Jak słodko było kiedyś…. Rozdział I – Zapomniana sztuka rozgrywających

Witajcie kochani czytelnicy.

Tytułem wstępu do mojego kolejnego cyklu zacznę najostrzej jak się da. Uważam, że jakość gry w NBA dramatycznie obniżyła poziom przez ostatnie 15 lat. Jeszcze około przełomu wieków czytałem wiele opinii, że zespoły rozwinęły defensywę do poziomu niespotykanego w historii. Nie czuję się upoważniony, by to kategorycznie ocenić ale finaliści konferencji sprzed 15 lat : Spurs, Pacers, Knicks, Pistons, 76ers, Lakers, Blazers to były zespoły z potężnym atakiem ale chyba jeszcze lepszą obroną. Na przykładzie 76-ers możemy się nawet pokusić o stwierdzenie, że na parkiecie przebywał najczęściej 1 gracz ofensywny (Iverson) i 4 obrońców (Mutombo, Hill, McKee, Snow). W kolejnych latach ofensywa ma coraz większe znaczenie – jeszcze nie dominuje jak kilka lat później ale Nets, Mavs, Suns, Cavs to już nie takie monolity defensywne. Dziś w finałach konferencji grają drużyny o zbilansowanym ataku i porządnej obronie. Zaznaczę jednak, że ostrze stało się groźniejsze od tarczy. Ostra defensywa na poziomie ligowym odeszła w zapomnienie. Bardzo upraszczając myśl : dziś liczy się rzut za trzy, penetracja z faulem i zbiórka po pudłach przeciwnika.

O co właściwie mi chodzi, po co to wszystko przypominam? Gra przyjęła formę najłatwiejszą do przyjęcia dla widzów łaknących lekkostrawnych emocji, niecierpliwych, rozkapryszonych. Dziś nikogo nie dziwi gdy hale pustoszeją na 5 minut przed końcowym gwizdkiem. Kibic „nie ma czasu” wspierać drużyn z gorszą dyspozycją. Ten przed telewizorem i ten siedzący przy parkiecie żąda wysokiego poziomu, który rozumie pod postacią masy punktów, szybkiej, bezpośredniej gry i widowiskowości sięgającej niekiedy absurdu. Koszykówka w wydaniu All-Star Game, którą co niektórzy z nas mieli nieprzyjemność oglądać brutalnie objawia w jakich czasach żyjemy – prostego basketu. Tak prostego, tak przystępnego, że aż dla niektórych odpychającego. Mi tych elementów, które basket komplikują brakuje niesamowicie. Niech się wypowie sam Isiah Thomas „…W naszych czasach nie było mowy, żeby Barkley grał 45 minut i miał 2 faule. Najlepsi teraz bardzo rzadko popadają w kłopoty z faulami. A kiedy już je mają, nie jest to wykorzystywane, bo są zmieniani. Kiedyś, gdyby C-Webb miał 3 faule, pierwszą moją myślą w ataku byłoby żeby się do niego dobrać, wpędzić go w kłopoty. Strategia i ofensywa są dziś kompletnie inne. Już nie gramy w szachy na boisku…gramy w warcaby”.

Naturalnie opinie płynące z mojej kalwiatury, należy przyjmować z przymrużeniem oka. Nie jestem autorytetem, nie grałem w kosza profesjonalnie. Sam mam ogromny szacunek dla dzisiejszych gwiazd ale właśnie przez to podejście uważam, że potrafią więcej, że stać ich na grę pełniejszą, doskonalszą. Słynny slogan : „Kocham tę grę” pozostaje mi bliski, jestem, byłem i będę fanem NBA a moje marudzenie ma taki charakter, jaki chcecie by przyjęło – rozrywkowy, informacyjny a może nawet analityczny. Pozostawiam Wam do wyboru to jak chcecie to odebrać i liczę na ciekawe komentarze – także krytyczne i uzupełniające! Nie silę się na odkrywcze analizy i nie nazywam ekspertem ale chciałbym Wam w tym cyklu przedstawić co uwielbiam w koszykówce, czego mi bardzo brakuje a co dalej podziwiam i na co zwracam uwagę. Zajmę się zatem – tak w skrócie – zapomniana grą. Wybaczcie przydługi wstęp ale musiałem to z siebie wyrzucić, nie traćmy więcej czasu. Zaczynamy!

