Podsumowanie WCF 2015 : Houston Rockets 1:4 Golden State Warriors

 

Przebieg serii:

curryhardenDrugi mecz, przegrany stratą Jamesa Hardena ustawił serię na korzyść Warriors. Przynajmniej pod względem psychologicznym. Ofensywny walec Steve’a Kerra nie znalazł odpowiedzi w defensywie Kevina McHale’a. Steph Curry udowodnił po raz kolejny dlaczego został MVP sezonu, prowadząc Wojowników do wyraźnych wygranych *poza przegranym meczem, w którym doznał niefortunnego upadku. Draymond Green wykonał świetną robotę pod tablicami, skutecznie powstrzymując front court Rockets, z Dwightem Howardem. Dodatkowo, szersza rotacja Kerra , przy kontuzjach Pata Beverley’a czy Donatasa Motiejunasa znacząco przyczyniła się do wyniku serii. Takie postacie jak Shaun Livingston , Andre Iguodala czy Leo Barbosa zrobiły wiele dobrego dla obrony oraz ataku Warriors. McHale i jego gracze byli momentami bez pomysłu na seriale punktowe, do powrotu z deficytu, rywali. Osobiście bardzo żałuję, że Clippers tak „frajersko” przegrali swoją szansę na awans do WCF. Śmiem twierdzić, że LAC byliby w stanie nawiązać – bardziej – walkę z Warriors, w pełnym tych słów znaczeniu. Na koniec, finałowe serie na wschodzie i zachodzie zostały rozstrzygnięte szybciej, niż w ostatnim meczu serii. Praktycznie od zakończenia G2 po obu stronach USA, czekaliśmy na sweepy.

Kluczowy czynnik zwycięstwa:

Po pierwsze, regularnie punktujący lider drużyny. O ile Steph Curry był bardzo regularny i bił trójkowe rekordy play off, o tyle James Harden wywoływał huśtawki nastrojów u kibiców Rockets. Po drugie, poruszona wyżej, głębia składu. Kevinowi McHale wyraźnie brakowało defensywnego gracza, do krycia Stepha Curry’ego. Pat Beverley byłby tutaj ogromnym upgradem. Dalej oczywiście, Dontatas Motiejunas otworzyłby kolejne opcje w ataku Rockets i mógłby występować w parze z Joshem Smithem czy Terencem Jonesem, przy kłopotach z kolanem Dwighta Howarda. Ta seria pokazała siłę i głębie składu Wojowników oraz powiedziała nam, że by z nimi skutecznie rywalizować trzeba mieć co najmniej 8 solidnych (dobrych) zawodników. Pierwsza piątka to zdecydowanie za mało…

Zaskoczenie in plus:

Draymond Green zatrzymujący Dwighta Howarda (nieco wzorem Dennisa Rodmana). Dodatkowo znów o sobie dała znać wszechstronność skrzydłowego GSW i romansowanie z triple-double (plus ważne trójki) . Green będzie bogatym człowiekiem po zakończeniu finałów i przy nowej umowie. Shaun Livingston , który wniósł wiele z ławki, do ataku i obrony GSW. Potrafiący grać na wysokiej skuteczności z pola, znajdujący najwyższą formę na najważniejsze mecze sezonu, po przebytych kontuzjach… Andre Iguodala , który znów z powodzeniem, wcielił się w rolę energizera czy x-factora serii. Być może również x-factor serii finałowej przy pojedynkach z LeBronem Jamesem? Gdzieś tam jeszcze pogrywający przed emeryturą Leo Barbosa.

Zaskoczenie in minus:

Cały czas mam wrażenie, że Kevin McHale nie wyciągnął ze swojej drużyny maksymalnych wyników, nie można wygrać serii licząc głównie na Jamesa Hardena czy trafienia dystansowe lub „wariackie zrywy”. Nie wiem czy Rockets nie będą szukali zmiany szkoleniowca, bo świeże informacje Adriana Wojnarowskiego sugerują, iż Rocks mogą (przez duże 'M’) spoglądać w stronę Toma Thibodeau. Ktoś powie, że McHale poprawił grę Rockets w sezonie zasadniczym i wpłynął na lepszą obronę. Ale jeśli przeanalizujemy wszystkie mecze, to zauważymy, że poza spokojnie wygraną serią z osłabionymi Mavs, Rockets tak naprawdę nie dominowali (przede wszystkim w rywalizacji z Clippers) i jak pisaliśmy „to bardziej Clippers przegrali serię, niż Rockets wygrali…”. Co do serii z Warriors to najbardziej zawiódł – oprócz nieregularnego Brodacza – w moim przekonaniu – Corey Brewer – który miał wnosić regularne 12-14 punktów. Tymczasem z tym trafianiem do celu było podobnie do Hardena, tzn. w jednym meczu bardziej , w drugim mniej…Mój niedoszły X-Factor

