Telegram: Dogrywka rozstrzygnęła losy rywalizacji w Atlancie, career-high McColluma, wielki mecz Lowry’ego

Atlanta Hawks (18-16) 114-112 San Antonio Spurs (27-7)

Atlanta Hawks pokonali na własnym parkiecie San Antonio Spurs, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. W pierwszej połowie gospodarze osiągnęli dziewięciopunktową przewagę po celnej trójce Tima Hardawaya na początku drugiej kwarty, ale dzięki dobrej grze to przyjezdni schodzili na przerwę przy minimalnie korzystnym dla siebie rezultacie 46-44. W trzeciej i czwartej odsłonie byliśmy świadkami walki cios za cios. Pod koniec finałowej ćwiartki, na trzy sekundy przed upływem regulaminowego czasu gry, stan meczu trafieniem z dystansu wyrównał wspomniany Hardaway. Chwilę później szansę na game-winnera zmarnował Kawhi Leonard i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W dodatkowych pięciu minutach znowu dał o sobie znać znakomicie dysponowany Hardaway. Rezerwowy Jastrzębi rzucił 9 z 14 punktów drużyny i walnie przyczynił się do wygranej podopiecznych Mike’a Budenholzera. Do remisu starał się doprowadzić Leonard, ale po raz kolejny spudłował. Hawks byli skuteczni zza łuku (14/28 3PT), podczas gdy oponenci trafili 9 z 27 prób dystansowych. Ponadto ekipa z Georgii zdobyła 24 punkty po szybkich kontrach, a ich ławka ograła rezerwowych Spurs 49-23.

 

Miami Heat (10-25) 98-107 Detroit Pistons (16-20)

Detroit Pistons wygrali z Miami Heat, przerywając serię trzech wyjazdowych porażek z rzędu. W pierwszej połowie gospodarze wypracowali czternastopunktową przewagę po celnej trójce Rodneya McGrudera na początku drugiej kwarty, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 66-58. Na przełomie trzeciej i czwartej ćwiartki goście zaliczyli run 27-8 i na niespełna dziesięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry, po trafieniu Andre Drummonda, prowadzili 91-81. Miejscowym nie udało się zniwelować straty i to podopieczni Stana Van Gundy’ego mogli się cieszyć końcowym sukcesem. Świetne zawody rozegrał wspomniany Drummond, który rzucił 25 oczek i zanotował 18 zbiórek. Pistons lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 48-34, a także uzyskali więcej punktów z pomalowanego 42-26.

 

Indiana Pacers (17-18) 117-104 Orlando Magic (15-20)

Indiana Pacers pokonali u siebie Orlando Magic, odnosząc siedemnaste zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. W pierwszej połowie gospodarze zbudowali trzynastopunktową przewagę po trafieniu Aarona Brooksa z dalekiego dystansu na początku drugiej kwarty, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie rezultacie 62-51. Przez trzecią i czwartą odsłonę miejscowi w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, sukcesywnie powiększając swoje prowadzenie. Pacers częściej stawali na linii rzutów wolnych (22/24 FT), zaś ich rywale wykorzystali 10 na 11 prób z charity stripe.

 

Minnesota Timberwolves (11-23) 89-95 Portland Trail Blazers (15-21)

Portland Trail Blazers wygrali z Minnesota Timberwolves, przerywając serię ośmiu wyjazdowych porażek z rzędu. W pierwszej połowie gospodarze osiągnęli czternastopunktową przewagę tuż przed zakończeniem drugiej kwarty, gdy oba rzuty wolne wykorzystał Karl-Anthony Towns, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 49-37. Kluczowa dla losów rywalizacji była trzecia ćwiartka, wygrana przez gości 32-15. Ogromną rolę w zwycięstwie ekipy z Oregonu odegrał C.J. McCollum, który – rzucając 43 oczka – ustanowił nowy rekord kariery pod względem zdobytych punktów. Blazers wymusili na rywalach 17 strat piłki, po których uzyskali 15 punktów.

 

Los Angeles Lakers (12-25) 114-123 Toronto Raptors (23-10)

Toronto Raptors pokonali na wyjeździe Los Angeles Lakers, doświadczając ich trzecią porażką z rzędu. W pierwszej połowie gospodarze wypracowali dwunastopunktową przewagę po trafieniu zza łuku Lou Williamsa na początku drugiej kwarty, jednak to przyjezdni schodzili na przerwę przy minimalnie korzystnym dla siebie rezultacie 58-57. Dopiero w finałowej ćwiartce gościom udało się osiągnąć bezpieczne prowadzenie. Olbrzymia w tym zasługa Kyle’a Lowry’ego, autora 20 oczek w tej części spotkania. Rozgrywający drużyny z Kanady na przestrzeni całego meczu rzucił 41 punktów, 9-krotnie zbierał piłkę z tablic i 7 razy asystował. Raptors byli niesamowicie skuteczni (56%, 10/17 3PT) i zatrzymali przeciwników na skuteczności 40.6% z gry (15/32 3PT).

 

Komentarze do wpisu: “Telegram: Dogrywka rozstrzygnęła losy rywalizacji w Atlancie, career-high McColluma, wielki mecz Lowry’ego

  1. Wow, Wilczki nawet Blazers bez Lillarda nie potrafią pokonać, oficjalnie wygrywają ten etap wyścigu o miano najgorszej drużyny jak i największego rozczarowania w tym sezonie. Spurs :-( na szczęście porażka z Hawks prawie nie boli, myślałem że problemy z Timem Hardawayem skończyły się 20 lat temu… a tu znowu on! ;-)

    1. Blazers z Lillardem czy bez grają podobnie, CJ jest tym samym typem zawodnika co Damian. Tu jest potrzebny trade.

    2. Troche przypominaja warriors z czasow duetu curry-ellis albo bucks z para jennings-ellis

    3. Fakt, były już takie duety. Testować rynek. Była opcja CJ za Oladipio, fajnie by to rozciągneło grę. Pytanie ile za Lillarda by dostali, bo albo ma kryzysy, albo ten zmysł brania na siebie końcówek spotkań, gdzieś bezpowrotnie odleciał.

    4. @pop – Widzisz? Ja też sądziłem, że problemy z Hardawayem skończyły się 20 lat temu, a ten wraca i wraca pod jakimiś niby dżuńjorami. Jakby to nie zabrzmiało – „ciągnie wilka do lasu”. Pozdrawiam! :)

  2. Dużo szczęścia Atlanty w meczu z SAS, szczególnie w końcówce regulaminowego czasu, gdy sędziowie nie gwizdnęli ruchomej zasłony jak Hardaway trafiał 3 na remis, i później jak rzut Leonarda wykręcił się z kosza.
    Ale mecz fajny, wyrównany, ktoś wygrać musiał a Budenholzer zasłuzył :)

    1. Lepiej że Bud niż ktoś inny. Wszystkiego nie muszą wygrywać, było, minęło…

    2. @Bart – Szczęście ponoć sprzyja lepszym i moim zdaniem tam nie było ruchomej zasłony, tylko zwyczajne obalenie wzorem mieszanych sztuk walki. Mecz zdecydowanie in plus. Oby więcej takich spotkań. Pozdrawiam. :)

    3. Jak się dobrze przyjrzeć, to Manu grał na ten faul, upadając, pociągnął Muscale z sobą. Ile by nie było opini, bo mogli wszystko zagwizdać. To Manu też swoje potrafi w takich sytuacjach. Świetny mecz. Warto było zarwać noc. I nie wiadomo komu kibicowac.

Comments are closed.