All-Starowy alfabet cz. III

Wielkimi krokami zbliżamy się do kolejnego święta gwiazd. Dla niektórych z Was będzie to kolejny mecz tego typu, z rzędu. Inni , nie lubiący grania na niby położą się spać lub obejrzą w tym czasie dobry film. Ci najzagorzalsi zobaczą jak się będzie rozwijać sytuacja na parkiecie i ocenią sens dalszego śledzenia transmisji. Zanim do tego dojdzie warto znów wspomnieć tych najbardziej wyróżniających się graczy przeszłości, goszczących w all starowym show.

Artyści – jeśli patrzymy na All Star Game to każdy z nas, myśli o tym by ujrzeć najlepszych graczy, największych na danej pozycji, w danym momencie, znajdujących się w najwyższej formie. Ponadto tych, którzy wywołują największe emocje u fanów i kibiców, porywają widownię, wywołują show. Wyobraźcie sobie, przynajmniej spróbujcie, mecz gwiazd bez nich? Nie byłoby ASG, gdyby nie legendy koszykówki – Michael Jordan, Isiah Thomas, Magic Johnson, Kobe Bryant, Kevin Garnett, Allen Iverson, Vince Carter, Julius Erving, Dominique Wilkins i Shaquille O’Neal.. Jeśli tylko, ktoś z nich nie pojawiał się w tym wydarzeniu, ze względu na kontuzję to od razu ranga widowiska spadała, patrząc na rywalizację obu konferencji. Uzupełnienia składu to już nie ten sam poziom. Efektowni, rywalizujący na serio, czarujący zagraniami, wywołujący uśmiech na twarzy, porywający tłumy. Wielcy promotorzy NBA w poprzednich dekadach. Tym razem takim gospodarzem będzie lider Wschodu – LeBron James.

Bad Boy’e – kiedyś częściej, dziś zdecydowanie mniej, cenieni w oczach trenerów oraz fanów, wywołujący pianę na ustach rywali, gotujący do czerwoności twarze przeciwników oraz rzucający na lewo i prawo niecenzuralnymi słowami..Irytujący fanów oponenta oraz nie stroniący od kłótni z sędziami. Dennis Rodman, Xavier McDaniel, Kevin Willis, Bill Laimbeer takich twarzy nie brakowało w poprzednich latach, poprzednich dekadach. Ich występy w sezonie regularnym były mocno nagradzane, a trenerzy często woleli ich wybory niż najwyżej szybujących lub najczęściej trafiających. Świętoszkami nie byli też ani Charles Barkley, ani Ron Artest.

Celebryci – pojawiali się i znikali, z góry wiadomo było, iż ich tryb życia nie pozwoli na regularne występy w All Star Game. W prywatnym życiu dobrze się bawili, bazując na własnej sławie, w gronie najbliższych znajomych. Ich kariery załamywały się w dalszych sezonach, a my słyszeliśmy o kolejnych wygłupach spoza parkietów, bądź zachowaniu sugerującym brak profesjonalizmu. Do takich wrzucam Steve’a Francisa, Stephona Marbury’ego i Vina Bakera.Szkoda…

Defensorzy – niedoceniani przez duże grono kibiców kochające atak.  Pracujący na wyniki drużyny nie mniej niż najlepsi strzelcy czy efektownie grający zawodnicy. Ligowi stoperzy, dbający o niskie wyniki czy wskaźniki wśród rywali. Ostatnim przypadkiem jest Jimmy Butler, który dzięki wielkiemu rozwojowi awansował do tego grona *czy zostanie w nim na dłużej? Wcześniej , na jednym występie swoje podboje w meczu gwiazd kończyli inni wielcy wojownicy jak John Starks, Andre Iguodala (ciągle ma szansę na II-gi występ) i Mookie Blaylock (razem ze Starksem w 1994). Jest to rodzaj gracza, którego w moim przekonaniu nie sposób nie lubić czy szanować.

Europejczycy – sagę pt.” Europa w NBA” rozpoczął Niemiec – Detlef Schrempf, kiedy dostąpił tego zaszczytu w meczu w Salt Lake City w 1993 roku. Deps później jeszcze wracał do weekendów gwiazd przy okazji meczów w Phoenix (1995) czy Cleveland (1997). Po nim jednak występami na najwyższym poziomie imponowali Holender Rik Smits (1998, ex Pacers) czy Turek Memo Okur (ex Utah Jazz, 2007). Swoje zaliczył Peja Stojaković(3x). Natomiast regularnymi goścmi stali się Pau Gasol i Dirk Nowitzki. Swoją kolonię mają i Francuzi z Tonym Parkerem oraz Joakimem Noahem. W tym roku po raz pierwszy dojdzie do braterskiego pojedynku Paua z Marckiem Gasolem.

