Zapowiedzi sezonu 2014/15 – Charlotte Hornets

Ten dzień już nadchodzi, już jest coraz bliżej. Dzień podczas którego na nowo ujrzymy drużynę Charlotte Hornets na parkietach NBA. Wszyscy tęskniący za Szerszeniami z lat 90, za ich strojami, logiem i stylem gry mogą czuć się zadowoleni, gdyż gracze Hornets dadzą im w tym sezonie prawdopodobnie bardzo wiele chwil zadowolenia.

 

Michael Jordan właściciel Szerszeni podjął strategiczną decyzję, w sezonie 2012/13 dowiedzieliśmy się, że w następnym sezonie Charlotte Bobcats przestaną istnieć i zastąpią ich Hornets. Można powiedzieć, że Szerszenie wróciły na należne im miejsce. Była to świetna decyzja pod względem marketingowym. Klub odciął się od Bobków i ich tragicznego bilansu z sezonu 2o11/12 kiedy podczas skróconego przez lockout sezon wygrali tylko 7 z 66 spotkań co okazało się najgorszym wynikiem procentowym w historii ligi! Przegrali oni między innymi ostatnie 23 spotkania. Jednak teraz jest to kompletnie inny zespół, zbudowany na fundamencie defensywy i zbilansowania w ataku. Nadchodzące rozgrywki mienią się w jasnych barwach.

Sezon 2013/14

Ubiegły sezon był dla Bobcats przełomowy. Udało im się pozyskać Ala Jeffersona wtedy uważanego za bardzo solidnego centra. Wielu zastanawiało się czy dobrym rozwiązaniem było zatrudnienie uważanego za chimerycznego zawodnika. Pozyskanie Big Ala było strzałem w dziesiątkę. Przez większość sezonu ciągnął praktycznie w pojedynkę ofensywę Bobcats. Jefferson był ich centralną postacią w ataku, na skrzydłach miał do dyspozycji Josha McRobertsa bardzo uniwersalną stretch four oraz Michaela Kidd-Gilchrista świetnego defensora z dużym potencjałem do gry w kontrataku. Na obwodzie zazwyczaj grali jeden z najlepszych point guardów młodego pokolenia Kemba Walker oraz bardzo uniwersalny sg Gerald Henderson. Poprzedni sezon to także kolejny przeciętny wybór w drafcie z nr. 4, czyli Cody Zeller (dla przypomnienia poniżej wideo z zachwytu kibiców Bobcats podczas draftu). Paradoksalnie Zeller nie grał źle, jednak od numeru 4 wymaga się czegoś więcej. Mam wrażenie, że był to pick stosunkowo zmarnowany. Bobcats zakończyli sezonu z bilansem 43-39 i weszli do play-off z 7 miejsca. W PO musieli uznać wyższość Miami Heat, którzy odprawili ich z kwitkiem z wynikiem 4:0. Niestety podczas pierwszego meczu kontuzji doznał ich lider Al Jefferson. Przez całą serię męczył się z urazem, a  przez to gra Bobcats była bardzo szarpana, co przy dyspozycji Heat było nieuniknione.

Off-Season

Przerwa między rozgrywkami była przeprowadzona przez Bobcats genialnie. Najpierw 20 maja 2014 roku oficjalnie Charlotte Bobcats zmieniło nazwę na Charlotte Hornets. Następnie już w lipcu co raz głośniej mówiło się o kolejnych wzmocnieniach Szerszeni. Najpierw dość karkołomną decyzją okazało się zaproponowanie 4-letniego kontraktu graczowi Utah Jazz Gordonowi Haywardowi. Kontrakt opiewał na bagatela 63 mln $. Na całe szczęście Jazz wyrównali ofertę za swojego gracza i Hayward pozostał w Utah. Po tym 'niepowodzeniu’ Hornets lekko zszokowali światek NBA i podpisali bardzo korzystny kontrakt z Lancem Stephensonem uniwersalnym obrońcą grającym wcześniej w Indianie Pacers. Kontrakt jest skonstruowany na zasadzie 2+1, gdzie trzeci rok jest opcją zespołu. Lance przez ten okres zarobi 27  mln$. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych kontraktów, które udało się wynegocjować klubom z zawodnikami podczas tego off-season. Dziewięć milionów za gracza tej klasy, dodatkowo mogąc go pogonić po dwóch latach uważam za majstersztyk. Kolejnym wzmocnieniem było podpisanie byłego nr. 2 draftu Marvina Williamsa. Kontrakt opiewa na 14 mln$ i jest ważny przez okres dwóch lat. Następnie dodali jako zmiennika na pozycję obwodowe Briana Robertsa  oraz około 2 tygodnie temu przyszła do nas wieść, że o minuty w rotacji będzie walczył ex gracz Pistons i Magic Jason Maxiell. Zanim doszło do podpisania poszczególnych FA mieliśmy draft. Śmiem twierdzić, że Hornets będą z perspektywy przyszłych 2-3 lat największym wygranym tego draftu. Pozyskali z nr. 9 silnego skrzydłowego Noaha Vonleha oraz z numerem 26 P.J. Hairstona.

