Ciekawostki statystyczne – Play-offs 2014, dzień dziewiąty

CHICAGO BULLS 89:98 WASHINGTON WIZARDS (1-3)

– Mówiło się, że zachowanie Nenego mogło kosztować Wizards prowadzenie w tej serii, jednak nawet bez Brazylijczyka Czarodzieje pewnie pokonali Bulls i wygrywają już 3-1. Po raz szósty w swojej historii mają takie prowadzenie w serii PO, jeszcze nigdy nie wymknęło im się ono spod kontroli.

Trevor Ariza zdobył 30 punktów (rekord kariery w PO), trafiając 10 z 17 rzutów z gry, w tym aż 6 trójek (wyrównany rekord Wizards w play-offach, Gilbert Arenas 2006).

Taj Gibson trzymał Chicago w grze, zdobywając 32 punkty (oczywiście career-high, w jakiejkolwiek fazie) i 7 zbiórek na 13-16 z gry. Do przerwy miał 20 punktów z 8 rzutów przy skuteczności 100%. Stał się pierwszym rezerwowym w historii Bulls z 30 punktami i 5 zbiórkami w meczu PO. Od 1986 roku w NBA było razem 20 takich występów w wykonaniu zmienników (w tym Reggie Jackson wczoraj), ale nikt oprócz Gibsona nie zanotował przy tym 80% skuteczności. Ostatnim zawodnikiem, który przy min. 16 rzutach przekroczył ten próg, był Elton Brand (2006). Tak, przez osiem lat nikt nie miał takiej skuteczności z gry przy tylu próbach.

Marcin Gortat trafił tylko 6 z 18 rzutów z gry, ale i tak zanotował 17 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst przy najwyższym w zespole +24. Bradley Beal rzucił 18 punktów, John Wall (4-15 FG) dodał 15 punktów i 10 asyst (najwięcej w tej serii).

LOS ANGELES CLIPPERS 97:118 GOLDEN STATE WARRIORS (2-2)

– To pewne, że Clippers byli myślami zupełnie gdzieś indziej, ale oddajmy też Warriors, co Warriorskie, trójki wpadały im jak za starych dobrych czasów. Na 32 próby mieli aż 15 trafień. Wreszcie do gry przyszedł Stephen Curry w swojej najlepszej wersji, już w pierwszej kwarcie trafił 5 trójek, w całym meczu miał 7 trafień i aż 33 punkty, do tego po 7 zbiórek i asyst. Curry to pierwszy gracz Golden State z 33/7/7 w play-offach od 2007 roku (Baron Davis). Tylko jeden gracz w historii PO zaliczył występ na poziomie trzech siódemek – zbiórek, asyst i trójek. To Mookie Blaylock (1997). Ostatnim zawodnikiem, który w pierwszej kwarcie play-offs trafił pierwsze pięć rzutów za trzy, był Chauncey Billups (2003).

– Clippers jeszcze nigdy w swojej historii nie zanotowali w play-offach serii trzech zwycięstw. Siedem razy wygrywali dwa kolejne spotkania i na tym się kończyło. Dzisiejsza 21-punktowa porażka to ich trzecia największa klęska w PO w historii. W 1976 roku przegrali 25 punktami z 76ers, a w 1993 roku zaliczyli -23 z Rockets.

Andre Iguodala, który w trzech pierwszych meczach zdobył razem 23 punkty, dziś miał 22 (6-8 FG, 8-10 FT) oraz 9 asyst. Po 15 punktów dołożyli David Lee, Klay Thompson i Harrison Barnes (6-7 FG).

– 26 punktów dla Clippers zdobył Jamal Crawford, 21 dodał Blake Griffin, 16/5/6 zanotował Chris Paul. Jest 2-2, czyli jedyną wyżej rozstawioną drużyną, która prowadzi w swojej serii, pozostali Miami Heat. Co za play-offy.

TORONTO RAPTORS 87:79 BROOKLYN NETS (2-2)

– Raptors wygrali wyjazdowy mecz play-offs po raz pierwszy od 2001 roku. Przerwali więc swoją serię 13 porażek, dla przypomnienia – najdłuższą w NBA od 14-meczowej passy Portland Trail Blazers z lat 1992-98. Przewaga parkietu wróciła właśnie do Toronto i tutaj też mamy serię.

– Nets trafili dziś 4 z 20 rzutów za trzy. W całej serii ich skuteczność jak dotąd wynosi 25%. Deron Williams (10 pkt, 4 zb, 6 ast, 5 TO) nie trafił dziś żadnej z pięciu prób. Dziś na 4:58 do końca był remis 79:79, ale od tamtej pory do końca meczu gospodarze ani razu nie zdołali już trafić do kosza. Ostatnią drużyną, która zakończyła mecz play-offs tak długim okresem bez punktów i przegrała, byli Lakers w 1998 roku (5:03).

Paul Pierce zdobył 22 punkty (9-14 FG), ale Nets stracili za dużo w elemencie, który wcześniej był ich ogromnym atutem. W pierwszych trzech meczach PO popełnili najmniej strat z całej stawki, by dziś stracić piłkę aż 16 razy, w tym 6 w czwartej kwarcie.

DeMar DeRozan tym razem nie rzucił trzydziestki, ale miał niewiele mniej – 24 punkty. 22 dołożył Kyle Lowry.

HOUSTON ROCKETS 120:123 PORTLAND TRAIL BLAZERS OT (1-3)

– Kolejny mecz, kolejny świetny mecz. Co za seria. Szkoda, że jest już 3-1 dla Portland. Dopiero dziś po raz pierwszy w tej rywalizacji zwycięstwo odnieśli gospodarze. Co ciekawe – była to setna play-offowa wygrana Blazers w Portland. Teraz będą mieli szansę na pierwsze zwycięstwo w serii od 2000 roku.

– W czterech meczach tej serii oraz w czterech spotkaniach tych drużyn w sezonie regularnym nikt nigdy nie zszedł poniżej 100 punktów. Bo i po co?

LaMarcus Aldridge miał 29 punktów i 10 zbiórek. Trafiał, co trzeba (12-23 FG) i stał się pierwszym graczem od 1988 roku, który zaczął serię od 140 punktów i 45 zbiórek w czterech pierwszych meczach. 26 lat temu sztuki tej dokonał Hakeem Olajuwon. Nicolas Batum miał 25 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst, Damian Lillard dodał 23 punkty (5-7 3pt) i 8 asyst, a Wesley Matthews rzucił 21 punktów. Po raz pierwszy od 1992 roku czterech graczy Blazers przekroczyło w meczu PO próg 20 punktów (Clyde Drexler, Kevin Duckworth, Jerome Kersey, Terry Porter).

– Dla Rockets 28 punktów zdobył James Harden (3-11 3pt), 25 punktów i 14 zbiórek miał Dwight Howard, a 26 punktów (11-18 FG, 4-6 3pt) rzucił Chandler Parsons. 17 punktów w 21 minut zdobył Troy Daniels, już znacie (4-5 3pt).

Najlepsi

punkty: Curry (33)

zbiórki: Noah (15)

asysty: Wall (10)

przechwyty: Matthews (4)

bloki: Aldridge (4)

straty: Harden, Deron, Livingston (5)

3pt: Curry (7)

FT: Howard (11)

minuty: Lillard (47:08)