Nets Playoff Race: Tak pachną playoffy! 3-Will MVP!

Nets nie zwalniają tempa. Nets zaliczają kolejne z rzędu – już szóste – zwycięstwo wygrywając 109:114 z Raptors. W tym momencie wyprzedzają już nawet Miami Heat w tabeli konferencji. 7 miejsce z 1,5 meczu przewagi nad Bostonem (porażka z Bucks), 2,5 nad Indianą (która wygrała w bezpośrednim starciu z Hornets) i 3 nad Charlotte. Kto by się spodziewał takiej pasji i zaangażowania w tej ekipie jeszcze miesiąc temu. Przed meczem Brooklyn był 8-2 w ostatnich 10 meczach i miał streak 5 kolejnych zwycięstw na koncie. Raptors przystępowali do tego meczu bez swojego podstawowego rozgrywającego – Kyle’a Lowry’ego. Jego miejsce w S5 objął Greivis Vásquez.

Na początku mieliśmy wyrównany mecz. Ekipy szły punkt za punkt. Później Nets urwali się Raptorom, którzy popełnili kilka strat. D-Will znów szalał w ataku. Po pierwszej kwarcie miał na koncie 11 oczek i 3 asysty. Lopez w pomalowanym radził sobie bardzo dobrze z Valanciunasem. Nets zdołali odskoczyć na kilku punktową przewagę, jednak równo z syreną kończącą 1Q Patrick Patterson trójką z narożnika ustalił wynik na 34:27 dla gospodarzy.

Od początku drugiej kwarty w obozach obu ekip oglądaliśmy zmienników z ławki. Drżałem od początku tej kwarty bo wracały wspomnienia z poprzednich meczy kiedy to ławka skutecznie niszczyła to co wypracowała podstawowa piątka. I po 6 minutach 2Q był już remis. Na 2:30 do końca połowy Raptors wyszli na pierwsze prowadzenie (48:47) od czasu 11:10 w pierwszej kwarcie. Po chwili faul w ataku Joe Johnsona został odgwizdany (po ponownym przejrzeniu przez sędziów) jako flagrant 1. Ta odsłona meczu zakończyła się wynikiem 15:27 dla Raptors. Ławka Brooklynu nie istnieje niestety.

Warto zauważyć, że do przerwy przy nazwisku Williams widniał wynik +6 w rubryce +/-. U Jacka -11. Najlepszy na parkiecie był Thadd Young z 15 punktami, 4 przechwytami i 2 zbiórkami. Obie ekipy rzucały w pierwszej połowie ze skutecznością 50%. Tym samym dla Nets jest to piąty kolejny mecz kiedy rzucają z taką (lub większą) skutecznością po pierwszej połowie.

W trzeciej kwarcie Raptors odskakiwali Nets, przewagę starał się niwelować znakomity w ataku Deron Williams. Jego trójka za trójką i z kilku punktów przewagi Nets tracili już tylko dwa. Po drugiej stronie parkietu rozkręcił się rosły Litwin – Nets nie potrafili poradzić sobie z nim w pomalowanym. Brooklyn wygrywa tą odsłonę 28:25.

Lou Williams zaczął czwartą kwartę od dwóch trójek, odpowiedział mu Lopez z 2+1, który w tym momencie meczu miał 19 punktów i 16 zbiórek (w tym 9 w ofensywie… ostami raz kiedy miał tyle zbiórek w ataku – 20 marca 2010… przeciwko Toronto). Kolejne 2+1 Lopeza dało Nets dwupunktowe prowadzenie.

Double A oberwał technikiem za gadanie i Toronto miało punkt przewagi na ostatnie 7 minut meczu. W tym momencie Raptors byli ponad limitem fauli. Bez Valanciunasa na parkiecie goście grali głównie izolacje dla Lou lub Derozana. Lou niszczył trójkami. Jednak Raps grali bez prawdziwego PG w ostatnich minutach meczu. Za rozgrywanie brał się Lou co nie stwarzało zbyt wielu opcji w ataku. Po kolejnej trójce Lou Williamsa tym samym odpowiedział kolejny Williams, tym razem Deron. Mieliśmy grę punkt za punkt. 46 sekund do końca 109:107 dla Nets. Demar wyrównuje, odpowiada Thadd. Raps nie trafiają i na 9.6 sekund do końca Toronto fauluje Joe Johnsona, a sędziowie odgwizdują „clear path foul”. 4 punkty przewagi i posiadanie dla Nets. Znów faulowany Iso-Joe i mamy 5 punktów przewagi i Raptors bez timeoutu. Mecz skończony!