Plusy off-season

-Podpisanie potencjalnego all-stara Lance Stephensona

-Świetne wybory w drafcie

-Zmiana nazwy organizacji

-Uzupełnienie składu Maxiellem i Williamsem

Minusy off-season

-Niepodpisanie Lebrona Jamesa….

Aktualny roster:

 

Analiza składu:

sssss

PG: Kemba Walker

Rozgrywający Hornets jest graczem o olbrzymim potencjale. Niestety ze względu na słabość ofensywy całego teamu był on często zmuszony do gry indywidualnej co odbijało się na jego skuteczności. Walker jest bardzo szybkim graczem, świetnie penetruje, bardzo dobrze gra akcję P&R z wysokimi kończąc je penetracją, rzutem bądź oddaniem na obwód lub do gracza stawiającego zasłonę. Jest solidnym defensorem co na pewno jest olbrzymim plusem w koncepcji trenera Steve Clifforda. Niestety tak jak wcześniej wspominałem jego największą wadą jest skuteczność. Gra na 40% dla rozgrywającego nie może być normą. Jeśli uda mu się podnieść skuteczność do 43-45% co jest jak najbardziej możliwe efektywność jego gry na pewno wzrośnie. W nadchodzącym sezonie Walker będzie miał dużo większą możliwość kreacji gry partnerom, doszli zawodnicy stricte ofensywni potrafiący wykończyć akcję chociażby rzutem zza łuku.

SG: Lance Stephenson

Wielu ekspertów, ludzi interesujących się NBA zastanawiało się dlaczego Sir Lancelot nie dostał nominacji do ASG w poprzednim sezonie. Gracz, na którym obok Paula George’a opierała się gra Pacers jak najbardziej zasłużył na to wyróżnienie. Lance był pierwszą linią obrony, często już po wyprowadzeniu piłki przez przeciwnika po straconym koszu. „Born ready” jest także uniwersalnym graczem. Świadczy o tym m.in. ilość triple-double w ubiegłym sezonie. Zresztą statystyki na poziomie 13.8 pkt, 7.1 zb i 4.4 asysty mówią same za siebie. Często był pierwszym rozgrywającym odciążając z tej funkcji George’a Hilla. Jeśli trzeba było grał na zarówno jako PG jak i SF. Niewątpliwie nadchodzący sezon będzie dla Stephensona bardzo ważny, aspiruje on do miana all-stara i musi to udowodnić. Moim zdaniem pasuje idealnie do defensywnej koncepcji zespołu. Będzie kolejnym plastrem na obwodowych rywali, dodatkowo bardzo dobrze współpracuje z wysokimi, już w tym pre-season mieliśmy przyjemność ujrzeć kilka ciekawych akcji na linii Lance-Jefferson. Spodziewam się dobrego sezonu po Stephensonie i nominacji do ASG.

SF: Michael Kidd-Gilchrist

Michael trafił do NBA jako nr 2 draftu zaraz za Anthonym Davisem. Już w collage’u był uważany za olbrzymi defensywny talent. Po części potwierdziło się to już na parkietach zawodowej ligi. Niestety olbrzymią wadą Michaela BYŁ rzut, a raczej jego mechanika. Część z was pewnie przyglądała się poczynaniom MKG w tym off-season i jego pracy nad techniką rzutu. Jego problemem było nienaturalne ustawienie łokcia co w momencie wyskoku powodowało niestabilność na linii bark-łokieć, co owocowało zazwyczaj cegłami o tablicę. Jednak w tym sezonie przygotowawczym Michael zdecydowanie poprawił mechanikę rzutu. Nie oczekujmy, ze od razu będzie rzucał zza łuku na poziomie 40%, wręcz przeciwnie. Musi się on przyzwyczaić do nowego ustawienia ciała podczas rzutu. Podczas jednego z wywiadów powiedział, że daje sobie około pół roku na dostosowanie się do nowej techniki. Na play-off powinien być gotowy….;) Oczywiście nawet w defensywie zdarzały mu się słabsze momenty, to przecież przeciwko niemu swoje rekordy sezonu bili Melo Anthony i Lebron James rzucając ponad 50 punktów. Mimo wszystko moim zdaniem był to niefortunny zbieg okoliczności. Wiele z tych rzutów, które wtedy oddali w normalnych warunkach nie miałyby prawa znaleźć się w siatce. Fakt jest faktem, że dwie +50 na jego koncie zawitały.

