Telegram ze Wschodu – 9/02/15 – świetny Giannis, 1000 zwycięstwo Popa

San Antonio Spurs 95:93 Indiana Pacers

Jak się okazało Greg Popovich i jego zespół miał wiele problemów z pokonaniem rywali z Indianapolis. Czekający na swoje 1000 zwycięstwo w lidze Pop nie potrafili w ani jednym momencie uciec rywalom na kilka punktów, które mogłyby być ich buforem bezpieczeństwa. Co więcej sami musieli gonić wynik po bardzo dobrej 3 kwarcie w wykonaniu Pacers. W ostatniej odsłonie podopieczni Popovicha skupili się na twardej obronie. Do wyrównania doprowadzili dopiero na 3 minuty przed końcem spotkania po dwóch trafionych osobistych Tony’ego Parkera. Jednak cała magia Spurs została zaprezentowana w ostatnich kilkunastych sekundach, w akcji, którą zakończył pompka i celnym rzutem świetnie dysponowany tego dnia Marco Belinelli. San Antonio wygrało to spotkanie pomimo niskiej skuteczności zza łuku (24%) oraz małej liczbie asyst (18), na których opiera się gra Spurs.

Spurs

Golden State Warriors 89:84 Philadelphia 76ers

Podobnie jak Spurs ze swoim przeciwnikiem męczyli się Warriors. Wojownicy dali się zdominować na desce, którą przegrali 52 do 40 oraz trafiali z słabą jak na siebie skutecznością za 3 pkt. (24%). Sixers bardzo dobrze radzili sobie w defensywie jednak im dalej od własnego kosza tym było gorzej. Popełnili 27 strat w tym 9 w trzeciej kwarcie, która okazała się decydująca dla losów spotkania. Właśnie w tej odsłonie Warriors odskoczyli na parę punktów, a toporni w a ataku gracze Filadelfii nie potrafili tej przewagi zniwelować. Na wyróżnienie zasługuję obwodowy Sixers Robert Corvington, który rozegrał kolejne bardzo fajne spotkanie oraz jeden z najciekawszych rookie tego roku K.J. Daniels (pewnie już widzieliście alley oop Daniels do Danielsa). Kontuzji doznał Draymond Green.

Warriors

Orlando Magic 80:96 Washington Wizards

Będę powtarzał jak mantrę, że do skutecznej gry Wizards potrzebny jest im Marcin Gortat. Bez dobrej gry Polaka Wizards grają bardzo źle i obie strony muszą zdać sobie z tego sprawę. Mecz praktycznie bez historii. Gracze z Waszyngtonu zaczęli spotkanie od prowadzenia 9:0, którego nie oddali, aż do końca spotkania. Magic nie potrafili przeciwstawić się skutecznej obronie Wizards, która była motorem napędowym do licznych kontrataków. Orlando wyraźnie przegrało walkę o zbiórki (53-33) i rozdało o 7 asyst mniej (25-18). Niestety po raz kolejny lekko irytuje nonszalancja w grze Wizards. Przeciwko tak słabemu rywalowi jak Magic popełnienie 20 strat niewiele kosztuje, ale z czołówką ligi nie mogą sobie pozwolić na takie „ekscesy”. Gortat bardzo dobrze zaprezentował się na tle Vucevica. Skutecznie odcinał go od piłek wypychając na 5-6 metr, chronił zewnętrzną część pola uniemożliwiając Czarnogórcowi wkręcanie się pod kosz. Tylko 1 punktu zabrakło Johnowi Wallowi do triple-double (czemu Wittman go ściągnął na 40s przed końcem?).

wiz

New York Knicks 95:109 Miami Heat

Paliwa podopiecznym Derecka Fishera wystarczyło tylko na 1 kwartę, którą wygrali 32 do 23. Ograniczyli w niej Chrisa Bosha, który trafił w tej odsłonie tylko 1 z 7 rzutów. Niestety dla Knicks posiadają oni tylko jednego Carmelo Anthony’ego, na którym nie może spoczywać cały ciężar gry w ataku. Melo jest zajeżdżany przez rywali. Niejednokrotnie praktycznie w pojedynkę musi ciągnąć zespół. Heat zagrali dużo lepszą część spotkania, w której musieli odrobić 4 punkty straty. Już po 12 minutach 3 kwarty mieli 3 punkty przewagi po rzucie Mario Chalmersa za łuku w ostatnich sekundach kwarty. Ostatnia odsłona była popisem Chrisa Bosha. Pralka zdobył w niej 12 punktów (w tym w dwie 3), a wtórował mu dobrze dysponowany Chalmers. Heat trafili 12 z 22 rzutów zza łuku oraz rozdali 28 asyst. Po dobrej pierwszej połowie w drugiej ponownie dołował Luol Deng.

Heat

Brooklyn Nets 97:103 Milwaukee Bucks

Do połowy drugiej kwarty trwały kłopoty miejscowych Kozłów. Po 18 minutach gry przegrywali 25 do 41 i zaczęli gonić wynik. Bardzo dobra gra Giannisa i Jareda Dudley’a w tym fragmencie gry pozwoliła im na zniwelowanie straty do 5 punktów po zakończeniu pierwszej połowy. Trzecia kwarta była popisem gry podopiecznych Jasona Kidda. Kozły wygrały tę odsłonę 32 do 17 i na 12 minut przed końcem spotkania mieli 11 punktów przewagi. 12 oczek w trzeciej odsłonie zaaplikował rywalom Khris Middleton. Ostatnie 12 minut owocowała w spokojną grę Bucks i nieporadność gości z Nowego Jorku. Podopieczni Lionella Hollinsa nie potrafili przedrzeć się przez szczelną defensywę Milwaukee, pomimo kolejnego świetnego spotkania Jarretta Jacka. Zastanawiam się ile razy musi jeszcze udowodnić swoją wartość Jack, aby ktoś w końcu widział go jako pierwszego rozgrywającego w swoim zespole. Ten gość gdzie go nie kupią tam gra świetnie. W Nowym Orleanie grał świetnie, w Warriors podobnie, tylko w Cavs grał poniżej swoich umiejętności, ale w tak chorej organizacji jak ówcześni Cavaliers to nic dziwnego. Na koniec kilka słów o Szalonym Greku. Graczem tygodnia na Wschodzie został Giannis….Antetokounmpo. Dzisiejszej nocy zabrakło mu 1 zbiórki i 2 asyst do triple-double. Całkiem nieźle Panie Giannis. Patrząc jak rozwija się Grek pod skrzydłami Kidda zawsze na myśl przychodzi mi..


Kozły

Komentarze do wpisu: “Telegram ze Wschodu – 9/02/15 – świetny Giannis, 1000 zwycięstwo Popa

  1. Tylko 1 pkt zabrakło Wallowi triple-double. Miałby trzy 10. Wynik jak na strzelnicy.

Comments are closed.