Co dalej?:

Warriors stają do walki o Mistrzostwo i realizują plan Joe Lacoba, który ostatnie 2 lata temu mocno wierzył w Mistrzostwo dla Oakland. Ściągnięcie stonowanego analityka Steve’a Kerra oraz postawienie na młodzież , podpartą weteranami, znów się opłaciła. Steph Curry obszedł się bez kontuzji, a Draymond Green i Klay Thompson rozwinęli się, awansując na wyższy poziom. Zadaniowcy spełnili oczekiwania i uzupełnili niedoskonałości pierwszej piątki. Wojownicy są faworytem finału i spełnili oczekiwania swoje czy fanów. Można coś chcieć więcej?
Rockets, Daryl Morey musi przemyśleć cały sezon (przetrawić) i zastanowić się czy w przypadku dostatecznego zdrowia wszystkich graczy (+Beverley i Motiejunas) jest w stanie powalczyć o kolejny finał zachodu. Na dziś nie ma co myśleć o zwolnieniach, wymianach i transferach, bo niewykluczone, że przy pełnym-zdrowym-składzie ten finał konferencji nie byłby tak duuużą porażką. Myślę, że przed sezonem – fani Rockets – braliby WCF w ciemno – a że Warriors są w gazie…to już osobna historia.

Komentarze do wpisu: “Podsumowanie WCF 2015 : Houston Rockets 1:4 Golden State Warriors

  1. Jeszcze nie wspomniałeś, że Terrence Jones i Howard, głównie siedzieli na ławce w tym sezonie, więc brak zgrania z resztą zespołu. Finał konferecji to i tak sukces w tych okolicznościach. Do tego dwa pierwsze mecze na styku tak naprawdę, szalka w drugą stronę i mówilibyśmy, że jednak Wojownicy nie są for real.
    Ja nie wierze w LBJ w finale, ale byłaby to piękna historia dla USA ;>

  2. Ja z kolei wierzę, że James i Thompson pokażą prawdziwy męski basket chłopczykom z GSW i tym wygrają tę batalię.

  3. Gratulacje dla fanów GSW – co za sezon ! Po tych wszystkich chudych latach w tym roku sobie odbiją z nawiązką. Kiedy miałem 10-12 lat a dostęp do NBA był jak wiecie mocno ograniczony, robiłem sobie co sezon „zeszyt z NBA” ;)- wycinałem z gazety, którą gdzieś po kątach dorwałem typu „probasket” loga drużyn i umieszczałem je w tym zeszycie tak by każda z drużyn miała swoje miejsce, tam wpisywałem składy drużyn i najważniejsze wydarzenia. Jedyne co się nie zmieniało w tych zeszytach była ostatnia strona z drużyną GSW :) gdzieś całkowicie zapomnianą. Najważniejszą rzeczą w NBA, którą powinno się skopiować w każdym państwie i to dla wielu dyscyplin jest DRAFT, to ten wspaniały pomysł nakręca całe NBA. Dzięki niemu możesz 10,20 … lat patrzeć jak Twoja drużyna dostaje w dupę by kiedyś przeżywać największe emocje sportowe w życiu jak teraz właśnie fani GSW, ubrani wszyscy na żółto, na wielkiej arenie, razem kibicując swojej drużynie – chciałbym chociaż raz w życiu coś takiego przeżyć.
    O „Dominatorze” Howard’zie nie będę pisał bo to jak kopać leżącego. Finał wcale nie będzie nudny jak niektórzy twierdzą a LBJ trafił znowu na nieziemskich przeciwników, tylko przeciwko takim wznosisz się na legendarny poziom. Szanse są chyba 50/50, Cavs ma jeden plus – Bronek nie pęka ostatnio. Obyśmy oglądali ich w szczytowej formie bo strzał jaki wyrwał Klay Thompson i ta krew z ucha po czasie, wyglądało masakrycznie i nie byłbym taki 100 % pewny jego gry w następnych meczach.

Comments are closed.