Warriors w Finałach, wielki comeback stał się faktem!

stephen curryGolden State Warriors przegrywali w tej serii 3-1, wielu widziało już Oklahoma City Thunder w Finałach NBA przeciwko Cleveland Cavaliers, snuło opowieści o pojedynku LeBrona Jamesa i Kevina Duranta. Nie tym razem. Stephen Curry i Klay Thompson zadbali o powrót swojego zespołu do gry w meczu numer sześć, a dziś także w meczu numer siedem, a Warriors pokonali Thunder 96-88 i awansowali do Finałów NBA po raz drugi z rzędu.

Oklahoma City zagrało bardzo dobrą pierwszą połowę, męcząc gospodarzy punktami drugiej szansy, swoją świetną obroną, jeszcze raz w tej serii zmieniającą krycie na każdej zasłonie. Warriors za to popełniali błędy wynikające z braku koncentracji (straty, gubienie swojego zawodnika po ścięciach pod kosz), tracili już nawet 13 punktów, ale utrzymywali się w meczu i zmniejszali prowadzenie gości trafiając swoje rzuty zza łuku, bardzo dobrze kontestowane przez defensorów Thunder. Pod koniec kwarty gorącą rękę zaczął mieć Klay Thompson, a Oklahoma City prowadziła tylko 48-42.

Trzecia kwarta była tą decydującą, w której cichy w drugiej odsłonie Jednogłośny MVP zdecydował, że Warriors chcą jednak awansować do Finałów. Curry zdobył w tej odsłonie 9 punktów, trafiając trzy razy sprzed nosa wysokich obrońców Thunder (po zmianie krycia – raz sprzed Ibaki, dwa razy sprzed Adamsa), a kiedy ci zaczęli go podwajać, to wchodził pod kosz i odrzucał do swoich kolegów, którzy też nagle – natchnieni grą swojego lidera – zaczęli trafiać z dystansu (6 trójek Warriors w tej kwarcie).

Jak można się było spodziewać w tym momencie Thunder zaczęli wyglądać na kompletnie zdemotywowanych, podejmowali złe decyzje rzutowe, mieli pretensje do siebie nawzajem. Warriors zaliczyli w pewnym momencie run 26-6, a całą kwartę wygrali 29-12 i prowadzili 11 punktami przed czwartą kwartą.

Curry odpoczywał na początku ostatniej odsłony meczu, a Marreese Speights próbował zasabotować swój zespół, nie trafiając lay-upów i właściwie nic nie robiąc na parkiecie poza drapaniem się po głowie. Po powrocie Pana MVP na boisko, wszystko wróciło do „normy” – 7 punktów z rzędu Curry’ego dało trochę oddechu gospodarzom, ale Kevin Durant nie zamierzał się poddawać.

Przegrywając 11 punktami, KD trafił trójkę po przerwie na żądanie, a później dostał się na linię, trafił pull-upa i swoim własnym runem 7-0 zmniejszył różnicę do 4 oczek. Wtedy jednak Serge Ibaka w idiotyczny sposób sfaulował Curry’ego przy próbie rzutu za trzy punkty, a ten kilkadziesiąt sekund później trafił daggera za trzy. Ball game.

Stephen Curry zdobył 36 punktów (13/24, 7/12 za trzy), 8 asyst i 5 zbiórek i grał jak prawdziwy lider zespołu robiąc wszystko po trochu – trafiając trudne trójki, odrzucał do swoich kolegów na obwód i pod kosz po zasłonach i penetracjach, ogrywając w drugiej połowie bezlitośnie Russella Westbrooka. MVP.

Thompson rozpoczął mecz od siedmiu kolejnych pudeł… po to by w drugiej kwarcie trafić cztery trójki pod rząd i niemal w pojedynkę zmniejszyć przewagę rywali. Potem w drugiej połowie pomagał swojemu Splash Brotherowi w robieniu różnicy – razem 21 punktów i 6/11 za trzy. Dość przeciętny mecz Draymonda Greena na 11 punktów (5/14 z gry), 9 zbiórek i 4 asysty, jednak trafił clutch-trójkę w końcówce czwartej kwarty i wygrał walkę na tablicach z Ibaką, kiedy obie drużyny grały nisko.

