Telegram: dzień career-high

Portland Trail Blazers (19-27) 127 – 123 OT Boston Celtics (26-17)

Pojedynek CJa McColluma z Isaiah Thomasem, rozstrzygnięty przez … Damiana Lillarda. Po pierwszej połowie inicjatywę mieli Celtics, ale w drugiej PTB ją zniwelowali i rozpoczęła się wyrównana gra. Wszystko sprowadziło się do końcówki, w której Terry Rozier na 8.4 sekundy wyrównał stan gry i doprowadził do dogrywki. W niej kluczowe okazało and-1 Damiana Lillarda, dające Blazers 4 pkt przewagi na minutę przed końcem.

Blazers: McCollum 35, Lillard 28, Leonard 17
Celtics: Thomas 41, Horford 17, Smart 17

Washington Wizards (23-20) 112 – 113 Detroit Pistons (21-24)

Starcie braci Morrisów. Co ciekawe, obaj trafili 7 z 17 rzutów z gry. Choć to Waszyngton zaczął od prowadzenia 9-0, tak gdy Pistons wyszli na prowadzenie, już go nie oddali. Kontrolowali spotkanie, w decydującą kwartę wchodząc z 16 punktami przewagi. Wizards jednak ich dogonili, ale uratował ich Marcus Morris, dobijając rzut Tobiasa Harrisa z końcową syreną.

Wizards: Wall 19 (10 ast), Morris 19, Smith 16
Pistons: Morris 25, Jackson 19, Harris 18

Brooklyn Nets (9-34) 105 – 112 Charlotte Hornets (23-21)

Tym razem Nets nie byli w takiej formie. Już po pierwszej kwarcie Hornets prowadzili 28-14, a po remisowej drugiej utrzymali tę przewagę. Roztrwonili ją w trzeciej, ale ich zimna krew pozwoliła im wygrać spotkanie w ostateczności.

Nets: Lopez 24, Bogdanović 16, Acy 14
Hornets: Kidd-Glichrist 17 (14 zb.), Walker 16, Batum 16

Philadelphia 76ers (15-27) 93 – 110 Atlanta Hawks (26-18)

No Embiid, no process. Joela w S5 zastąpił Jahlil Okafor, ale nie skończyło się to najlepiej dla Sixers. Od drugiej kwarty Hawks powoli zaczęli odjeżdżać, a Sixers nie mieli kim odpowiedzieć.

Sixers: Ilyasova 21, Covington 15 (10 zb.), Okafor 12
Hawks: Millsap 22 (10 zb.), Bazemore 16, Delaney 13

Phoenix Suns (14-29) 107 – 105 New York Knicks (19-27)

MSG nie przestaje być gościnne. Ogólnie to było wyrównane spotkanie, o czym również świadczy największa przewaga Knicks – 5 punktów przy 103-98. Bohaterem końcówki był Devin Booker, którego trójka wyprowadziła Suns na prowadzenie 107-105 i ustaliła wynik.

Suns: Booker 26, Bledsoe 23, Chriss 15
Knicks: Anthony 31, Rose 26, Porzingis 14

Milwaukee Bucks (20-23) 97 – 109 Miami Heat (14-30)

Komu tankować, komu? Dion Waiters zagrał mecz życia, wspierany przez Gorana Dragicia, a Bucks przegrali piąte spotkanie z rzędu. Nie mieli odpowiedzi na Heat, a Jabari Parker po raz pierwszy w sezonie wyszedł z ławki, za naruszenie klubowego regulaminu.

Bucks: Antetokounmpo 24, Parker 16, Dellavedova 15
Heat: Waiters 33, Dragić 26, Whiteside 16 (15 zb.)

Houston Rockets (34-13) 119 – 95 Memphis Grizzlies (26-20)

Skończył się patent Grizzlies na Warriors i Rockets, przynajmniej tego dnia. Harden i spółka zemścili się za porażkę sprzed kilku dni, już po Q1 mając dwucyfrową przewagę. Absolutna kontrola w drugiej połowie ją tylko powiększyła. Career game Sama Dekkera.

Rockets: Dekker 30, Harden 29 (10 ast), Gordon 21
Grizzlies: Gasol 32, Conley 15, Parsons 12

San Antonio Spurs (34-9) 118 – 115 OT Cleveland Cavaliers (30-12)

Hit dnia nie zawiódł, Kawhi Leonard rzucił career high. Mimo absencji Paua Gasola oraz Tony’ego Parkera, ten mecz miał wszytko. Po pierwszej kwarcie Cavs prowadzili 23-33, ale w drugiej Spurs dogonili. Również w trzeciej Cavs uciekli, lecz tym razem na mniejszą ilość punktów, ale znowu Spurs dogonili, w czwartej odsłonie. W dogrywce Kawhi ustalił wynik, a Kevin Love chybił trójkę na remis.

Spurs: Leonard 41, Aldridge 16 (12 zb.), Lee 14 (11 zb.)
Cavs: James 29, Irving 29, Thompson 14 (12 zb.)

