Telegram: 4OT – fantastyczny spektakl w Atlancie, kolejne triple-double Westbrooka

New York Knicks (21-28) 139-142 Atlanta Hawks (28-20)

Atlanta Hawks wygrali na własnym parkiecie z New York Knicks, odnosząc dwudzieste ósme zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Thriller, dramat, istny horror. Mecz, którego nie można było przegapić. Przez pierwsze trzy kwarty obserwowaliśmy zażartą batalię, pełną wspaniałych zwrotów akcji oraz fantastycznych pościgów. Kino, teatr na najwyższym poziomie, a w nim dwóch aktorów: Paul Millsap i Carmelo Anthony. Właśnie Melo layupem doprowadził do remisu na około dwie sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry, po czym dokonał tej samej sztuki – trafiając z półdystansu – pod koniec pierwszej części dogrywki. Niestety, podczas drugich doliczonych pięciu minut musiał przedwcześnie opuścić „estradę” za sprawą szóstego przewinienia, jednak to wcale nie przeszkodziło Knicks w kontynuowaniu tego zjawiskowego spektaklu. Pod koniec tej partii ciężar odpowiedzialności za wyrównanie wziął na siebie Courtney Lee i dokonał tego celną trójką, zaś w trzecim akcie dał gościom prowadzenie, wykorzystując obie próby z linii rzutów wolnych, ale z odpowiedzią pospieszył Dennis Schroder i mieliśmy kolejną dogrywkę. Przy stanie po 139, Millsap zdobył punkty spod kosza po zbiórce w ofensywie. Następnie stratę popełnił Lee, a faulowany Schroder trafił jeden z dwóch rzutów z charity stripe, ustalając ostateczny rezultat spotkania. Carmelo Anthony – 45 oczek, Millsap – 37pkt, 19zb, 7ast. Kurtyna opadła, dziękujemy! Hawks zdobyli więcej punktów z pomalowanego 56-24.

 

Oklahoma City Thunder (28-20) 91-107 Cleveland Cavaliers (32-14)

Cleveland Cavaliers pokonali u siebie z Oklahoma City Thunder, przerywając ich serię trzech zwycięstw z rzędu. Gospodarze zbudowali trzynastopunktową przewagę po obu wykorzystanych próbach z linii rzutów wolnych przez LeBrona Jamesa tuż przed zakończeniem drugiej kwarty, by po pierwszej połowie prowadzić 58-45. W trzeciej partii różnica wzrosła do aż dziewiętnastu punktów, ale na przełomie tej oraz ostatniej odsłony goście zaliczyli ucieczkę 15-3 i po celnej trójce Camerona Payne’a na początku finałowej ćwiartki zbliżyli się do miejscowych, a wynik brzmiał 82-75. Od tego stanu mistrzowie NBA odskoczyli oponentom dzięki trafieniom Kyriego Irvinga, Richarda Jeffersona oraz celnej trójce Imana Shumperta i nie dali już sobie wydrzeć wygranej. Przyjezdnym nie pomogło nawet sześćdziesiąte pierwsze triple-double w karierze Russella Westbrooka (20pkt, 12zb, 10ast). Cavaliers wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 23 punkty.

 

Houston Rockets (35-16) 101-120 Indiana Pacers (25-22)

Indiana Pacers wygrali u siebie z Houston Rockets, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Gospodarze wypracowali osiemnastopunktową przewagę po trafieniu Lavoya Allena na początku drugiej kwarty i – schodząc do szatni – byli na czele 57-43. Przez trzecią oraz czwartą ćwiartkę miejscowi kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, sukcesywnie powiększając prowadzenie, które kilkakrotnie sięgnęło aż 20 punktów. Świetne zawody rozegrał Paul George  (autor 33 oczek) i wtórujący mu Jeff Teague (17pkt, 15ast). Pacers rzucali ze skutecznością 54% z gry, zatrzymali przeciwników na 41%, uzyskali więcej punktów z pomalowanego 64-40, a także wymusili na rywalach 15 strat piłki, po których zdobyli 20 oczek.