Andre Iguodala wyszedł w pierwszej piątce i ponownie robił dobrą robotę na Kevinie Durancie, odcinając go od piłki i wymuszając oddawanie piłki na obwód, dobrze kryjąc go 1-na-1 przy penetracjach. Zdegradowany do ławki Harrison Barnes w 22 swoich small-ballowych minut zebrał aż 8 piłek z tablic. Słabe 15 minut nieruchawego Andrew Boguta i niezłe 13 minut aktywnego Festusa Ezeliego.

Durant zdobył 27 punktów (12 w czwartej kwarcie) i 7 zbiórek na 10/19 z gry. Zagrał 46 minut i oddał 19 rzutów (tylko 10 w pierwszych trzech kwartach). W Game 7 finałów konferencji. W dużej mierze była to niestety zasługa Russella Westbrooka – 19 punktów, 13 asyst, 7 zbiórek, 7/21 z gry – który po pierwszej kwarcie, w której KD był 3/3 z gry, praktycznie nie oddawał nikomu piłki w drugiej odsłonie meczu. Po przerwie Westbrook był już jednak bardzo cichy, głównie ze względu na postawę swojego vis-a-vis w postaci Stephena Curry’ego.

Andre Roberson miał 12 zbiórek (7 w pierwszej kwarcie!), ale tylko 2/11 z gry. Dużo z tych rzutów było otwartymi trójkami (0/4), a także próbami drugiej szansy, które były dobrze bronione przez podkoszowych Warriors. Ibaka zaliczył solidne spotkanie z 16 punktami, trafiając swoje rzuty, jednak nie dając zbyt dużo na tablicach. Steven Adams dał swoje 9 punktów i 9 zbiórek, a Enes Kanter zagrał zaledwie 9 minut – 8 punktów, 4 zbiórki. Dobry mecz Diona Waitersa, dającego trochę życia z ławki, ale tylko 2/9 z gry i 0/5 za trzy.

Thunder trafili zaledwie 7 z 27 rzutów za trzy, co przy 17 trafionych z 37 oddanych Warriors przypomina trochę sytuację z Game 6. Tym razem Grzmoty nie zdominowały także tablic, wygrywając walkę w zbiórkach zaledwie 47-46. Zaskakująco mało strat z obu stron – Thunder 7, Warriors 11.

Game 1 Finałów w czwartek, 2 czerwca w Oakland.

Komentarze do wpisu: “Warriors w Finałach, wielki comeback stał się faktem!

  1. Nie oglądałem meczu ale wynik serii potwierdza odkurzone tu ostatnio powiedzenie Rudyego T. ;)

    1. Szacun dla Warriors i niestety stary Westbrook wrócił od G6. Niestety takiego Russella się bałem…

    2. Też się tego obawiałem. Te jego podśmiechujki na temat obrony Curry’ego pokazały mi, że dużo mu z tej koszykarskiej klasy brakuje.

  2. Mecz z jednej strony nerwowy, co było widać po graczach, ale z drugiej strony na najwyższym poziomie, gdzie sprawdzane są charaktery graczy. Wiele doświadczenie dla zawodników obu drużyn a także świetne widowisko, które co cieszy nie zepsuli sędziowie.
    W tym meczu sędziowie wręcz połknęli gwizdki, więc było dużo walki, świetnych obron oraz mało przerywania gry faulami.
    W pierwszej połowie OKC świetnie dzieliła się piłką, a GSW, jak to często bywa słabiej i wolno wchodziło w mecz – Klay 0/6. OKC wygrywało zbiórki znacznie w pierwszej połowie. Natomiast w drugiej kwarcie obudził się Curry oraz Klay i zmniejszyli stratę do 6 pkt. z nawet sięgającej 13.
    Trzecia kwarta to było mocne wejście GSW – zaczęli odrabiać na tablicach i więcej zbierać. Mecz zrobił się niewiarygodnie szybki. W pewnym momencie, gdy GSW dogoniło wynik niestety OKC zaczęło znów grać „hero ball” – jak zauważył Miller zaczęły się niepotrzebne rozmowy między gracami o błędach w obronie. GSW budowało przewagę.
    Pomimo 13 pkt. przewagi w 4 kwarcie OKC zerwało się jeszcze raz i zmniejszyło przewagę do 4 pkt., ale GSW odpowiedziało akcjami Curry.
    Mecz był bardzo równy – tyle samo asyst 20, prawie tyle samo zbiórek.
    Tym razem zdecydowała skuteczność obu drużyn, gdzie GSW 43% FG wobec 38% OKC i aż 46% a 3 wobec 26% OKC, co sprawiło, że OKC mając 4 rzuty więcej w meczu 89-85 przegrało jednak mecz a jednocześnie udane wejścia na kilka minut zmienników, co pozwoliło nieco odpocząć Curry, Thompsonowi, Greenowi w pewnych momentach meczu, gdzie Russ, Durant grali ponad 45 min.

