Nene wrócił do piątki i rozprawił się z Bulls

bulls-wizards-miniOstatni raz, kiedy Brazylijczyk Nene gościł w wyjściowym składzie Wizards miał miejsce w lutym bieżącego roku, czyli przed kontuzją lewego kolana. Minionej nocy podkoszowy z Waszyngtonu, który miał za sobą nieprzespaną noc (podczas której sporo rozmyślał o meczu w United Center) dał niezwykle potrzebną iskrę swojej drużynie do odniesienia wartościowego i wyjazdowego zwycięstwa na parkiecie rywala. Ex zawodnik Nuggets, w których to barwach toczył zacięte boje z najlepszymi ekipami Zachodu podczas swoich ostatnich doświadczeń z play offs, okazał się postacią numer jeden meczu otwierającego serię Bulls z Wizards. Nene zanotował 24pkt (trafił 11 z 17 rzutów) oraz zebrał 8 piłek i zdeklasował Carlosa Boozera czy Joakima Noaha.

Nene i jego koledzy osiągnęli przy drugiej najlepszej defensywie NBA coś , co nie przychodziło im często podczas meczów sezonu zasadniczego. Do wczoraj podopieczni Randy’ego Wittmana tylko 12-krotnie osiągali pułap 50% skuteczności z pola gry (mimo wygranej zostali poniżej 50% z 48%). Z kolei Bulls pozwalając w ostatnich latach swoim rywalom na co najmniej 48% celności, przegrywali 19 z 20 spotkań! Wizards na 50% wygrali z regular season 10 z 12 gier.

Wizards prowadzili przez większość pierwszej połowy, nie dając sobie narzucić stylu gry drużyny z Chicago. Stołeczny team szybko przynosił piłkę na stronę rywala i nie dawał przeciwnikom możliwości szybkiego ustawienia defensywy. Oprócz wysoce dysponowanego Nene, swoje ważne trafienia zaliczał weteran na pozycji niskiego skrzydłowego Trevor Ariza (5/8 z gry). Być może , gdyby nie gorszy dzień rzutowy Johna Walla (4/14) i Bradley’a Beala (3/11) – czyli dwóch debiutantów na tym etapie rozgrywek – to Wizards wyglądaliby jeszcze lepiej (?). Czego nie można było odmówić zespołowi Randy’ego Wittmana to szanowania piłki oraz dokładnego rozgrywania jej. Bulls wymusili na gościach tylko 10 strat.

Bulls złapali „mały” wiatr w żagle pod koniec II kwarty, w której wyszli na 6-punktowe prowadzenie (54-48). Była to zasługa dystansowego trafienia Kirka Hinricha oraz dwóch z rzędu zagrań Taja Gibsona. Było to również w momencie , gdy w szeregach Wizards grały rezerwy – czyli Drew Gooden i Al Harrington.

Pierwsze trzy minuty trzeciej odsłony to momentum gry Bulls. Prowadzeni przez Mike’a Dunleavy i osiem jego punktów z rzędu (2x3pkt) miejscowi złapali rytm i wydało się, że odskoczą na dłuższą metę od rywala. W tym samym czasie obrazowała nam się niemoc gości, popełniających na zmianę straty i pudłujących rzuty. Co ciekawe wszystko się odmieniło po trzeciej w kwarcie trójce Dunleavy’ego. Wizards przezwyciężyli niemoc i w trzy minuty (można rzecz ,że ta „trójka” miała w meczu wymiar „symboliczny”) totalnie zaskoczyli rywala, niwelując wszystkie straty.

Zbalansowany atak Waszyngtonu i trafienia Nene, Beala, Arizy i Gortata (wsad) zgotowały zimny prysznic na plecy Toma Thibodeau oraz jego graczy. Kiedy zza łuku trafił Ariza to Wizards mieli już tylko punkt straty (70-71). Wizards zagrali momentami podobnie do Bulls, kiedy wysocy kreowali podaniami grę skrzydłowych i obrońców (tzw. hands-off).

Kluczowy fragment to czwarta kwarta (a dokładnie początek i koniec jej). W niej Wizards najpierw podjęli wymianę ognia z gospodarzami, a wszystko to dzięki parze weteranów Nene i Andre Millera. Ten ostatni, sprowadzony w lutym by wykazać się w trudnych momentach, zastępując Walla, zadział jak należy. Trafił trzy lay upy oraz znajdywał Nene by w samej końcówce przekazać pałeczkę ofensywnego lidera Marcinowi Gortatowi.