PF: Marvin Williams

Szczerze to nie wiedziałem kogo na tej pozycji umieścić. Mimo wszystko zdecydowałem się na ex gracza Jazz Marvina Williamsa. W meczach pre-season to właśnie on wybiegał jako 4. Co da Hornets Williams? Przede wszystkim rozciągnie grę i będzie kolejną opcją ofensywną. Marvin jest solidnym strzelcem zza łuku, potrafi grać przodem i tyłem do kosza, nawet solidnie zbiera i jest przyzwoitym defensorem. Będzie on graczem z pogranicza pierwszej piątki i ławki rezerwowych. Jednak sądzę, że około 25 minut co mecz będzie dostawał na pozycjach 3-4.

C: Al Jefferson

Jefferson był moim zdaniem najlepszym centrem poprzedniego sezonu. Zdobywał on prawie 21 punktów i zbierał 11 piłek na skuteczności 51%. Co istotne większość punktów Big Al zdobywa po akcjach indywidualnych. Macie gościa, któremu po prostu dajecie 20 piłek co mecz i dostarcza wam 20 punktów. Robi to regularnie, dodatkowo zbiera 1/4 twoich wszystkich piłek. Jest głównym punktem ofensywy, daje dwie asysty i blok co mecz. Zdobywa punkty hakiem, po pivocie, roluje po p&r, rzuca z półdystansu, trafia osobiste, po prostu robi wszystko czego wymaga się od centra. Statystycznie jest najlepszym centrem ligi, mimo to nie załapuje się do ASG! Ostatnio się zastanawiałem czy nie jest on najlepszym graczem, który nigdy nie dostał powołania do meczu gwiazd. Byłem bardzo rozczarowany z powodu braku nominacji w poprzednim sezonie. Podejrzewam, że w tym zagra jeszcze lepiej. Na pocieszenie została mu nominacja do trzeciej piątku sezonu zasadniczego NBA. Dla mnie jest on obecnie najlepszym centrem NBA. Jedyny, który daje tyle samo swojej drużynie jest Dwight Howard.

Rezerwowi:

Gerald Henderson

Jest on idealnym kandydatem na bycie 6th-manem. Odporny psychicznie, regularny, dobrze rzuca zza łuku, bardzo dobrze broni, dobrze egzekwuje założenia taktyczne i przede wszystkim zdobywa punkty. Z racji przyjścia Stephensona Gerald Henderson będzie prawdopodobnie pierwszym wchodzącym z ławki. Twierdzę, że zarówno Hornets jak i jemu wyjdzie to na dobre. Z niego ściągnie presję zdobywania wielkiej ilości punktów, a Hornets mają potencjalnego startera na ławce rezerwowych.

Jason Maxiell

Kiedy przeczytałem, ze Maxiell dołączył do zespołu cholernie się ucieszyłem. Jason jest bardzo niedocenianym graczem, przez lata w Pistons był przez ligę traktowany trochę z przymrużeniem oka. Ten gość ma zaledwie 6.6ft bez butów. Tak to niecałe dwa metry. Jednak ma olbrzymi dar od natury, posiada on długie łapska. Jego zasięg ramion to 7,3 (220 cm), jest to wynik porównywalny z zasięgiem Yao Minga. Ma on jeden z największych zasięgów ramion w całej NBA. Przez lata było widać u niego ten dar. Świetna gra w pomalowanym tj. zastawienie, zbiórka na bronionej i atakowanej desce to znaki charakterystyczne w grze Maxiella. Teraz na jego barki spada stosunkowo odpowiedzialna rola, czyli prowadzenie defensywy drugiego unitu oraz walka o zbiórki ofensywne i ponawianie akcji. Nie mam wątpliwości, że Jason jest najlepszym możliwym zawodnikiem na to 'stanowisko’

