Wrzuta dnia : kolejna 40-stka Hardena przeciwko Pacers

Indiana Pacers nie zdołała zatrzymać Jamesa Hardena. Jeden z trzech głównych faworytów do nagrody MVP sezonu znów eksplodował i po pierwszej odsłonie miał na koncie 15 punktów. Wówczas wiadome było , że kroi się kolejna wysoka zdobycz Jamesa. Uwaga, w obu spotkaniach wcześniejszym i wczorajszym największa broda NBA zaliczyła co najmniej 44 punkty (w pierwszym 45, w drugim 44). Dla Hardena był to 8 występ obecnych rozgrywek na poziomie 40 lub więcej punktów

Harden trafił 10 z 21 rzutów z gry i 21 z 22 osobistych, będąc o 6 oczek od swojego rekordu sezonu, ustanowionego 4 dni wcześniej (50). Aż 19 punktów James zdobył w czwartej kwarcie, w której Rockets na dobre uciekli Pacers (111:100).

Rakiety po raz 51. w tym sezonie trafiły 13 trójek w meczu.

Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia : kolejna 40-stka Hardena przeciwko Pacers

  1. dużo osobistych, ale to wynika raczej z jego stylu gry, niż z lepszego traktowania przez sędziów.

    1. Fajnie by było gdyby Rockets w play off trafili na Spurs. Chciałbym zobaczyć grę Hardena przy kryjącym go Greenie i Ginobiliim (obaj – JH i MG – leworęczni, obaj stosują ten sam zwód podpatrzony od Gooda Shamgooda) z pomocą blokującego Duncana. Niestety Pacers bez Paula Geroge’a nie mają wysokiej jakości stoperów na najlepszych strzelców przeciwnika. Harden to ponownie wykorzystał.

  2. 22 osobiste????
    Moim zdaniem jednak Curry zasługuje na MVP regularnego.
    Ale i tak najważniejsze będą finały NBA. Raczej tam jednak Rockets nie widzę. Przyjdzie Howard i zacznie im się gra psuć.

  3. Cudowne są wypowiedzi typu: „Przyjdzie Howard i zacznie im się gra psuć.” Uważam, że głoszone są ze względu na pewne antypatie i tylko tyle. Pamiętam jak wielu tutaj gadało, że Smith buuu… że cancer… że zasysa… gasiliśmy wspólnie z Sasoo te zapędy i okazuje się, że słusznie bo jednak Smith gra coraz lepiej póki co, a Detroit wraca do swojej byle jakiej gry. Wyszło na to, że jak mówił Mateusz Babiarz to tylko efekt typu 'nowa miotła’ czy też efekt 'pogrożenia’ drużynie i do tego wystrzał formy Jenningsa. Podobnie będzie z Howardem… facet ciągle broni lepiej niż dobrze i potrafi powalczyć na desce zbierając kilka piłek… w tym momencie to właśnie największa dziura w Houston… Bo D-Mo to opcja ofensywna, która lepiej wygląda moim zdaniem na PF, a Dorsey to tylko zapchajdziura.

    1. Absolutnie się nie zgodzę, bo pomijasz i omijasz pewne fakty. Mateusz i kolega Lenkiewicz od Pistons pisali to po 5 spotkaniach, kiedy np. ja sugerowałem ,że seria wyniesie więcej , bo widać było gołym okiem rosnącą chemię, formę Jenningsa i wzrost roli Monroe (doszło do 8 czy 9). Dodatkowo nie można Pistons ganić za kontuzję BJ’a. Odpowiedzi na pytanie jak by z nim zagrali nigdy nie poznamy, a powiedzmy szczerze BJ ocierał się o mecz gwiazd i był większym factorem dla Stones niż Knight dla Bucks.

      http://www.enbiej.pl/2015/01/05/1-na-1-detroit-pistons-bez-josha-smitha/

      Przypomnij sobie cały wpis i komentarze z tego artykułu a następnie to co działo się w Mo-town.

      Podsumuję wprost – byłem przeciwny transferowi Reggiego Jacksona i oddaniem Augustina (chłopak łapał wiatr w żagle i wracał do formy z Chicago). Jego solówki mocno zaburzyły grę Tłoków i transfer odbił się w Detroit czkawką. Wyrzucenie Smitha za burtę osobiście uznaję na pozytyw. Mam nadzieję , że Tłoki pozostwią w składzie BJ’a a nie RJ. EOT.

