Green poprowadził Warriors do zwycięstwa, 2-0 w Finałach NBA

Draymond-GreenPrzed spotkaniem numer dwa nie sposób było nie usłyszeć jednej statystyki – LeBron James wygrał dziewięć kolejnych Game 2, po tym jak jego drużyna przegrywała Game 1. Tym razem, ani King James, ani jego koledzy nie zrobili zbyt wiele, by tak się stało, a Game 3 skończył się właściwie po trzech kwartach. Kiedy było trzeba, Golden State Warriors, prowadzeni przez Draymonda Greena docisnęli gaz do dechy i odjechali Kawalerii z Cleveland, wygrywając 110-77.

Draymond Green zdobył 28 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst, trafiając 5 z 8 rzutów zza łuku. Nie wahał się rzucać przy spóźnionych rotacjach Cavaliers i był właściwie pierwszą opcją swojego zespołu w ataku, kiedy Warriors robili w trzeciej kwarcie przewagę, której już nie oddali.

Stephen Curry miał problemy z faulami, ale w 25 minut miał efektywne 18 punktów, 9 zbiórek (6 w pierwszej kwarcie!), 4 asysty i 4 straty na 7/11 z gry. Klay Thompson dorzucił dość ciche 17 punktów i 5 asyst (6/13 z gry), Andre Iguodala ponownie zagrał fantastycznie jako obrońca na Jamesie i drugi podający, rzucając 3 asysty swoim kolegom pod sam kosz, zdobywając także 7 punktów i 5 zbiórek.

Leandro Barbosa dał ponownie wsparcie i energię z ławki, ścinając cały czas pod kosz – 10 punktów na 5/7 z gry. Andrew Bogut grał zaledwie 15 minut i miał 2 punkty, 6 zbiórek i 5 bloków, w tym 4 (!) w pierwszej kwarcie.

LeBron James miał 19 punktów, 9 asyst, 8 zbiórek, 4 przechwyty. Teraz gorsza część box score’u – 7/17 z gry, 1/5 za trzy i SIEDEM strat. Bardzo pasywna postawa czterokrotnego MVP, kiedy był drużynie najbardziej potrzebny. Nie wchodził pod kosz, a jeśli już wchodził to najczęściej bez myśli o zdobywaniu punktów. Kyrie Irving miał bardzo ciche 10 punktów na 5/14 z gry i również kompletnie nie pomagał swojej drużynie.

Jedynym jasnym punktem Cavaliers była aktywna gra Richarda Jeffersona – 12 punktów, 5 zbiórek – która dała trochę energii, jednak poza nim zupełnie nikt. Tristan Thompson 8 punktów, J.R. Smith 5, Dellavedova 7, Shumpert 3. Nic.

Kevin Love zagrał 21 minut i w drugiej kwarcie dostał łokciem w tył głowy od Harrisona Barnesa. Dograł do końca pierwszej połowy, jednak zszedł do szatni na samym początku trzeciej kwarty i już nie powrócił do meczu. Jak podali Cavaliers, zdiagnozowano u niego wstrząśnienie mózgu, co oznacza, że zanim powróci do gry, będzie musiał przejść specjalistyczne badania, robione przez ligowych lekarzy.

Od samego początku spotkania widać było bardzo cierpliwą ofensywę Warriors, która czekała na ruch obrony rywala, a potem oddawała piłkę do wolnego kolegi. Problem polegał na tym, że wiele razy podawali prosto w ręce gości, co dawało Cavaliers szanse na łatwe punkty. Z drugiej strony, Cleveland zmieniało krycie praktycznie na każdej zasłonie bez piłki, przez co po nieudanych rzutach Curry’ego czy Thompsona, pod koszem gospodarze mieli przewagę wzrostu i wygrywali walkę o ofensywne zbiórki (7 w pierwszej kwarcie).

