CLIPPERS DO WHAT? Jest 2-2!

thunder-clippers

3-17, 7-29, 51-66, 63-78, 66-82 – w takich sytuacjach w tym meczu znajdowali się Clippers. Oklahoma chciała odpowiedzieć na to co robi San Antonio z jeszcze większym przytupem i do pewnego momentu jej się to udawało. „Do pewnego momentu” to tutaj kluczowe słowa. Tak bardzo kluczowe, jak kluczowi w tej wygranej był Darren Collison i Chris Paul oraz jak kluczowe były dobre decyzje Doca Riversa. Clippers odbili się od dna w tym spotkaniu i zwyciężyli 101-99 po dramatycznej 4 kwarcie i jeszcze bardziej dramatycznym finiszu. Wczoraj koszykówka wróciła do łask i znowu sprawiła, że łapaliśmy się za głowy.

Clippers zaczęli źle. Ale to też nie była do końca ich wina. Oklahoma grała w god mode w pierwszych minutach. 6/6 z gry, 3/3 za trzy, wchodziło wszystko. Oprócz przerywania podań i wymuszenia szybkich 3 strat obrona Clippers nie była w stanie niczego zrobić. Bo co możesz zrobić, gdy Russell Westbrook i Kevin Durant trafiają rzuty nad twoimi wystawionymi w górę rękami? W 5 i pół minuty Thunder zrobili 17-3. Nieźle.

Po chwili Clippers sprawili, że rywale spudłowali 2 rzuty, co było sporym osiągnięciem w pierwszej kwarcie. Ale żeby nie było za ciekawie – Thunder zrobili run 12-0, na który złożyły się kolejne trafienia Duranta, Ibaki i Westbrooka. Gospodarze forsowali rzuty zza łuku, które im wczoraj wybitnie nie siedziały (3/21 w meczu, 0/6 w pierwszej kwarcie). Oklahoma skończyła pierwszą kwartę z prowadzeniem 32-15. Gdyby nie straty w pierwszych 12 minutach to Thunder mogli zamknąć ten mecz już wtedy.

Od pierwszych minut drugiej kwarty Clippers wzięli się za odrabianie strat, szukali gry na półdystansie i pod koszem. W ciągu 6 minut trwania drugiej ćwiartki zrobili run 20-7. Doc Rivers w tym czasie grał trójką niskich graczy w ustawieniu Paul – Collison – Crawford i przyniosło to dobre rezultaty. Thunder zaczęli szukać gry przez Carona Butlera, którego krył Crawford. Butler trafił step-back jumper, a potem wymusił faul, ale później się zaciął. Miało to też swój inny cel, jak powiedział Jeff Van Gundy – gdy Thunder szukają gry przez Butlera, to nie szukają gry przez Duranta.

Durant tymczasem nie mógł ograć Blake’a Griffina i niższych graczy, którzy go kryli, a rozpędzeni Clippers zatrzymali rywali i odrabiali straty. Oklahoma jednak wróciła do swojego tempa po trafieniach z linii Westbrooka i Duranta, trójkę dołożył Caron Butler, lay-up Westbrook i było +11. Jamal Crawford wykorzystywał jednak to, że grał na „trójce” i kilkukrotnie ograł Butlera, zdobywając 9 kolejnych punktów drużyny. Jednak Thunder w ostatniej minucie kwarty szybko powiększyli swoją zaliczkę i wrócili na +11. Na przerwę schodziliśmy przy stanie 57-46.

Oklahoma nie zwlekała po połowie i dzięki kolejnym trafieniom Duranta po chwili było +15. Thunder grali pewnie w trzeciej kwarcie, a we wszystkich oglądających to spotkanie pojawił się pewien spokój. Bo tak spokojnie grali goście i raczej nikt nie spodziewał się burzy, która miała za chwilę nastąpić.

Doc Rivers poszedł po wszystko, dzięki czemu zrobił rzecz, która może zaważyć na wyniku tej serii. Tony Allen Chris Paul przeszedł do krycia Kevina Duranta. Scott Brooks połknął haczyk i prawie całą 4 kwartę próbował grać przez swojego MVP. Tymczasem Paul nie dawał mu się przepchać i dobrze odcinał rywala od piłki. KD tracił piłki w podwojeniach i nie był w stanie wiele zrobić przeciwko Paulowi.

Po drugiej stronie boiska CP3 asystował, trafiał i zbijał przewagę rywali. Na 6:15 do końca Clippers byli tylko -6. Russell Westbrook odpowiedział zdobywając 6 kolejnych punktów Thunder. Ale Crawford, Griffin i Collison zaczęli nadrabiać stratę. Clippers wyrównali po 2+1 Griffina i było po 94.