    2. @Woy nie do końca o to mi chodziło jeżeli idzie o Smitha w Mo-Town… ja nie mówię, że grał dobrze… ja twierdzę, że to nie on był winien całemu złu jakie wtedy panowało w drużynie Tłoków, a do tego właśnie się często sprowadzało rozmowy na jego temat w komentarzach, określających go jako 'cancer’. Możemy się nie zgadzać co do oceny tej całej sytuacji, ale w moim przekonaniu zadziałał właśnie efekt sprężenia drużyny poprzez 'zastraszenie’ (o czym pisał Mateusz), oraz NAGŁE wskoczenie BJ o dwa (trzy?) poziomy wyżej. W tym drugim aspekcie ciężko mi szukać jakiegoś udziału Smitha, to raczej niekorzystny dla postrzegania Smitha zbieg okoliczności. Co do Monroe to się akurat zgadzam, ale dalej sądzę, jak wielu z nas, że to już była wina zarządu, który dawno temu powinien był postawić na jednego z nich.

      A w poście powyżej chciałem pokazać tylko, że irytuje mnie kiedy bezpodstawnie skreśla się jakiegoś zawodnika. Zobacz, że ten sam 'cancer’ gra teraz w Houston i idzie mu to coraz lepiej. I dlatego właśnie nie rozumiem dlaczego zawodnika klasy Howarda, z góry uważa się za szkodnika, który wróci i wszystko rozpierdzieli. Jeżeli już o takim czymś się mówi, to jednak warto podać chociaż jeden sensowny argument.

    3. Jeśli gość miał w „pompie” taktykę trenera i współpracę z kolegami oraz rzucał z nieprzygotowanych pozycji, łamiąc ustalenia taktyczme, kiedy tak naprawdę nie ma do tego predyspozycji , to nie wiem jak go nazwać? To nie przypadek , że jak go zwolnili to zespół zaczął grać na miarę oczekiwań i swojego potencjału. To samo można powiedzieć , kiedy Nuggets zaczęli lepiej grać (ale np. w Orlando nic się nie zmieniło i wina słabych wyników to nie odpowiedzialność trenera a raczej słabeszego składu)

      Inna rzecz dlaczego Smith nigdy nie zagościł w ASG, mimo świetnych wystepów i mocnych statystyk ?

      Joe Dumars dwukrotnie wybrał gości bez charakteru, którym tak naprawdę nie zależało na wynikach drużyny a jedynie na kasę. Poprzednikiem Smitha był oczywiście Ben Gordon…

      Teraz być może Smith wziął się za siebie, ma więcej szacunku dla kolegów walczących o wyższą stawkę i bardziej się ogarnął . Jeśli nie będzie się dobrze prezentował do za ponad rok nie będzie zbyt wielu chętnych na niego. Jest w pewnym stopniu dodatkowa motywacja dla niego. Poczekajmy jednak do play off, a ja sam w Houston bardziej szanuję Jonesa oraz Motiejunasa, którzy fajnie się rozwiajają.
      Smith przez 2 lata spadł z górnej półki i wypadł z czołówki niedocenianych graczy w lidze. Po zajściu w Mo-town jego akcje mocno spadły i ciężko mu będzie odbudować swoją pozycję.

  4. Ja tylko jeszcze tak pokrótce… Powołania czy ich brak do ASG nie są żadnym wyznacznikiem bo przecież dobrze wiesz, że nie zawsze grają tam Ci którzy grać powinni… A co to reszty to jeżeli łamał założenia taktyczne to dlaczego spędzał na boisku po 35 minut? Przecież to przez trenera i jego założenia musiał grać grube minuty na pozycji numer 3, na której czuje się źle i to widać w jego grze… wiedział i widział to każdy, ale jednak to nie Smith się tam pchał. Poza tym nie wiemy czy łamał ustalenia i czy miał gdzieś założenia taktyczne, bo zwyczajnie ich nie znamy. Jeżeli jednak zawodnik bez predyspozycji uprawia taką samowolkę to tym bardziej wina trenera, że daje mu średnio 35 minut na mecz i nie potrafi nad nim zapanować. Gość trafił do nowej organizacji gdzie czuje się potrzebny, gra na tej pozycji, na której czuje się najlepiej, a trener wie jak z nim postępować i to widać… nagle nastąpiła zmiana w jego osobie i chociaż gra 25 minut i to jako rezerwowy za plecami młodziaków, to jednak trzyma niezły poziom, i nie ciągnie drużyny na dno. Poza tym wszystkim, żeby oddawać serce za organizację, to trzeba się w niej czuć dobrze… Detroit nie dali mu takiego komfortu.