Fuksiarze… – niechciane gwiazdy, które pojawiły się i znikały, a ich wybory były mocno zagadkowe (czym kierował się David Stern stawiając na nich , zamiast na inne proszące się o udział postacie?). Chris Gatling w 1997 roku zastąpił w Cleveland (wraz z młodziutkim Kevinem Garnettem) parę Clyde Drexler – Charles Barkley. Osobną ciekawostką jest fakt, z 1995 roku, kiedy wybrany przez trenerów Cedric Ceballos (były mistrz wsadów) złamał rękę podczas konfrontacji Lakers z Nuggets, to w jego miejsce powołano tego, który przyczynił się do złamania – Dikembe Mutombo. Co zastanawiające, tuż po ogłoszeniu dodatkowej siódemki, ówczesny Zairczyk mocno protestował , odnośnie wyborów, sugerując, że zasłużył na miejsce wśród gwiazd…Ceballos (podobnie jak Jameer Nelson czy Theo Ratliff już nie dostąpił możliwości przebywania w gronie All Starów).

Gwiazdorzy – nic większego w karierze nie osiągnęli (mając na myśli statuetkę MVP, tytuł Mistrza), ale idealnie nadawali się do widowiska z logo ASG. Gwiazdorzy w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ściągających widzów przed telewizory i komputery,  elektryzowali publiczność na całym świecie , popisując się kolejnymi akcjami w top10 meczu gwiazd. Do tego grona śmiało zaliczam Vince’a Cartera, Tracy’ego McGrady , Barona Davisa, Latrella Sprewella, Antonio McDyessa (o nim jeszcze będzie niżej), Blake’a Griffina i kilku innych.

cHorowici – grono graczy, którzy mogli gościć w wielu weekendach gwiazd, ale zdrowie i kontuzje nie pozwalały na dłuższe come backi przy tym wydarzeniu. Antonio McDyess, Sean Elliott, Jamal Mashburn, Josh Howard, Brandon Roy, Danny Granger (nadal aktywny) , Andrew Bynum to ostatnie przypadki krótszych karier, nie do końca uwieńczonych sukcesami sportowymi. Niestety…

Indywidualiści – „sępów” do zdobywania punktów , w NBA , nie brakuje. Taka jest rola rasowego strzelca. Ale niektóre przypadki meczów gwiazd pokazują , iż wewnątrz drużyn oraz między konferencjami zawsze była sportowa rywalizacja. Jednym z przykładów jest znana historii niechęci wspólnego grania Isiaha Thomasa i Michaela Jordana (kiedy uznany zawodnik nie chciał współpracować z nowym liderem Bulls oraz rzadko podawał mu piłkę, również ze względu na wielkie boje na linii Detroit – Chicago). Kolejna niechęć do wspólnego grania odbiła się echem przy rywalizacji Michaela Jordana z Reggiem Millerem (Reggie zaczął trafiać do ASG częściej , kiedy karierę wstrzymał MJ). Ponadto Jordan zawsze rywalizował z Clydem Drexlerem i bardzo osobiście traktował pojedynki z kolejnymi rywalami, jak Charles Barkley (kiedy ten przeszedł do Suns), następnie dwójką Jazz-menów Karl Malone-John Stockton oraz duetem Supersonics Gary Payton-Shawn Kemp. Jordan też musiał obejść się ze smakiem , kiedy statuetkę MVP meczu w Cleveland zgarnął mu sprzed nosa Glen Rice (ex Hornets). Rok później, kiedy Glen planował powtórzyć swoją serię strzelecką w Nowym Jorku, Jordan mocniej włączył się wyścigu po najwartościowszego gracza spotkania. A przecież zdarzało się , że MJ musiał słuchać gwizdów z trybun, kiedy dostawał statuetkę w San Antonio, grając w cieniu Shaqa…O Jordanie krąży pewna legenda, kiedy grał przed własną publiką w Chicago Stadium , miał szansę pobić 42 punktowy rekord Wilta Chamberlaine’a, jednak kiedy koledzy oddawali mu piłkę by wyrównał rekord Szczudły to on sam nie decydował się na rzuty…

