Wrzuta : 'winning time’ Reggiego Millera

Przypominamy niesamowite boje Reggiego „Killera” Millera przeciwko New York Knicks, prowadzonym przez Pata Riley’a.

Komentarze do wpisu: “Wrzuta : 'winning time’ Reggiego Millera

  1. Jeden z moich ulubionych graczy: charakter ,zawziętość i charyzma. Mimo wielu ograniczeń był wybitny. Ciekawostką jest to ,że ponoć jak już grał w nba to siostra Cheryl potrafiła go ograć 1 on 1.
    Ale ona to legenda żeńskiej koszykówki, podobno zdobyła w meczu więcej punktów niż Wit Szczudło:)

  2. Nie lubie Millera odkad pamietam, gracz wielki, ale jakos jego styl gry, bycie pyskatym cwaniakiem nie odpowiadaja mi tak bardzo, na dodatek tak cwaniakowal ze na zdobywanie pierscienia mu czasu nie starczylo. Ale clutch shooterem byl bardzo solidnym.
    Tak samo skonczy CP3.

  3. dobry by był jako role player w obecnej NBA, bez hejtu

  4. To były piękne czasy w NBA. Ogromne emocje, zacięta rywalizacja, wielkie gwiazdy i nikt nie odpuszczał. W dzisiejszych czasach mam wrażenie że oglądamy tylko wydmuszkę.

    1. Młodszy byłeś, to jak z nostalgią pokolenia 50+ za PRL ;)

  5. Również nie znosiłem kolesia, ale teraz żałuję, że już takich osobowości w lidze nie ma. W dzisiejszej NBA, właściwie poza Bulls-Heat i Pacers-Heat nie ma żadnych prawdziwych rivalry games. Do tego po odejściu Lebrona nawet te mecze stracą swój smak. Z jednej strony dobrze, że liczy się tylko gra, ale z drugiej jak oglądam ten film albo ten o rywalizacji Bad Boysów z Bykami to uświadamiam sobie jak wiele straciłem przychodząc na swiat tak późno.

  6. A ja podziwiam Reggiego. Przy wzroście 201cm ważył niecałe 90 kg i jakoś sobie radził w tamtych czasach gdy można było bronić wyprostowaną ręką. Poza tym linia trójki była dalej od kosza więc trudniej było trafić. Mimo to był prawdziwym zabójcą a że grał w Indianie w czasach Jordana to nie miał jak zdobyć pierścienia choć raz było naprawdę blisko bo 3-4 w ECF.
    Prawdziwa legenda.

Comments are closed.