Noah Vonleh

Ten Pan skończył ledwo 19 lat (1995 rocznik). Podobnie jak Maxiell dostał coś, czego może mu pozazdrościć 95% ligi. Posiada zasięg ramion o długości 225 cm(7.45 ft). W połączeniu z jego stylem gry daje nam gracza potencjalnie kompletnego. Vonleh to przede wszystkim uniwersalność. W collage’u na ostatnim roku zdobywał średnio 11.3 pkt, 9 zb i 1.4 blk. Może nie wygląda to imponująco, jednak zmienimy zdanie patrząc na jego grę. Już dziś Vonleh gra zarówno przodem jak i tyłem do kosza, razi rzutem zza łuku, kapitalnie zbiera, dobrze ustawia się w defensywie, przyzwoicie kończy akcje dwójkowe i ma olbrzymi potencjał, aby być klasowym silnym skrzydłowym. Jest on jednym z najlepiej ukształtowanych graczy ostatniego draftu będąc jednocześnie jednym z najmłodszych. Vonleh już dziś jest gotowy do gry w NBA. Nie zdziwię się, jeśli z biegiem czasu będzie on występował u boku Jeffersona w podstawowym składzie. Jego główną wadą jest brak skupienia. Często gubi piłkę w prostych sytuacjach, nie potrafi zlokalizować w którym akurat miejscu na boisku się znajduje etc.

P.J. Hairston

Niewątpliwie steal tego draftu. W Hornets będzie on pełnił rolę strzelca dystansowego oraz defensora drugiej piątku. Jest to typ gracza 3&D, czyli rzuć zza łuku i broń zaciekle. Miękkość nadgarstka niesamowita, instynkt strzelecki równie wielki, jedyne czego mu brakuje to opanowanie oraz umiejętność penetracji pod kosz. Sądzę, że w wielu meczach będzie on bardzo ważnym ogniwem rozciągającym grę i robiącym miejsce podkoszowym.

Bismack Biyombo

Biyombo jest prawdopodobnie zaraz po Taju Gibsonie najlepszym rezerwowym podkoszowym obrońcą w grze 1vs1. Śmiem twierdzić, że tylko właśnie Gibson, może Howard, Bogut i Marc Gasol bronią lepiej w pomalowanym. Biyombo jest bardzo ważną częścią defensywnej układanki Hornets. Kongijczyk straszy rywali blokiem, bardzo dobrze zbiera, ale przede wszystkim neutralizuje umiejętności defensywne podkoszowym. Może to się wydać śmieszne, ale naprawdę oglądając Biyombo człowiek ma wrażenie, że jest on tak blisko swojego rywala, że dosłownie zabiera mu jakąkolwiek możliwość kreacji sytuacji pod koszem. Niestety ma on bardzo poważny problem, którym jest ofensywa. Przez 3 lata spędzone w NBA jego umiejętności ofensywne się nie zmieniły, jest surowy, jedyne punkty, które zdobywa są zazwyczaj następstwem zbiórki w ofensywie lub łatwego podania i kończy taką akcję wsadem. W poprzednim sezonie miał dużo mniej minut na pokazanie swoich umiejętności. Prawdopodobnie w obecnym będzie podobnie.

Są jeszcze tacy gracze jak chociażby Gary Neal, który będzie zastępcą Kemby Walkera na pozycji rozgrywającego, jego rzut z dystansu, solidna obrona oraz umiejętność gry w ramach koncepcji będą bardzo przydatne.

 

Styl gry Charlotte Hornets

Ciągle centralną postacią ofensywy Hornets będzie Al Jefferson, to do niego będzie trafiała większość piłek zwłaszcza w stykowych momentach. Gra w pomalowanym Ala da możliwość do zrobienia miejsca graczom obwodowym, gdyż już w poprzednim sezonie niejednokrotnie Jefferson był podwajany. Miejsce na obwodzie będzie szansą dla graczy penetrujących np. Lance, Walker, MKG oraz dla shooterów m.in. Hairston, Henderson, Williams, Neal. Jednak kluczem do sukcesu będzie defensywa. Zespół wzmocnili bardzo dobrzy defensorzy tj. Stephenson, Maxiell i Vonleh. Dołożą oni kolejne cegiełki do i tak już świetnej defensywy z poprzedniego roku. Podstawą obrony Hornets jest przedłużanie akcji oponenta. W tej koncepcji najważniejszym ogniwem są gracze obwodowi, którzy mają uniemożliwiać penetracje swoim przeciwnikom zamęczając ich intensywnością (MKG i Lance są do tego idealni), następnie zadaniem podkoszowych jest odcięcie wysokich rywali od podań co skutkuje dodatkowym ograniczeniem czasu gry. Wtedy dochodzi do rzutu ze złej pozycji i daje o sobie znać dobra gra na desce Hornets. Szybkie przejście z obrony do ataku wzmocnione jeszcze idealnie wykonującym to zadanie Stephensonem będzie niewątpliwą siła Szerszeni. Dwa-trzy szybkie podania i akcja zostaje zakończona poprzez ścięcie na kosz lub rzut z dystansu. W ataku pozycyjnym często grane będą izolacje do Jeffersona oraz Stephensona, którzy umiejętnościami indywidualnymi będą robić przewagę.

