego wierzył, gdyż nie chcieli go włączyć do rozmów w sprawie ewentualnego transferu po DeMarcusa Cousinsa.

Offseason

Kontrakty gwarantowane: Luol Deng, Timofey Mozgov, Jordan Clarkson, Corey Brewer, D’Angelo Russell, Brandon Ingram, Julius Randle, Larry Nance Jr., Ivica Zubac

Opcje zawodnika: Nick Young

Kontrakty niegwarantowane: Tarik Black, Dawid Nwaba

Wolni agenci: Tyler Ennis, Thomas Robinson, Metta World Peace

Przewidywany cap space: $23.4 miliona (zakładając odrzucenie opcji zawodnika Younga, do $31.4 miliona, po rezygnacji z wszystkich niegwarantowanych kontraktów, uwzględniając cap-hold w umowie Younga)

Picki w drafcie:

  • 1. runda (zastrzeżony w top3, do Philadelphii)
  • 1. runda od Houston (28. pick)
  • 2. runda (trafia do Orlando, jeśli pick w pierwszej rundzie zostanie w Lakers)

To jak potoczy się tegoroczny offseason w największym stopniu zależy od tego, czy Jeziorowcom uda się zachować swój wybór w drafcie. Jeśli tak, to postawią pewnie na kogoś z trójki Markelle Fultz, Lonzo Ball lub Josh Jackson w zależności od tego z którym numerem będą wybierać. Jeśli chodzi o pick od Houston to tutaj ciężko cokolwiek przewidzieć. Zbyt dużo zmiennych, by typować kogo mogą wybrać, na miejscu Lakers celowałbym jednak w jakiegoś obrońcę z dobrym rzutem za trzy na pozycję dwa/trzy.

Ponadto jeśli Lakers zachowają swój pick to biorąc pod uwagę potencjał wyżej wymienionej trójki będą mieli w końcu swojego franchise playera wokół którego Magic Johnson razem z Robem Pelinką będą mogli budować zespół. Wtedy też będą mogli zdecydować, czy dalej będą stawiać na młodzież, pozwolić im grać i rozwijać się pod Waltonem, czy też zrobić jakiś większy ruch szukając wymiany po gwiazdę.

Osobiście wolałbym by wybrali pierwszą opcję, biorąc pod uwagę, że Clarkson ma całkiem przyjemny kontrakt, a trio Russell/Ingram/Randle cały czas gra na debiutanckich umowach, co jak na razie pozwala jeszcze przełknąć kontrakty Mozgova i Denga, które są fatalnymi umowami (ta Denga może trochę mniej, biorąc pod uwagę, że jest produktywniejszym graczem), o czym wszyscy zresztą powszechnie wiedzą. Nie zdziwię się, jeśli będą próbowali je przehandlować, ale bez dodatku w postaci picku się chyba nie obejdzie.

Obawiam się jednak, że Lakers mogą wykonać jakieś nerwowe ruchy, by pozyskać jakąś gwiazdę już teraz, tym bardziej, że Jeanie Buss powiedziała, iż nie wyobraża sobie, by Lakers nie mieli swojego reprezentanta podczas przyszłorocznego Meczu Gwiazd, który ma zostać rozegrany w Los Angeles, co jest trochę niepokojącym sygnałem.

Jeśli chodzi o miejsce na umowy dla nowych graczy Lakers mogą mieć od ok. 14 do ok. 30 mln. Wysokość tej kwoty zależy w pierwszej kolejności od kontraktu dla zawodnika wybranego z nr 1-3 w drafcie (jeśli Jeziorowcy zachowają pick), od podjęcia opcji gracza przez Nicka Younga (ma na to czas do 21 czerwca), od podjęcia opcji zespołu na kontrakt Dawida Nwaby (czas do 24 czerwca), a także od zagwarantowaniu umowy Tarika Blaka na następny sezon (czas do 4 lipca).

Tak jak widać najbliższa przyszłość toczy się wokół tego picku. Idealnym scenariuszem byłoby zachowanie picku, nie podjęcie opcji gracza przez Younga, zatrzymanie na kolejny sezon Nwaby i niegwarantowaniu umowy Blacka. Wtedy Lakers mogą mieć ok. 18-19 mln na nowe kontrakty, co pozwoliłoby zatrudnić jakiegoś jednego lub dwóch graczy, najlepiej takich, którzy poprawiliby obronę zespołu, czy to na obwodzie, czy też pod koszem.

Poza tym Lakers powinni bacznie obserwować to, co dzieje się w Indianie i czy Paul George podpisze tego lata przedłużenie kontraktu z Pacers. Jeśli nie, to bardzo możliwe, że będą próbowali zrobić miejsce w salary na off season w 2018 roku, kiedy PG13 będzie wolnym agentem. George, który urodził się w Palmdale w Kalifornii dawał sygnały w czasie tegorocznego trade deadline, kiedy pojawiały się plotki transferowe z jego udziałem, że albo podpisze przedłużenie z Indianą albo w 2018 roku chciałby przenieść się do LA.