Jednorazowi – gwiazdy jednego sezonu, dostające się do ASG w pełni zasłużenie, ale następnie ich kariery nie rozwinęły się do tego stopnia, by zasłużyć na regularną obecność w wybitnym gronie. Kto pamięta świetnie zbierającego w Nets – Jaysona Williamsa, solidnego rzemieślnika z Rockets – Otisa Thorpe’a , Wielkiego Kota – Kanadyjczyka Jamala Magloire’a, dzisiejszego asystenta Heat – Juwana Howarda, albo olbrzyma z Utah – Marka Eatona lub mikrusa z Filadelfii – Danę Barrosa?

Komicy – wyborni gracze, zawsze potrafili się bawić lub nie zawsze w planowany sposób rozbawić blisko 20 tysięczną publiczność. Do historii przeszły tańce Shaqa z LeBronem , boje w pożegnalnym występie Magica – Jordana z Johnsonem lub Thomasa z Johnsonem. Próbę ściągnięcia spodni Penny’emu Hardaway’owi podczas prezentacji (Air Mike wcielił się w rolę komika) czy nieudaną próbę wsadu Dominique’a Wilkinsa wspominamy co rok , w okolicach połowy lutego.

Magicy – najlepsi ball-handlerzy nie raz popisywali się cross-ami i minięciami , granymi pod publiczkę. Dalej podaniami – no look pass – do zawodników z drużyny. Do tej grupy zaliczamy największych wirtuzów na pozycji rozgrywającego , idealnie wpasowujących się w meczowe show. Magic Johnson, Isaiah Thomas, Tim Hardaway, Kevin Johnson, Allen Iverson, Jason Kidd, Deron Williams i Derrick Rose. W tym roku o podobne zagrania zadbają również młodsi zawodnicy jak Russell Westbrook, Kyrie Irving oraz Damian Lillard , którzy już poznali smak i uroki ASG. To oni będą dyktować tempo meczu i będą mieć ogromny wpływ na poziom show.

Nowicjusze (rookies) – w pierwszym roku od razu znajdowali uznanie wśród trenerów lub kibiców , trafiając na salony gwiazd. Ostatnim był Damian Lillard, a wcześniej jako zółtodzioby , podobne zaszczyty trafiały do Blake’a Griffina, Yao Minga (s5), Tima Duncana, Granta Hilla (s5), Shaquilla O’Neala (s5), Dikembe Mutombo czy Davida Robinsona.

Obwodowi snajperzy – Seryjnie punktujących nie zabraknie i w tym roku (Kyle Korver). Historia zna wiele przypadków, występów podobnych graczy, ale niestety nie każdy z nich zaskoczył w meczu przy wielomilionowej publiczności. Najlepsi , którzy wywalczyli statuetkę MVP meczu gwiazd , a niezaliczani byli do grona starterów, to Mitch Richmond (1995) i Glen Rice (1997). Swoje seryjne strzelanie przy okazji wielkiej gratki dla fanów prezentowali Chris Mullin, Reggie Miller (będąc za plecami Jordana) czy Joe Dumars (kolejny wielki rywal M.J.a). Gorzej szło Allanowi Houstonowi oraz Michaelowi Finley’owi.

Pracusie – podkoszowe osiłki, przypominający gladiatorów , imponujący warunkami fizycznymi. W widowiskach kojarzonych z efektowymi , podkoszowymi lotami oraz masą zagrań pod publiczkę zawsze znajdowało się miejsce, dla będących w wysokiej formie, Bena Wallace’a. Po razie zaliczyli Dale Davis, Charles Oakley, Antonio Davis, Tyrone Hill oraz Anthony Mason.

RezerwowiManu Ginobili, Detlef Schrempf (2x najlepszy rezerwowy ligi) Chris Gatling, wcześniej lub później Anthony Mason i John Starks. Swego czasu również w Indianie, za plecami Dale’a Davisa i Rika Smitsa wyrastał Antonio Davis. Najlepszy jednak przykład awansu do ASG z roli rezerwowego to Manu Ginobili i Detlef Schrempf. Argentyński Jordan obok Niemca nie tylko zdobywał nagrody i wyróżnienia ale doczekał się niejednego Mistrzostwa NBA. Jak widać , czasami nie trzeba być na pierwszym planie by być gwiazdą.

