Telegram z Enbiej – 19/11/14 – kolejny kamień milowy Bryanta, powrót Younga i pewna wygrana Jazz

Tylko cztery mecze rozegrano tej nocy na parkietach NBA. Bucks pokonali u siebie tych słabych na stracie sezonu Knics, w pojedynku obecnie dwóch najlepszych podkoszowych ligi lepszy okazał się Anthony Davis prowadząc Cans do wygranej, a Jazz dość pewnie wygrali na własnym parkiecie z Thunder i powoli nie mogę się doczekać śledzenia ich wyścigu, by załapać się do play offów. Wydarzeniem nocy i tak była jednak druga wygrana Lakers w tych rozgrywkach i kolejny kamień milowy Kobego Bryanta.

Los Angeles Lakers – Atlanta Hawks 114:109 (31:20, 36:32, 24:31, 23:26)

To będzie ciężki sezon dla kibiców Lakers, bo takie mecze jak ten nie będą pewnie zdarzać się często.

Jeziorowcy już od początku grali bardzo dobrze, trafiając w pierwszej połowie aż 61 procent swoich rzutów i prowadząc po dwóch kwaratch 67-52 i w pewnym momencie osiągając nawet 17 punktów przewagi.

Po przerwie jednak do gry wzięli się gospodarze, drugą połowę zaczęli od runu 13-0, ale bliżej niż na te dwa oczka nie potrafili się zbliżyć. Hawks mieli co prawda szanse na doprowadzenie do wyrównania i być może dogrywki, ale Pero Atnić nie trafił trójki z czystej pozycji z prawej strony.

28 punktów dla gości zdobył Bryant, a jego fadeaway nad Sefoloshą pod koniec meczu sprawił, że stał się czwartym zawodnikiem w historii ligi, który przekroczył 32 tys. punktów.

20 oczek i 10 zbiórek dodał Carlos Boozer, 18 punktów i 10 zbiórek zanotował Jordan Hill, 15 dołożył Jeremy Lin, a 17 z ławki powracający po kontuzji Nick Young.

Dla Hawks najwięcej rzucił Paul Millsap – 29 oczek. 23 dodał Jeff Teague, 15 Al Horford, a 10 Thabo Sefolosha.

Oklahoma City Thunder – Utah Jazz 81:98 (23:14, 19:26, 17:32, 22:26)

Jazz byli fatalni w pierwszej kwarcie, do tego stopnia, że ich własny trener wstał i zaczął krzyczeć na swoich zawodników z boku boiska. Wszystkich, bez wyjątku. Dawno nie widziałem czegoś takiego.

Ale właśnie tego potrzebowali chyba Jazz, ponieważ po pierwszej kwarcie, w której zdobyli tylko 14 punktów wzięli się do pracy. Jeszcze przed przerwą zmniejszyli stratę do tylko 2 oczek, a w drugiej połowie przejęli ten mecz, kończąc trzecią kwartę runem 15-2, obejmując 13-punktowe prowadzenie i spokojnie dowożąc zwycięstwo do końca.

Cała pierwsza piątka gospodarzy skończyła spotkanie z podwójną zdobyczą punktową. Najwięcej zdobył Alec Burks – 20 oczek, zbierając do tego 14 piłek. 17 dodał Trey Burke, rozdając również 9 asyst, double-double na poziomie 16 punktów i 15 zbiórek zanotował Enes Kanter, 13 oczek zdobył Gordon Hayward, a 10 Derrick Favors.

Dla Thunder 19 punktów rzucił Jeremy Lamb, 11 zdobył Steven Adams, a 10 Reggie Jackson. Thunder poza dobrą pierwszą kwartą byli fatalni w tym spotkaniu, kończąc je za tylko 35,7 proc. skutecznością. Brak Westbrooka i Duranta jest coraz bardziej odczuwalny.

 

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 19/11/14 – kolejny kamień milowy Bryanta, powrót Younga i pewna wygrana Jazz

  1. Pytanie za stówę. Co się dzieje z Qcinem? Tyle pięknych MgB a on w śnie zimowym?

  2. Lakers robili chyba wszystko żeby przegrać ten mecz w końcówce. 3 niecelne osobiste, trójka Korvera z 8m+ po zbiórce ofensywnej na kilkanaście sekund do końca oraz czysta pozycja na trójce Antica w ostatniej akcji.

  3. Jeszcze tylko 292 punkty i Kobas będzie „lepszy” od Jordana. Co za czasy…

    1. 29% to brzmi nieźle. pamiętajmy, że musi jeszcze wystąpić „konieczność” ratowania wyników i spotkań. Kobe czuje się w końcu Jezusem LA ;)

  4. hehhehe….strasznie fajni chłopaki jesteści za tych szklanych monitorów.
    Mam nadzieje ze zdajecie sobie sprawe że moglibyście panu „1000 rzutów” nosić najwyżej sznurówki.
    Gość w wieku 36 lat i po dwóch mega kurew***ch kontuzjach i tak zamiata 90% tej ligi. A te 10% którym nie daje rady w jego wieku będzie zwykłym workiem ziemniaków.

    1. Tylko, że 'pan 1000 rzutów’ jest w pewnym sensie produktem i zarabia takie pieniądze jakie zarabia m.in. dlatego, że chłopaki zza „szkłanych monitorów” chcą go oglądać.

  5. Na przykładzie tego meczu widać, że w Lakersach jest komu grać w koszykówka. Argument, że Koby musi oddawać po 40 rzutów w meczu bo nikt inny nie potrafi grać i rzucać został dzisiaj obalony.

  6. nie mogę słuchać tych komentarze o kobem ,,ruuu” popieram Cie jak można gościa krytokawać jesteście beznadziejni !

Comments are closed.