Nocne granie (7) – jaki ojciec taki syn

JORDANKto by nie chciał mieć ojca w NBA? Wizyty na meczach (niczym chleb powszedni:-), miejsca w loży dla VIP z pełnym cateringiem, duże kieszonkowe – nie tylko raz w miesiącu, masa gadżetów (od butów po koszulki) oraz szpan w szkole (I’m cool man;-). Wchodzenie do szatni i przybijanie piątek z kolegami taty, wizyty w domach innych dzieciaków (których ojcowie biegają po ligowych parkietach)… Nie ma nic lepszego dla amerykańskiego małolata (nie ważne czy to liga hokeja, footballu czy baseballu).

Takie dzieciństwo przeżyli David Stockton, Marcus i Jeffrey Jordanowie, Patrick Ewing Jr. , Mike Dunleavy Jr. czy Tim Hardaway Jr. Gdzieś po drodze trafimy jeszcze na Glena Rice’a Jr. , Klay’a Thompsona, Glenna Robinsona III, Austina Riversa czy nawet Larry’ego Nance’a Jr. Prawdziwe , ligowe klany tworzyli Panowie Barry – Rick, Drew, Jon i Brent. Dziś rządzi nazwisko Curry; Dell, Steph i Seth, a ojca dwóch Panów „S” często widzimy podczas meczów w roli kibica. W większości przypadków zdarza się, że ojciec pozostaje lepszym graczem i bardziej spełnionym od syna, choć bywają wyjątki jak Pete Maravich, Kobe Bryant, Kevin Love czy Al Horford. Tylko cztery duety ojciec – syn zdobyły tytuł mistrzowski , kiedy syn powielał wyczyn ojca.

Matt Goukas (syn o tym samym imieniu, Senior – kiedyś też trener Orlando Magic, potem komentator TV), Rick i Brent Barry, Mychal i Klay Thompsonowie , w końcu Bill i Luke Waltonowie. Takich par ojciec mistrz – syn mistrz – są tylko cztery.

Rick, Jon i Brent Barry, każdy z nich zakończył koszykarską karierę w Houston Rockets. Ciekawe, co? Ron i Ronnie Brewer, ojciec i syn, grali dla tej samej drużyny, w jakimś etapie kariery, Chicago Bulls. Skopiowali to Mike Dunleavy Senior i dzisiejszy skrzydłowy Cavs – Mike Jr. Obaj zagrali dla Milwaukee Bucks. Obaj też stanęli naprzeciwko siebie, w jednym meczu (jeden trener, drugi gracz). Podobnie zdarzyło się duetowi Glen „Doc” Rivers i Austin Rivers oraz Georgowi Karlowi i jego synowi Coby’emu. Osobno, Riversi to pierwszy duet tata i syn , którzy trenują i grają w tej samej drużynie, w jednym czasie! na naszych oczach tworzy się nowa historia:-)

Jest jeszcze jedna historia, o której wspomniał dziś Mateusz Zborowski (podkoszem.pl); mocno europejska, która tyczy się nazwiska Sabonis. Kiedy Arvydas, były najlepszy center z Europy, debiutował w NBA dla Portland Trailblazers (w wieku 31 lat) , już w drugim spotkaniu zanotował dublet. Minionej nocy, po pięciu spotkaniach regular season, jego 20-letni syn Domantas, zdobył double double (15 pkt i 10 zb).  Przed nim , jeśli zdrowie i praca nad sobą dadzą, długoletnia przygoda z ligą, podczas , której może nie tylko zagościć w play off czy Rookie All Star Game (tak jak ojciec), ale może stać się najlepszym litewskim koszykarzem, występującym w NBA (przebić Jonasa Valanciunasa będzie trudno, ale nie jest to niewykonalne). Może Litwin zagości w historycznym finale?

Lata mijają, „małe smyki” podglądają grę swoich ojców, zaglądają do sali, w której „starzy” ćwiczą, obserwują ich na żywo lub w telewizji…Nagle okazuje się, że potrafią przebić swojego największego i najbliższego idola. Czemu? Mają to we krwi, wyssali to z mlekiem matki, dostali to w genach…Po prostu mają talent, smykałkę do gry w kosza.