Rozdział I

Zapomniana sztuka rozgrywających – „Post-up killer”

W jakim celu rozgrywający ma grać tyłem do kosza? Przecież to z reguły zawodnicy najmniejsi i najlżejsi. Rzecz  jednak w tym, że nie chodzi o to KIM gramy lecz przeciwko KOMU. Odrobina uproszczonej teorii. Schodzenie point-guarda do low-(lewa prawa, strona kosza) lub hi-(narożnik trumny na wysokości linii rzutów wolnych)post ma za zadanie wytworzyć mismatch(czyli stworzenie przewagi umiejętności lub fizycznej przeciwnikiem) lub collapse(zapadnięcie, załamanie defensywy i otwarcie pozycji rzutowych). Wybaczcie amerykanizowanie ale określenie „gra tyłem do kosza” nie wyczerpuje tematu. Gra w post-up uprawiana przez rozgrywających to kwintesencja dążenia do łatwych punktów. Najbardziej kreatywny zawodnik ma bowiem czas na rozejrzenie się, organizację ataku, tak by uniknąć kontry i zadbać o zbiórkę ofensywną jednocześnie. Może wymuszać faule – jest atletyczny, może punktować wykorzystując siłę, wzrost, doskonały rzut z odejścia. Możliwości jest bez liku. Koszykówka nastawiona na najbardziej opłacalne zdobywanie punktów (3ka i drive), której podstawy wyszły nie z betonowych boisk kształtujących charakter lecz z biur analityków statystycznych jest nastawiona na efektywność osiągana najniższym kosztem. Uważam, ze poddawanie się tej modzie może być zgubne, zawodnicy są coraz częściej typu two-way czyli rzut i obrona, nie posiadają umiejętności, które przydają się w chwilach zarezerwowanych dla liderów i Dużych Chłopców – W Play Off’ach! Nie ma szans by do finału doszedł zespół złożony z młodych zawodników z wysokimi kontraktami, których największymi chwilami chwały było 10 trójek rzuconych 76ers, wielomilionowy kontrakt czy nawet MVP corocznego meczu, który jest ugrzecznionym treningiem strzeleckim. Do finałów wchodzą zespoły różnorodne, których zawodnicy posiadają fundamentalne przeszkolenie techniczne – tzn. nie jest im obcy żaden element gry. Żelazna defensywa to konieczność ale trzeba posiadać umiejętności, które niczym ostrze diamentowe przetną obronę rywala. Fight fire with fire! Gra niskich w low-post jest odsunięta na boczny tor, niesłusznie o czym postaram się Was przekonać poniżej. Zapraszam na moje autorskie zestawienie zawodników, którzy do mistrzostwa opanowali tę sztukę ale także tych, których oglądamy na co dzień. Ci ostatni są światełkiem w tunelu, moja nadzieją na częstsze oglądanie tego typu zagrań. Odliczanie zaczynamy właśnie od nich, od teraźniejszości i od tyłu dążąc do ideału. Na deser zaproponuję moje zestawienie historyczne – ale z założeniem, że będą to gracze najtwardsi od maksymalnie 1990 roku – tak, by nasi współcześni rozgrywający mieli się czego wstydzić, patrząc nie tak bardzo przecież wstecz.

Gotowi? Start!

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 6

Russel Westbrook 191 cm, 85 kg

rus low

Chyba ciężko w dzisiejszej lidze o kogoś, kogo atletyzm na zajmowanej pozycji rozgrywającego tak wyróżnia. Wydaje się, że jego, nazwijmy to, młodzieńczość (nieodpowiedzialność) nie jest dobrą cechą do mądrej, spokojnej gry w post-up…ale Russell się uczy. Nie powiem, że bardzo szybko, mimo to należy mu się uznanie. Nie zapominajmy, że najlepiej się czuje w kontrze, coast-to coast i szalonej, nieobliczalnej grze 1 na 1. Zaczynał tak:

Trochę statystyk. W kolejnych polach tabelki liczby: *ile razy grał w post-up w tym sezonie;* jaki stanowi to % jego wszystkich zagrań;* PPP czyli Points Per Possession – w skrócie wskaźnik skuteczności – najlepsi w Post-up przy powyżej 300 zagraniach: Jefferson 0.96, M. Gasol 0.97, Aldridge 0.98; *% skuteczności rzutów przy grze w post-up;*% zagrań po których zawodnik rzucał osobiste;*% zagrań po których zawodnik stracił piłkę.Wszystkie tabelki poniżej zawierają statystyki z tego sezonu.

