Telegram: Jazz pokonują Lakers po emocjonującej końcówce, triple-double Westbrooka

Boston Celtics (19-13) 113-103 Memphis Grizzlies (20-14)

Boston Celtics wygrali na własnym parkiecie z Memphis Grizzlies, odnosząc dziewiętnaste zwycięstwo w tym sezonie. W pierwszej połowie gospodarze osiągnęli trzynastopunktową przewagę po trafieniu Ala Horforda na około minutę przed przerwą, by schodzić do szatni przy korzystnym dla siebie rezultacie 56-48. Gościom udało się zbliżyć do Celtów w połowie trzeciej kwarty po punktach spod kosza Tony’ego Allena, a wynik brzmiał 69-67 dla podopiecznych Brada Stevensa. W finałowej odsłonie spotkania, po celnej trójce Marca Gasola na niespełna pięć minut przed końcem rywalizacji, ekipa z Tennessee traciła zaledwie trzy oczka i było 100-97. Następnie oba rzuty wolne wykorzystał Gerald Green, zaś akcją 2+1 popisał się Isaiah Thomas, po czym miejscowi odskoczyli rywalom na osiem punktów i nie oddali prowadzenia do syreny obwieszczającej koniec zawodów. Celtics wygrali walkę o zbiórki 47-37 oraz lepiej operowali podaniami (30-22 w asystach).

 

Miami Heat (10-22) 94-106 Oklahoma City Thunder (20-12)

Oklahoma City Thunder pokonali na wyjeździe Miami Heat, odnosząc czwarte zwycięstwo z rzędu. W pierwszej połowie goście wypracowali 22-puntkową przewagę po akcji 2+1 Jeramiego Granta na niespełna sześć minut przed zakończeniem drugiej ćwiartki, by schodzić na przerwę przy korzystnym dla siebie wyniku 61-48. Przez trzecią i czwartą kwartę gospodarzom nie udało się zniwelować strat i podopieczni Billy’ego Donovana mogli się cieszyć końcowym sukcesem. Rewelacyjne zawody rozegrał niezastąpiony Russell Westbrook, który zanotował pięćdziesiąte drugie triple-double w karierze (29pkt, 17zb, 11ast). Thunder byli bardzo skuteczni (51.2%) i zatrzymali przeciwników na skuteczności 43.9%. OKC lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 46-32 oraz uzyskali zdecydowanie więcej punktów z pomalowanego 58-32. Ponadto zdobyli 16 oczek po szybkich kontrach.

 

Dallas Mavericks (9-23) 107-123 Houston Rockets (24-9)

Houston Rockets wygrali na wyjeździe z Dallas Mavericks, odnosząc dwudzieste czwarte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Od stanu po 37 w drugiej kwarcie goście zaliczyli run 16-0, a tuż przed przerwą, dzięki trzem wykorzystanym próbom z linii rzutów wolnych przez Jamesa Hardena, prowadzili 66-47. W trzeciej ćwiartce przyjezdni sukcesywnie powiększali swoją przewagę i – jak na faworytów przystało – w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie do końca rywalizacji. Warto odnotować, że na przestrzeni całego spotkania odgwizdanych zostało aż osiem przewinień technicznych i dwa faule niesportowe. Rockets byli bardzo skuteczni (52.6%, 17/32 3PT) i zatrzymali oponentów na skuteczności 41.4%. Podopieczni Mike’a D’Antoniego lepiej prezentowali się w strefie podkoszowej, gdzie wygrali w zbiórkach 48-38 oraz uzyskali więcej punktów z pomalowanego 44-34. Ponadto osiągnęli 23 oczka po szybkich kontrach. Jedyne, co może martwić trenera drużyny z Toyota Center, to fakt, że jego zawodnicy popełnili 17 strat piłki, po których rywale zdobyli aż 25 punktów.

 

Los Angeles Lakers (11-23) 100-102 Utah Jazz (19-13)

Utah Jazz pokonali na wyjeździe Los Angeles Lakers, przerywając serię trzech porażek z rzędu. W pierwszej kwarcie goście zbudowali niewielką, siedmiopunktową przewagę po trafieniu z półdystansu świetnie dysponowanego Gordona Haywarda, ale dzięki dobrej drugiej odsłonie Jeziorowcy schodzili na przerwę przy korzystnym dla siebie rezultacie 52-48. Losy rywalizacji rozstrzygnęły się dopiero w końcówce finałowej ćwiartki. Na nieco ponad minutę przed upływem regulaminowego czasu gry Julius Randle dał gospodarzom prowadzenie 99-97. Następnie, po niecelnej próbie zza łuku Haywarda, piłkę na atakowanej tablicy zebrał Rudy Gobert i – zdobywając punkty spod kosza – doprowadził do remisu. W kolejnej akcji dała o sobie znać dobra defensywa przyjezdnych, którzy zmusili Lakers do błędu 24 sekund. Na dwadzieścia jeden sekund przed końcem celną trójką popisał się Joe Ingles, a tuż przed ostatnią syreną szansę na game-winnera zmarnował D’Angelo Russell, posyłając airballa. Jazz wymusili na rywalach 16 strat piłki, po których zdobyli 22 punkty.