Butoholik Testuje: Air Jordan XX9

Od 1985 roku, rok w rok Air Jordan wydaje nowy model sygnowany nazwiskiem jednego z najlepszych koszykarzy wszechczasów. Modele Air Jordan zawsze przodują w nowinkach technologicznych i od 29 lat są jednymi z najbardziej wyczekiwanych premier roku. Nie inaczej było z XX9 – jak tegoroczne Air Jordany sprawują się na parkiecie ? O tym możecie przeczytać poniżej…

DSC_0602

Przyczepność była jednym z największych atutów XX8, w związku z tym oczekiwania wobec XX9 były bardzo wysokie. Niestety nie stanęły one na wysokości zadania, ale były bardzo blisko. W XX9 zastosowano nowy falisty wzór, podparty płytką siatką – działa on całkiem nieźle, ale jest to bardziej zasługa bardzo dobrej gumy. Guma w XX9 jest naprawdę niezwykła – twarda jak skała, ale bardzo kleista. Takie zestawienie powinno być przepisem na katastrofę, ale ku mojemu sporemu zaskoczeniu zadziałało doskonale – XX9 wręcz kleiły się do podłogi i zapewniały przyczepność zarówno na czystych jak i bardzo niezadbanych boiskach – niezależnie od warunków trakcja była znakomita i właściwie nie ma na co narzekać. Jednak nie mogę z czystym sumieniem dać pełnej dziesiątki, ponieważ przyczepność w XX8 była po prostu lepsza i stawianie znaku równości między XX8 i XX9 pod kątem przyczepności byłoby nieporozumieniem. Niemniej jednak, XX9 oferują bardzo dobrą przyczepność na większości nawierzchni (nie wiem jak zachowują się na boiskach zewnętrznych, ponieważ śnieg i mróz skutecznie uniemożliwiają testy na zewnątrz).

Przyczepność – 9,5/10

DSC_0591

Amortyzacją w XX9 byłem absolutnie urzeczony – projektanci Jordana ulepszyli rozwiązania amortyzacyjne z zeszłorocznych XX8. Znowu do dyspozycji mamy podwójną poduszkę zoom z przodu buta, jednak została ona zmodyfikowana – zmieniono jej ułożenie tak, żeby zginała się razem ze stopą. Ponadto jest ona umieszczona trochę głębiej w podeszwie – dzięki temu nie wystaje tak bardzo. Powinno to pozytywnie wpłynąć na żywotność poduszki (co było w XX8 i Melo M10 dużym problemem), nie ujmując nic z jej właściwości. Ochrona przed wstrząsami jest doskonała, buty są bardzo wygodne i rzeczywiście czuje się zwrot energii – wszystko to dzięki „odblokowanemu” Zoom z przodu. Mnie osobiście jednak brakuje wielkiej poduszki pod piętą, której już nie ma w XX9. Dzięki niej buty były wygodniejsze, ale nawet bez niej są bardzo wygodne. Ponadto bez tej tylnej poduszki przejście pięta-palce, przynajmniej mnie wydaje się szybsze i bardziej płynne. Amortyzacja w XX9 jest idealna dla pozycji 1-4, więksi i ciężsi zawodnicy powinni wybrać inny model. Podobnie jak w przypadku przyczepności – XX8 były lepsze, bardziej wygodne, ale XX9 ustępują im tylko o pół kroku, są tuż za nimi i jak wspomniałem wcześniej XX9 oferują dużo płynniejsze przejście pięta-palce, co znacząco podnosi komfort użytkowania, zwłaszcza jeśli swoją grę opiera się na szybkości.

