Czy Miami Heat zatankowali?

Czy Miami Heat zatankowali?

Ostatnio, po słabszych występach Miami, pojawiła się właśnie taka spiskowa teoria. Aby przyjrzeć się temu bliżej trzeba wrócić do 2010 i podpisania kontraktu z Lebronem Jamesem. Otóż, żeby Miami mogło mu zaoferować 5-letni kontrakt, musieli pozyskać Jamesa na zasadzie sign’n’trade. W zamian oddali do Cleveland pierwszorundowy pick w 2015 roku, który w tamtym momencie miał minimalną wartość (przed tym sezonem Cleveland oddali go zresztą do 76ers w trakcie transferu Love’a). Szczęśliwie dla Miami, ten pick jest chroniony w TOP 10, a to oznacza, że jeżeli Miami uzyska jeden z pierwszych 10 numerów draftu, wtedy zatrzyma swój wybór.

Ten sezon jest niezwykle trudny dla 3-krotnych mistrzów. Najpierw odszedł James, później mniejsze lub większe kontuzje dotykały kolejno Wade’a, Denga, Cole’a, Andersena czy Grangera. Dodatkowo na cały sezon wypadł McRoberts. Kiedy wydawało się, że Riley znowu spadnie na cztery łapy, wyciągając najpierw kota Whiteside’a z worka, a później ściągając Dragica z Suns, wtedy nastąpił kolejny cios, czyli kontuzja Bosha. Mimo wszystko zespół Żarów utrzymywał się na 7 miejscu w konferencji, z realnymi szansami na wyprzedzenie Bucks. Wtedy nastąpił feralny mecz w Milwaukee. Miami przegrali buzzerbeaterem, mimo że jeszcze na 6 min przed końcem prowadzili 15 pkt. Od tego czasu przegrali 7 z 11 meczów i zeszli na 10 miejsce w konferencji. Przypadek? Zapewne Riley zdał sobie sprawę, że sezon jest przegrany a pojedynki z Atlantą lub Cleveland i tak szybko odeślą jego drużynę na ryby. Biorąc przy tym bardzo dobrą postawę koszykarzy Jazz, drużyna Miami spadła więc na 10 miejsce od końca w lidze a to oznacza, że ma ok 91% szans na utrzymanie swojego picku. W wypadku awansu o jedną pozycję, ich szansa na pick w TOP 10 zmalałaby drastycznie do tylko 6%. Dlatego tak ważny dla nich jest ostatni mecz z Philadelphią, jak i konfrontacja Brooklynu z Magic. Do „sukcesu” wystarczy im, aby jeden z tych meczów zakończył się po ich myśli. Wtedy z 91% prawdopodobieństwem dostaną zawodnika z TOP 10 draftu (w tym ok 4% szans na TOP 3), Pat Riley znowu zatriumfuje i w przyszłym sezonie drużyna Heat wróci do czołówki wschodu. Jak będzie? Okaże się już dzisiaj w nocy. Być może Brooklyn, który ciągle gra o Playoffs załatwi sprawę i Miami będzie mogło wyjść z twarzą w konfrontacji z „Szóstkami”.

Komentarze do wpisu: “Czy Miami Heat zatankowali?

  1. Przyznam szczerze że też mam takie wrażenie, mecz z Pistosn to był koniec ich sezonu mieli chyba +15 na 4 minuty do końca, oba mecze z Bucks było podobnie . Można przegrać ale kiedy tracisz 20 punktów w 5 minut a masz całkiem niezłą defensywę to już dla mnie mega dziwne.

  2. ciekawa teoria, nie zdziwiłbym się gdyby była prawdziwa.