W pierwszym sezonie w NBA Westbrook osiągał 28% skuteczności rzutów grając w post-up, dziś lepiej ale nieznacznie:

 Ile razy w    post-up % wszystkich    zagrań zawodnika   Points Per      Possession       %FG         %FT       %TO
           67           6,1         0,75        35,3            19,4         6,1

Russell  stara się jak może, trenuje, próbuje. Wyniki statystyczne nie są oszałamiające ale są plusy: prawie nie traci piłek grając w post-up’ach a 67 razy tyłem do kosza to drugi dotychczas wynik w NBA wśród PG. Pamiętajmy, że Russel nie gra pełnego sezonu.

 Jest to broń, którą stosuje coraz częściej i nastawia pozytywnie. Jest duża szansa, że jego repertuar będzie z roku na rok coraz bardziej kompletny. Minusy to zdecydowanie jego psychika. Za mały % skuteczności – z jego atletyzmem 35% przy tych zagraniach i to w grze 1 na 1 to po prostu wynik, którego trzeba się wstydzić. Trzymam kciuki za poprawę. Próbka tego na co go było stać już 2 sezony temu.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 5

Kyle Lowry – 183 cm 93 kg

chris-paul-kyle-lowry-nba-toronto-raptors-los-angeles-clippers-850x560

Ile razy w post     % zagrań        PPP        %FG       %FT        %TO
          48          4,5        0,96         47,2        16,7         10,4

Lowry to przedstawiciel ścisłej elity rozgrywających. Potrafi już w zasadzie wszystko i każdy jego element gry jest skutecznym orężem. Co 20 akcja w jego wykonaniu to kończenie w post-up. Bardzo przyjemne liczby. Wybitne biorąc pod uwagę warunki fizyczne. Kyle gra bardzo szybką, ruchliwą koszykówkę. Taka jest też jego wizja wchodzenia w post-up – praktycznie bez kontaktu. Zanim obrońca zdąży się zorientować, że teraz gramy tyłem do kosza, piłki już nie ma w jego rękach: Zarówno przy rzutach…

Jak i przy podaniach…

Jak widzicie nie boi się starć z wyższymi od siebie, ma do tego odpowiednią masę. Wielka siła w małym opakowaniu.

Podoba mi się to, że Kyle miesza gatunki – penetruje środek pola, symuluje wchodzenie w grę 1 na 1 po czym szybko odskakuje i używa swojej najgroźniejszej broni – rzutu z dystansu.  Myślę, że gra tyłem do kosza nigdy nie będzie jego dominująca siłą ale Kyle jest doskonałym przykładem na to, że rozgrywający powinien być uniwersalny – niezależnie od wymiarów. Statystyki w tabelce są dobre, przy jego intensywności gry, post-up wydaje się zdrowym urozmaiceniem. Tak trzymać Kyle!

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 4

Chris Paul – 183 cm 80 kg

paul post

Mismatch w izolacjach i dyktowanie tempa – to główne zadania gry w post-up wykonywanej przez Paula. Choć niski to bardzo silny, o wyglądzie małego telewizorka. Mocno pracuje łokciami i często gra na granicy faulu ofensywnego. Gra tyłem do kosza nie jest w tym sezonie zbyt często praktykowana przez Chrisa ale kiedy już to robi jest zabójczo efektywny.  Spójrzmy na liczby:

Ile razy w post        % zagrań          PPP        %FG         %FT         %TO
           23            2,5          1,13          50            21,7            0

W tym sezonie jeszcze nie stracił piłki grając tyłem do kosza! 50% skuteczność, 1,13 PPP (tylko 9 graczy w ogóle ma większy PPP w tym sezonie) i niemal 22% akcji zakończonych faulem czynią z Chrisa Paula prawdziwego wirtuoza gry w post-up. Gdyby nie skąpa liczba przeprowadzonych akcji w tym sezonie, byłby znacznie wyżej.