Oczekiwania na sezon 2014/15

Charlotte Hornets w mojej opinii będą czarnym koniem nadchodzących rozgrywek. Widzę ich w top4 Wschodu ustępując jedynie Cavs, Bulls i Wizards. Jest to ciągle bardzo młody zespół, jednak już praktycznie kompletny. Potrzebują tylko czasu, aby umiejętnie nastawić poszczególne tryby. Hornets są obecnie jak meble z Ikei, trzon już stoi, wszystkie dodatki są już znalezione, potrzeba tylko odrobiny czasu, aby wszystko poskładać.

 

Dzięki za uwagę

Komentarze do wpisu: “Zapowiedzi sezonu 2014/15 – Charlotte Hornets

  1. Vonleh bardzo mi przypomina Bosha, i choć nie jestem fanem Pana Pralki to mam nadzieję, że podobnie się potoczy jego rozwój. Co do Maxiella również się cieszę, że dołączył ale obawiam się, że może nie być tak efektywny jak w Pistons. Magicy posadzili go na ławkę w garniaku, często był poza grającą 12 i jeśli solidnie nie przepracował off to chyba częściej wybiegnie Biyombo.
    No właśnie Bismarck. Nie wiem czemu ale okropnie mi zależy, żeby grał częściej. Myślę, że przy dobrym ustawieniu drużyny może być produktywny jak DeAndre”3000″ Jordan (nie kumam czemu w skrótach NBA dopisują mu te 2000 i 3000? Co to za nick?). Jordan również nie grzeszy umiejętnościami w ofensywie a Biyombo w obronie jest …LEPSZY! :)
    w 14 szarpanych minut na boisku dzieciak (22 lata) wali 1,1 bloku/mecz. W zeszłym sezonie skoczyła mu także skuteczność do 61% – McRoberts, lepszy Walker, Big Al i ogólnie lepsza ofensywa sprawiły, że cały zespół grał mniej przypadkowych akcji i jak piszesz Biyombo zbierał, blokował, dobijał, pakował.
    Może trochę to zabrzmi homo ale jestem pod wrażeniem jego ciała – gigantyczny zasięg ramion, super wyskok, idealne proporcje masy, mięśni i atletyzmu. Absolutnie unikając rasistowskich skojarzeń Bismarck to małpa w najlepszym tego słowa/zwierzaka znaczeniu. Nienajwiększe ale najsilniejsze zwierze na boisku. Mam nadzieję, że będzie grał więcej,bo uważam, że wiele przed nim. I zamiast dziś pisać – „taki młody Ratliff”, „mniejszy Mutombo” chciałbym za 25 lat mówić o zawodnikach „drugi Biyombo”.

    1. Vonleh ma szansę być dużo lepszym defensorem i zbierającym. Przy jego warunkach fizycznych może grać efektywnie po obu stronach parkietu.
      Czuję, że Maxiell udowodni swoją wartość. Fakt w Orlando nie błyszczał, ale nie możemy porównywać tych dwóch organizacji. Tutaj wchodzi do gotowego tworu, gdzie będzie ważnym trybem.
      Mam podobne wrażenie co do Biyombo. Trafił do ligi w wieku 18 lat, dziś ma 22 i dopiero zaczyna się kształtować jako gracz, zwłaszcza w ofensywie. W obronie jak wspominałem jest genialny, 1.1 bloku na 14 minut gry robi wrażenie. Niestety prawdopodobnie zabraknie troszkę minut dla niego. Jest to gracz, który potrzebuje minimum 20 minut, aby dalej się rozwijać. Hornets w rotacji mają Jefersona, Vonleha, Maxiella, Zellera, Williamsa i właśnie Biyombo. Mamy 6 graczy, którzy będę się bić o 96 minut na pozycjach podkoszowych. około 36 z nich zabiera Jefferson i zostaje tylko 60. Plusem Bismacka jest możliwość gry na centrze co powinien wykorzystać. Osobiście rotację ustawiłbym następująco
      PG Walker 32, Neal 10, Lance 6
      SG Lance 26, Henderson 15, Hairston 7
      SF Kidd-Gilchrist 28, Williams 10, Henderson 10
      PF Williams 12, Vonleh 16, Maxiell, 12, Biyombo 8
      C Jefferson 36, Biyombo 12
      Osobiście starałbym się pogonić gdzieś Zellera za jakiś pick, gdyż skład mam naprawdę solidny.