  3. a ja mam własną teorię , ktoś czyli Pat zawalił swoją robotę , nie chce mi się wierzyć że Bron by odszedł gdyby Heat mądrze zaplanowali wzmocnienia . Czy ktoś taki jak LBJ chciałby od tak odejść po 4 finałach NBA w tym dwóch wygranych? Niestety organizacja zamiast postawić na Brona to postawiła na pół inwalidę Wad’e i waginę podkoszową Bosha dając mu maksa . Te ruchy plus sprowadzenie ogórków (oprócz Hassana i Dragicia-w trakcie sezonu)=porażka organizacyjna na miarę 76ers, Knicks, czy innych Lakersów

    1. Ciężkie głupoty kolego piszesz. Lebron chciał wrócić do Cleveland i Riley nie mógł nic z tym zrobić.
      Niby w jaki sposób Miami nie chciało postawić na „Brona”?! Jest w tej lidze ktoś kto nie chciałby postawić na LBJa, gdyby miał ku temu okazję?
      Sugerowanie, że Lebronowi nie spodobała się chęć (konieczność!) przedłużenia kontraktu Wade’a jest jakąś niedorzeczną herezją. Pomijając już fakt, że Wade sam odsunął się w cień od kilku sezonów (również niższym kontraktem), to jest on jednym z bliższych przyjaciół Jamesa, twarzą Organizacji oraz był kluczowym elementem układanki, która doprowadziła Heat do 4 Finałów z rzędu. Bosh maxa dostał już po odejściu Lebrona, więc o co Ci chodzi? Przecież nie dostałby takiego kontraktu, gdyby James został.
      Nazywanie ogórkami Denga, McRobertsa (po świetnym sezonie w Bobcats), Grangera (jako weterana na ławkę) oraz Napiera, którego domagał się James trąci sporą ignorancją.
      Akurat brak PO dla Miami jest w najmniejszym stopniu winą Riley’a

    2. @Gratek , nie zgodzę się , bo transfery McRobertsa (Heat nie sprawdzili zaleczenia poprzedniego urazu) i Grangera (kolana w strzępach) mało kogo napawały optymizmem. Uwaga, mimo, że kibicowałem Dengowi, to już w Cavs pokazał , że żaden z niego lider czy gracz pierwszego planu. Riley ma okazję zrehabilitować się przy drafcie oraz kolejnych transferach. Żaden praktycznie poza Whitesidem nie wniósł nowej jakości do gry Heat. Skład Heat już dziś nie ma żadnej przyszłości, trzeba wykonać nowe transfery oraz odpowiednio skorygować poprzednie ruchy. Wynik jest fatalny i mówi sam za siebie -> klapa organizacji.

  4. Osobiście uważam, że LBJ miał jakiś zgrzyt z Riley’em i wcześniej nie planował powrotu do tak zwanego „domu”. Zresztą właściciel Cavs też nie wiedział ;) Wszystko pękło w finałach w trakcie pierwszych dwóch starć w San Antonio. Może James kiedyś książkę napisze i dowiemy się coś więcej. A tego że Deng nie wypali albo kontuzji McRobertsa czy Bosha nie można było przewidzieć.

  5. Już widzę jak Riley mówi trenerowi i zawodnikom: „Panowie, od dzisiaj do końca przegrywamy, zgoda?”, a oni kiwają ze zrozumieniem głowami i grzecznie wykonują. Takie rzeczy robi się inaczej, np. wstawia się zawodników na listę kontuzjowanych.

  6. Nie pierwszy i nie ostatni, który miałby problem z Patem …
    Shaq o tym pisał w biografii …

  7. moze zagrają rezerwami a co do kontraktu i Maksa dla Bosha to nie zła decyzja bo za rok salary cap wzrasta i mozna wydać z tego zmąci mnie nie byli koło 30% wiecej z Dragiciem w składzie ( z wywiadów z tego co mówił to ze w przyszłym sezonie z boshem dadzą nam wiele wiecej ) wade deng i bedzie ładnie potrzebny jest solidny zmiennik dla wade i denga moim zdaniem za mało minut w sezonie Ennis dostawał no i moze Mcroberts bedzie zdrów oby…. Bo często w miami nowi zawodnicy maja kontuzje to samo było z millerem teraz mcroberts

Comments are closed.