Chris Paul w izolacjach albo ścina pod kosz korzystając z szybkości albo po prostu rzuca z odchylenia. Przykłady z jednego meczu, gdzie niemiłosiernie punktuje Lillarda:

Jest też typowym przedstawicielem rozgrywającego, który w post-up przede wszystkim kreuje z wykorzystaniem partnerów. Bardzo prosta koszykówka i bardzo skuteczna.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 3

Shaun Livingston – 201 cm 80 kg

shaun

Shaun jest graczem pomalowanego. Im bliżej kosza tym niebezpieczniej w jego wykonaniu. Wzrost jest tutaj jego domeną a haki i fade-awaye główna bronią. Na szacunek zasługuje fakt, że w tym sezonie Golden-State są trzecią drużyną od końca grającą w post-up  w ogóle.

Dwie akcje z rzędu w poniższym filmie – patrzcie uważnie na te warunki fizyczne. Rivers jest bezradny.

Livingston gra więcej w post-up od Westbrooka. Zarówno liczbowo, jak i procentowo a spędza na parkiecie po kilkanaście minut mniej. To po prostu jego gra. Wyniki statystyczne nie powodują opadu szczęki ale czy zasłużenie znajduje się tak wysoko – to niech ocenią fani GSW, którzy oglądają go częściej ode mnie. Ja moje opinie wyrobiłem sobie oglądając go w NETS.

Ile razy w post      % zagrań          PPP        %FG        %FT         %TO
           69          23,2          0,8         42,6         10,1          14,5

Efektywność na papierze nie zachwyca ale jest to ten typ, którego zagrożenie pod koszem umożliwia więcej opcji dla kolegów:

Livingston właściwie został po to sprowadzony do GSW. Jest idealnym zadaniowcem na pozycje 1-3 a przy tej liczbie rzutów zza łuku genialną opcją na inside-outside. Widzimy także jak dobrze się czuje i płynnie się porusza przy tego typu zagrywkach. 201 cm wzrostu powoduje, że jest olbrzymem wśród rozgrywających. Mi się jego gra bardzo podoba, robi to co potrafi najlepiej – nie rzuca na siłę – dąży do gry skutecznej i wykorzystywania walorów fizycznych.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 2

Deron Williams – 191cm 95 kg

Brooklyn Nets v Boston Celtics

W dawnych czasach, kiedy grywał pełne sezony z łatwością zdobywał 20 ptk i zaliczał 10 asyst. Gra tyłem do kosza była jego wizytówką. Dziś jest słodkim dodatkiem niezmiernie rzadko oglądanego w pełni zdrowia Williamsa. Niemniej jednak Williams wciąż jak mało kto potrafi to robić! Albo rzuty z linii albo punkty.

Ile razy w post       % zagrań         PPP        %FG        %FT        %TO
          22           3,9         1,09            50        18,2            9

Liczby Williama są niemal kalką statystyk Chrisa Paula. Należy mieć na uwadze, że zagrał 15 spotkań mniej od rozgrywającego Clippersów. Tylko Mirotić oddziela tych dwóch zawodników od siebie w zestawieniu najlepiej grających post-up (statystycznie) zawodników w lidze. To co go wyróżnia i sprawia, że zasługuje na drugie miejsce to sposób w jaki gra w low-post. Siła, energia, agresja, fizyczność + technika. Rzadka już rasa na parkietach NBA. Byłby na miejscu pierwszym, gdyby grał częściej zarówno izolacje w low-post, jak i w ogóle na parkiecie.

W przeszłości, był moim zdaniem najbardziej kompletnym rozgrywającym ostatnich 10 lat. Tutaj widać, że nie tylko dąży do fizycznej gry – robi zasłony obija się z Celtami, ale także doskonale czuje tempo dogrania do Lopeza w post-up:

D-Will jest tak duży i silny, że jego gra nawet jeśli nie przynosi punktów powoduje podwojenia, przekazania i tym samym załamanie się defensywy.Ale oczywiście jego dominującym celem w post-up są łatwe punkty, najlepiej z faulem.

potrafi ograć w low-post nawet większych od siebie. Dwie akcje pod rząd.

W zeszłym sezonie z Livingstonem, Johnsonem, Garnettem i Lopezem tworzyli najlepszą piątkę grającą tyłem do kosza w NBA. Dla mnie była to orgia fizycznej gry! Szkoda, że nie wyszło. Lionel Hollins zdecydowanie stara się to przyspieszać tempo, to je zwalniać. Nie do końca rozumiem jego wizję na grę. Dodatkowo plotki o transferze Lopeza i Williamsa nie sprawiają, że w tym sezonie ten element gry jest popularny na Brooklynie. Zawodnicy chcą pokazywać swoją wartość a ta dziś objawia się w koszykówce szybkiej i nietrudnej w odbiorze.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 1

Andre Miller – 188 cm 93 kg

andre

Proszę Państwa! Największy cwaniak w NBA jest najlepszym od lat rozgrywającym zdobywającym łatwe punkty spod kosza. Gracz kompletnie pozbawiony atletyzmu, o którym mówi się, że to najlepszy – kompletnie nieskaczący – zawodnik w historii Miller to także mistrz „Old man’s game”.