Los Angeles Clippers (29-16) 98 – 123 Denver Nuggets (18-24)

Pełne 48 minut kontroli Nuggets, którzy zapewnili sobie małą przewagę nad rywalami z PO. Nuggets po raz czwarty w ostatnich 5 spotkaniach rzucili +120 punktów.

Clippers: Speights 18, Rivers 16, Felton 14
Nuggets: Jokić 19 (10 zb.), Gallinari 18, Chandler 18

Indiana Pacers (22-21) 100 – 109 Utah Jazz (29-16)

George Hill nie miał sentymentu dla dawnego zespołu i rzucił mu 30 punktów – nowe season high jego osoby. Jazz po Q1 z kolei mieli 13 punktów przewagi, które wystarczyło na cały mecz. Nutki wobec problemów LAC mogą powrócić na czwarte miejsce w konferencji.

Pacers: Young, George, Teague 19
Jazz: Hill 30, Hayward 27, Gobert 19 (11 zb.)

Sacramento Kings (16-27) 99 – 102 Chicago Bulls (22-23)

SuperCousins nie wystarczył. Wyrównane spotkanie, które ustalił „dziadek” Wade kluczowymi przechwytami w ostatniej minucie meczu. Poza DMC, żaden zawodnik Kings nie miał dwucyfrowej liczby punktów.

Kings: Cousins 42 (14 zb.), Afflalo 9, Lawson 8
Bulls: Wade 30, Butler 23, Zipser 13

Komentarze do wpisu: “Telegram: dzień career-high

  1. Świeżo po obejrzeniu hitu dnia muszę stwierdzić że Spurs spokojnie mogli odskoczyć na jakieś 15 punktów w 4 kwarcie, sporo nietrafionych open shots i niepotrzebna dogrywka, mógłbym wytknąć kilka stronniczych gwizdków, w ogóle ostatnie posiadanie dla Cavs, Jamesowi nie powinni uznać tego timeout, no i wyjątkowo długie te 0,6 sekundy, ale ostatecznie mecz miał swoją małą dramaturgię i bardzo fajnie się to oglądało (z obu stron). Smutne głosy Jeffa Van Gundy i Marka Jacksona to największa nagroda po wygranej Spurs. Generalnie miła niespodzianka, świetna rotacja zawodnikami u Popa dobrze że w dogrywce grał Mills, ważna 3ka.

    1. Dla mnie decyzja arbitrów dająca Cavs 0,6 sek na dokończenie ostatniej akcji meczu i ewentualne zwycięstwo to jest KABARET.

      No bo przeanalizujmy- jest 0,9 sek do końca i Aldridge specjalnie nie trafia wolnego. Piłka odbija się od obręczy i leci dłuuugo aż łapię ją James, który jeszcze szybko prosi o czas. I zdaniem szanownych sędziów to wszystko rozegrało się w 0,3 sek.!!! Przecież to są jakieś jaja.

      I jeszcze te barany sędziowskie przeanalizowały sobie tą sytuację na wideo. Ewidentnie chciano dodać dramaturgii i dać szansę Cavs na wygraną. Słabe to było.

    2. przede wszystkim LBJ nie był w posiadaniu piłki bo mu po prostu wypadła więc cały ten timeout dla Cavs to był mały przekręt, no cóż było, minęło, wygrali lepsi, zasłużenie, chociaż tak jak pisałem powyżej mogli się szybciej z tym uwinąć

  2. Hit dnia obejrzałem i nawet junior był zainteresowany a teraz skończyłem Wiz Pistons o dooobry meczyk

    Teraz chwila przerwy i siadam do Lakers Mavs ;)

  3. No właśnie nie „no cóż było, minęło”. Nie można przymykać oczu na to co odwalili sędziowie w końcówce.

    Wyobraź sobie gdyby to był jeden z meczy NBA Finals 2017 i Love jednak trafia ten rzut za trzy doprowadzając do drugiej dogrywki, w której ostatecznie wygrywają Cavs. Byłby skandal jak cholera! A Popovich tych sędziowskich cymbałów chyba udusiłby gołymi rękami. I miałby rację!

    1. „było minęło” bo jeszcze się nie zdarzyło (i nigdy nie zdarzy) żeby anulowano wynik meczu w NBA, takie rzeczy się nigdy nie wydarzą, jeden precedens spowodowałby lawinę, to byłby koniec NBA, tak jak w każdym innym sporcie zawsze pozostaje jakiś procent kontrowersji „niesprawiedliwości”, to jest wpisane w naturę ludzką ;-)

  4. I jeszcze ten niby faul Kuzyna na Wade. Tak samo wczoraj Smart czysto zabrał piłkę. To są błędy wypaczające wynik a mają przecież powtórki.
    Jakoś dziwnym trafem wiekszość tych decyzji przypada na mecze Cavs.
    Tak samo w piłce kopanej wiadomo że Barcelonie nie może stac sie krzywda

  5. „Tak samo w piłce kopanej wiadomo że Barcelonie nie może stac sie krzywda”
    hehe, ktoś tu tylko kosza ogląda

Comments are closed.