Wielka czwarta kwarta Hardena, Rockets lepsi od Suns

No Howard, no problem. Tak mogą powiedzieć o sobie Houston Rockets w tym sezonie. Bez swojego podstawowego centra, któreo na parkiecie zobaczymy dopiero w marcu, mają bardzo dobry bilans 14-6, w tym kilka naprawdę cennych zwycięstw z drużynami z czołówki ligi.

Suns co prawda do tej ścisłej czołówki nie należą, ale to dalej play offowy team na tym silnym Zachodzie. Choć może już nie na długo, ponieważ dzisiejsza porażka z Rockets była ich piąta w ostatnich sześciu spotkaniach i ich przewaga nad dziewiątymi Pelicans i dziesiątymi Thunder zmalała już tylko do jednego spotkania.

Suns zaczęli słabo, bo już w pierwszej kwarcie dali sobie rzucić 41 oczek (rekord Rockets w jednej kwarcie w tym sezonie), tracąc piłkę – 8 razy w tej części meczu i dając gościom szansę na punkty z ponowień po zbiórkach w ataku – 4 razy. Do tego mieli problemy ze zdobywaniem punktów, trafiając tylko 8 z 23 prób z gry (34,8 proc.).

Na początku drugiej kwarty Markieff Morris zdobył 6 oczek, w tym dwa po dunkach nad Joshem Smithem i gospodarze zaczęli wracać powoli do gry, z każdą minutą zmniejszając straty do Houston.

Jeszcze przed przerwą udało im się po trójce i wsadzie P.J. Tuckera zejść na tylko 6 punktów, ale trójka Jamesa Hardena na 1,9 sekundy do końca pierwszej połowy powiększyła jeszcze przewagę Rockets.

Suns na dobre do gry wrócili w trzeciej kwarcie, którą rozpoczęli runem 20-3 i udało im się objąć pierwsze prowadzenie w meczu. Nie wiedzieć jednak czemu, zupełnie przespali kolejne minuty i zamiast szukać wolnych strzelców i dzielić się piłką, jak w momencie, w którym odrabiali straty, zaczęli bawić się w izolacje. To właśnie pozwoliło odrobić straty gościom i przed ostatnimi 12 minutami Suns prowadzili tylko jednym punktem.

Czwarta kwarta to już tylko show jednego gracza. James Harden zaczął ją od trójki z faulem na szczycie, a potem trafiał kolejne rzuty na grającymi całkiem nieźle w obronie Bledsoe i Tuckerem. Mr. Beard był jednak nie do zatrzymania.

Jeszcze po trójce Bledsoe na trzy i pół minuty do końca spotkania Phoenix tracili tylko 4 oczka, ale kolejne celne rzuty Hardena, a następnie dobitka i trójka z lewego rogu Corey’a Brewera zapewniły Rockets wygraną.

Harden w całym meczu rzucił 40 punktów z 23 rzutów, z czego 20 w czwartej kwarcie. Do tego był bardzo bliski triple-double, zbierając 12 piłek i rozdając 9 asyst, notując jeszcze 3 przechwyty i blok. Bez niego Houston nie istnieją. Jak jeszcze bez Howarda są jeszcze w stanie sobie poradzić, tak gdyby to Harden był kontuzjowany, a Dwight zdrowy, tak dobrze by już nie było.

Btw. Harden ma też lepszych fanów, …

young harden

women harden

… a Howard nosi obciachowe marynarki.

20 oczek – najwięcej w barwach Rockets, 8/15 z gry, 2/4 za trzy, 6 zbiórek i 3 asysty zapisał na swoim Josh Smith. 15-6-6 zanotował Patrick Beverley, 14 punktów dodał Donatas Motiejunas, 10 Trevor Ariza, a 14 z ławki Brewer.

Dla Suns najwięcej zdobył Bledsoe – 32 punkty, 9/19 z gry, 2/4 zza łuku i 11/12 z linii. 20 oczek dołożył Goran Dragic, 17 Tucker, 16 Markieff Morris, a 14 z ławki Isaiah Thomas.

Kolejny mecz Rockets zagrają już dziś na wyjeździe z Clippers, z kolei Suns na parkiet wybiegną dopiero po przerwie na All Star Game – 20 lutego zmierzą się z Wolves w Minnesocie.

 

Komentarze do wpisu: “Wielka czwarta kwarta Hardena, Rockets lepsi od Suns

  1. myślicie że jest jeszcze ktoś oprócz hardena kto ma szansę na 50/10/10 w meczu ? wg mnie westbrook ale tylko wtedy gdy kd jest kontuzjowany

    1. Lebron w ważnym meczu bez Irvinga/Love’a
      LMA pewnie nie, ale 50/15/5 może kiedyś wykręcić ;p

  2. I znow dzisiaj James na rollercoasterze :( Wsparcie było to znów Brodacza zabrakło. Oj hustawka w tym Houston. Będą nerwowe te ostatnie 2 miesiące.

Comments are closed.