Tygodnik z Enbiej #8 / 2014-15

1. To be a beast or not to be a beast czyli czy będzie z niego bestia?

Lordam: Jimmy Butler. Postęp jaki zrobił w ciągu ostatnich dwóch lat jest piorunujący i kojarzy mi się z równoległym i ciągłym wzrostem Paula George’a. Na boisku Butler jest jak Pitbull, który nie popuści, kiedy poczuje krew. Zawsze go lubiłem, jeszcze jak grał u boku Denga, ale teraz jest prawdziwą wschodzącą gwiazdą ligi.

Marek Miłuński: W tym tygodniu ciężka sprawa, bo poza Hawks nie było drużyny bez przegranej. Wypada więc wyróżnić lidera Bulls – Jimmy Butlera. Tak, tak, bo to właśnie Jimmy, a nie Rose, stał się najważniejszym ogniwem ofensywy (defensywy z resztą też) drużyny z Chicago. Butler w trzech grach ma za sobą 29.3 pkt, 8.0 zb, 2.7 prz. Imponujące! Gracza Bulls wyróżnił nawet Paul Pierce, który powiedział o nim w wywiadzie, że jest jego pierwszym typem na All-Star Game z Konferencji Wschodniej.

Woy: James Harden , 44 punkty przeciwko Portland i 41 pkt przeciwko Nuggets. Przy tych wynikach dwie wygrane Rockets. Brodacz „is on fire!”

2. Kompletne zaskoczenie czyli Diabeł z Pudełka

Lordam: DeMarre Carroll. Zawsze szanowałem tego zawodnika za umiejętności defensywne, zaciętość, zbiórkę i inteligentną grę, lecz ostatnimi czasy wraz z świetną formą całej Atlanty i Carroll rozkwita. Bardzo miło ogląda się tego zawodnika. Jest on jednym z tych gości, którego Lebron przyjąłby z pocałowaniem ręki z Cavs.

Marek Miłuński: 42 punkty D-Wade’a z Utah Jazz. Nie wiedziałem, że ten „rozsypujący się staruszek” jest zdolny do gry na takim poziomie. Oprócz tego wypada docenić postępy Charlotte Hornets. Kemba Walker wziął na siebie ciężar zdobywania punktów i drużyna bez Sir Lancelota prezentuje się bardzo przyzwoicie. Walker w tym tygodniu notował w czterech grach średnie 25.3 pkt, 5.8 as, 1.8 prz. Całkiem nieźle. Negatywnym zaskoczeniem było zwolnienie Josha Smitha, które jest dla mnie szokujące. Aż ciężko uwierzyć, że nie dało się za niego dostać nawet jednego zawodnika lepiej pasującego do koncepcji Stana.

Woy: Ofensywa Bulls w starciu z jedną z najlepszych defensyw NBA czyli Raptors. 49 punktów w 12 ostatnich i kluczowych minutach to istne Wow! Ponadto rozkręcający się nam Derrick Rose, który ograł Kyle’a Lowry oraz Johna Walla. Jan Ściana nie wygrał z Derrickiem żadnej bezpośredniej konfrontacji od kiedy występuje w NBA (spotykali się rzadko bowiem jeden i drugi stracili wiele meczów przez kontuzje).

3. Mam talent

Lordam: Kemba Walker. Ostatnie 6 meczów kończył kolejno z taką ilością punktów : 24, 27, 30, 20, 18, 27. Hornets wygrali ostatnie 4 spotkania i powoli doczłapują się do miejsc z okolic PO. Niestety, ale przespane końcówki spotkań owocują tragicznym bilansem 19-10, gdyż mógł on wyglądać spokojnie na 16-13 (uwierzcie, że jeszcze więcej spotkań Szerszenie spieprzyli w końcówce). Oglądałem większość spotkań Hornets w tym sezonie i Walker grał w kratkę, ale ostatnio widać, że gość ma talent, a jego współpraca z Jeffersonem jest po prostu świetna.