Amortyzacja – 9,5/10

DSC_0593

Ku mojemu sporemu zaskoczeniu, wentylacja w XX9 nie była zbyt dobra, żeby nie powiedzieć przeciętna. Pomimo użycia materiałowej cholewki, w butach całkiem szybko robi się ciepło, a stopy zaczynają się pocić. Taki stan rzeczy można łatwo uzasadnić – na cholewce nie znajdziemy ani jednego otworu wentylacyjnego, więc ciepło nie ma gdzie „uciekać”. Jednak nie jest tak źle, jak mogłoby być gdyby cholewka była plastikowa – dzięki zastosowaniu Performance Woven, pot jest w większości pochłaniany przez cholewkę – sporym minusem takiego rozwiązania jest, to że po 2-3 godzinach użytkowania buty są nasiąknięte potem i wilgoć jest wyczuwalna nawet na zewnętrznej części cholewki –aby buty wróciły do siebie trzeba im dać kilka godzin na wyschnięcie i przesuszenie.

Wentylacja – 7/10

DSC_0615

Kiedy tylko XX9 zostały oficjalnie zaprezentowane miałem wobec nich bardzo mieszane uczucia – z jednej strony nie mogłem się doczekać pierwszej w historii tkanej cholewki bez żadnych dodatkowych elementów usztywniających, ale z drugiej strony miałem poważne obawy dotyczące stabilności takich butów. Już po pierwszym meczu rozegranym w XX9 moje wątpliwości się rozwiały – nie mam pojęcia jak to zrobili, ale mimo że tej cholewce bliżej do biegówek, niż butów koszykarskich stabilizuje ona wyśmienicie. Wynika to głównie z zastosowania bardzo subtelnych i prawie niezauważalnych usztywnień – plastikowy klips na piętę oraz usztywniająca płytka FlightPlate, która umieszczona jest  na długości całego śródstopia. Warte uwagi jest również małe usprawnienie podzielonej podeszwy – w XX8 przodu i tyłu nic nie łączyło, co dawało dosyć nieprzyjemny efekt przeskoku. W XX9 dodano malutki kawałek łączący tył i przód – niby nic, ale robi kolosalną różnicę – biega się płynniej i nie ma tego irytującego przeskoku. Jeśli porządnie zawiążemy buty, naszym stopom nie powinno nic się stać. Początkowo ciężko jest w to uwierzyć, bo po założeniu XX9 ma się wrażenie jakby założyło się grubą skarpetę z domontowaną podeszwą, ale po otrząśnięciu się z tego, zdajemy sobie sprawę że w tych butach tak właściwie nic nie jest nam straszne.
Stabilność – 10/10

DSC_0629

Już po pierwszym meczu rozegranym w XX9 stały się one moimi ulubionymi butami koszykarskimi. Była to głównie zasługa cholewki, która jest naprawdę niezwykła. Jest bardzo miękka i wygodna – jak już wcześniej wspomniałem, ciężko to opisać, ale uczucie podobne jest do noszenia grubych skarpet z dołączoną podeszwą. Buty są bardzo lekkie i czasami można zapomnieć, że ma się cokolwiek na stopach. Cholewka doskonale oplata stopę i dzięki swojej miękkości nie potrzebuje nawet minuty na „rozbicie się” – XX9 są właściwie gotowe do gry tuż po wyjęciu z pudełka. Grając w XX9 zapomina się, że w ogóle ma się buty na stopie – naprawdę jest to uczucie nie do opisania, moim zdaniem każdy powinien chociaż przymierzyć XX9 w sklepie, żeby w pełni zrozumieć jak bardzo wygodna jest ta cholewka.

Dopasowanie – 10/10

DSC_0604

Jakość materiałów jak zwykle w przypadku modeli Jordan Basketball była wyśmienita – materiały były przyjemne w dotyku, żadnych przebarwień – wszystko było tak jak być powinno. Jednak zawiodłem się trochę jakością wykonania – wszystkie dotychczasowe modele JB w jakich grałem (między innymi Melo M10 i CP3.VII) cechowały się  bardzo wysoką jakością wykonania i tego samego oczekiwałem od XX9. Jednak nie stanęły one na wysokości zadania – moja para miała bardzo dużo śladów po kleju, zarówno na łączeniu cholewki z podeszwą jak i pomiędzy panelami na midsole’u. Może to tylko moja para, ale z estetycznego punktu widzenia bardzo mi to przeszkadzało. Przy takiej cenie, jakość wykonania powinna być na najwyższym poziomie

