Eurobasket 2015: ćwierćfinały (dzień 10)

JoVaZa nami dwa pierwsze ćwierćfinały ME we Francji, w których emocji nie brakowało. Przez niemal pełne cztery kwarty trwała zażarta walka między Hiszpanami i Grekami (73-71), o awans do strefy medalowej turnieju. Kluczem do zwycięstwa okazała się obrona, która stała na najwyższym poziomie po stronie La Roji. Podopieczni Sergio Scariolo skoncentrowali ją na osobie Vassillisa Spanoulisa, który trafił tylko 4 z 14 rzutów. Dodatkowo Hiszpanie opanowali pole trzech sekund a ich podkoszowi zdominowali starcie z Kostą Koufosem (9 pkt i 6 zb) oraz Yannisem Bourousissem (miał problemy z faulami i zagrał tylko 9 minut, przy 5 pkt). Z drugiej strony swoją wysoką dyspozycję potwierdził Pau Gasol, autor 27 pkt (przy 9 zbiórkach). Swój topowy mecz w turnieju rozegrał również Nikola Mirotić , zdobywca 18 pkt. Największym przegranym wśród Greków okazał się Giannis Antetokuonmpo , który w ostatnich minutach meczu aż dwukrotnie kończył dwutakt a stylu amerykańskim…rozpoczynając od kroku, następnie robiąc kozioł…Nawet dublet z 17 zbiórkami (!) i 12 punktami gracza Bucks nie pozwolił zatrzymać bardziej utytułowanego w ostatnich latach, rywala.

W drugim boju, Francuzi dopiero od trzeciej kwarty, rozpoczęli wyraźny marsz w stronę zwycięstwa z Łotyszami (84-70). Energetyczna postawa Tony’ego Parkera (18 pkt i 6 as, przy 5/17 z gry) oraz gra Borisa Diawa (14 pkt ) czy Rudy’ego Goberta (13 pkt i 6 zb)i przede wszystkim agresywniejsza obrona gospodarzy turnieju (16-7 w III kw) – pchnęły ich w stronę półfinału. Łotyszom do zwycięstwa nie tylko zabrakło energii czy talentu, ale przede wszystkim głębi składu, by mogli skutecznie rywalizować z aktualnymi Mistrzami Europy. Słabsza skuteczność (42 % z gry), przegrana walka na desce (35-41) oraz większa liczba strat (15-12) , wszystko to zarzutowało na końcowym wyniku spotkania. Efekt końcowy, jutro o 21:00 obejrzymy rewanż za Mistrzostwa świata, w którym Les Blues podejmą reprezentację La Rojy. Dziś czekają nas 2 inne spotkania, nie mniej ciekawe:

SERBIA – CZECHY (18:30 TVP SPORT)

Serbska maszyna po raz kolejny zamierza dostać się do strefy medalowej i teoretycznie dostaje przeciwnika , z którym powinna sobie poradzić. Oczywiście kluczowe dla wyniku będzie zatrzymanie dwóch największych gwiazd naszych południowych sąsiadów – Jana Vesely’ego oraz Tomasa Satoransky’ego. Ich indywidualne wyczyny pozostają największą siłą Czechów, a ponadto Serbowie będą musieli zwrócić uwagę na szybki powrót do obrony czy obronę strefy podkoszowej (walka o zbiórki). Nasi podłudniowi sąsiedzi, w dość sensacyjny i wyraźny sposób ograli w poprzedniej rundzie Chorwację.

Ozdobą meczu powinny być boje wysokich jedynek – Tomasa Satoransky’ego z Milosem Teodosićem oraz piątek – Jana Vesely’ego z Miroslavem Radulićą. Naprzeciwko siebie staną dwa różne style gry, ofensywny (88 pkt na mecz Serbów i zbalansowany atak) z defensywnym (67 pkt traconych na mecz Czechów i bazowanie na indywidualnych możliwościach obwodowych czy centra). Wicemistrzowie świata posiadają jeden atut więcej od Czechów, mianowicie ogromne doświadczenie z poprzednich wielkich imprez. Serbia to ciągle aktualny wicemistrz świata z Hiszpanii.

Cytat z naszej zapowiedzi: CZECHY – jedna z najciekawszych pod względem personalnym ekip w całym turnieju, ze względu na potencjał swoich najbardziej znanych w Europie zawodników. Mieszanka młodości, talentu i doświadczenia. Z jednej strony młodzi i utalentowani – Tomas Satoransky (Barcelona a wkrótce być może Wizards) i Jan Vesely (Fenerbahce, ex Wizards). Gdzieś po środku goszczący w lidze polskiej zawodnicy – Patrik Auda (od nowego sezonu AZS Koszalin) oraz David Jelinek (od nowego sezonu Anwil Włocławek). W końcu weterani europejskich parkietów jak Jiri Welsch oraz Lubos Barton. Na dodatek , naturalizowany Amerykanin , Blake Schilb, który może się okazać pewnym energizerem w zespole kierowanym przez Ronena Ginzburga. Czesi wchodzą w kolejne Mistrzostwa Starego Kontynentu z dziewiątką graczy, których oglądaliśmy podczas poprzedniego Eurobasketu, w Słowenii. Wówczas zajęli 13 miejsce, ogrywając w grupie naszą reprezentację (pamiętny rzut za trzy Lubosa Bartona). Team Ginzburga bazuje na indywidualnych umiejętnościach w/w graczy i lubi grać szybką, dynamiczną koszykówkę w oparciu o wysokich obrońców (Satoransky, Welsch, Hruban – każdy z nich mierzy 200 cm wzrostu). Satoransky już dziś zaliczany jest do ścisłej czołówki rozgrywających na Starym Kontynencie. Z kolei Vesely jest trudnym do upilnowania zawodnikiem , bardzo dynamicznym w strefie podkoszowej. W przeciwieństwie do grupowych rywali, Litwy czy Łotwy, Czesi nie są tak mocnymi strzelcami dystansowymi (praktycznie bardzo doświadczony Barton jest największym specjalistą w tej dziedzinie). X-factorem i liderem w ważnych momentach będzie Blake Schilb, który ma spore doświadczenie w europejskich rozgrywkach pucharowych (głównie Eurocup). Jeśli Czesi będą wygrywać to z pewnością Schilb będzie jedną z jaśniejszych postaci tego turnieju. Dla mnie, osobiście, zagadką będzie gra w obronie Czechów, gdyż w sparingach nie zachwycali pod tym względem…