    2. DeAndre „3000” Jordan – mniemam, że powodem jest zbieżność imion z Andre 3000 z Outkast (Big Boi i Andre 3000) ;)

  2. 1. Ja, mimo ze na Hornets wychowany (i im kibicowalem) to jestem rozczarowany zmiana nazwy. To beda zawsze Bobki i tyle
    2. Braklo mi slowa o Cliffordzie bo to w koncu jego ogromna zasluga
    3. Meble z Ikei to w duzej mierze sklejka na krotki okres. Bobki sa solidnym drewnem, ktore wymaga heblowania :-)
    4. Osobiscie widze ich w top6 (jeszcze Miami i Toronto) z wynikiem ok 45-49 wygranych
    5. Biyombo niestety na wylocie. Wyglada na to ze na pf/c beda grali vonleh i zeller

  3. @ Mr.Central – rozumiem ze new orleans pelicans zawsze beda dla ciebie new orlens hornets a charlotte hornets beda dla ciebie bobcats.
    Albo cos z glowką nie tak albo masz 15 lat. Facet miasto ktore mialo przez x lat i szmat czasu historii nba druzyne o nazwie charlotte hornets – tylko sobie chwalic powrot do korzeni i przywrocenie klasycznej nazwy (takie cos sie chwali) a nie likwidowanie znaczka nba z przodu koszulek, wprowadzanie pilkarskich strojów czy tez kwart po 11min. lub naciagnietych getrów na nogach jak panienki z baletu..niestety tak wyglada dzisiejsza liga..porazka!

    1. Centralowi chyba chodzi o to, że np. rekordy Hornets są rekordami Pelikanów a dzisiejsi Hornets to Bobcats – co w przyszłości sprawi, że rekordy Mourninga czy Larrego Johnsona dalej bedą w Orleanie, w którym nigdy nie zagrali meczu. Gdyby dziś przenieść Kings do Seattle i uczynić ich Seattle Supersonics to wg NBA Payton i Kemp grali dla OKC Thunder. Trochę mnie to dołuje :(

  4. Na prezentacji nowej(starej) nazwy druzyny byli tacy zawodnicy jak muggsy bogues, dell coury itd. zawodnicy starych charlotte hornets wiec sami sobie odpowiedzcie gdzie i skad jest druzyna charlotte. Jak mozna rozumowac ze miejsce hornets jest w new orleans – oni odkupili druzyne tylko z nazwą z tego miasta ale teraz wszystko wrocilo na swoje miejsce, Zreszta nawet szerszenie sie nie kojarza z nowym orleanem..dlatego wlasnie ta nazwa zostala zmieniona.

  5. Dla mnie Szerszenie zawsze będą z Charlotte. Nie wiem może to przez wychowywanie się w latach 90 i życie z czapką Hornets na głowie.
    Sądzę, że w samym Charlotte są raczej zadowoleni ze zmiany nazwy i wizerunku Hornets jako organizacji.

  6. Ja mam 34 lata – nie 15. Nawet jak wrzuce roz na policzki, to i tak ciezko zejsc ponizej 30 :-) wychodzi wiec ze mam cos z glowa. A powaznie to kibicowalem wielu druzynom, m in Hornets od czasow Larry’ego i Zoo. Pozniej poszedl zespol do NO i mi sie to nie spodobalo. Nastepnie powstali Bobcats, ujeli mnie swoja nazwa i zostalem ich fanem. Rozumiem powod zmiany na Hornets, ale rowniez mi sie to nie podoba (tak jak poprzednio). Poza tym to „dobrze” ze nie zdobyli np tytulu, bo tak jak pisze Majecha, gdzie by wisial banner? W Nowym Orleanie. I dziwnie by wygladalo jakby Hornets przyjechali na mecz do NO a tam ich banner pod kopula :-/

Comments are closed.