Jeśli tylko pojawi się szansa, że taki scenariusz jest możliwy to Johnson i Pelinka powinni robić wszystko, by się na nią przygotować i stworzyć miejsce w cap space, by zaproponować mu maksymalny kontakt, ale by to się stało trzeba się pewnie będzie pozbyć umów Mozgova i Denga, nie przejmując kontraktów dłuższych niż te kończące się w przyszłym off season, co może okazać się trudnym zadaniem. Tak, jak pisałem wyżej bez dodatku w postaci picku w pierwszej rundzie się nie obejdzie, a z tym może być ciężko w kolejnych latach, ponieważ, jeśli Lakers stracą swój wybór w tym roku, to stracą też ten w 2019 roku, natomiast jeśli uda im się zachować oba, to na pewno stracą ten w 2018, który nie jest już w ogóle zastrzeżony i na pewno trafi do Sixers. Coś, czego Lakers na pewno nie powinni jednak robić, to próbować dogadać z Larrym Birdem i spróbować handlować po George’a. Wiem, że Magic i Larry to poza parkietem dwaj przyjaciele, ale w tym przypadku pewnie nie byłoby sentymentów, a Bird to zbyt dobry gracz i mógłby ograć Johnsona na tej wymianie.

Poza tym, gdyby Lakers handlowali po PG13 to popełnili by ten sam błąd co Knicks w 2011, kiedy ci zrobili wymianę po Melo. Mogli poczekać do lata, kiedy ten był wolnym agentem, ponieważ mieli n to miejsce w salary i wtedy podpisać z nim kontrakt, a zamiast tego przehandlowali po niego kilku ważnych zawodników ze swojej rotacji i picki w drafice w kolejnych latach, co bardo ograniczyło ich pole manewru na rynku wolnych agentów. Mam nadzieję, że w tym przypadku nowe władze Lakers wykażą się dużo większym rozsądkiem, spokojem i cierpliwością.

Komentarze do wpisu: “Podsumowania sezonu 2016/17: Los Angeles Lakers

  1. Czy ja wiem z tą cierpliwością​? Lakers to nie jest drużyna jak wszystkie. Tam nie można czekać jak np. w Filadelfii. To jest Hollywood. Sukces musi być teraz. I rozumiem, że pewnie mądrzej iść drogą np. Spurs albo Bostonu, ale urok Lakers jest taki, że wyciągają nagle od kogoś allstara i idą po mistrza.

  2. Tak sobie myślę, że jeszcze dużo wody upłynie nim LAL awansują do PO i bliżej im raczej do NYK niż choćby Timberwolves.

  3. Bardzo duzo zalezy od losowania, wtedy bedzie mozna gdybac. Ciekawi mnie czy jesli bede mieli wybor w pierwszej trojce to nie pokusza sie go przehandlowac za jakiego allstara np. Georga

  4. Jak myślicie, na jaki bilans by było ich stać gdyby nie było nagród za tankowanie? Może przygotujecie artykuł o tankowaniu i jakichś rozsądnych pomysłach na przeciwdziałanie, zmiany w drafcie czy coś, może mądre głowy za oceanem coś wymyślily, nie mówię o oficjalnych źródłach NBA.

  5. Dokładnie dużo będzie zależało od losowania. Mam nadzieje że Magic tego nie zjebie :)

  6. Nie rozumiem za bardzo dlaczego Lakers przycisnęli pod koniec sezonu wygrywając ostatnie spotkania. Mniejsze prawdopodobieństwo trafienia pick w top3 nie mówiąc nawet o pierwszym wyborze.
    Uważam, że jeśli LAL wypadnie z loterii, to Randle z Clarksonem lecą do Indiany za PG13…

    1. Jeśli mieliby handlować po PG13 to Randle z Clarksonem nie wystarczą. Bez Ingrama się pewnie nie obejdzie…

  7. @Lakers
    Należy zrozumieć, że obecni gracze wcale nie chcą, żeby Lakers zachowali pick w top3. Przyjście nowego gracza pozbawi jednego z obecnych pozycji w starting5. Dlatego pod koniec sezonu wszyscy wciąż walczyli jak lwy.
    Zawodnicy odczuwają, że powinni przegrywać, ale to nie jest symulacja myGM w 2k17.

    Management wykonywał ruchy, żeby ograniczać udział weteranów w meczach (Deng, Mozgov), wzięli też słabego Brewera, ale Zubac, Russell, Clarkson, Ingram, czy nawet Nwaba grali przyzwoicie, co przy w końcu lepszej obronie pozwoliło pokonać Spurs, Minnesotę, czy Grizzlies pod koniec sezonu.

    Też bym wolał 2 seed przed losowaniem, ale pewnych rzeczy z zawodowcami nigdy nie możesz zrobić, czyli kazać celowo im przegrać. Philadelphia wizerunkowo ucierpiała na tankowaniu dramatycznie i obrzydziła ten proceder całej lidze.

    LA to rzeczywiście Hollywood, ale dzisiaj dzięki internetowi i social media każdy taką samą albo podobną ekspozycję medialną w Utah, Minnesocie, czy Orlando jak w Big Apple czy LA. Dodatkowo podatki stanowe w Kalifornii, które są najwyższe w USA, sprawiają, że np. Howard biorąc pozornie mniej od Houston (88/4) niż to co mógł mieć od Lakersów (118/4) dostał netto 2.6mln dolarów więcej przez te 4 lata.

    Za sprawą tych niuansów liga się wyrównuje i ciężko będzie znowu ściągać wielkie nazwiska w FA. Jestem przeciwny handlowaniu po PG13 podobnie jak autor podsumowania. Obecnie mało kto tade’uje po franchise playerów, bo de facto oni sami nie chcą osłabiać swoich przyszłych drużyn i szans na mistrzostwo. Chyba że ktoś jest tak dysfunkcyjną organizacją jak Sacramento, które powoduje, że Boogie totalnie traci do nich zaufanie i oddają go za czapkę gruszek.
    No ale na to w przypadku Birda nie ma co liczyć.

Comments are closed.