SERBIA – Nie przewiduję kolejnego blamażu Serbów i dobrze by było, jakby nasza reprezentacja ominęła Serbię zaraz po wyjściu z grupy. Bardzo niebezpieczny zespół, który ma kilka ciężkich armat w swoim arsenale. Czy faktycznie stać ich na złoto? Ciężko dziś odpowiedzieć, ale prywatnie wydaje mi się, że jeśli ktoś ma to złoto Francuzom odebrać to właśnie waleczni Serbowie, którzy także fajnie łączą doświadczenie z młodością.

Mój typ: Serbia

LITWA – WŁOCHY (21:00 TVP SPORT)

Włosi to rewelacja francuskiego turnieju, ale jeśli spojrzymy na skład reprezentacji Simone Pianigianiego to czy przy nazwiskach Gallinariego, Belinelliego czy Bargnaniego możemy mówić o niespodziance? Z drugiej strony mamy dwa litewskie filary – obrony i ataku. Jonasa Maciuliusa (34 pkt przeciwko Gruzji), który gra turniej życia oraz Jonasa Valanciunasa , który przeciwstawi się innej, byłej gwieździe Toronto Raptors.

Obie drużyny bazują na dystansowym graniu, ważna zatem będzie dyspozycja strzelecka obwodowych oraz skuteczna defensywa. W tej ostatniej lepsi wydają się być nasi wschodni sąsiedzi, pozwalający rzucać sobie tylko 74 oczka. Na pewno by wygrać – Litwini – powinni ograniczyć liczbę strat (9 na mecz notują Włosi, przy ich 14). Kluczem do zwycięstwa, będzie zatrzymanie strzelców (Gallinari, Gentile czy Belinelli) oraz postawa wysokich (czy Valanciunas jest w stanie zdominować pole trzech sekund?). W tym meczu wszystko jest możliwe, od gładkiej wygranej Włochów po dogrywkę , z happy endem dla Litwy.

Cytat z naszej zapowiedzi: LITWA – aktualny wicemistrz Europy, prowadzony przez doświadczonego Jonasa Kazlauskasa. Ekipa bazująca na sile podkoszowej Jonasa Valanciunasa czy weterana Roberta Javtokasa oraz obwodowej grze – Mantasa Kalnietisa, Jonasa Maciulisa czy Reneldasa Seibutisa. Te nazwiska kojarzymy z poprzednich Mistrzostw Europy lub świata. Dodatkową siłą teamu zza naszej wschodniej granicy są coraz pewniejsi swoich możliwości Mindaugas Kuzminskas oraz Domantas Sabonis (partner klubowy Przemysława Karnowskiego z Gonzagi). Świetni w grze jeden na jeden, potrafią skutecznie łamać zagrywki, z pozytywnym dla wyniku efektem. Litwini specjalizują się w efektownej dla oka koszykówce, opartej na szybkiej grze piłką, szukaniu wolnych pozycji, sporej liczbie rzutów z dystansu oraz posiadają świetnie wyszkolonych podkoszowych. Będziemy też świadkami zagrań pick’n’rollowych między Kalnietisem oraz Valanciunasem czy Sabonisem. Trener Kazlauskas ma naprawdę szeroki wachlarz ofensywnych możliwości , który postara się wykorzystywać przeciwko kolejnym rywalom. Ich znakiem firmowym od tureckich Mistrzostw świata (2011) staje się mocna defensywa. Pytanie #1, czy wszystkie opcje wystarczą na powrót do finału?

WŁOCHY – Osobiście jestem bardzo ciekawy jak wszystko poukłada się w tym zespole i widzę Włochów w roli czarnego konia tego turnieju. Zobaczymy czy zdrowie dopisze podopiecznym Pianigianiego, bo w ostatnich latach w dużej mierze przez to Azzuri nie byli w stanie zagrać na miarę swoich możliwości. Wyjście z grupy to dla nich obowiązek, a co dalej? Czeka ich rywalizacja z drużyną z naszej grupy i myślę, że jeśli nie trafią na Francję to będą faworytami tych ewentualnych potyczek. Mieli pecha z losowaniem, ale na takich turniejach często dobrze przetrzeć się w tak silnej grupie i szybko poznać swoje możliwości lub mieć czas na dotarcie niedoskonałości. Drużyna z ogromnym potencjałem i to nie tylko na tym turnieju, ale także na kilka najbliższych lat.

Mój typ: Włochy