Wrzuta dnia: Kobe trzeci na liście strzelców wszech czasów

Kobe Bryant minionej nocy w Target Center, w Minnesocie zanotował 26 pkt i zebrał 6 piłek a wraz z Carlosem Boozerem (22pkt i 13zb) poprowadził Los Angeles Lakers do trzeciej z rzędu wygranej (100-94). Bryant podczas drugiej kwarty meczu wykonał i trafił dwa rzuty wolne , które przesunęły go na trzecią pozycję na liście strzelców wszech czasów , ponad Michaela Jordana (32 292 pkt).

Do drugiego Karla Malone’a Kobe ma teraz 4 600 punktów. Na dogonienie go potrzebowałby co najmniej dwóch pełnych sezonów oraz średniej przez 160 spotkań w granicach 29 pkt.

Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia: Kobe trzeci na liście strzelców wszech czasów

  1. z jednej strony fajnie, ale jako fan Jordana powiem, że dupa, i szkoda ze Mike miał przerwę w graniu, zawsze by tych punktów było więcej.

  2. Do dzisiaj myslalem ze te kilka punktow nie maja zupelnie zadnego znaczenia, ale jak juz sie zdarzylo, to budzi podziw, szacunek i jest pewnym psytczkiem w strone AIR Jegomosci.

  3. Liczby MJ’a byłyby lepsze gdyby mu na nich zależało. 3 razy zakończył karierę, bo uznał, że zrobił co było do zrobienia-nie cisnął, nie grał dla statystyk, pustego wypalonego przebiegu. Wrócił po raz 2gi, bo chciał jeszcze raz posmakować Play-offów, kiedy uznał, że to i tak nie ma sensu odszedł bez zawahania. Ciekawą sprawą staje się zatem wyznaczanie sobie celów podczas kariery. Kobe nie zdobędzie 6go pierścienia, może i zdobył już więcej punktów ale nie na mecz, nie zjednywał tak ludzi i nie czynił ogórów solidnymi rollsami (Jud Buechler, Randy Brown, Kerr, Will Perdue), jego kompetytywność wzmacniała drużyny a nie je niszczyła (ShaQ, Dwight, Gasol) , Mike zabierał kumpli do kasyna i na cygara, przyjaźni się z największymi swoimi rywalami z boiska, Kobe to prywatnie „douchebag”, ludzie go nie znoszą i nie wyjdzie z cienia AIR Mike’a. Ta jedna cyfra to nie wszystko, nie dajcie sobie zamydlić oczu :)
    Fani Kobego – bez spinki, przyjmijcie mój wpis z rezerwą. Kobe – gratulacje, udław się tym rekordem…:)

  4. MJ też nie był bez skazy. Dla przykładu uderzył Kerra na treningu w twarz właściwie bez powodu. Rodman wspominał, że on tak na prawdę nigdy nie rozmawiał z Mikiem i Scottiem. Jak przegrał z kumplem w golfa to się do niego nie odczuwał przez ileś tam dni. A to tylko niektóre smaczki z jego życia. Mówi się jaki to Kobe jest samolub i dupek, a MJ wcale nie był lepszy w tej materii.

  5. Owszem Kobe tego dokonał… tylko że przy 198 więcej rozegranych meczach czyli 2.5 sezonu więcej, uwzględniając to że MJ nie grał przez 2 sezony w swoim prime, a w wieku 34 lat zrobił sobie znowu 3 lata przerwy to ten rekord podnieca tylko Bryanta i jego fanów… Oczywiście Kobe to wybitny gracz z niesamowitą karierą ale to „przebicie” Jordana jest na maxa rozdmuchane bo wystarczy sprawdzić w czym rzecz a czar pryska.

    1. Jak by MJ grał to by miał ble ble ble kocham takie gadanie ludzi co albo nie lubia Bryanta albo są fanami MJ nikt mu nie kazał kończyć karier i znawiać takie gadanie jest po prostu nudne

    2. Damian możemy w drugą stronę i nieco w obronie Bryanta,

      – poprzedni sezon nie grał przez achillesa

      – pierwsze dwa lata grał dużo mniej niż Jordan na starcie, bo dołączył do ekipy bogatej na obwodzie i jego minuty oraz punkty 15 / 7.6 i 26 / 15 przy byciu rezerwowym m.in. Eddiego Jonesa

      – w trzecim sezonie Bryanta byliśmy po lock oucie (50 spotkań) i Bryant w swojej karierze przeżył dwa lock outy (50+66 spotkań RS zamiast 160)

      – w 15 sezonów Bryant zaliczył w play off – Jordan w 13 co przekłada się na 220 mecze KB i 179 MJ’a

      – naturalnie grał i gra dłużej , bo wcześniej zaczał, ale tak jak nie będzie nigdy drugiego Michaela Jordana tak i nie będzie nigdy drugiego Kobego Bryanta.

