Dzięki K-Mart

Dla mnie jako fana NBA od około dekady zawodnicy w wieku Kenyona Martina, są pierwszym 'pokoleniem’, które oglądałem świadomie, i które odchodzi powoli na zasłużoną, sportowa emeryturę. K-Mart nigdy nie był wirtuozem, wręcz przeciwnie, gdyż był „fizolem” bazującym na szybkości, skoczności i sile fizycznej, ale jego zaangażowanie niwelowało wszystkie braki w wyszkoleniu koszykarskim.

Do ligi wchodził jako numer 1 draftu 2000 r., został wybrany przez New Jersey Nets i miał być kamieniem węgielnym wkopanym w fundamenty nowego teamu. 12 punktów 7,4 zbiórek, 1.7 bloki i 1.1 przechwytu co mecz. Jak na debiutanta naprawdę ciekawe statystyki. Niestety od numero uno wymaga się czegoś więcej, jak się później okazało K-Mart nigdy pewnego poziomu nie przeskoczył. W 1 sezonie oczywiście załapał się do Najlepszej Piątki Debiutantów i był 2 w głosowaniu na Rookie Of The Year tuż za plecami Pau Gasola. Pamiętajmy, że Martin dołączył do krnąbrnej drużyny z takimi asami jak Stephon Marbury czy Stephen Jackson. Nets wygrali tylko 26 spotkań i nic nie wskazywało, że ta drużyna wkrótce będzie biła się o mistrzostwo NBA.

Przed sezonem do klubu dołączył generał Jason Kidd, w drafcie Nets wybrali Richarda Jeffersona i tak miała się rodzić dynastia. Nets doszli aż do finało, gdzie zostali upokorzeni przez Los Angeles Lakers przegrywając wszystkie 4 spotkania. Przyszły sezon miał być jeszcze lepszy dla Nowojorczyków. Sezon 2002/3 był świetny dla Martina, notował on prawie 17 punktów i dokładał do tego 8 zbiórek. Nets ponownie zasmakowali finałów, w których ponownie ulegli. Tym razem lepsi okazali się San Antonio Spurs Grega Popovicha. Sezon kumulacyjny miał dopiero nadejść.

Sezon 2003/04 był dla Kenyona wyśmienity. Rzucał prawie 17 punktów, dokładał 9.5 zebranych piłek, rozdawał 2.5 asysty, a do tego wszystkiego dochodziło 1.5 przechwytu i 1.3 bloku co mecz. Skrzydłowy pełną para, nagrodą okazała się być nominacja do ASG, niestety jak się okazało jedyna w karierze. Nets szybko przebrnęli przez 1 rundę PO gromiąc 4-0 sąsiadów zza miecy – Knicks. W ECF czekali na nich Detroit Pistons z Billupsem i „braćmi’ Wallace. Po 7-meczowej rywalizacji lepsze okazały się Tłoki, jak się okazało po raz trzeci z rzędu zostali pokonani przez mistrzów ligi (wcześniej 2 razy w finałach). Kolejny sezon dla Martina był już kompletnie odmienną drogą…

Denver Nuggets

Po sezonie Martin został wymieniony do Denver Nuggets za 23 pierwszorundowe picki (2005, 2 x 2006), kogo wyciągneli Nets? Śpieszę z odpowiedzią.. Joey Graham (najlepszy kulturysta wśród koszykarzy), Renaldo Balkman (top3 rastafaran wśrod graczy) i Marcusa Williamsa (rozegrał około 200 spotkań w lidze). Nowy rozdział miał się okazać co najmniej równie udany dla Martina co przygoda w Nets. Drużynę prowadził George Karl, Martin miał być obok Marcusa Camby’ego ostoją defensywy Nuggets, a w ataku szałał Carmelo Anthony (tak, ten gość jest w lidze już ponad 10 sezonów). Martin robił swoje, był 2 punktującym i zbierającym zespołu (po Melo i Cambym). Nuggets udało się awansować do play-off, w których już w 1 rundzie odpadli z późniejszymi mistrzami (4 porażka z mistrzami NBA). Rozgrywki 05/06 były eksplozją talentu Melo, ale ani Martin, ani Nuggets nie zanotowali znaczącego progresu.  Rozgrywki 2006/07 były dla K-Marta kompletnie nieudane, ze względu na kontuzję prawego kolana rozegrał tylko 2 spotkania.

2008-2009

Ten sezon był dla Nuggets bardzo dobry, a mógł być świetny. Doszło do wielkiej wymiany, do Kolorado wzamian za Allena Iversona powędrował Chauncey Billups co okazało się strzałem w ’10’ sterników Nuggets. Wymiana egoistycznego Allena na generała Billupsa było świetnym posunięciem. Nuggets dysponowali bardzo mocnym składem.

Billups – J.R. Smith – Anthony – Martin – Nene 

Chris Andersen, Dahntay Jones, Linas Kleiza

Prowadzeni przez Billupsa i Melo Nuggets awansowali do ECF gdzie ulegli 2-4 późniejszym mistrzom Los Angeles Lakers. Jak grał Martin? Niestety po kontuzji nie był już tym samym zawodnikiem. Przekroczył ’30’, a jego szybkość, atletyzm i motoryka zaczęły szwankować. Dodatkowo zaczął mieć coraz większe problemy ze zdrowiem, które dokuczały mu zresztą podczas całej jego kariery. Indywidualnie rozegrał solidny sezon 2009/10, ocierając się o double-double z 11 punktami i 9 zbiórkami.

Po Nuggets

Jego rola w kolejnych klubach była coraz bardziej ograniczana do bycia role playera, a z czasem weterana i mentora dla innych. Zaliczył naprawdę fajne rozgrywki w New York Knicks ponownie u boku Melo i Jasona Kidda, ale już nie przypominał starego, dobrego K-Marta.

Kilka dni temu oficjalnie ogłosił zakończenie kariery. Jego osiągnięcia i liczby nie wskazują, że był jakimś wybtnym zawodnikiem bo nim nie był. Dla mnie był gościem, który na parkiecie zrobiłby wszystko, aby wygrać, przy tym był twardy i nieustępliwy co w dobie gender nabiera jeszcze większej wartości. Ciesze się, że mogłem oglądać i kibicować takiemu zawodnikowi jak K-Mart! Dzięki Ci!

 

Komentarze do wpisu: “Dzięki K-Mart

  1. Fajny zawodnik starej daty. Brakuje takich teraz. Brakuje, też tej twardości w grze. Ale wiadomo nowy wiek, nowe NBA.

  2. Uwielbiałem Gościa, takich walczaków co raz mnie w tej lidze, szkoda. Tak jak napisał Lordam – zaangażowaniem zdobywał serca. Zapewne w dzisiejszych czasach dostawałby co chwila dachy za swoje wrzaski i walenie w tablicę po wsadach ;)

Comments are closed.