Jakość Materiałów – 8/10

Moim zdaniem Air Jordan XX9 są jednymi z najlepszych butów w jakich kiedykolwiek grałem – są bardzo lekkie, wygodne, zapewniają świetną amortyzację i przyczepność. Ciężko jest znaleźć w nich jakieś słabe strony. Cholewka wykonana z Performance Woven’u bije na głowę wszystkie inne cholewki wykonane z plastików, a nawet z skóry (jedynym modelem jaki przychodzi mi do głowy, który mógłby stanąć w szranki z XX9 jest Crazylight Boost, ale on nie daje aż tak dobrej ochrony stopy jak XX9). Jak dla mnie XX9 są bliskie perfekcji – jednak nie mogę im przyznać pełnego 10 na 10 ponieważ, po dłuższym zastanowieniu część aspektów buta mogła być zrobiona minimalnie lepiej, ale tak szczerze mówiąc to odzywa się mój wewnętrzny perfekcjonizm – XX9 moim zdaniem są najlepszymi butami dostępnymi na rynku dla zawodników z pozycji 1-3 i kropka.

Przyczepność – 9,5/10

Amortyzacja – 9,5/10

Wentylacja – 7/10

Stabilność – 10/10

Dopasowanie – 10/10

Jakość Materiałów – 8/10

Ocena końcowa – 9,5/10

Komentarze do wpisu: “Butoholik Testuje: Air Jordan XX9

  1. Dominik,
    Gdybyś miał wybrać TOP5(/10) butów w których kiedykolwiek grałeś – jak wyglądałaby ta lista?

    1. pfff – trochę mi zabiłeś gwoździa. Bez kolejności byłoby to na pewno LeBron 8, D Rose 2.5, Kobe 8, Lebron 10, D Rose 5 i Jordan XX9, no i może CP3.VI – ale to tak bez głębszego zastanowienia – po prostu te buty wryły mi się w pamięć wysokim komfortem użytkowania lub wybitną trakcją (dwa najważniejsze dla mnie aspekty)

  2. Dzięki,

    łatwe pytania się skończyły – teraz w końcu sesja :-).

    Ciekawe zestawienie. Zaskoczyłeś mnie wymieniając dwie pary Adidasów.
    Przyznam, że szukając butów słyszałem słabe opinie o marce Adidas, a i podczas przymierzenia (D Rose) nie zrobiły na mnie pozytywnego wrażenia.

  3. Rzeczywiście przyczepność w Melo M10 (taka sama podeszwa jak w AJ XX8) była zabójcza. Aż mi kolana trzeszczały. Myślę, że to opisywane pogorszenie przyczepności ma związek z poprawą trwałości. Myślę, że po prostu zmniejszyli w ten sposób przeciążenia, jakie musiał znosić system amortyzacji, co ze zmianą ustawienia poduszki zoom ma wpłynąć na jej trwałość. Szkoda, bo jak dla mnie, to Melo M10 to -mimo braku wentylacji – jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze buty w jakich grałem, tylko niestety wytrzymały około 20 godzin i zoom pękł. Przymierzałem AJ XX9 i rzeczywiście uczucie „skarpety” jest ciekawe, nie kupiłem ich bo to było w Berlinie wkrótce po premierze, więc cena była mało zachęcająca (tyle euro, co dolarów w Stanach). Jeśli jednak stawiasz je ponad poprzedników, to coś musi być na rzeczy. (a w ogóle teraz gram w LBJ 11, więc jest to duuuuży downgrade, jeśli chodzi o trakcję :-))

    1. Pęknięcie zoom – ciekawe …

      Jeżeli masz na myśli pęknięcie podeszwy – że zoom „wychodził” na zewnątrz – miałem dokładnie to samo w M10 :-) … po podobnej liczbie godzin.
      I z tego, co słyszałem nie tylko mi tak te buty się rozwaliły.

      BTW orientujecie się, czy Reebok zamierza (na porządnie) wrócić do robienia butów do kosza?

Comments are closed.