Kolejne przykłady, uwielbiana przeze mnie historia, klanu Grantów. Horace był i jest najbardziej utytułowanym z rodziny (Mistrzostwa aż trzy z Bykami, jedno z Jeziorowcami), jednak to jego bliźniak – Harvey (ex Bullets i ex Blazers) doczekał się potomków, godnych gry w NBA. Pierwszego kojarzycie z Nowego Jorku, teraz z Chicago (jakby inaczej…) – Jerian (PG/SG). Drugiego, już możecie podziwiać i jego topowe dunki, w barwach OKC Thunder – Jerami (PF). Obaj mogą również przebić dokonania ojca, który w swoim szczycie kariery – był drugi w głosowaniu na MIP (1991) i zagościł w play off. Czy pójdą w ślady wujka? Czas pokaże, ale przez lata mieli okazję oglądać wzloty swoich bliskich i na pewno wyciągnęli z tego jakieś lekcje.

Na sam koniec, przypomnę, że i w polskiej lidze, czy polskiej reprezentacji były czy są kolejne, rodzinne talenty. Ktoś z Was na pewno słyszał o Mieczysławie Łopatce i jego synu Mirosławie. Byli reprezentanci Polski to również Wojciech i Jacek Krzykała. Ten ostatni zasłynął rzutem, którego pamięta cała koszykarska Polska :-)

Lata mijają , jedna generacja graczy odchodzi, nowa przychodzi. Część talentów ginie , gdzieś po drodze, inne z kolei, jeśli mają możliwości i właściwe oparcie „zostają w grze”. Mają szansę się rozwijać, trenować na wysokim poziomie, a ojciec (który ma w nogach tysiące rozegranych spotkań) zawsze im doradzi, właściwie poprowadzi i spędzi setki godzin przy wejściu na wysoki poziom. Czasami niedaleko pada jabłko od jabłoni , w Stanach to wiedzą i bacznie się przyglądają graczom o dobrze znanych nazwiskach.

P.S. czytaliście pewnie niejedną biografię o Michaelu Jordanie. Jak myślicie, u kogo Air Mike podpatrzył te słynne wystawianie języka?

Komentarze do wpisu: “Nocne granie (7) – jaki ojciec taki syn

  1. Świetna jest ta seria felietonów.
    Nie mam pojęcia skąd ten język u MJ..

    1. Gdy Ś.P. ojciec Mike’a coś robił np.naprawiał, wystawiał język.

  2. Nie czytałem żadnej biografii ale język to taka świecka tradycja Jordanów :)

  3. Warto wspomnieć że tatusiowie Kyrie Irvinga czy Tony Parkera to też byli koszykarze tylko nie w NBA. Również Gerald Wilkins (brat Dominique’a Wilkinsa) ojciec Damiena Wilkinsa. Faktycznie historia Dell’a Curry i jego rodzinki chyba najciekawsza, w końcu Charlotte Hornets to była mocna ekipa, sam Dell bardzo dobry zawodnik, a sama drużyna myślę że bardzo popularna również w Polsce (wśród polskich fanów NBA) Alonzo Mourning, Larry Johnson, Muggsy Bogues, tych panów chyba nie trza szerzej nikomu przedstawiać.
    Z resztą sami popatrzmy ;-) https://www.youtube.com/watch?v=xSuccIBm5fI

  4. Rywalizacja Nobilesu ze Śląskiem to było rzeczywiście coś w tamtych czasach. A rzut Krzykały pamiętam do dziś. Tak się przechodzi do historii.

    1. Mialem wtedy tylko 7 lat, ale pamietam dobrze jak z ojcem cieszyslimy sie z tego rzutu, bo nasz Slask wygral ;-)

    2. Oglądałem ten mecz, ale po trójce Anwilu przełączylem na cos innego. Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że Śląsk wygrał. A ja nie widziałem tego rzutu. Dlatego od tamtego czasu oglądam mecze do końca. Dzięki temu widziałem cały finał Ligi Mistrzów z 1999 roku.

  5. Świetnie się to czyta Woy. Jedynie małe literówki trochę przeszkadzają. Powodzenia i trzymam kciuki! ;)

  6. O ile mnie pamięć nie myli, Jordan przejął wystawianie języka od swego dziadka =)

  7. Ojca, w książce Grać i wygrać :

    When Michael Jordan’s father was fixing things around the house, he’d stick out his tongue. His father actually clarified and said it stretched even farther back in the lineage.

Comments are closed.