Cavs popełniali błędy w kryciu Draymonda Greena, wysyłając kryjącego go obrońcę do pomocy przy wejściach pod kosz Thompsona. Ten zaczął trafiać i praktycznie za każdym razem karcił taki błąd defensywy gości. W drugiej kwarcie gospodarze zmobilizowali się w obronie i tak samo jak w Game 1 zagęścili pole trzech sekund przy wjazdach pod kosz, przez co Cavaliers mieli duże problemy z kończeniem akcji spod obręczy, a za trzy punkty po prostu nie trafiali. Dzielenie się piłką przez Warriors, złapanie rytmu przez Curry’ego i Greena oraz bardzo dobra defensywa 1-na-1 i drużynowa Wojowników dała im 8-punktowe prowadzenie do przerwy.

Praktycznie od samego początku, trenerzy Lue i Kerr, osłabieni brakiem Curry’ego (faule) i Love’a (kontuzja) poszli w kompletny small-ball. Green vs. LeBron na pozycji środkowego. Chyba już wiecie kto wygrał ten match-up. Defensywa Warriors grała cały czas na takim samym, wysokim poziomie intensywności, Green dalej trafiał z dystansu, Cavs gubili krycie po ścięciach, co gospodarze bezwzględnie wykorzystywali, dzielili się piłką, LeBron James rzucał pull-upy za trzy i popełniał błędy kroków, Kyrie Irving wyjechał na Seszele – kompletna katastrofa Cavaliers.

Blow-out.

Warriors trafiali ze skutecznością 54.3% z gry, w tym 15/33 za trzy punkty, byli jednak napędzani przez swoją obronę, która zatrzymała Cavaliers na 35.4% z gry (5/23 za trzy). Wojownicy mieli także 26 asyst i aż 21 strat, po których Cavs zdobyli 26 punktów. Tylko co z tego. Cleveland dało się wciągnąć w small-ballową walkę i przegrało wyraźnie na tablicach 46-34.

Game 3 w środę w Quicken Loans Arena w Cleveland. Must-win dla Cavs.

Komentarze do wpisu: “Green poprowadził Warriors do zwycięstwa, 2-0 w Finałach NBA

  1. Ale ich zlali ;) Cavs na zachodzie odpadliby w 2 rundzie pewnie. Jeszcze raz powtorze, niech zniosa podzial na konferencje. Niech w play-off gra 16 najlepszych zespolow.

    1. a patrzyłeś jak by się układało to co chcesz? ile ze wschodu a ile z zachodu w tym sezonie???

  2. Jedno co można napisać to, iż ten mecz to była egzekucja.
    Przypominało to mecz w sezonie, gdzie GSW też wysoko ograło Cavs a Lebron i Irving zostali podobnie zatrzymani przez defensywę GSW.

  3. GSW bawiło się grą i Cav’s. A akcja GSW na zakończenie 3 kwarty – palce lizać.

  4. z jednej strony fajnie się to oglądało tzn w sumie GSW się fajnie oglądało – o wiele lepszy mecz niż g1 ale cavs muszą w końcu odpalić… tylko jakoś tego nie widzę – są strasznie wolni w swoich akcjach jeśli można nazwać ich atak skonstruowanymi akacjami… to zaraz się skończy w 4meczach (max 5-ciu) i będziemy mieli wszyscy wakacje…

    ps g3 jest w środę :)

  5. Lebron mistrzostwo w Cavs może zdobyć w NBA 2K16 na amatorze, nigdy nie dokona w drużynie robionej na szybko.

  6. Cieszę się, że dodałeś, że GSW się fajnie oglądało, ale i tak kolejna noc bezsensu nieprzespana. Ot zwykły mecz regularnego sezonu. Nie wiem co tam trener LeBron ma w swoich notatkach, ale niech to lepiej wyciągnie na następny mecz i poustawia chłopaków. Nie to, że jestem za CLE, bo nie jestem, ale finały na 4:0 i wszystkie +20 mnie nie interesują. Co do meczu to niestety widać frustrację u LeBrona i brak pewności przy rzutach. Też zwróciłem na to uwagę, że jak wjeżdzał to nie z zamiarem rzutu (jakby nie chciał mieć słabego %), pomimo, że miał pełne prawo spróbować, bo pozycję sobie dobrze wypracował … i na odwrót trzech skacze nad nim, a ten forsuje rzuty. Dla widowiska obudź się James i przegraj 3:4 ;)