  3. Wielkie brawa dla Thunder za wspaniałą walkę. Gratulacje dla GSW!

  4. Nadchodzę posypać głowę popiołem i gratuluję GSW. Podtrzymuję jednak, że warto zostac fanem OKC, piękna walka i wspaniałe emocje. Czekam na finały.

  5. W OKC zabrakło jaj. Może to dlatego Green nie miał w co kopać.

  6. Szkoda OKC, dzielnie i bohatersko walczyli, ale zajebiście ciężko jest wygrać kiedy Curry`emu, Thompsonowi i reszcie Goldeniarzy wchodzi tyle trójek. Westbrook się „popsuł” w dwóch ostatnich meczach i Durantowi zabrakło wsparcia.
    Liczyłem na jakąś odmianę w tym roku w finałach a tu znowu GSW i mamy rewanż za poprzedni rok z Cavs. Jaki wynik stawiacie w finałach? Ja 4-2 dla Warriors (ewentualnie 4-3).

    1. cavs w 6 :) zakładam że to mogą być porównywalne mecze jak z OKC z ta różnicą że cavs ma regularny rzut za 3 i to dużej części zespołu (jak u GSW) i tylko jeśli KI i KL się nie spalą psychicznie to ja idę w 2:4 dla cavs :)

    2. To trener dał ciała. Widać nie nauczył się z wcześniejszych meczów że pilnowanie rozprysków wysokimi jest błędem. Addams nigdy nie powinien kryć Curryego! Co z tego że jest wysoki skoro nie nadąża i zostaje dwa metry w tyle.. przez co Curry ma pełen zakres rzutu.
      Że Curry ma niby sie bać wolnego wysokiego? efekty tego były widoczne w 3 kw.

      Obu panów trzeba kryć bardzo blisko. Przykleić sie do nich. Przeszkadzać im jak tylko można.
      Próba przestraszenia ich blokiem to przegrany mecz.
      Donovan widać tego nie pojął

  7. mimo wszystko dobrze się oglądało tą serie – żal i szkoda mi OKC – ale jednak to były epickie mecze i za to wielkie dzięki obu ekipom się należą :)

    jednak ja wszystkiego na gorącą głowę RW bym nie zwalał (nie zagrał wcale złego meczu w G6) – widać że BDonovan tj dobry coach dla tej drużyny jednak tam potrzeba jeszcze wsparcia z ławki – regularnego a nie tylko czasami… i powinno być lepiej w kolejnym sezonie

    pytanie tylko czy OKC będzie tak samo wyglądało w next year…? KD odejdzie/nie odejdzie? a jeśli tak to gdzie mógłby pójść – szybciej chyba na wschód bo na zachodzie wg mnie dla niego nie ma lepszego miejsca niż OKC no chyba że do GSW albo do SAS…

    teraz nba finals – też nie będzie nudy – cavs wyglądają na mega mocnych (of coz póki co na tle rywali ze wschodu) – ich regularność w 3pts powala i to będzie trochę jak na strzelnicy z obu stron :)

  8. GSW wróciło w wielkim stylu, nie dopatrywał bym się jakiegoś spadku formy Oklahomy, tylko świetną postawę obwodowych GSW. Kura rządzi niesamowicie. Mało jest w historii przypadków żeby drużyna z 1:3 wyszła na 4:3. Ja nie pamiętam, ale pewnie są.

    Pytanie tylko czy wymęczeni GSW będą tak mocni przeciwko wypoczętym CAVS.

    Maniek. Jeśli Durant odejdzie to na pewno nie do zespołu tak poukładanego i zbilansowanego jak GSW. On chce grać pierwsze skrzypce i walczyć o tytuł.

  9. moim zdaniem zostanie w Oklahomie jeszcze jeden rok, a potem z Russ-em zdecydują, czy nie pójdą razem do LA Lakers, albo gdzieś indziej.

