Ciekawostki statystyczne im. Chandlera Parsonsa (29)

Siedem meczów. Poza pierwszym opisywanym meczem w Bostonie wszystkie wygrali faworyci. Nie ma co przedłużać wstępu, jak zwykle, zapraszam dalej.

WASHINGTON WIZARDS 93:101 BOSTON CELTICS

– Wizards niespodziewanie zakończyli swoją serię czterech wygranych, ale nie muszą długo czekać na rewanż. Zostało im do niego jeszcze jakieś.. kilkadziesiąt minut. Wygląda jednak na to, że znów nie będą mieli łatwego zadania, bowiem Celtics po przegraniu pięciu kolejnych spotkań dziś odnieśli już trzecie zwycięstwo z rzędu.

– Gdyby Czarodziejom udało się dzisiaj wygrać, mieliby bilans 14-5. Byłby to ich najlepszy wynik po 19 meczach sezonu od 1968 roku.

Rasual Butler (dobry wybór w fantasy) nie przestaje trafiać, dziś miał 22 punkty i 6-10 za trzy. Już po raz trzeci w sześciu ostatnich meczach przekroczył granicę 20 punktów. Aż sześć trójek to jednak zdecydowanie jego najlepszy wynik w tym sezonie, wcześniej nie trafił więcej niż trzech.

John Wall miał 17 punktów, 8 zbiórek, 14 asyst, 3 przechwyty, 3 bloki, 6 strat, 5-13 z gry i 7-8 z linii. Rzadko zdarza się, bym wypisał całą linijkę zawodnika (dla czepialskich: 0-2 za trzy), ale w przypadku Walla jest to jak najbardziej uzasadnione. To jego czwarty kolejny mecz, w którym rozdał przynajmniej 12 asyst. Ta seria to jego wyrównany career-high. W ciągu ostatnich 30 lat żaden zawodnik nie zaliczył 17/8/14/3/3. Naprawdę, nikt.

Paul Pierce po raz trzeci w karierze zagrał w TD Garden jako gość. Zaliczył udany występ, zdobywając 16 punktów na skuteczności 6-10 z gry i 3-6 z dystansu. To był jego najlepszy występ w Bostonie przeciwko Celtom, w dwóch poprzednich (w barwach Nets) trafił tylko 6 z 21 rzutów (0-7 3pt) i zdobył razem 16 punktów.

Bradley Beal trafił tylko 4 z 18 rzutów, Marcin Gortat 3 z 12, Nene 2 z 8.

– Dla Celtics 25 punktów zdobył Jeff Green. Marcus Thornton w 17 minut zdobył aż 21 punktów (rekord sezonu). Rajon Rondo długo się czaił, ale wreszcie zaliczył swoje drugie triple-double w tym sezonie (13 pkt, 13 zb, 11 ast, 5-17 FG). W sumie, mógłby śmiało mieć już 10-11 triple-double, serio. Rondo jest pierwszym graczem z więcej niż jednym TD w tym sezonie. Nie zmienia to jednak faktu, że w sześciu ostatnich meczach trafił 27,3% rzutów z gry, 1 z 10 trójek i 2 z 8 wolnych.

DENVER NUGGETS 84:96 ATLANTA HAWKS

– Porażka Wizards i szóste z rzędu zwycięstwo Atlanty sprawiło, że Hawks zrównali się z Czarodziejami na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej. Już po raz drugi z rzędu pokazali się ze świetnej strony w grze defensywnej. Najpierw zatrzymali Nets na 75 punktach i 37,5% skuteczności, a dziś pozwolili Nuggets na 84 punkty i 36,6% z gry. Po raz pierwszy od prawie trzech lat (styczeń 2012) zaliczyli dwa kolejne mecze ze skutecznością z gry rywali poniżej 38%.