Polish Hammer swoją dyspozycją w końcówce udowodnił, iż gra o wysoką stawkę. Trafienia po dograniach Arizy oraz Nene (zaliczył 'akcję meczu’ kradnąc piłkę na 9-tym metrze boiska Noahowi , a następnie kozłując ją przez połowę, zdobył punkty) , przy okazji dwa celne osobiste i najważniejszy rzut , dobijając air ball Walla , zaprowadziły Wizards po mało spodziewany tryumf #1 w United Center. Łodzianin zakończył mecz z kolejnym dubletem na przestrzeni całych rozgrywek, 15pkt i 13zb (12 pkt w II połowie).

Bolączkami Bulls w tym spotkaniu okazały się – nieskuteczność na dalekim dystansie (5/20) oraz fatalna forma strzelców – Mike’a Dunleavy (4/12) i D.J. Augustina (3/15). Natomiast Joakim Noah, przy naszym „Polskim Jedynaku” wyglądał na przeciętnego rywala (10pkt i 10zb). Wprawdzie Francuz miał najwięcej asyst w zespole, ale tylko 4.

Mecz numer dwa, również w Chicago, w najbliższy wtorek. Bulls mają 48h na zmianę stylu gry, znalezienie recepty na atak Wizards oraz poprawienie swojej gry dystansowej. 30 oczek straconych w czczwartej kwarcie teteż zostawia sporo do życzenia.

 

Wynik: Chicago Bulls – Washington Wizards 93:102 (22:24, 32:24, 21:24, 18:30)

Strzelcy:Hinrich 16, Augustin 16, Butler 15 – Nene 24, Ariza 18, Wall 16.

Stan rywalizacji: 0 : 1 dla Wizards

Komentarze do wpisu: “Nene wrócił do piątki i rozprawił się z Bulls

  1. I co Woy? Wszystko po twojej myśli. Ty zdrajco!
    :-) A teraz na serio..
    Słaba obrona wraz z beznadziejną skutecznością daja wynik taki a nie inny.

  2. Boozer to śmieszny zawodnik. Same statsy ma nienajgorsze, gra na niezłej skuteczności, cos tam zbiera ale pierwsza akcja meczu i od razu poster przez Nene. W rezultacie pobiegał 20 minut w czasie których Nene zdobył większość swoich punktów. Wiem, że Thibs jest lepszym specem ode mnie ale chyba Byki lepiej jadą z rozciągajacym grę Noahem poza trumną i Tajem na PF/C. Gibson ustępuje Boozerowi wyłącznie dystansem rzutu i wysokością kontraktu.

    1. No jaha! Następny sezon to mniej niż połowa poborów Booza – 8mln do ponad 16.
      Widząc ile Chicago traci w obronie staje sie jasne że Booz zdecydowanie nie zasługuje na taką kasę i gdy byki znajdą strzelca który będzie mógł zapełnić staty punktowe Booz najzwyczajniej odleci.

  3. Marzenia moje o odejściu/pozbyciu się/amnestionowaniu Boozera od kilku lat są tylko mrzonkami. Wciąż tam jest i zajmuje miejsce komuś, kto przyczyniłby się do rozwoju Chicago. Cały czas uważam, że Booz powinien zmienić barwy klubowe, żeby zrobić więcej minut dla Gibsona, który nie miał czasu na rozwój. W zamian za to powinien Tibs zapewnić sobie jakąś strzelbę na SF, abo SG. Reszta to solidni zadaniowcy.
    Przykładowo Love, który znakomicie potrafi rozciągać drużynę przeciwnika pasował by tu idealnie ze swoim rzutem za 3. Wyobrażacie sobie deskę Chicago Love, Gibson, Noah?

    A co do pierwszego meczu, to bardzo często tak bywa, że słabsza drużyna wygrywa tylko jeden mecz w serii – pierwszy. Może to jakieś roztrenowanie, brak koncentracji, albo lekceważenie przeciwnika. Drugi mecz powinien być pod dyktando Chicago i obrony.

    1. Hmmmm słabsza drużyna ?
      to raczej są drużyny dosyć równe.
      Ofensywa Vs Defensywa.
      Zobacz na mecz Walla i Beala.
      łącznie jakoś tak 6-20 czy jakoś tak. Pytanie co będzie jak się Beal wstrzeli ;)
      Cała nadzieja Chiacago w Noah ale jak pokzał pierwszy mecz Marcin daje sobie z nim radę (co aż mnie zdziwiło i to mocno) no i żeby tylko WAS miało na ławce lepszych wysokich…

  4. Nie byłbym taki pewny bo Wizards też mają spore rezerwy. Zwłaszcza Wall. Jeśli zagra na swoim poziomie może być ciekawie.