Statyścinie mieliście czasami wrażenia, że część z graczy w kolejnych latach przyjeżdżało by odbębnić swój występ? Niektórzy z nich , jak Andrew Bynum oraz Kobe Bryant, zajmowali parę minut, by nie odnowić czy pogłębić swojej kontuzji (a przecież miejsce można było oddać komuś innemu, bardziej palącemu się do gry). Takie mecze, bez emocji, przechodzili ci, którzy zastępowali chorego kolegę – typu Juwan Howard (za Chrisa Webbera) czy wcześniej wspominany Chris Gatling. Dla przykładu Howard po paru minutach występu miał ochotę usiąść na ławkę, ale Phil Jackson nadal kazał mu grać;-)

Turyści / Turysta – Nie ważne , gdzie zagram, ważne na ile jestem dobry by zagościć w kolejnym Meczu Gwiazd , reprezentując barwy kolejnej drużyny. Wie coś o tym Shaquille O’Neal (Magic, Lakers, Heat, Suns). Shaqtus , Diesel czy Dominator znów pokaże się na wielkim widowisku, tym razem szukając najśmieszniejszych momentów.

Urodzeni poza USA – NBA rośnie globalnie z każdym rokiem i kiedy my czekamy na pierwszego Polaka w ASG, to coraz więcej krajów cieszy się z obecności swojej gwiazdy w danym roku. Serbowie (Divac, Stojaković) , Turcy (Okur), Kanadyjczycy (Nash, Magloire), Hiszpanie (Gasolowie), Rosjanie (Kirilenko), Argentyńczycy (Ginobili), Nigeryjczycy (Olajuwon), Zairczycy (Mutombo, następnie Demokratyczna Republika Kongo), Niemcy (Schrempf, Nowitzki), Francuzi (Parker, Noah), Litwini (Ilgauskas) oraz Anglicy/Sudańczycy (Deng) do dziś zaznaczyli swoją obecność przy okazji koszykarskiego święta.

Weterani – kiedy mamy problemu z kontuzjami, wtedy często władze NBA stawiają na weterana. Nie inczej było i w tym roku, kiedy do składu gwiazd powrócił Dirk Nowitzki (a forma Monty Ellisa wydawała się być wyższa i bardziej zasługująca na uznanie). W przeszłości w podobny sposób korzystano z usług Detlefa Schrempfa (1997), kiedy ASG dopadła plaga kontuzji. Dwukrotnie do ASG w ten sposób (jako zastępca Ceballosa i Zo Mourninga) trafiał Mutombo. Rekordzistą w roli „zmiennika gwiazd” okazał się Ray Allen (trzykrotnie, za Carona Butlera, Steve’a Nasha, Jameera Nelsona).

Zawodowcy – w ostatnim punkcie mojej listy, przypomnę o tych, którzy zasłużyli na grę niejeden raz, ale niestety nie świecili blaskiem gwiazd bardziej niż wybrana dwunastka. Na ich pozycji, w danych latach ich gry była też większa grupa rywalizujących na podobnym i wysokim poziomie graczy. Do takiej grupy wrzucam „jednorazowych” Derricka Colemana, Horace’a Granta, Cliffa Robinsona, Marka Jacksona, Jeffa Hornacka, Dale’a Ellisa, Vlade Divca oraz Shareefa Abdur-Rahima.

Część Pierwsza

Część Druga

Komentarze do wpisu: “All-Starowy alfabet cz. III

  1. Świetne !!!!

    Wstyd się przyznać, ale nie znana mi była historia z Ceballosem i Mutombo. Przypadek? Jak już o Mutombo, do dzisiaj pamiętam jego pełne nazwisko : Dikembe Mutombo Mpolonda Mukamba Jean Jacques Wamutombo. Giannis się chowa, prawda? :-)
    Piękne dzięki, Woy.

  2. Z Magic’ów to Jason Williams, ale chyba on „ŁOKIEĆ” zrobił przy okazji Meczu Debiutantów, nie wiem czy się liczy ;) ? Pamiętam jak każdy na boisku później musiał spróbować tego zagrania „na sucho”.

  3. Niesamowity tekst Woy!
    Ile tu jest danych i historii, powiem skromnie, że praktycznie wszystkich zawodników o których wspomniałeś, pamiętam, Dana Barrosa też.
    Kapitalnie podzieliłeś zawodników na kategorie!
    Zaraz zabieram się za czytanie części pierwszej i drugiej.

Comments are closed.