– Nuggets trafili tylko 6 z 35 trójek, nie ma nawet o czym mówić. Wielu graczy było nieskutecznych, ale w oczy najbardziej rzuciło się 1-10 z gry Ty Lawsona (0-5 3pt), który wcześniej słynął raczej ze swojego stałego, dobrego poziomu. Miał 4 punkty, 6 zbiórek i 10 asyst. To już ósmy kolejny mecz, w którym rozgrywający Denver przekroczył próg double-digits w asystach. Wypadałoby też wspomnieć o 0-6 z gry (0-3 3pt) Danilo Gallinariego i 1-8 FG (0-4 3pt) Gary’ego Harrisa, który zdążył tyle spudłować w zaledwie 10 minut gry.

– W Denver skuteczni byli w zasadzie tylko trzej gracze – z ławki Alonzo Gee (season-high 14 pkt, 7-9 FG), a w pierwszej piątce Timofiej Mozgow (14 pkt, 11 zb, 5-6 FG) i Wilson Chandler (season-high 29 pkt, 12-22 FG, 10 zb, 4-12 3pt). Dla Nuggets to już trzecia przegrana z rzędu, mają już tak słaby bilans, że nawet na Wschodzie ledwo by się łapali do PO (na cichy diss na Konferencję Wschodnią każde miejsce jest dobre).

– Dla Atlanty 23 punkty (4-5 3pt) zdobył Paul Millsap. W całej swojej historii Hawks wygrali 32 z 39 spotkań z Nuggets u siebie.

MIAMI HEAT 87:103 MEMPHIS GRIZZLIES

– Rozpoczęła się właśnie kolejna seria zwycięstw Grizzlies na własnym parkiecie. Po ostatniej porażce ze Spurs Niedźwiedzie szybko wróciły na dobrą drogę. Nie było zbyt trudno, Heat przegrali zresztą po raz czwarty z rzędu. Dzięki wygranej Memphis jesteśmy świadkami sytuacji, w której cztery pierwsze drużyny Konferencji Zachodniej mają 80% zwycięstw lub więcej. Wow.

– Swój najlepszy mecz w sezonie i jeden z najlepszych w karierze rozegrał Jon Leuer, który miał 20 punktów (7-12 FG) i 12 zbiórek w 24 minuty gry. To jego drugie double-double i pierwsze 20/10 w karierze, po raz trzeci udało mu się zdobyć taką liczbę punktów (rekord to 23), a 12 zbiórek to jego wyrównany career-high. Najlepsze jest jednak to, że to wszystko osiągnął, grając tylko pół długości meczu. To pierwsze 20/10 w tak krótkim czasie w historii klubu. W NBA ostatnim graczem, który miał z ławki 20/12 na tak wysokiej skuteczności z gry, był Drew Gooden w 2009 roku. Leuer prawie znalazł się w tytule tego artykułu, nie wiem, czy taka okazja się powtórzy, więc dostaje oficjalnie honorable mention.

– Kolejny świetny mecz rozegrał Dwyane Wade, o którym ostatnio trochę pisałem. Dziś miał 25 punktów, 6 asyst i 11-20 z gry, jego średnie znów poszły w górę. Tak, to już dziewiąty kolejny mecz z 20 punktami i 50% z gry. To najdłuższa taka seria zaliczona w tym sezonie. W ostatnich 10 latach najlepszym wynikiem w tej kategorii było 12 meczów z rzędu Davida Lee (2012). Biorąc pod uwagę obecną dyspozycję Wade’a, da się zrobić.

Marc Gasol zdobył tylko 2 punkty (season-low, 1-6 FG), ale jego koledzy trafili aż 63% rzutów z gry, a on sam rozdał aż 7 asyst. Już po raz drugi w tym sezonie był najlepszym podającym swojego zespołu i tylko jeden środkowy dokonał tej sztuki chociaż raz – to Joakim Noah.