  10. OKC sama jest sobie winna.
    Najpierw Kenter w 1kw spudłował kilka prostych rzutów. Potem Adams miał pecha przy bodaj 3 rzutach w 2kw które powinny wpaść. Następnie trener uparcie stawiał na Adamsa przy pilnowaniu Curryego gdy było widać że wzrost jest niczym przy wolnych ruchach a następnie Russ jak nie tracił piłki to pudłował spod kosza.
    Ogólnie mnóstwo streetballu OKC w wykonaniu Russa i Kevina. Tak nie można grac w NBA a szczególnie w playoffach. Jesteś przy tym zbyt przewidywalny co ułatwia obronę, wprowadza to zamęt w twojej głowie przez co niepotrzebnie forsujesz rzuty.
    W tym meczu to była stara niedobra OKC.

    1. Liczyłeś, że oni wejdą do finału ?? Proszę, trzeba nie oglądać NBA od kilku lat, żeby tak ich bardzo cenić

  11. Mieli ogromna szanse na wejscie do finalu, ale ja zaprzepascili. Moim zdaniem Durant zostanie jeszcze na rok a nie powinien, tylko musialby pojsc na wschod. A teraz jeszcze wielki final :) Napewno bedzie sie dzialo i po tej seri widac, ze trzeba miec 4 zwyciestwa zeby sie cieszyc.

  12. Właśnie w kwestii finału, chciałem zapytać forumowiczów jako, że czytając komentarze widzę, że macie zdecydowanie większą wiedzę ode mnie kto według Was wygra i dlaczego?
    ps. chciałbym trochę zainwestować u buka.

    1. poczekaj chwilkę.
      Sądzę że nasi redaktorzy przygotowują właśnie odpowiedni artykuł.
      Pod nim będzie miejsce na nasze komentarze uzupełniające.

    2. Poczytaj sobie komentarze po meczu numer 4 żeby wiedzieć kogo lepiej nie słuchać.

    3. Ja osobiście nie będę za bardzo prorokował zanim nie zobaczę 1 meczu GSW-Cavs.
      Jednak jak dla mnie GSW ma jedną, wielką przewagę, którą wygrali właśnie z OKC – a czego nie mieli do końca OKC – gdy walka jest na styku, gdy mecz jest o wszystko być albo nie być, jeśli nie byłeś w takiej sytuacji wówczas często zaczynają drżeć ręce, nowe schematy nie zawsze działają. W OKC dla przykładu w 7 meczu wytrzymał jedynie Durant w 4 kwarcie, ale to było za mało.
      W 3 kwarcie gdy był długo remis weszli zmiennicy GSW – Barbosa, Linvingston – i nie zadrżała im ręka, trafili ważne rzuty. W OKC nie było takich ludzi a Roberson zaczął oddawać piłki innym nawet mając czyste pozycje rzutowe.
      Jednym z pytań jakie sobie stawiam to, jak w takiej sytuacji powiedzmy 5, 6 meczu o wszystko poradzą sobie gracze Cavs tacy jak Smith, Love, Thompson, Delavedova, jak będą działały schematy taktyczne, jak będą rzucali pod presją. Jeśli zagrają tak jak OKC to Lebron i Irving sami takich meczów nie wygrają tak jak nie wygrał duet Russ-KD.

  13. Właśnie też liczę, że dostanę porcję informacji…Kal faktycznie po 4 meczu wszyscy skreślali GSW, ja też i dlatego teraz nie chcę się sam zdawać na siebie przy obstawieniu.

  14. heh jednak pogłoski o „śmierci” starego dobrego jeźdzca bez głowy są przesadzone :). Mistrzów poznaje sięjak rewagująw sytaucjach stresowych. Było to widać szczególnie w meczu numer 6. Zaczyna się decydujący etap meczu Curry i Thompson ciskają z 8 metrów i trafiają co tylko mogą, a KD trzęsą się ręce i RW aka „Sleepy Hollow” notuje 4 straty.

    Szkoda grali jak nigdy a skończyli jak zawsze :/

  15. Durant tym meczem potwierdził jakim beznadziejnym jest obrońcą. Thompson robił z nim co chciał. Aż żal było patrzeć jak go bezlitośnie ogrywa

  16. Brawo OKC za emocje i walke. Mam nadzieje ze KD zostanie na nastepne wspaniale sezony. Gratulacje dla mistrzow bo w pokazali charakter i to ze gra pod presja tylko ich wzmacnia. Piekny final sie szykuje. Pozdrawiam maniakow basketu!

  17. Kal, świetny komentarz:D Uśmiałem się:D Szkoda, że odpadłeś z typera, bo zadziwiałeś. Pzdr.

  18. Niech OKC pozbędzie się jak najszybciej tego okropnego ninja-ball hoga, innego wyjścia nie ma, jeśli chcą myśleć o mistrzostwie.

Comments are closed.