Koszmar Kidda-Gilchrista powrócił…

Oct 23, 2014; Charlotte, NC, USA; Charlotte Hornets forward Michael Kidd-Gilchrist (14) during the first half of the game against the Indiana Pacers at Time Warner Cable Arena. Mandatory Credit: Sam Sharpe-USA TODAY Sports

Ledwo wrócił i pokazał się z najlepszej strony i już znika…tak w wielkim skrócie podsumujemy występy Michaela Kidda-Gilchrista w rozgrywkach sezonu 2015-16. Najpierw uraz ramienia w pierwszym meczu przedsezonowym, przeciwko Orlando Magic, po czym 4 miesięczna przerwa i długo wyczekiwany powrót do gry.

Podczas środowej nocy, po rozegraniu 7 spotkań podczas 70. sezonu, koszmar powrócił. W trzeciej kwarcie meczu przeciwko Pacers MKG padł na parkiet pod koszem rywala, tuż po starciu z Ianem Mahinmi. Efekt, nie dokończył gry i znów kontuzjował…prawy bark, ten sam, którego niedawno wyleczył. Specjalistyczne badania wykazały rozdarcie panewki stawu ramiennego.

W 7 meczach sezonu MKG notował średnie 12.7 pkt – 6.4 zb – 1.3 as stając się z miejsca liderem Hornets jeśli chodzi o defensywę. We wszystkich rozegranych przez niego spotkaniach Szerszenie notowali bilans 5-2. Przy okazji team Steve’a Clifforda awansował na 8. miejsce w tabeli Konferencji Wschodu (27-26). Operacja na ramieniu i panewce Michaela odbędzie się zaraz po przerwie na Weekend Gwiazd.

Nawiązując do klubu z Charlotte przypomnijmy, że z urazami w tym sezonie walczy inny starter trenera Clifforda, Al Jefferson. Obu zawodnikom życzymy szybkiego powrotu na parkiet!

Komentarze do wpisu: “Koszmar Kidda-Gilchrista powrócił…

  1. Eh….. a marzyłem o tym żeby w końcu zaczęli grać na poziomie jaki prezentują na papierze….

  2. Żal.pl – naprawdę Charlotte dzięki niemu zaczęło grać. On może nie ma wybitnych statystyk – ale mega wpływ na drużynę.

  3. Chyba zmiana nazwy nastąpiła zbyt wcześnie, bo na boisku ciągle są Bobcatsami.

  4. Cóż, przy kontuzjach tego typu lepiej nie wracać za wcześnie… niedoleczony bark się odezwał niestety, to najbardziej skomplikowany staw, poruszający się we wszystkich płaszczyznach, trzeba go doleczyć do końca i spokojnie wracać…

Comments are closed.