Cavaliers bezlitośni dla Raptors, wygrywają Game 1

lebron james kyrie irvingJ.R. Smith i spółka tym razem nie kąsali przeciwników za trzy punkty, ale ponownie doszło do blow-outu w meczu Cleveland Cavaliers w tych play-offach. Umotywowany kolektyw gospodarzy łatwo poradził sobie w pierwszym meczu serii przeciwko Toronto Raptors, dominując ich praktycznie w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Cavaliers po jednostronnym spotkaniu wygrali 115-84.

Kyrie Irving praktycznie nie patrzył na linię rzutów za trzy punkty, wchodził odważnie pod kosz i zdobył 27 punktów, trafiając 11 z 17 rzutów z gry. LeBron James był nieomylny w pierwszej połowie (7/7) i zakończył spotkanie z 24 oczkami. Kevin Love dodał 14 punktów.

Po stronie Raptors, najlepszy był DeMar DeRozan – 18 punktów, jednak tylko 6 w ostatnich trzech kwartach (2 w drugiej połowie). Bismack Biyombo wykonał swoją brudną robotę na 12 punktów (5/5 z gry), jednak nie wygrał wyraźnie match-upu z Tristanem Thompsonem, pozwalając na dużo zbiórek w ataku.

Kyle Lowry miał wiele otwartych pozycji, jednak za dużo razy zaufał swojemu rzutowi za trzy i skończył z 14 punktami (0/7 za trzy), trafiając głównie swoje rzuty z półdystansu. Dobre zawody z ławki zaliczył James Johnson – 10 oczek, 2/2 za trzy, 4 zbiórki i niezła obrona na LeBronie Jamesie.

Co ciekawe, w mecz lepiej weszli Raptors. Cavaliers wyglądali na nieco „zbyt” wypoczętych, nie mając energii w ataku i dość słabo ruszając się bez piłki. Rozruszał ich dopiero fakt, że pierwsze siedem punktów w meczu zdobyli goście. Wówczas to słabą dyspozycję DeMarre Carrolla zaczął wykorzystywać LeBron James. Po drugiej stronie szalał DeMar DeRozan, zdobywca aż 12 punktów w pierwszej kwarcie, praktycznie nieomylny z półdystansu.

Niestety, Cavs bezlitośnie wykorzystywali każdą stratę Toronto i po szybkich atakach zdobywali kolejne punkty. Jeszcze gorzej zaczęło to wyglądać gdy na odpoczynek zszedł Bismack Biyombo. Gospodarze urządzili sobie wtedy festiwal wjazdów pod kosz, prowadzony przez Kyriego Irvinga (12 punktów, 5/7 z gry w pierwszej kwarcie).

Na początku kolejnej odsłony, Tyronn Lue wystawił do gry swoje najlepsze defensywnie ustawienie Dellavedova-Shumpert-James-Jefferson-Frye. I ten line-up zabił ofensywę Raptors, która wówczas grała bez DeRozana. Pierwsze 5 i pół minuty kwarty, które zagrała właśnie ta piątka Cavaliers wygrali 15-4 i powiększyli przewagę do 19 punktów.

Lepiej ofensywnie zaczęło to wyglądać kiedy powrócił DeRozan i w duecie z Lowrym ożywił atak swojego zespołu zmniejszając nieco straty. Zaraz potem, gospodarze na czele z Jamesem ponownie zaczęli wykorzystywać największą bolączkę Raptors z pierwszej kwarcie – wejścia pod kosz i szybkie przejście z obrony do ataku. Na przerwę gospodarze schodzili z aż 22 punktami przewagi.

Pierwsza połowa w wykonaniu Cleveland:

Trzecią kwartę Raptors otworzyli podobnie jak całe spotkanie i głównie dzięki Lowry’emu i Biyombo zaczęli odrabiać straty. Niestety po trzech minutach, odrabianie strat zakończyło się bezpowrotnie. Carroll zaczął lepiej kryć Jamesa, jednak szybko złapał czwarty faul. Został zmieniony przez Jamesa Johnsona, który dał bardzo dobre minuty z ławki, trafiając swoje rzuty za trzy i broniąc LeBrona, który dopiero w trzeciej odsłonie spotkania przestrzelił swoje pierwsze (i ostatnie) dwa rzuty z gry.

Skuteczność stracił DeMar DeRozan (m.in. przez aktywniejszą postawę w obronie J.R.’a Smitha), a Cavs wykorzystywali kolejne straty Toronto zdobywając punkty z kontrataku. Nawet po zejściu Jamesa na odpoczynek, gospodarze nie stracili animuszu w ataku, a Irving i Love praktycznie w pojedynkę zabrali ostatnią nadzieję Raptors na powrót do meczu, utrzymując niemal 30-punktową przewagę do końca trzeciej kwarty.

W ostatniej odsłonie meczu nie zagrał już żaden z członków „Big Three”, ani DeMar DeRozan, a Mike Breen, Jeff Van Gundy i Mark Jackson mieli 12 minut na pogawędki.

CavsRaps

Raptors dostali łupnia na tablicach (23-45) i w punktach w pomalowanym (36-56). Cavaliers trafiali 55.4% swoich rzutów, choć skuteczność znacznie zmalała po garbage-time w czwartej kwarcie (po trzech kwartach było to powyżej 60%). Goście trafili zaledwie 5 z 24 prób zza łuku.