 

Washington Wizards (27-20) 107-94 New Orleans Pelicans (19-29)

Washington Wizards pokonali na wyjeździe New Orleans Pelicans, odnosząc czwarte zwycięstwo z rzędu. Po pierwszej kwarcie na korzyść Czarodziei, gospodarze zbliżyli się do nich już na początku drugiej odsłony po obu wykorzystanych próbach z charity stripe przez Terrence’a Jonesa, ale od tego stanu goście zaliczyli run 19-3 i wypracowali osiemnastopunktową przewagę po celnej trójce Markieffa Morrisa na niespełna trzy minuty do zakończenia pierwszej połowy, by na półmetku zawodów prowadzić 57-40. Trzecia partia, wygrana 33-17 przez miejscowych, to koncert znakomitej gry Pelicans, a w szczególności Anthony’ego Davisa, który tylko w tej kwarcie uzyskał 16 oczek. W finałowej ćwiartce, dzięki zrywowi 15-4, drużyna ze stolicy uciekła przeciwnikom i mogła cieszyć się końcowym sukcesem. W ekipie gości ponownie świetny występ zanotowała cała pierwsza piątka, gromadząc na swoim koncie 96 ze 107 punktów drużyny. Motorem napędowym poczynań Czarodziei był John Wall, który osiągnął 18 oczek i zanotował 19 asyst. Wizards byli skuteczni zza łuku (10/21 3PT), podczas gdy ich oponenci trafili 10 z 32 prób dystansowych. Ponadto podopieczni Scotta Brooksa wymusili na rywalach 15 strat piłki, po których zdobyli 18 punktów oraz uzyskali 21 oczek po szybkich kontrach.

 

Orlando Magic (19-30) 114-113 Toronto Raptors (29-19)

Orlando Magic wygrali na wyjeździe z Toronto Raptors, przerywając serię trzech porażek z rzędu. Goście zanotowali ucieczkę 21-2 w drugiej kwarcie, by po pierwszej połowie być na czele 60-51. Losy rywalizacji rozstrzygnęła czwarta odsłona, kiedy od stanu 100-85 dla Magików, gospodarze uskutecznili zryw 16-5 i po trafieniu DeMara DeRozana, na nieco ponad dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, przegrywali tylko 105-101. Od tamtej pory pięć oczek z rzędu uzyskał Jeff Green, natomiast miejscowym zabrakło czasu na odrobienie strat. Magic rzucali ze skutecznością 53.2% z gry (10/23 3PT), zatrzymali przeciwników na 45.6% (12/28 3PT), a także wymusili na rywalach 13 strat piłki, po których zdobyli 21 punktów.

 

Philadelphia 76ers (17-29) 108-121 Chicago Bulls (24-25)

Chicago Bulls pokonali u siebie Philadelphia 76ers, odnosząc dwudzieste czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Na przełomie pierwszej oraz drugiej kwarty gospodarze zaliczyli run 21-2 i po wykorzystanym rzucie wolnym przez Rajona Rondo zbudowali dwudziestopunktową przewagę, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie rezultacie 67-57. W trzeciej odsłonie Byki całkowicie roztrwoniły swoje prowadzenie. Do remisu po 79 w drugiej połowie tej partii doprowadził trafieniem z półdystansu T.J. McConnell. Wtedy miejscowi odskoczyli rywalom na bezpieczną różnicę i kontrolowali bezpieczny wynik do syreny obwieszczającej koniec zawodów. Bulls częściej stawali na linii rzutów wolnych (23/28 FT), podczas gdy ich oponenci trafili 10 na 14 prób z charity stripe.

 

Dallas Mavericks (17-30) 105-101 San Antonio Spurs (36-11)

Dallas Mavericks wygrali na wyjeździe z San Antonio Spurs, odnosząc siedemnaste zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Gospodarze osiągnęli piętnastopunktową przewagę po rzucie wolnym wykorzystanym przez LaMarcusa Aldridge’a na około trzy minuty do zakończenia drugiej kwarty, by po pierwszej połowie prowadzić 59-49. Przez trzecią oraz czwartą odsłonę byliśmy świadkami walki kosz za kosz. Dopiero w finałowej ćwiartce goście zaliczyli run 11-2, a bohaterami przyjezdnych zostali Seth Curry i Yogi Ferrel. Pierwszy trafił spod kosza na 17 sekund przed upływem regulaminowego czasu gry, zaś drugi ustalił wynik rywalizacji, wykorzystując obie próby z charity stripe.