    3. 198 meczów więcej, 5400 minut więcej, prawie 400 rzutów z gry, prawie 1000 wolnych więcej, aby uzyskać tą samą ilość pkt
      Co do Rodmana, jego najlepszym „przyjacielem” jest Kim Dzong Un, który z kolei ma tylko jednego „przyjaciela” Rodmana (szkoda gadać).

      LAL oddało masę klasy sportowej, za te trzecie miejsce. Ich pieniądze, ich strata, ich klasa = zarobek Kobego.

      Majecha,

      Podzielam Twoją opinię, ale żeby mieć takie zdanie, trzeba ich było oglądać obu w akcji.
      Co do golfa, to mają swój klub, w którym niejaki Scottie strzygł trawę :), (podobno bardzo sobie chwalił tą robotę, po zakupie floty samolotowej i bankructwie) do którego nie wpuszczono właściciela (MJ) dla jaj, z uwagi na niewłaściwą długość portek :) Stąd cały „fun”.

    4. @sow uraziłeś mnie. Dla MJ’a i Scottiego zarywałem noce – no bo nie dla łabędzia i Szarana. Kobego nie lubię od konkursu wsadów, który wygrał niesłusznie [ jestem obiektywnie nieobiektywny, prosiłem już o rezerwę co do mojego wpisu;) ] a nienawiść nasiliła się gdy rzucał aleey-oppa do Shaqa w 7 meczu finałów Konfy z Blazers Scottiego, Arvidasa czy Sheeda.

      Malone’a i Stocktona nie znosiłem jak grali, zawsze doceniałem ich umiejętności. Z Kobasem jest tak samo. Zapłacze jak odejdzie :)

  6. Nie musi być tak, że jak jesteś fanem MJ to nie możesz być fanem Kobe. Fakt jak zaczynał grać i pyskował MJ’ owi to irytował wszystkich. Potem jednak osłodził nam trochę stratę Jordan’a, do dzisiaj świetnie się ogląda mecze z udziałem Kobasa. Pamiętam jak Duncan działał mi na nerwy walcząc z Shaq’iem – ta Jego jedna mina przez 20 lat ;) ale potem te odczucia się zmieniały i zacząłem doceniać jego grę. Na szczęście dla Nas przygoda z NBA nie kończy się na stracie takiej gwiazdy jak MJ czy Kobe bo za chwilę pojawiają się gracze jak KD i jedziemy dalej :) na marginesie – fajnie gdyby KD stał się Najlepszym z Najlepszych

  7. Owszem, dlatego najważniejszym odniesieniem dla mnie jest wspomniane 198, a dokładnie 5411 minut więcej Bryanta na zdobycie tej samej liczby punktów, co przekłada się na 49.7%FG MJ do 45.2% Bryanta, albo jeszcze inaczej 1302 rzutów więcej spudłowanych do osiągnięcia tej samej liczby punktów. Moim celem nie jest zdyskredytowanie Bryanta, ja po prostu nie rozumiem tego całego szumu wobec przegonienia MJ’a przez Black Mambę.

  8. Witam. panowie historia zapisuje sie na naszych oczach.
    Brawo Kobe!
    Bardzo dobrze dla tych wszystkich co „kochają” K24 teraz niech was żre jeszcze bardziej wasza nienawiść.
    Lubicie koszykówkę? to szanujcie zawodników.

    do redaktora:
    możesz zrobić kiedyś ankietę najbardziej znienawidzonego koszykarza?
    ps. zakład, że będzie to Kobe24 :D

    Pozdro wszystkim!

  9. @Sow a tak innej strony, jak James przeskoczy Jordana i Bryanta to też będzie gorszy od obu ich? Czy tylko od Jordana?? Jego rekord, jego osiągnięcie. Tak samo jako 81 pkt czy najstarszy gracz z triple-double z 30pkt (10zb i 10as). Kobe ma swoje rekordy, których może już nikt więcej nie dogoni i to ,że Lakers mu płacą to nie umniejsza jego osiągnięć.

    Bez Bryanta nie byłoby tytułów zdobytych Magic oraz Celtics. Mają nawet prawo postawić mu pomnik gdy zakończy karierę. Marketingowo Kobe zarobił na swój kontrakt dla Lakers już dawno temu, poprzez samą sprzedaż koszulek w Azji:-)

    1. Woy,

      Mniej więcej tą samą treść, zobaczysz w moim poscie.