– Licząc Gasola, Grizzlies trafili 58,9% rzutów z gry. Czterej ostatni rywale Miami mieli skuteczność 56% z gry i 39-73 za trzy. Mike Conley zdobył 18 punktów, trafiając wszystkie 8 rzutów z gry. W liczbie celnych rzutów w meczu bez żadnego pudła to jego nowy rekord kariery oraz wyrównany rekord klubu. W tym sezonie to drugi taki występ, wcześniej 10-10 z gry miał Jarrett Jack z Nets. Courtney Lee trafił 7 z 9 rzutów (3-3 3pt), Tony Allen 6 z 8.

OKLAHOMA CITY THUNDER 96:94 DETROIT PISTONS

– Piszę jak najbardziej poważnie – niedługo Philadelphia 76ers mogą przestać być najgorszą drużyną w lidze. Mają bilans 2-18, tymczasem niebezpiecznie zbliżają się do nich Pistons z 3-18 i serią 12 porażek z rzędu. Blisko nich są jeszcze Knicks, ale spokojnie, do nich jeszcze przejdziemy. Swoje ostatnie zwycięstwo Pistons odnieśli w meczu z… Thunder, którzy mieli wtedy jeszcze bardziej szpital niż drużynę koszykówki. Trzy poprzednie mecze Tłoki grały i przegrały kolejno z Lakers, Celtics i 76ers. Domyślacie się pewnie, że przed nimi znacznie trudniejsi rywale..

– Do rekordu klubu w liczbie porażek z rzędu (21 z 1980 roku) trochę im jeszcze brakuje, jednak jeśli chodzi o serie zanotowane w jednym sezonie, są już niebezpiecznie blisko. Rekordem w tej kategorii jest 14 kolejnych przegranych. Pięć następnych meczów Detroit to spotkania z Blazers, Suns, Kings, Clippers, Mavericks.

Kevin Durant zdobył 28 punktów (10-19 FG) w 29 minut. Russell Westbrook zaliczył kolejną bardzo ładną linijkę: 22 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst. Odkąd wrócił, w każdym z czterech spotkań notował 20/5/5 #Tyreke. Ta seria to jego wyrównany rekord kariery.

– W Pistons najwięcej punktów – 19 – zdobył Kentavious Caldwell-Pope.

MILWAUKEE BUCKS 102:125 DALLAS MAVERICKS

– Mavericks po raz drugi i ostatni w tym sezonie pokonali Bucks, tym razem nie potrzebowali do tego żadnego krejzirzutu Monty Ellisa. Pewne, solidne zwycięstwo. Fakt, że rzucają najwięcej punktów na mecz w lidze, zobowiązuje – dziś zaaplikowali Kozłom (Top 10 defensyw w lidze) aż 125 punktów. To najgorszy wynik obrony Milwaukee w tym sezonie.

Chandler Parsons zdobył 28 punktów (drugi wynik w sezonie), trafiając 11 z 14 rzutów (78,6% – season-high) w zaledwie pół godziny gry. Dirk Nowitzki dołożył 21 punktów, również na świetnej skuteczności 8-12. Już po raz piąty w tym sezonie obaj startujący skrzydłowi rzucili min. 20 punktów. Mavericks nie tylko wygrali wszystkie te mecze, ale też rzucali w nich średnio 127 punktów!

– Dla Milwaukee najwięcej punktów zdobył Giannis Antetokounmpo, który trafił 8 z 11 rzutów z gry i rzucił 18 oczek. Cała pierwsza piątka i jeden rezerwowy (Zaza Pachulia 14/8) zanotowali double-digits, ale Mavericks odpowiedzieli na to aż 58,3% skuteczności.