Rzut oka na liczby:

Ile razy w post      % zagrań         PPP        %FG         %FT         %TO
          30          14,7        0,97          54,5           10          16,7

Bardzo dobra skuteczność na poziomie Jeffersona (dodam, że BigAl ma 48% z gry w tym elemencie!). Wybaczam Andre % strat, bo oglądanie go upychającego frajerów pod obręcz jest bezcenne. Niestety Andre to powoli wymierający gatunek, cieszmy się jego grą w post-up dopóki możemy.

Najlepsze w jego grze jest to, że umiejętność gry tyłem do kosza umożliwia mu zarówno drive’y, jak i podania do odkrytych partnerów. Właściwie każdy skrót z jego udziałem pokazuje paletę możliwości jakie w ofensywie daje rozgrywający grający w low- i high -post. Andre jest przykładem jak zawodnik, który traci atletyzm z wiekiem może wykorzystywać doświadczenie. Zaprawdę nie  potrzeba seryjnie brać na plakat 5 graczy naraz, żeby siać popłoch w pomalowanym przeciwnika. Pierwsza akcja skrótu:

Tutaj 3 akcje z rzędu:

Jak na standardy dzisiejszych czasów Andre to prawdziwy brylant. A na marginesie, w kwestii ogólnego cwaniactwa –

Perła rzucona przed wieprze…

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Moje wyróżnienia:

Kendall Marshall 193 cm 91 kg

kendall

Ile razy w post      % zagrań         PPP        %FG        %FT        %TO
            15         10,8           1,2         66,7         13,3         13,3

Kto wie czy gdyby nie kontuzja kolana, która wyeliminowała go na cały sezon nie byłby na czele stawki. Zaledwie kilkanaście prób ale skuteczność i dążenie do gry w Post-up daje do myślenia. Na pewno jest to element jego treningów, bo te statystyki mówią jedno : pewność siebie! Obserwujcie go, bo może nas pozytywnie zaskoczyć.

John Wall 193 cm 88 kg

wall

Ile razy w post     % zagrań         PPP         FG%        %FT        %TO
         25         2,3        0,88         37,5          24           12

Najczęściej w zagraniach post-up doprowadzający do fauli ze wszystkich PG – to może być bardzo ważne, zwłaszcza w końcówkach. Reszta liczb raczej słaba ale i tak są lepsze niż u np. Jrue Holidaya czy Cartera – Williamsa. Na razie John gra głównie w sposób umożliwiający mu albo szybka penetrację albo rzut. Nie znalazłem akcji z meczów, gdzie wykonałby hak, post fade-away czy inne zagrania. Więcej trenuj John, potencjał fizyczny do gry w Post-up masz ogromny.

Teraz uwaga, wymienieni powyżej zawodnicy plus Kyrie Irving są JEDYNYMI rozgrywającymi, którzy liczbą prób (minimum 10 razy w post-up po 50 – 54 meczach!) załapali się na oficjalne zestawienie statystyczne! 11 zawodników, słownie – JEDENASTU rozgrywających w NBA – najlepszej lidze koszykarskiej na świecie gra tyłem do kosza. Uważam tę liczbę za haniebnie małą, zwłaszcza, że obserwujemy tylu graczy doskonale przygotowanych fizycznie. Dziwi mnie to, ponieważ przy możliwościach jakie daje ten typ gry, można naprawdę urozmaicić ofensywę. Jak się okazało niski gracz pod koszem może sporo namieszać nawet jeśli nie ma zamiaru zagrozić obręczy. Spójrzcie na to – tylu się dało nabrać…

Kogo, moim zdaniem, brakuje?

*Derrick Rose – może nie ujmuje masą potrzebna do przepychania ale jest idealnym materiałem na fade-awaye i spiny. W kłopoty z faulami jego przeciwnicy popadaliby jeszcze szybciej.

*Rajon Rondo – nie imponuje wzrostem ale panowanie nad ciałem, przegląd pola i ponadprzeciętna zbiórka predestynują go do gry, jaką pod koszem prezentuje coraz rzadziej Deron Williams.