  5. Ty tak na serio z tym,że czegoś nie znamy?!
    Odsyłam do amerykańskich źródeł o Pistons oraz samych meczów Tłoków i komentarzy podczas nich samych ex trenerów NBA. Najważniejsza część – Van Gundy od kilku pierwszych meczów w Detroit szukał możliwości wymiany Smitha do niemal wszystkich ligowych drużyn. Nikt go nie chciał z tak wysokim kontraktem i przy tak niskiej dyspozycji… Powiem tak, jesteś w błędzie, bo w Houston musi się dopasować i dla niego to ostatnia szansa na coś więcej. Przypomnijmy pierwsze mecze w Houston i nadal wysokie wskaźniki oddanych rzutów. Lecimy dalej, McHale pokazuje mu miejsce w szeregu oraz ustawił go w hierarchii. Poza tym w Houston postawiono na Hardena a dalej Brewera z piłką i na Smitha z nią nie ma sporo miejsca – w tym wypadku wrócę do dyskusji M.Babiarza z D.Lenkiewiczem, gdyby Stones mieli mocniejszą trójkę Smith częściej grzałby ławę. Van Gundy nie miał atutu w osobie gracza – nie Singlera, Meeks był kontuzjowany, Butler to już nie ta liga co kiedyś – by posadzić Smitha na ławkę. Kiedy z formą trafił Jennings i wracał do lepszego grania Monroe tp wówczas pozbył się Smitha w odpowiednim momencie. Zaryzykuję coś, czego nie udowodnię dziś, z Jenningsem play off byłyby na wyciągnięcie ręki.

  6. Coś z pewnością wiemy, ale z pewnością nie wszystko i nie tyle, żeby stawiać podobne tezy. Pozwolisz zatem, że ja może nieco przewrotnie zadam tylko kilka pytań, jeżeli będziesz miał ochotę to odpowiedz ;). 1. Dlaczego zawodnik, który tek ignoruje trenera i jego założenia taktyczne spędza tyle czasu na parkiecie? 2. Dlaczego Smith grał dużo czasu na SF, na której to pozycji się nie odnajdywał? Przecież po jego odejściu okazało się, że mogą tam grać inni z większym pożytkiem dla zespołu. 3. Czyją winą jest, że zawodnik jest w organizacji w której nic nie musi? Dodam, że ten sam zawodnik później idzie do zespołu, w którym coś musi (jak sam napisałeś) i się dostosowuje.
    Ja nie chcę jakoś szczególnie bronić Smitha, ale uważam że zrzucanie całej winy za słabe wyniki zespołu na niego to kolosalne spłycenie problemu.

    1. Spłycenie problemu?
      przypomnę Ci jak Pistons i znów Wielki Joe porwali się na Allena Iversona kosztem Chauncey’a Billupsa. Mówiono wtedy, że Tłokom wyrwano serce, a wrzucono w to miejsce raka. Pistons zostali rozwaleni jedną wymianą a Billups prowadził Nuggets do awansu w WCF.

      1. Smith musiał grać i zostawać w formie meczowej jeśli Pistons myśleli o wymianie jego. Posadzenie go na ławce nic by nie dało w perspektywie potencjalnej wymiany. Zobacz co się dzieje z nie grajającym G-Forcem w Celtics, co było z siedzącym w Nets Kirilenką. SVG już w lato 2014 myślał o jego wymianie , ale jak pisałem wyżej chętnych brakowało…

      2. Na to pytanie odpowiedziałem już u góry i również koledzy to zrobili – Pistons nie mieli nikogo lepszego na SF (Singler, kontuzja Meeksa). Być może Van Gundy wierzył w jego przebudzenie ?

      3. GM’a – Joe Dumarsa, dlatego też już go nie ma. Jego ostatnie wybory typu Charllie Villanueva, Ben Gordon i Josh Smith odbiły się na lata czkawką w Detroit , że nie wspomnę o Darko Milicićiu. Takich wyborów w ostatnich latach można mnożyć jeśli spojrzymy na przepłacone kontrakty , nie zmieniające oblicza drużyn (Carlos Boozer i to co robi Nikola Mirotić za dużo mniejsze pieniądze , Nate Robinson czy DJ Augustin a Kirk Hinrich w Chicago, Larry Sanders vs Zaza Pachulia w Bucks, Jeremy Lin vs Pat Beverley w Rockets etc. )

      W końcu zobaczymy jak Pistons rozpoczną kolejny sezon , po pełnych porządkach Stana i pełnej transformacji systemowej, bo nie oszukujmy się nie jest ona zakończona.

Comments are closed.