Toronto popełniało bardzo dużo błędów – szczególnie w pierwszej połowie – w pomocy przy wejściach pod kosz Irvinga, Jamesa, Shumperta i każdego innego obwodowego Cavs. Przy takiej drużynie jak Cavaliers trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie można ani na chwilę odpuścić sobie obrony.

Jeśli DeMarre Carroll dalej nie będzie sobie radził z LeBronem Jamesem to na miejscu Dwane’a Caseya spróbowałbym gry Jamesem Johnsonem (który dobrze sobie dziś radził), a także nieco zapomnianym Normanem Powellem.

Mecz numer dwa już w czwartek.

Komentarze do wpisu: “Cavaliers bezlitośni dla Raptors, wygrywają Game 1

  1. Caroll się nie obudził po meczu z Miami, Kyle znowu dostał sraczki (przepraszam), brak zbiórek mnie zaskoczył.pozostaje wierzyć, że się podniosą jak Okc po pierwszym meczu z Sas.

  2. Ale spodziewaliście się czegoś innego ?? Jeśli Toronto wygra 1 mecz, będzie ok. Oni sa po 14 meczach do tej serii, zajechani jak po orce, a do tego słabe głowy. Bron ich zje i dobrze o tym wie.

    1. Niczego innego się nie spodziewałem, poprostu bardzo nie lubię Trenera Bufona (pomimo, że mam ogromny szacunek do jego umiejętności) i … marzyć można ;)

  3. co się stało z Love? kiedyś tak ładnie zbierał i grał przy tablicy a teraz…. pamiętam, że od czasów uczelni jak grał. Chyba to, że zachciało mu sie rzucać 3pkt zrobiło z niego useless’a. przykład „dna” dla innych coś na zasadzie D. Howarda.
    Teraz Love trafi do bostonu i słuch o nim zaginie ….

    1. A widziałeś jego średnie w tych play-off? Prawie 12 zbiórek na mecz. Myśle, że nie musiał zbierać to się nie spinał. :)

  4. co do meczu to wynik jest prosty panowie i nie ma co się specjalnie rozwodzić.
    Miami przynajmniej mogło powalczyć :D

  5. Pachnie mi to 4-0 dla Cavs i czekamy z kim w finale!
    Let’s Go Thunder…

  6. @2utakt średnie punktowe Love’a spadły, ponieważ w Cavs, jest w najlepszym wypadku, trzecią opcją w ataku. To nie czasy Minny, gdzie wszystko kręciło się wokół niego. Ciężko też jest mi się zgodzić że stał się useless. Po prostu gra w systemie który nie wykorzystuje w pełni jego możliwości. I czy słuch po nim zaginie jeśli odszedłby do Celtics po tym sezonie ? Nie sądzę. Boston aby wejść jako organizacja na poziom wyżej potrzebuje właśnie kogoś takiego jak on – bardzo dobrego w ataku podkoszowego. W Bean City znów mógłby rozbłysnąć.

    1. Ciekawe gdyby rękę po niego wyciągnęli Clippers, porzucając pomysł grania Griffinem i ustawiając Love’a jako strech four obok defensywnie nastawionego Jordana?

    2. W Bostonie zdziała coś? możliwe i chętnie bym zobaczył go w innej drużynie niż Cavs gdzie się marnuje. Gracz bardzo dobry a tak mało widoczny

  7. Woy, Twój pomysł z Lovem, hmm wg mmie rewelacyjny, ale czy oni tam w LAC myślą?!

    1. zrób screena i napiszmy do DOCa;-) z free agents dobrałbym jeszcze , lub spróbował Denga (trzeba mieć dobrego obrońcę na Duranta ,ew. Leonarda)

  8. Ale rzeź… Żeby w drużynie (Raptors) nikt nie przekroczył 4 zbiórek w meczu? Jeżeli osiemdziesięcioletni Jefferson zbiera ci 11 piłek z tablicy w meczu, wiedz że coś się dzieje. 5/24 trójek? To jakiś koszmar.

    1. zeszłoroczni Milwaukee Bucks by ich ograli…naprawdę poziom Wschodu w tym roku jest tragiczny.

  9. Witam chcialbym napisac cos w obronie LBJ wielu ludzi pisze o nim jako o trenerze , ze to jego druzyna i ze Tyronn Lue to jest coachem tylko na papierze , ale czy to zle ze gosc bez ktorego Cavs by nie istnieli ma taki szacunek wsrod zawodnikow kibicow czy calego sztabowi szkoleniowemu podczas przerw pokazuje jak maja zagrac czy ustawic sie czy cos w swojej grze poprawic? To tylko dobrze o nim swiadczy ze jest liderem z prawdziwego zdarzenia . kazdy najwiekszy gracz obojetnie jaki by sport druzynowy uprawial ma inny wplyw dzialania na wlasna druzyne to ze James ma taki sposob to powinno sie to tylko uszanowac szczegolnie patrzac na to jaki on ma wplyw na cala druzyne widzialem wiele filmikow z Draymondem Greenem ktory bral druzyne i opierdzialal wszystkich rowno i nikt nic nie mowil o coachu Greenie w kazdej szatni jest lider i tak powinno byc mozna Jamesa nie lubic ale szacunek za to jak kieruje to druzyna trzeba mu oddac bo powiem tak kazda szatnia takiego lidera i przywodce powinna miec pozdro

Comments are closed.