  7. No cóż, „taki z Lebrona Jordan”.

    Jak widać historia kolejny raz się powtarza, więc pozwolę sobie zacytować:
    „Lebron James by sięgnąć po tytuł mistrza NBA, zawsze wymagał wsparcia 4 graczy z dorobkiem co najmniej 10 ppg. W każdej innej konfiguracji James przegrywał finałowe batalie. Oczywiście są to tylko i aż statystyki, ale gdy porównamy minimalne osiągi (10ppg) partnerów potrzebnych do zdobycia tytułu, to Lebron wypada najsłabiej spośród wszystkich analizowanych mistrzów: Kobe-wsparcie 1 z minimum 10ppg, Jordan-wsparcie 1 z minimum 10ppg, Duncan-wsparcie 2 z minimum 10ppg, Lebron-wsparcie 4 z minimum 10ppg. Tyle i aż tyle.”

    1. Dokładnie tak jak piszesz, LeBron nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności jak np Kobe.
      Wszyscy to widzimy, że chłopak nie wytrzymuje ciśnienia … :)

  8. Dramat w 3 kwarcie wyłączyłem Tv żeby nie rzucić w ekran pilotem!
    Nie rozumiem jak można zapomnieć jak się gra w koszykówkę.
    Cavs na stojąco na co oni liczą że GSW przestaną rzucać!
    Grać do jasnej cholery swoją grę i zrobi się widowisko
    Cóż w czwartek mecz o być albo nie być…

  9. Projekt „Cavs + miś” nie ma prawa się udać.. Byłby to chyba pierwszy przypadek we współczesnej NBA, kiedy duet trener figurant (T.Lue) + trener gracz (LBJ) prowadzą drużynę do serii 4 zwycięstw w finale ligi. Taki dualizm nie ma prawa się sprawdzić.. nawet jeżeli LBJ jest wszechwiedzącym i wszystkowidzącym graczem o niespotykanym wręcz boiskowym IQ ;)

  10. Ja dalej uważam że to wynika ze słabości wschodu Clev sobie 3 rundy przeszło spacerkiem, a GSW zaprawili się w bojach…teraz dla Lebrona i spółki jest za szybko za twardo i nagle trójek nie ma, skuteczność mizerna a Lova i Irving nie istnieją…muszą wskoczyć na wyższe obroty bo będzie szybkie 0 : 4 …

  11. Draymond Green powinien uczyć się gry fair play od niektórych piłkarzy, żałosne że wykorzystał fakt kontuzji Kevina Love który to leżał na parkiecie i zwijał się z bólu, a Green jak gdyby nigdy nic wjechał pod kosz i zdobył punkty. A swoją drogą ten faul Harrisona Barnesa był trochę przypadkowy w walce o piłkę pod koszem. Tyle tylko że późniejsze zachowanie GSW zupełnie mi się nie spodobało, widzą leżącego przeciwnika i mimo to grają….

    1. Powiedz mi szczerze. Czy kiedykolwiek widziałeś żeby gracz drużyny przeciwnej wybił piłkę, wziął czas gdy rywal jest kontuzjowany? W takich sytuacjach fauluje się przeciwnika, żeby przerwać grę. Takie sytuacje dzieją się przez 7 miesięcy Regular Season dość często, ale ludzie zauważają to dopiero wtedy jak udział w takiej sytuacji miał Green. Cavs dali ciała, zagapili się, nie wzięli time-outu.