*Ricky Rubio – podobnie jak Ron…, nie nie, żartowałem, on się nie nadaje fizycznie…

*Grevis Vasquez – 198 cm i prawie 95 kg żywej wenezuelskiej wagi wystarczy za cały komentarz.

*Damian Lillard – Zwłaszcza przy tendencji Aldridge’a do odchodzenia od kosza, Damian powinien częściej zaglądać w okolice trumny. Pal licho punkty po hakach i spinach, za łukiem czeka Batum i Matthews na podania.

Kogo spodziewam się zobaczyć w przyszłości?

*Elfryd Payton – rookie ale boiskowe IQ oraz niemalże brak rzutu z dystansu powodują, że powinien się szkolić w tej grze.

*Marcus Smart – W świecie point-guardów Marcus to silne podkoszowe mięcho. Nie imponuje jakąś oszałamiającą trójką a jego drive’y  maja bardzo fizyczny charakter. Czekam na post-up’y Marcus.

*Dante Exum i Zach LaVine – grają dość mało, więc uczciwie powiem, że nie oglądam ich w akcji zbyt często. W przyszłości jednak będą typowym mismatchem, poszukiwanym na parkiecie przez kolegów w trudnych momentach. Gdy gra zwolni tempo w końcówce a w dogrywce nikt nie będzie miał siły na szalone penetracje, ich rozmiary i zasięg połączone z atletyzmem mogą być nie do przecenienia. Uczcie się chłopcy gry tyłem do kosza a nie pożałujecie.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Dobrnęliście jakoś do końca? No to czas na obiecany deser – już bez statystyk, bo są niemożliwe do odnalezienia. Top 5 lat 1990-2014 czyli to co Tygrysy i „Zakapiory” ;) lubią najbardziej.

Wyróżnienie honorowe:

Magic Johnson 206 cm 100 kg

9.23.13-magic-and-jordan1

Przez swoje wymiary obecność tutaj ma charakter czysto dyplomatyczny. Nie można o nim zapomnieć ale Magic, jak na standardy pozycji był tak duży, że umieszczanie go w jakimkolwiek podobnym rankingu przypomina licealistę oszukującego dzieci w piaskownicy. Przy 209 cm wzrostu był w stanie grać przeciw największym gigantom – nie tylko w sensie legendy. Słynny rzut hakiem nie jest przykładem jego doskonałej gry w post-up ale daje pojęcie o posiadanym repertuarze zagrań:

game-winner na dwie sekundy do końca. Finały NBA, 4 mecz z 1987 roku.

All-star game 1992, pożegnalny mecz Magica – MVP tego spotkania. Czary, fuks, geniusz?

Chyba wszystko naraz….

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 4

 Jason Kidd 193 cm 92 kg

jason-kidd low

Pan triple-double to idealny materiał na podkoszowego klocuszka. Wymiary, masa i spryt to jego główna broń. Niesamowita kreatywność i ciąg na kosz. Jason był fenomenalny nie tylko w szalonych kontrach. Potrafił mądrze dyktować tempo gry, odpowiednio zwolnić. Prawdziwy generał parkietu kontroluje tempo, nie tylko je intensyfikując:

Kreacja partnerów przez zwolnienie tempa? Jason miał to w jednym palcu

Specjalność Jasona – collapse defensywy

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 3

Chauncey Billups 191 cm 90 kg

billups

To co go zawsze wyróżniało to możliwie największy ruch piłki i trzymanie kolegów z boiska w rytmie gry. Nie odpuszczał nawet gdy wchodził w Post-up. Szybki pull-up, nawet bez mocnego fade-away’a.

Mr. Big Shot pod koszem to także warunki fizyczne, które w początkowym okresie kariery utrudniały mu grę na jedynce. Trenerzy widzieli go w roli SG i zapewne sporo ćwiczył grę w post-up, by dotrzymać kroku jeszcze żywym trendom gry tyłem do kosza Jordana, Bryanta czy Alana Houstona.

Maestro…

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 2

Sam Cassell193 cm 80 kg

cassell

Sam Cassell zawsze kojarzył mi się z pewnego rodzaju perfidią. Nie był to jakiś niezrównany wirtuoz o magicznych umiejętnościach. Wykorzystywał za to każdy moment nieuwagi. W ułamku sekundy podejmował najczęściej dobre decyzje a intensywność jego gry i szybkie natarcia były twardym orzechem do zgryzienia. Wielki repertuar zagrań – spiny, drop-step, haki, up and under – w jego grze post-up można było znaleźć wszystko.