  5. Nie wyobrażam sobie Love w miejsce Booz’a bo to jeszcze większa dziura w defensywie niż Carlos, co z tego że rzuci 20pkt jak odda 25 złym ustawieniem.
    Tym bardziej po co on tam jak mają Gibsona który może być bestią?!
    Ja to widzę raczej tak oddają booza podpisują kogoś w stylu Blair, Mahinmi, Wright, O’neal jako solidny backup dla Joahima, na 4 sprowadzają gracza na 12-15 minut potrafiącego rozciągnąć grę np. Harrington, Anderson, Ilyasowa( w zalezności od zarobków i miejsca w salary) oraz dorzucają kogoś na SG kto rozciągnie, mogli by się uśmiechnąć do Bena Gordona który zna organizację i sprawdziłby się idealnie a pewnie chciałby jeszcze parę drobników zarobić i pokazać się że nie jest skończony.
    Wtedy

    Rose, Augustin, Hinrikh
    Gordon, Dunelavy
    Butler, Snell
    Gibson, Ilyasowa
    Noah, O’neal

    Do tego obsypujemy się zadaniowcami np butler, Mirotić ( mają do niego prawa tak?) oraz Mohammed np.

    Taka drużyna to mogłaby być miazga jeśli by wypaliło.
    Co do dzisiejszego meczu tak jak pisałem pod poprzednim postem, bardzo dobra gra wysokich Wiz, i to nie trzeba być znawcą żeby to ustalić. Nie dali się stłamsić defensywie bulls mimo słabszej postawy Walla oraz Beala.
    Tak jak wspominałem przy typowaniu x-factorem został Miller.
    Brawo
    Coś czuje że będzie 2;0 po kolejnym meczu.

    1. Po co kontraktować takich graczy jak O’Neil czy Gordon, którzy są chyba (?) u schyłku kariery, gdy tymczasem Chicago pozbywa się dużych, żeby upolować kogoś formatu All-Star. Melo, Love, może coś niżej jak R. Gay…. nie robi się miejsca w Salary dla weteranów!!!
      Ja mam dużo szacunku dla weteranów, ale Chicago potrzebuje przebudowy, nie uzupełnień. Potrzebuje jakąś pierwszoplanową postać, bo tak na prawdę to nie wiemy w jakiej formie wróci Rose i kim będzie. Noa to team spirit bez wątpienia, ale nie jest strzelcem. Gibson ma potencjał, ale co z niego wyrośnie to jeszcze nie wiemy, musi dostać więcej minut i ogorzeć w boku. Hinrich raczej odejdzie po sezonie, bo 3 playmakerów w jednym zespole to o jednego za dużo, a widać, że Kirk się starzeje i zwalnia. Szkoda, bo to znakomity i zdyscyplinowany zawodnik.
      A Mirotić? OK, ale tak na prawdę nie wiemy jak odnajdzie się w NBA, jednak liga europejska gra trochę inaczej. Po za tym on bardziej wpisuje się w rolę Boozera, czy Gibsona niż Love, który lubi grę na obwodzie i z kontry. Mirotić to typowy PF, a Love to praktycznie SF/C. Jeśli Chicago upoluje Melo, to Mirotica na 100% nie będzie.

      A co do wyniku, to spokojnie poczekajmy. Oczywiście może być tak, że Czarodzieje są młodzi i tak zdeterminowani na wynik, że dadzą z siebie 100% w ofensywie i Chicago nie mając strzelców nie będzie miało wiele do powiedzenia. Może…

  6. Mirotic byłby wprowadzany powolutku do s5, ma zadatki na gwiazdę :)

    1. Coraz bardziej się jednak oddala od Chicago, bo jeśli Melo to nie Nikola. Bulls nie mogą aż tyle wydać by pozyskać obu graczy , przy amnestii Boozera. Poza tym Nikola nie narzeka na pobyt w Madrycie, będąc tam liderem i zarabiając duże pieniądze (na długoterminowym kontrakcie).

    1. Mirotić i jego agent chcieliby wskoczyć na MID-Level w NBA czyli poziom 5 mln za pierwszy rok gry (amnestia Boozera jest w tej chwili konieczna, a kto wie czy Bulls nie rozważą jeszcze innych opcji?). W Europie są niższe podatki , poza tym premie za Mistrzostwo, Puchar czy Euroligę, które wśród Królewskich stoją na wysokim poziomie.

  7. Heh, Love za Boozera. Jedną dziurę w defensywie za drugą…

Comments are closed.