      Oczywiście możemy jeszcze wyliczyć, że jako jedyny gracz z Height: 6-6 ▪ Weight: 200 lbs. w wieku 31 lat zdobył 30 pkt, miał 4 zbiórki, 2 asysty, 1 przechwyt, 4 straty, 0 fauli i rzucał 27 razy z gry, 6 wolnych, nadepnął 3 razy na linię, raz się potknął, zjadł dwa batony itp. itd. Tylko po co?
      Rekord? na pewno nie, raczej trzecie miejsce, a gdyby było drugie, albo czwarte, albo siódme, jakie to ma znaczenie.
      Gdyby zdobył te punkty na najlepszej skuteczności, dodając obronę, stwierdziłbym, że jest najlepszą dwójką w historii.
      Listonosz jest 2, czy jest lepszy od KB? Natomiast James, jest lepszy już dzisiaj (moja opinia), bez względu na liczbę pkt. Czy będzie lepszy od MJ, nie wiem i Ty też nie. Czas pokaże.

  10. Jeśli można,podsunę jednego kandydata: Lance Stephenson.

    Nie to ,że go nienawidzę. Tylko nie lubię:-)

  11. Dwóch moich ulubionych zawodników all time… Cieszę się że Kobe prześcignął swojego wielkiego mentora MJ. Nie bawię się w porównania który z nich jest lepszy bo to jest bez sensu. Ale napiszę tylko tyle że gdyby nie było GENIALNEGO PHILA JACKSONA na pewno ci dwaj wielcy by nie byli tacy wielcy jacy są dzisiaj:)

  12. Lepszy od Bryanta? Na pewno nie w grze jeden na jeden, ilości zdobytych tytułów i nie clutch shotach, które ukazują wartość gracza i jego charakter. Jak ktoś kiedyś powiedział Bryant to technika, LeBron to siła. Dla mnie James jest słabszym technicznie graczem i nigdy nie dorówna Jordanowi czy Bryantowi.

    1. Teraz to się woy ośmieszyłeś. Kobe jest clutch? Otóż wg statystyk Kobe jest marny w końcówkach, a na pewno gorszy od LBJ. Nie trudno tego wyszukać, więc odsyłam do wujka google.

    2. @Walt pomyśl z łaski swojej zamiast redaktorowi , który zajmuje się basketem kilka ładnych lat odpiszesz – „ośmieszyłeś się”. Dodam jedno na co nie zwróciłeś uwagi, analizujemy całą karierę Jordana i Bryanta. Nie to co oglądamy dziś. Dziś to LeBron bije Bryanta o jakiś jeden poziom i Ameryki takim myśleniem nikt nie odkrywa.

  13. Zamiast pogratulować mu to wypisujecie jakies glupoty ! ze gra dla statystyk i takiem bzdety sam MJ mu pogratulował na twiterze czy fb mniejsza o to te assysty Bryant ostatnio n pokazal jak duzo widzi na boisku dograni do boozera czy hilla mega a ze chyba to kazdy chybia MJ i Bryant to są i bedą zawsze super koszykarzami ! jestem fanem Bryanta od małego i lublem jego rywalizacje MJ wiadomo ze Jordana tez jestem jak duzo osob :) zawsze lubiłem LAKERS i Bryanta! został w Lakersach szacunek wielki ! i potrafi napierdzielac po 30 punktów po takich kontuzjach :) super :) też nie lubie kilku koszykarzy ale ich nei krytykuje nie wypowiadam sie chodz ttez dobrze graj i gratuluje im ale nie komentuje w taki sposob, a dla wszystkich tych krytyków Bryanta udławcie sie tym wpisem :) pozdor
    LAKERS!

  14. @Majecha,

    Wręcz przeciwnie, chcąc napisać ten komentarz, musiałeś ich oglądać (nie wszystkie wpisy ociekają sarkazmem).
    Też zarywałem noce (czasy studenta).
    Osobiście lubię KB, to co mnie irytuje, to snobizm, całkowite podporządkowanie gry „pod siebie” i „amerykański” PIAR gwarantujący sowite „dutki” i splendor, znacznie większy od osiągnięć.

    Kiedyś „winny” był Gasol, potem Brown, potem Howard, potem D’Antoni, następnie Gasol i jeszcze Nash, o reszcie nie wspominając (o Plutonie też).
    Wszyscy odeszli, więc mamy „nowych winnych”, Boozer, Lin.
    MJ prawie całą karierę zarabiał grosze (bez dwu ostatnich lat w CH.B) i dokładnie to, pozwoliło zbudować przyzwoitą drużynę i zdobyć 6 mistrzostw.