Marek Miłuński: Flip Saunders pod nieobecność Kevina Martina zaczął ogrywać Shabazza Muhammada i trzeba przyznać, że drugoroczniak zaczyna spłacać kredyt zaufania. Wolves co prawda przegrali wszystkie spotkania, ale Shabazz nie schodził poniżej 20 punktów w żadnym z meczy. Szczególnie mógł się podobać w spotkaniu z Celtics, w którym zdobył 26 pkt, 5 as, 5 zb. Do tej pory Muhammad miał raczej opinię wielkiego talentu, któremu w osiągnięciu sukcesu przeszkadza nadmierne ego i paskudny charakter. Miejmy nadzieję, że Shabazz dojrzeje i pokaże na co go stać częściej niż kilka razy do roku.

Woy: Nikola Mirotić na dobre wkomponował się w rotację Toma Thibodeau i po niemrawym początku sezonu wywalczył swoje minuty. MVP ligi hiszpańskiej mocno dorzucił się przy wygranych nad Knicks, Grizzlies i Raptors. Three-Kola zanotował przeciwko Memphis najlepszy mecz na parkietach NBA z 27pkt, i serią 6/6 za trzy!

4. Warto było wydać szmalec na:

Lordam: Ben Gordon. B7 rzuca średnio na mecz 7.3 pkt przy 47% z gry i 38% zza łuku. Liczby nie powalają, ale i mało minut dostaje Ben. Niestety dla niego nie ma już raczej szans na przebicie się do pierwszej piątki któregoś z klubów. Kariera zmarnowana przez złe decyzje.

Marek Miłuński: Lou Williamsa. Każdy wydany dolar na tą maszynkę do robienia punktów jest wyjątkowo dobrze zainwestowany. Wydawałoby się, że Raptors bez DeRozana nie będą się liczyć, a tymczasem od momentu jego kontuzji drużyna z Toronto ma bilans 9-3. Głównym architektem tego wyniku jest oczywiście Kyle Lowry, ale Lou Williams zapewnia swojej drużynie stały dopływ punktów i 20-kilka bardzo efektywnych minut.

Woy: Eric Bledose znów imponuje, najlepsze występy ostatniego tygodnia – triple-double z MAVS i drugie w tym sezonie, 17pkt i 9zb przeciwko Wizards i wygrana nad Johnem Wallem i spółką. 25pkt i 10zb oraz zwycięstwo nad Knicks. Suns przy świetnie grającym E.B. wrócili do gry o play off i zanotowali serię 4 wygranych.

5. Pan Ceglarz

Lordam: Kobe Bryant. „Kobi” stał się zakładnikiem swojego stylu gry i własnego ego. Niestety, ale Kobe nie jest już w tak świetnej formie jak jeszcze 3-4 lata temu. O ile w pierwszej części spotkania często rzuca celnie, niczym z karabinu o tyle w momencie przyjścia zmęczenia kompletnie traci skuteczność. Osobiście przykro jest mi patrzeć na taką grę Kobego.

Marek Miłuński: W całej lidze głośno jest o tym, że Byron Scott chce posadzić na ławce samego Bryanta. Kobe nie ma już ciała dwudziestolatka i niestety nie wytrzymuje takich obciążeń. Bardzo słaby tydzień miał też Bradley Beal – 4/11 z Suns, 4/15 z Heat i 3/12 z Timberwolves. Od następcy Ray’a Allena wymagalibyśmy czegoś lepszego niż 28.9% z gry.