 

Golden State Warriors (41-7) 113-111 Portland Trail Blazers (21-28)

Golden State Warriors pokonali na wyjeździe Portland Trail Blazers, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Goście zbudowali 21-punktową przewagę po trafieniu Kevina Duranta na niespełna sześć minut do zakończenia pierwszej połowy, ale run 19-2 do końca drugiej kwarty w wykonaniu miejscowych sprawił, że do przerwy przegrywali zaledwie 53-50. W trzeciej i czwartej kwarcie Wojownicy skutecznie odpierali ataki gospodarzy, nie dając im ani razu wyjść na prowadzenie. Bardzo dobre zawody pod nieobecność Stephena Curry’ego (przeziębienie) rozegrał wspomniany Durant, zdobywając 33 oczka i notując 10 zbiórek. Warriors znacznie częściej stawali na linii rzutów wolnych (33/39 FT), podczas gdy ich rywale wykorzystali 9 na 12 prób z charity stripe.

 

 

Komentarze do wpisu: “Telegram: 4OT – fantastyczny spektakl w Atlancie, kolejne triple-double Westbrooka

  1. TD Westbrooka przeciwko Cavs to jeden z najsłabszych potrójnych dubletów jakie widziałem. Kiedy Russ wrócił na parkiet w czwartej kwarcie, gra Thunder stanęła, zaczęło się polowanie na dwie ostatnie asysty (wrzucanie na miny Adamsa). Rzutowo Westbrook był słabiutki, a selekcja zostawia wiele do życzenia. Klasą był natomiast Irving, który parokrotnie i crossami gubil lidera gości. Poza tym widać było wpływ Kyriego na wynik.

    W meczu Hawks Knicks widać było że NY lepiej sobie radzi bez Rose’a. Piłka lepiej krążyła a celne próby Lee, Bakera czy Kuzminskasa przynosiły kolejne asysty Jenningsowi. Zastrzeżenia do pracy sędziów, na korzyść Hawks…

    Solidne zawody zagrał Marcin Gortat. Obok Beala był bardzo efektywny w ataku. Znów świetna praca na zasłonach.

  2. Zgadzam się z Woy. Jestem fanem OKC , ale uczciwie muszę przyznać że nigdy z Westbrokiem ten zespół nic nie osiągnie. Często czytam o jego błędnych decyzjach , ale wczoraj to chyba po raz pierwszy to widziałem. Popełnia on masę błędów prostych tak frustrujących że gdybym był trenerem lub menadzerem zespołu to chyba bym wybuchł. Jego triple double fajnie wyglądają , ale niestety nie do końca bardzo wiele znaczą. Przy nim inni zawodnicy idą w cień niestety i mam wrażenie że tylko Adamsowi dobrze się z nim gra. Mecz był do wygrania , ale z taką grą Westbrooka i decyzjami trenera nie da się wygrać. Po co gra Singer w zespole nie wiem – po prostu jest cieniasem. Westbrook wszedł wczoraj przy stracie 7 pkt gdzie OKC odrobiło 11 i wszystko zepsuł bo zespół po prostu przestał grać przy nim. Patrzyłem wczoraj na Irwinga i muszę napisać że jego notowania u mnie poszły wysoko w górę (szczerze nie doceniałem gościa). On praktycznie nie popełnia błędów , a tylko dobre decyzje to jest naprawdę prawdziwy point guard. Już mnie nie dziwi jak Cavs ogrywają Golden state w finale. Oni po prostu mają Lebrona i najlepszego rozgrywającego w lidze. Serio wiem jak to brzmi , ale on jest lepszy od Westbrooka o dużo i sprawia że inni przeciętni gracze Cavs są też lepsi.

    1. Jakoś nie mowiliscie o najlepszym Pg gdy rzucił 49 pkt i przegrali,

    2. Akurat z Singlerem, James miał problem, i walki w obronie nie można mu odmówić, swoje też coś rzuci, a zauważ, że oni często nie sa ograni w meczach, właśnie przez Westa, bo niby podaje, ale tylko on i wcale te jego 10 asyst nie przekłada się na wynik. Jak sam zreszta pisałeś.

  3. Właśnie dokładnie był to kolejny mecz, który utwierdził mnie że jednak R.W. (chyba podobnie J.H.) nie powinni jednak być poważnie brani pod uwagę jako MVP…
    Kilka dni temu rozpisałem się w jakimś komentarzu, dlaczego R.W. moim zdaniem odpada, ten mecz tylko potwierdził. Współczuję kolegom z drużyny, z takim egoistą ciężko muszą mieć.
    NY nie ma planu w ataku, czy to z Rosem czy bez byle tylko izolacja dla Melo i improwizacja. Szkoda, ten zespół zawsze wzbudzał szacunek ale to stare czasy.