Dziś Sam szkoli jednego z naszych bohaterów, o których czytaliście powyżej. Wpływ trenerski widać, ponieważ John zaczął w ogóle grać w ten sposób. Powinien korzystać z tych nauk, bo atletyzm nie trwa wiecznie i kiedy kolana zrobią się stare, nadejdzie pora by spieniężyć nauki pobrane u Sama.

————————————————————————————————————————————————————————————————————————————–

Miejsce 1

„Post-up killer”

Gary Payton 194 cm 85 kg

1998 Western Conference Semifinals, Game Five: Los Angeles Lakers v Seattle Supersonics

Niedawno na antenie TV mówił, że gdyby nie przybycie George’a Karla do Sonics doprowadziłby do własnego transferu lub zakończył karierę po pierwszym roku gry w NBA. Wszystko za sprawą minut i zaufania, które dostawał od trenera KC Danielsa. Plotki głoszą także, że niewyparzony język Gary’ego głośno komentował ograniczanie jego gry w post–up. Ten facet był maniakiem gry tyłem do kosza. Nie dość, że był duży i zwinny, to gra w post-up umożliwiała mu „słodkie” pogawędki z przeciwnikiem. Był chyba najbardziej irytującym trash-talkerem w historii NBA więc w połączeniu z doskonałą techniką był maszynka do punktów i fauli wymuszonych w post-up.

Posłuchajcie początku:

Legendą już nie jest fakt, że pobyt w Lakersach był krótki z powodu niewykorzystania w pełni talentów Gary’ego – głównie przez ofensywę trójkątów. Sam Payton śmiał się po latach, że chciał grać w post-up częściej od Shaqa i Malone’a. Będąc obiektywnym trzeba przyznać, że gdyby Lakersi w pełni korzystali w tamtym sezonie ze wszystkich atrybutów siłowych swojej rotacji – byliby najbardziej dominującą fizycznie drużyną w historii (Shaq, Malone, Kobe, Horace Grant, Payton, Fox).

Pamiętajcie, że temu gościowi nigdy nie zamykała się jadaczka! Gra tyłem do kosza chyba została wymyślona specjalnie dla niego.

Post-up zza linii 3pt w kluczowym momencie meczu? No problem.

Vs. Prawdziwy two-way guard – Hersey Hawkins w zapchanej trumnie? No problem.

Ten sam skrót – najpierw klasyczny mismatch vs. Muggsy a akcję później (uzależniony od gry post-up) uwalnia się z !POTROJENIA!, po czym znów wchodzi w post-up i wymusza faul! W tym skrócie Payton gra jeszcze 4 razy w ten sposób! Chyba już użyłem słowa maniak…polecam obejrzeć całość, zwłaszcza, że nagranie demonstruje wielką siłę Sonics z tamtych lat.

spin + drive? 2:42, up and under? 3:30

Można by w nieskończoność. Tak wygląda niemal każdy skrót z udziałem Pytona, był niezrównanym mistrzem w tym aspekcie gry. Mam nadzieję, że przyjdzie mi dożyć godnego następcy,  że jeszcze zobaczę kogoś jak on. Kogoś kogo śmiało możemy określić mianem:

„Post-up killer”.

……

Vs. Stockton…po prostu doskonały…

…nie mogę przestać…

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia za dwa tygodnie w kolejnej odsłonie gdzie powspominamy „Jak słodko było kiedyś…”

Nie zapomnijcie o komentarzach – kogo Wy pamiętacie z rozgrywających ogarniających grę post-up?

Komentarze do wpisu: “Jak słodko było kiedyś…. Rozdział I – Zapomniana sztuka rozgrywających

    1. Mieli być PG. Penny to jednak SG/SF jak mnie pamięć nie myli… ;)

  1. Knicks, pistons, 76ers, pacers to zespoly z poteznym atakiem?
    Raczej potezna obrona i przecietny atak

    1. Jestem innego zdania Mario. Dziś potężny atak oznacza, że każdy umie trafić za 3. Wtedy skrzydłowi z centrem tych drużyn pchali pod koszem wszystkich jak spychacz śmieci. Przy znacznie lepszej defensywie niż dziś. Dzięki za czujność.