Woy: Kobe Bryant. Posadzenie go na ławce w meczu z Golden State Warriors to najlepsze co mógł zrobić Byron Scott a następnie wygrać przeciwko nr 1 ekipie Zachodu. Tłumy hejterów KB miały niezły ubaw w wigilijny poranek…

6. A miało być tak pięknie…

Lordam: Josh Smith w Detroit Pistons miał stworzyć wspólnie z Gregiem Monroe i Andre Drummondem tercet nie do przejścia. Jak się okazało faktycznie byli nie do przejścia, ale dla współtowarzyszy z zespołu. O ile jeszcze w zeszłym sezonie przyjemnie się oglądało ich grę (robili co chcieli, a nie to co chciał Mo Cheecks), o tyle teraz przy Stanie Van Gundym nie da się tego oglądać. Smith pewnie odnajdzie azyl w jednym z contenderów (jeśli ma ambicje), albo będzie gwiazdeczką, którejś z czerwonych latarni ligi.

Marek Miłuński: Kiedy Josh Smith wędrował z Hawks do Pistons wydawało się, że szybko przebije się do upragnionego Meczu Gwiazd. Sam byłem piewcą jego talentu i stawiałem go znacznie wyżej od Paula Millsapa. Pytanie gdzie dzisiaj jest Millsap, a gdzie Smith…

Woy: Josh Smith i Detroit Pistons czyli marzenia o play off przy głośnym powrocie do trenerki Stana Van Gundy. Smitha już nie ma a Van Gundy pozyskuje nową czwórkę (bardziej strech) Anthony’ego Tollivera z Phoenix Suns (Tony Mitchell poszedł w drugą stronę). Btw. Sixers wygrali z Heat i mają tylko jedną wygraną mniej niż Tłoki.

7. Pół zartem , pół serio

Lordam: Ciekawe co teraz myśli sobie Van Gundy. Zwolnili Josha Smitha, a Greg Monroe prawdopodobnie pokaże mu środkowy palec przy próbie negocjacji nowego kontraktu. Czarne chmury nad miastem wiszą.

Marek Miłuński: Nawiązując do niedyspozycji Black Mamby całkowicie zabił mnie swoim komentarzem Swaggy P. Nick Young, naturally, has a solution on reducing Kobe’s workload: „Just give me the ball. I’m always down to shoulder the load.” Inny jego tekst z tego tygodnia dotyczy występowania w konkursie rzutów za trzy podczas Meczu Gwiazd. Young has whispered in recent days about participating the NBA’s 3-point shooting contest. After shooting 4 of 9 from the perimeter against the Kings, Young basically roared by boasting “I’m the best 3-point shooter in the league.” Przychodzi mi tylko jedno słowo do głowy – Pajac :) Mark Medina: Nick Young, naturally, has a solution on reducing Kobe’s workload: „Just give me the ball. I’m always down to shoulder the load.

Woy: Los Angeles Lakers to świetna drużyna, niestety tylko, kiedy na ławce siedzi Kobe Bryant. Zastanawiam się czy Byron Scott nie wolałby grać Linem, Johnsonem, Boozerem, Davisem, Hillem oraz Youngiem bez Bryanta.

Komentarze do wpisu: “Tygodnik z Enbiej #8 / 2014-15

  1. Lordam,małe pytanie,co wreszcie wypalilo w Hornets? Oczywiście poza Kembą,Lance dostał okrojone minuty czy jak? Widziałem iż wygrywają ale nie przykładałem narazie wagi co jest za to odpowiedzialne

    1. 4 zwycięstwa w 4 meczach i 4 opuszczone mecze Lancelota.
      Osobiście nie wyciągałbym daleko idących wniosków, ale… nie układa się to zbyt dobrze dla Lance’a. Hornets w końcu pokazali jaja, a Clifford dał większe minuty Zellerowi i Biyombo kosztem Williamsa co pozytywnie odbija się na defensywie i zbiórce (2 czynniki do sukcesu w poprzednim sezonie). Dobrze wygląda para Roberts-Neal, a Henderson świetnie wygląda u boku Kidda-Gilchrista. Niestety, ale minuty Lance’a będą obcięte pewnie do 20-25 minut, o ile nie pogonią gdzieś go.

  2. Nie wydaje wam się, że Jimmy Butler to Michael Jordan z włosami?

Comments are closed.