    1. To kto według Ciebie powinien być poważnie brany pod uwagę? Domyślam się, że Isaiah, LeBron i Kawhai?

    2. Harden akurat bardzo mądrze prowadzi grę Rockets. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, niekwestionowany MVP.
      Jeden mecz nic nie zmienia.

  4. Chyba już nikt nie ma watpliwości że Westbrook gra pod cyferki?
    Jak ma swój dzien to jeszcze to jakoś wygląda ale wczoraj to aż bolały oczy.
    Cavs też jacyś tacy słabi bez energii i mega przewidywalni na ta chwilę nie mają szans na majstra. Nawet Boston by ich mogł postraszyc bo w Toronto przestaje wierzyć

    1. Widać, że mają długie tourne w nogach, brakuje im świeżości. Korver jeszcze nie wkomponowany i oddający rzuty na siłę. Dodatkowo, nie dziwię się LeBronowi narzekającemu na drugiego PG. Felder miałby problemy w solidnym euroligowym klubie, co dopiero grać jako back up czołowego PG ligi…Bardzo pozytywnie wypadł Thompson, z drugiej strony aż nadto widoczny był brak Enesa Kantera (strzał w kolano z jego wybrykiem). Bardzo rozczarował mnie po stronie OKC, Kyle Singler, on zapomniał jak się trafia…

  5. Właściwie to wyjęliście mi z ust (bądź z klawiatury) komentarze po wczorajszym meczu w Cleveland. Jedyne co przychodzi mi na myśl po występie Westbrooka to słynna maksyma „Arte pro arte” – sztuka dla sztuki.

  6. Czy naprawdę ewentualna gra OKC w playoffs w tym sezonie będzie poczytywana za wielki sukces RW? Odnoszę wrażenie, że LeBron z tym składem osiągnąłby więcej – poprzez angażowanie całego zespołu w grę. Przy czym James nie śrubowałby takich statystyk indywidualnych.

    1. w OKC aż się prosi by piłka wędrowała i szukała Oladipo, Singlera oraz podkoszowych.

    2. @Woy
      Właśnie o tym mówię. Oladipo przepadł, ciężko w ogóle stwierdzić, że on gra w Thunder, o Singlerze nawet nie wspominając. Cała gra jest podporządkowana pod RW, ale on sam nie sprawia, że jego koledzy stają się lepsi.

    3. Ale już wstawiając Irvinga za Westbrooka nie sądzę, żeby się wiele zmieniło

    4. A co do Oladipo gra on na poziomie jak w ostatnim sezonie w Orlando, oddaje tyle samo rzutów alena lepszej skuteczności, gra więcej bez piłki i nie zapominajcie że to jego pierwszy sezon w drużynie, która jest w przebudowie

  7. A idę też o zakład że do końca sezonu spadną mu statystyki poniżej triple…
    Albo się chłopak zajedzie albo co gorsza skończy się kontuzją. Taki styl gry szybko odbije się na zdrowiu, nie ma szans na długą karierę…

  8. http://bkref.com/tiny/G2upy
    Porównanie Sezonu Irvinga i Russa, RW ma słabą skuteczność, którą nadrabia w pewnym stopniu tym że 2x częściej dostaje się na linie rzutów wolnych, zbiera lepiej piłkę w ataku, więcej podaje ale też więcej razy traci piłkę. Robi praktycznie wszystko i przyznam że często aż za dużo. Ale już nie ma w drużynie Duranta, a Irving ma LeBrona, Oladipo to na pewno nie LeBron, Roberrson to mniej więcej Shumpert, ale Love + Thompson to wyższa półka niż Adams + Savonis/Kanter

    1. Dodam od siebie ( trzeba kilka meczów odświeżyć sobie, bo i nie masz powodu, żeby wierzyć na słowo, co słuszne), że zbiórki są pod Westa ustawiane, jak niedorzecznie by to nie brzmiało, to często środkowi się rozsuwają i zostawiają przestrzeń dla Russ’a. Taka myśl mnie naszła. Tyle

    2. Wiem sam o tych zbiórkach w obronie pisałem w artykule i o tym, że nabija sobie dodatkowe zbiórki np przy wolnych, ale i tak jak odejmiemy te bonusowe zbiórkę to jest on jedynym z najlepiej zbierającch pg w historii. Ja nie wiem czy w OKC nie przydałaby się zmiana trenera bo z Wessa będzie jeszcze lepszy zawodnik.

    3. Woli walki mu nigdy nie odmówię, dodatkowo chłopak od czasów szkolnych nie opuszcza meczów, jedynie ta dłuższa przerwa ostatnio.

Comments are closed.