Bezsprzecznym bohaterem tego spotkania był Deron Williams, który ksywkę musi zmienić z D-Will na 3-Will. To on napędzał atak od początku meczu. A gdy ten nie funkcjonował oznaczało to, że Deron siedzi na ławce. Zagrał 38 minut notując przy tym 31 punktów i 11 asyst. Do tego skuteczność 5-7 za trzy punkty. Pierwszy mecz kiedy notuje powyżej 26 punktów od kwietnia 2013.

Do spółki z 3-Willem w ataku znakomicie spisywał się niezastąpiony Brook Lopez. 30 punktów, 17 zbiórek (z czego 10 w ataku!), 2 asysty i po jednym przechwycie i bloku.

Do tej dwójki dołączył dziś Thadd Young z 29 punktami, 6 zbiórkami i 4 przechwytami. Był pod koszem kiedy był najważniejszy moment meczu – dobił piłkę przy stanie 109:109 na kilkanaście sekund przed końcem co przesądziło o wyniku spotkania. Ta trójka zawodników zdobyła 90 ze 114 punktów zespołu!

Reszta ekipy już tak spektakularna nie była. Joe Johnson na swoim standardowym poziomie 13 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst. Smuci to, że nie trafił nic zza łuku. Zresztą oprócz Derona nikt nie trafiał – 5-16. Merkel Brown niestety, ale w ataku zagrał mecz podobny do tych sprzed kilku tygodni. Zero punktów i 3 zbiórki.

Ławka znów była beznadziejna i bardzo dobrze, że Hollins dał im tak mało minut. Oby tylko nie odbiło się to zmęczeniem na podstawowej piątce. Ławka Nets zdobyła 11 punktów (ławka Raps – 34) z czego 6 było dziełem Alana Andersona. Jack od kiedy wystrzelił z formą 3-Will nie istnieje. Dziś kolejny słaby mecz z 0-4 z gry.

W ekipie gości najlepsze zawody rozegrał Demar DeRozan z 27 punktami, 8 zbiórkami i 8 asystami. Lou Williams 23 punkty (5-8 za trzy), Valanciunas 21 punktów i 9 zbiórek.

Nets zdominowali grę w pomalowanym. Zdobyli tam łącznie 74 punkty, przy 48 Toronto. W pewnym momencie Lopez ze swoich 22 punków miał 20 z pomalowanego i dwa z osobistych.

Przyznam szczerze, że jako kibic Nets zupełnie nie spodziewałem się takiej formy u Derona jaką prezentuje ostatnio. Agresywny w ataku, trafiający kluczowe dla losów meczu rzuty i asystujący jak za najlepszych lat. Miałem już gdzieś w głowie artykuł w stylu „Upadek D-Willa”, ale póki co wstrzymam się z nim ;). Lopez w formie i Young, który znakomicie zastępuje Garnetta. Do tego dorzućmy lepszą formę u reszty ekipy i możemy napsuć krwi komuś w tych playoffach (jeśli oczywiście Nets w nich zagrają).

Oby do przodu, #gonets!

Komentarze do wpisu: “Nets Playoff Race: Tak pachną playoffy! 3-Will MVP!

  1. Nie kibicuję im. Powodów jest kilka, w tym całkiem głupie jak: brzydkie barwy druzyny, hala jakaś taka ciemna, itp plus nie lubiłem nigdy żadnego z tych zawodników. Ale co jak co, pośród wszystkich walczacych o PO na wschodzie, to im najbardziej należy się to miejsce 7/8.

  2. Przyznam szczerze , że jeszcze miesiąc temu po pierwsze nie wierzyłem że Nets wejda do PO a po drugie nie chcialbym ich w PO kosztem Heat i Pacers. Jednak za to co obecnie grają to nawet im po mału kibicuję bo pokazują że potrafią grac.
    Williams gra jak za najlepszych lat, Lopez ostatnio gra tak jak powinien z nadwyzką, transfer Younga korzystny. Az szkoda ze ostatnio hdzies pogubili sie Plumlee i Jack.

  3. Swego czasu przecież Williams był po CP3 uznawany 2 rozgrywającym NBA. Niestety, ciągłe kontuzje sprawiły, że stracił sporo ze swej marki. Czy to przebudzenie nie jest tylko chwilowe?

Comments are closed.