  2. W czasie gdy Orlando grało w finale z Houston, rok 1995, s5 Magic wyglądała następująco:
    PG – Penny Hardaway
    SG – Nick Anderson
    SF – Dennis Scott
    PF – Horace Grant
    C – Shaquille O’Neal

    1. I pięknie dostali w 4 litery :) Już nigdy potem tak nie triumfowalem :D:D

  3. DOS-KO-NA-ŁY artykuł, naprawdę. Nie powiem, że więcej takich tekstów, bo czytalibyśmy pewnie raz na parę tygodni, ale od święta czemu nie…

  4. A w Orlando był rozgrywającym. Pamiętam nawet jego porównywanie do Magica Johnson’a z racji tej samej pozycji i podobnego wzrostu 6,7 Penny w stosunku do 6,9 Magic.

  5. Jak ja tęsknię za tamtymi czasami ;) Pięknie naskrobane. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.

  6. Az lezka oko zalewa jak sie oglada skroty z lat 90-tych! Swietny tekst, i to pomimo tego ze nie wspomniales o moim idolu (Penny Hardaway), za co Cie juz inni zdazyli wypunktowac :-)

  7. Artykuł świetny jako analiza zachowań rozgrywających + ranking pg grających postup, niemniej kontrowersyjna teza postawiona na początku nie do końca zgodna z moimi obserwacjami.

    Każdy sport ewoluuje, zmienia się, dostosowuje nie tylko do kibiców ale warunków fizycznych zawodników uprawiających daną dyscyplinę. Pierwszym z brzegu, najbardziej jaskrawym przykładem niech będzie piłka nożna. Kiedyś sport uprawiany przez smukłych ale nie umięśnionych zawodników, przede wszystkim technicznych, poruszających się z gracją po murawie. Obecnie (poza smutną polską rzeczywistością) po boiskach biegają atleci, cyborgi przesiadujące w siłowniach, spartanie na specjalnych dietach, którzy nie pozwalają sobie na pizzę i piwo. Wystarczy spojrzeć, jak oni są zbudowani dziś, a jak byli kiedyś.
    Podobnie w mojej ocenie dzieje się w innych sportach. Chcąc wygrywać nie wystarczy mieć talent, należy być profesjonalistą przez 24h na dobę.

    Z tego też powodu odnoszę wrażenie, że i rozgrywający w NBA grają zupełnie inaczej niż kiedyś. Po co tracić czas na postup, skoro można wyprzedzić rywala na 2 metrach i siłowo zadunkować nad centrem rywali (Westbrook)? Po co bawić się w powolne rozgrywanie, skoro można błyskawicznie przenieść akcję na połowę rywala i nie czekając na ustawienie się obrony podać na obwód gdzie już czeka snajper?

    To nie jest w mojej ocenie kwestia jakości gry ale czasów. Atletyzm bierze górę nad grą techniczną, bo wystarczy narzucić bardzo duże tempo gry i rywala zwyczajnie zamęczyć.

    1. Bardzo dziękuję za rzeczową opinię. Nie trudno się z Tobą zgodzić, bo Twoje argumenty są solidne, niemniej jednak:
      – mi się to nie podoba :)
      – Westbrook gra w post-up. Nie tyle co kiedyś Payton ale dorzuca elementy do swojej gry, które nie opierają się wyłącznie na szybkości.
      Masz rację, nie zatrzymamy rozwoju koszykówki i trzeba ją przyjmować taką jaka jest – tym jest właśnie miłość. Każdy etap wg mnie ma coś niepowtarzalnego. Być może za 15 lat będę narzekał na to czemu nikt nie gra jak dziś LBJ czy Durant…
      pozdrawiam :)

  8. Wszystko pięknie, ładnie, ale jako wielbiciel New York Knicks nie mogłem odżałować jak przepychał moich Tim Hardaway – niewysoki, ale zbity i silny jak tur.

    1. Tim oraz dodatkowo Mark Jackson byli brani pod uwagę, jednak rozmiarem artykuł wszedłby w kategorię powieści. Może trudno w to uwierzyć ale trochę się ograniczyłem a i tak wyszła niezła kobyła. Cieszę się, że ktoś w ogóle dobrnął do końca :)

  9. I co? Jak długo ci, którzy czekają, będą czekać na dalszy ciąg? ;-)

Comments are closed.