  15. A ja uważam, że jesteśmy świadkami historycznego wydarzenia. Otóż jeden z najlepszych zawodników ostatnich dwóch dekad minął najlepszego zawodnika dwóch poprzednich dekad i najlepszego w całej historii. Obaj grali/grają na tej samej pozycji. Obaj mieli okazje wspólnie rywalizować przez kilka sezonów. Obaj zdobyli nie małą ilość mistrzowskich pierścieni, kilkanaście razy byli nominowani do All-Star Game, All-NBA First Team i All-NBA First Defensive Team. Od początku kariery Bryanta było wiadomo, że będzie chciał naśladować swego wielkiego poprzednika, że będzie chciał pobić jego rekordy, poprawić osiągnięcia. Taka jak Jordan chciał byc lepszy od Juliusa Ervinga, tak Bryant chce być lepszy od Jordana. Moim zdaniem nigdy w historii nie będzie stał przed Jordanem, ale uważam, że obaj są mega wybitnymi graczami, najlepszymi na swej pozycji. Miałem to szczęście, że obydwu oglądałem w akcji, z tym że dla popisów Jordana zarywałem noce i przeżywałem jego najważniejsze występy. Byłem wtedy młody i miałem sporo czasu na takie rzeczy. Z Bryantem było już jednak inaczej. Oczywiście śledziłem jego wyczyny, ale w akcji widziałem go już tylko w skrótach z nocnych meczy i retransmisjach z All-Star Game. Po prostu inne czasy, a i młodość nieco przeminęła. Dla historii NBA i koszykówki w ogóle obydwaj znaczą bardzo wiele, dla obydwu mam wielki szacunek. Nie mniej jednak Jordan zawsze będzie w moim osobistym rankingu na pierwszym miejscu, a Bryant tuż za nim. I szkoda tylko, że Chris Webber nie osiągnął tyle, ile wydawało się, że mógłby. Ciekawe, co by było gdyby pozostał w Oakland….

  16. Właśnie !! Webber !! Dokładnie !! Też mam takie odczucie,że mógł osiągnąć więcej. Fantastyczny gracz. Ta technika,siła i przegląd pola – taki pre-Lebron.

    Piszesz,co by było,gdyby pozostał Wojownikiem. Ja zastanawiam się od lat, jak by to wyglądało,gdyby po Drafcie’93 Magic nie wymienili go na Penny’ego Hardaway’a…

  17. Każdy z wielkich miał jakieś swoje wady i tylko od nas zależy czy je zauważamy i czy nam przeszkadzają. Zależy od tego jakich wzorców od nich oczekujemy.
    Larry Bird był pracoholikiem, a jednocześnie odludkiem, podobno pozbawionym poczucia humoru mrukiem. Był ambitny, lojalny, zdyscyplinowany, pracowity i wybuchowy – skory do bójek. Ciężką pracą i inteligencją doszedł do tego kim był. Szkoda, że wielu z Was kojarzy go głównie z gry pod koniec kariery, gdy zdrowie nie pozwalało mu na utrzymanie poziomu.
    Magic był geniuszem koszykówki, któremu wszystko łatwo przychodziło, ale nie szukał poklasku jak Kobie, nie był arogantem, ani narcyzem. Zgrywusem, serdecznym, wiecznie uśmiechniętym, lubił kobiety, alkohol i inne używki, co skończyło się Hif-em, za co wielu go potępiało.
    Jordan był chorobliwie ambitnym facetem. Nie potrzebował poklasku, nie porównywał się do innych, szedł własną drogą i nie na skróty. Konsolidował zespół wokół siebie i motywował do wysiłku. Nie wszyscy go za to kochali :) Dla niego liczył się wynik, zespół, nie poszczególni ludzie. Ideałem nie był.

    Kobie nie ma tej charyzmy co wyżej wymienieni i miał łatwiejszą drogę do sukcesów. Jest narcyzem, potrzebuje poklasku, porównań, ale przy tym jednym z największych strzelców w historii NBA. Nie można mu tego odbierać tylko dla tego, że miał więcej czasu na grę, rozegrał więcej spotkań. Nie można mu też odbierać chwały tylko dla tego, że miał u boku takich graczy jak Shaq, Gasol, Howard, itp. Nie można mu tego odebrać dlatego że jest Lakersem z LA. To nie on budował zespół, tylko managment klubu, który oczekiwał sukcesów i show-tim-u. Kobie ma swoje święto i dajcie mu się tym cieszyć, bo jest czym. Szacunek. To na pisałem ja Saturn powszechnie znany hejter Kobiego :)

Comments are closed.