Po chwili Kevin Durant stanął na linii, ale wykorzystał tylko 1/2. Wtedy Clippers wyczyścili pozycję na obwodzie Crawfordowi, a ten trafił za trzy i przy akompaniamencie „Bang!” Mike’a Breena dał Clippers pierwsze prowadzenie w meczu!

Russell Westbrook chciał zostać bohaterem spotkania, ostatnie 4 rzuty z gry Thunder były oddane przez niego, ale ta końcówka mu nie do końca wyszła. Za to Darren Collison przejął crunch-time i razem z Chrisem Paulem notowali kluczowe akcje.

Czwartą kwartę Collison skończył z 12 punktami, a cały mecz z 18 oczkami i 7 zbiórkami. Darren był słaby w pierwszych trzech meczach tej serii, w których wnosił tyle co nic, zarówno w ataku, jak i w obronie. Dzisiaj poprowadził ofensywę swojej drużyny w 4 kwarcie i dobrze wywiązał się z roli broniącego Russa Westbrooka.

906924_860828123945713_1451056842098076315_o

Chris Paul notował kluczowe asysty, był świetny w obronie, mecz skończył z double-double na poziomie 23 punktów i 10 asyst, miał też 5 zbiórek i 4 przechwyty. Jamal Crawford również nie zawiódł i miał 18 punktów na skuteczności 7/16 z gry. Blake Griffin jest za to wciąż niewyraźny w tej serii. Zdobył 25 punktów i zebrał 9 piłek, ale wciąż nie umie znaleźć recepty na Serge’a Ibakę.

Doc Rivers trochę pokombinował z rotacją, w drugiej połowie dał 15 minut Danny’emu Grangerowi i kompletnie wyrzucił z rotacji Jareda Dudleya. Danny nie grał niczego w ataku, ale pokazał się z dobrej strony w defensywie. Clippers w końcu dostali takie wsparcie od rezerw, jakiego mogli oczekiwać.

Kevin Durant miał 40 punktów i 7 zbiórek, ale stracił też 8 piłek. Russell Westbrook zagrał przyzwoite zawody z 27 punktami, 8 asystami, 6 zbiórkami i 3 przechwytami, nie forsował swoich rzutów i na przestrzeni tej serii nie przypomina siebie, wygląda jakby… zmądrzał? Russell Westbrook jest póki co MVP tych play-offów. Dziwne by było, gdyby MVP sezonu regularnego i MVP post-season wylecieli już w drugiej rundzie, prawda? Clippers mogą sprawić, że ta „dziwna rzecz” nastąpi.

Znowu zawiodła ławka, oprócz Westbrooka i Duranta żaden z graczy Thunder nie przekroczył 11 punktów. Rezerwowi przegrali rywalizację z ławką Clippers 40-19. Serge Ibaka miał tylko 8 punktów, a Thunder znowu wrócili do starych nawyków i nie podawali mu piłki.

Kolejny czynnik – Clippers w końcu wygrali tablice. Minimalnie, ale wygrali (45-43). Po tym jak dawali się dominować na deskach w poprzednich spotkaniach to spory sukces. Zebrali 15 piłek w ofensywie, DeAndre Jordan w końcu zagrał na swoim poziomie pod koszem i miał 14 zbiórek.

To co stało się wczoraj to był impuls. Impuls, który da im energię na kolejne mecze i może ich zaprowadzić do ostatecznego zwycięstwa w tej serii. Game 5 – wtorek, 3:30, nastawcie budziki!

Komentarze do wpisu: “CLIPPERS DO WHAT? Jest 2-2!

  1. Ibaka po raz kolejny przywalił Blake’owi w przyrodzenie. Damn, chłop ma coś z głową ;)

  2. Jest duża szansa na 7 mecz i LAC nie są wcale bez szans, tym bardziej jeśli OKC wraca do grania tylko na KD i RW. Ibaka powinien wyleciec na jeden mecz w PO, ile razy można mu puszczać płazem uderzenia w twarz czy w przyrodzenie. Powtarza to już po raz kolejny i nie można tu już mówić o przypadkowych zagraniach. Skoro w starciu z MEM wyleciał Randolph za odepchnięcie rywala tutaj powinien wylecieć Ibaka.

  3. jak oni liczą te asysty? colison dostaje piłkę od paula, robi pompke, 2 kozły i trafia lay up i to ma być asysta? śmieszne…

    1. Asysta jest liczona do trzech ruchów po otrzymaniu piłki.

  4. Paul był wielki – w obronie w 4 kwarcie na DUrancie robił wszystko co mógł i wydatnie przyczynił się do dwóch kluczowych strat. No i w ataku gdzie w pojedynkę 3 razy wjechał pod kosz zmniejszając przewagę do 6. Swoją drogą w takich momentach podkreśla się to co wiedzą wszyscy Brooks to marny trener

Comments are closed.