  12. yym 8pkt Tristana to nic? To był jego przynajmniej przyzwoity występ jeśli chodzi o cyferki.
    Love, Irving, Smith – to oni grali piach. A jako że grali jak grali to James ZNOWU musiał ciągnąć drużynę. To nie jest łatwe zadanie (tym bardziej w finałach) więc tym razem się spalił. mimo wszystko patrząc na zaistniałą sytuację nie był zły występ Jamesa i to nie jego należy winić za porażkę.

  13. coś czuję, że OKC przegrywając mecz nr 6 w serii z GSW, przegrało również mistrza :D

    1. wybacz ale gdy Ktoś pisze jak Ty to chyba musi mieć kompleksy i problemy sam ze sobą… :/ pytanie tylko to co trzeba myśleć o tych wszystkich gościach którzy przegrali z tymi frajerami w tym sezonie… wg tego stopnia oceny: KLeonard, TDuncan, DNowitzki, etc. to dopiero muszą być frajerzy bo przegrali z frajerami z OKC… ech internet jest pełen zakompleksionych ludzi :| którzy swój jad uwielbiają sączyć w sieci bo w życiu pewnie tacy mocni już nie są…

  14. Postaram się być obiektywny. Ten kij ma dwa końca i wszyscy mają rację. Czyli po 1. LeBron (póki co) nie dźwiga tego ciężaru zupełnie i do GOAT ma lata świetlne (ten pociąg już chyba odjechał zresztą), ale jednocześnie po 2. jest mi go bardzo szkoda, zabijają mnie miny Kevina L. i Kyriego I. pełne totalnej rezygnacji i braku woli walki, zwłaszcza u Irvinga, gwiazdy pierwszego formatu z doświadczeniem nawet i z reprezentacji, nie widzę u niego cienia woli walki, ognia brak zupełnie, błysku w oku, zwijcie to jak chcecie – sportowej złości! Czy on myśli, że będzie w Finałach co rok? Chyba, że ma pozaboiskowe problemy rób po prostu nie jest materiałem na mistrza.

  15. Uważam, że Cavs miał być zabójczy tercet i jeszcze po cichu na Smitha liczyli. Oglądając powtórkę meczu, co by nie mówić LeBron starał się pociągnąć zespół. Najbardziej zawodzi Irving, gdyż w nim była nadzieja, że pomoże Jamesowi i w ogóle Cavs. Może go presja gry w finale zżera ?

  16. Oto porównanie drużyn: GSW – no Curry,no problem, CC – LBJ odpoczywa, przeciwnik idzie w run 9-0, :)

  17. Nasuwa sie tylko „koncza pan, wstydu oszczedz”

  18. Pisałem wielokrotnie – Cavs z Irvingiem i Lovem są słabsi niż bez nich. W walce z GSW trzeba mieć obronę, ci zawodnicy tego nie gwarantują. Rok temu wyglądało to lepiej bo Dellavedova grał z wielkim sercem przeciwko Curry’emu, każdy chciał coś udowodnić. Teraz James ma ekipę, która nie pokazuje w finale jaj, słabą defensywę i trenera który ma taką minę, jakby nie chciał już trenerem być.
    Jeśli się Cavs nie pozbierają u siebie to będzie sweep i wstyd. Jestem za GSW ale nie takich finałów chciałem.. gdzie walka, emocje?!

  19. Obrona cavs nie istnieje, wjezdzaja podaniami do trumny i ile to latwych punktow w ten sposob zdobyli… kanony koszykowki. A obroncy cavs gubia sie niemilosiernie, tylko spogladaja na siebie z wzajemna pretensja. Mam nadzieje ze kolejne mecze beda bardziej zaciete. Mysle ze do piatki wskoczy Mozgov jako odpowiedz na dobrze grajacego Boguta.

Comments are closed.