PORTLAND TRAIL BLAZERS 103:99 NEW YORK KNICKS

– Następni. Pisałem już, że Pistons mogą niedługo strącić z „tronu” 76ers, tymczasem mamy już trzeciego pretendenta. Knicks przegrali 15 z 17 ostatnich meczów i mają bilans 4-18 (najgorszy start w historii, jakby co), co przy 3-18 Detroit i 2-18 Filadelfii wygląda dla drużyny Dereka Fishera… co tu dużo mówić, niebezpiecznie. Na zupełnie przeciwległym biegunie są Trail Blazers, którzy wygrali 13 z 14 ostatnich spotkań i są w gronie tych czterech zachodnich drużyn z 80% zwycięstw. Mają taki sam bilans 16-4 jak Rockets i Grizzlies.

– Pistons przegrali trzy ostatnie mecze po crunch-time (dwa razy po dogrywce, dziś -2). Podobnie mają i Knicks, dla których był to już czwarty kolejny mecz przegrany różnicą nie większą niż 5 punktów. Nie brakuje im wiele, ale… jednak brakuje. Ostatnią drużyną, która doznała czterech tak niskich porażek w ciągu sześciu dni, byli Celtics (2006). W długiej, bardzo długiej historii Knicks takiej sytuacji jeszcze nie było.

– Gracz Tygodnia LaMarcus Aldridge miał 24 punkty i 11 zbiórek. Damian Lillard dołożył 20 punktów, choć trafił tylko 5 z 16 rzutów. Dla Knicks 23 punkty i 10 zbiórek zdobył Carmelo Anthony, 16/10 dorzucił Amare Stoudemire, a dość niespodziewanie aż 20 punktów na 8-12 z gry rzucił JR Smith. Knicks trafili aż 52% rzutów z gry przy 42,4% Portland (!), ale trafili o 5 trójek i 9 osobistych mniej, ponadto popełnili o 4 straty więcej i przede wszystkim zebrali o 12 piłek w ataku mniej.

– Blazers są 13-1, gdy rzucają 100 punktów lub więcej, oraz 9-0 z Konferencją Wschodnią. Są jedyną drużyną w NBA, która w każdym meczu rozdała przynajmniej 20 asyst. Knicks zaś są 2-9 w meczach rozstrzyganych różnicą nie większą niż 5 punktów – no właśnie.

NEW ORLEANS PELICANS 104:87 LOS ANGELES LAKERS

– Każdy opis meczu Lakers będę zaczynał od tego, co by się nie działo: Kobe Bryant zdobył tylko 14 punktów (6-18 FG, 0-5 3pt), do Michaela Jordana ma jeszcze 63 punkty straty. Nie traktuję tego, jako jakąś wielką sprawę, ale… przynajmniej coś się dzieje w tych Lakers.

– Carlos Boozer i Jeremy Lin weszli w tym meczu z ławki, a ich miejsce w pierwszej piątce zajęli Ed Davis i Ronnie Price. Końca dobiegła więc seria 588 spotkań, w których Boozer wychodził w S5. To jego pierwszy występ z ławki od 2006 roku. Miał dziś 12 punktów i 6 zbiórek, Davis miał 12/7.

– W Nowym Orleanie już tradycyjnie – najwięcej punktów miał Anthony Davis, który rzucił tym razem 23 punkty na 11-15 z gry. Przeciwko Lakers notuje średnio jak na razie 21.5 punktów na mecz, to jego najlepszy wynik przeciwko jednej drużynie. Dziś świetny występ zaliczył także Jrue Holiday, który zanotował 22 punkty, 4 zbiórki, 8 asyst i 4-5 z dystansu.

Najlepsi

punkty: W. Chandler (29)

zbiórki: Humphries (14)

asysty: Wall (14)

przechwyty: B. Wright, J. Green, Chalmers, Millsap (4)

bloki: Ibaka (4)

straty: Wall (6)

3pt: R. Butler (6)

FT: Lillard (8)

minuty: Lawson (43:39)

Enbiejowy typer: 6/7 (wczoraj 2/6, w sezonie 213/297)

Zachód vs. Wschód: 78-36

Pas mistrzowski: Golden State Warriors (23. dzień)