Play offs 2014: zapowiedź serii Chicago Bulls – Washington Wizards

Ostatni raz kiedy obie drużyny spotkały się w play offs pamiętają fani Gilberta Arenasa, bowiem to on był kluczowym graczem serii z 2005 roku, podczas której oddał nie tylko kluczowy rzut w starciu piątym. Dzisiejszy emeryt, w meczu numer 6 miał równie wyraźny wpływ na wyrzucenie Chicago Bulls poza play offs. Ówcześni Wizards grali pod Eddiem Jordanem, mając w składzie Larry’ego Hughesa oraz Antawna Jamisona i niewiele się różnili od dzisiejszych kolegów, również preferujący ofensywny styl gry , ze słabszą defensywą . Dziś rolę podobną do Arenasa ma spełniać młody lider Czarodziejów, John Wall, który z kolei może się stać gwiazdą całej serii przy swoim play offowym debiucie . Uzupełniać go mają Bradley Beal i Trevor Ariza. Nas oczywiście najbardziej będzie ekscytował pojedynek środkowych – Joakima Noaha i Marcina Gortata. Jeden z kandydatów do nagrody najlepszego defensora i najwszechstronniejszy podkoszowy ligi kontra polski jedynak w NBA. Gortat wraca do gier posezonowych po czteroletniej przerwie i „przy okazji” walczy o kolejny raz o wysoki kontrakt (niekoniecznie wśród Wizards). Co ciekawe Polish Hammer jak na razie miał okazję brać udział w play offs podczas gry na Wschodzie NBA.

bulls-wizards

WPROWADZENIE:

Faworyt, zespół Toma Thibodeau, szósty raz z rzędu gości w play offs, a grając również w post season w ostatnich 9 latach na 10 potencjalnie możliwych. Ważne, Thibs dotychczas pracując w Chicago tylko raz , przy kontuzji Derricka Rose’a, miał okres w którym nie zaszedł z zespołem do drugiej rundy. Trener-pracoholik, który z uporem maniaka stawia na defensywę, rozpracowując punkt po punkcie kolejne zagrania rywala, dokonał kilku kosmetycznych zmian przed play offs, pozyskując Lou Amundsona – Grega Smitha – Ronniego Brewera, by jeszcze mocniej zadbać o swoją połowę boiska…Jeśli patrzymy na Chicago Bulls w play offs to musimy być świadomi dwóch rzeczy, nigdy się nie poddają i zawsze mają w swoich szeregach wojowników pragnących zajść jak najwyżej.

Wobec drugiej poważnej kontuzji swojego MVP, Derricka Rose’a, team z Windy City doznał metamorfozy, poniekąd szczęśliwej. Zespół wyjątkowo skorzystał na zwolnieniu przez Raptors D.J.Augustina a szkoleniowiec Bulls uczynił z byłego gracza Pacers i Bobcats kogoś na wzór Derricka Rose’a. Druga twarz wspomnianej metamorfozy to zwiększenie roli dotychczasowych zadaniowców – Noaha, Gibsona i Butlera – do pierwszoplanowych -> czytaj Joakim to najwszechstronniejszy dziś podkoszowy NBA, walczący o nagrodę DPOTY, Taj to murowany kandydat do pierwszej piątki i na pierwszą czwórkę kosztem Carlosa Boozera, w końcu Jimmy to wcale nie gorzej broniącą trójka od Luola Denga oraz gracz, który za chwilę może się okazać zmorą Johna Walla.

Bulls w 2014 wygrali najwięcej ze wszystkich zespołów, 36, spotkań. Ponadto awansowali na drugie miejsce w rankingu najlepiej broniących drużyn i stali się jeszcze groźniejszą ekipą aniżeli miało to miejsce w czasach świetnej gry Derricka Rose’a. Powód numer 1, większe zbalansowanie i paru liderów punktów, którzy w zależności od przeciwnika uwydatniają lub chowają swoje cechy. Kluczem do sukcesu byłych 6-krotnych Mistrzów NBA są system gry Toma Thibodeau oraz profesjonaliści, z którymi przyszło trenerowi pracować.

Kopciuszek, który 6 lat czekał na powrót do czołowej ósemki Wschodu to Wizards. Stołeczni Czarodzieje kierowani przez niedoświadczonego w play offs Randy’ego Wittmana mogą nieco pochwalić się doświadczeniem swoich graczy, w tej części sezonu. Są wprawdzie przypadki Trevora Arizy, Nene Hilario, Andre Millera lub Marcina Gortata, łapiących wcześniej pewne lekcje z najważniejszej części rozgrywek, ale część z nas zastanawia się czy ta doza jest wystarczająca by pomóc w konfrontacji z bardziej zahartowanym w bojach rywalem (?).

W końcu to nie wyżej wymienieni czterej gracze Wizards mają być głównymi liderami drużyny a dwójka młodszych – John Wall i Bradley Beal – mają jeszcze wyraźniej decydować o najbliższych wynikach drużyny ze stolicy. Przede wszystkim Wall ma dać przewagę niżej rozstawionej ekipie, marzącej o awansie do II rundy i stać się kimś na wzór Derricka Rose’a, z play offs 2009 (kiedy przyszły MVP rozpoczynał swoją przygodę z post season).

Iskrę nadziei na dobre wyniki mają przynieść Wizards weterani jak Miller, Hilario i Gortat, którzy z niejednego koszykarskiego pieca chleb już zjedli, ale którzy mogą jeszcze liczyć na Drew Goodena (swego czasu występującego w byczym trykocie; po drugiej stronie ex graczem Wizards jest Kirk Hinrich). Gooden został zakontraktowany przy problemach zdrowotnych, będącego jeszcze w nie najwyższej formie Nene, a jego postawa może się okazać równie przydatna co zaprawionego w bojach z Nuggets , Brazylijczyka. Jeśli z kolei trema zje jednego z najlepszych playmakerów młodego pokolenia – Walla – to z pomocą może przyjść Johnowi – Andre Miller. Jak widzimy, ten młodszy nie ograny w play offs team może być twardym orzechem do zgryzienia, poprzez wspominaną mieszankę graczy , dla teamu z Illinois.

PIERWSZE PIĄTKI:

BULLS: Kirk Hinrich – Jimmy Butler – Mike Dunleavy – Carlos Boozer – Joakim Noah

WIZARDS: John Wall – Bradley Beal – Trevor Ariza – Nene Hilario – Marcin Gortat

Przewaga na pozycji numer jeden jest po stronie Wizards, Wall jest bardziej kreatywnym i bardziej uniwersalnym od Hinricha graczem. Lepiej też współpracuje z wysokimi, głównie dzięki swojej szybkości oraz łatwości minięcia pierwszej linii. Najprawdopodobniej za zatrzymanie Walla odpowiedzialny będzie Jimmy Butler, natomiast Hinrich skupi się w obronie na strzelcu dystansowym Bradley’u Bealu. Wizards swojej przewagi mogą upatrywać w match upie Nene vs. Boozer, gdyż chicagowska czwórka znana jest z obrony na stojąco, złej pracy słoniowych stóp i bez mocnego zaangażowania pod własnym koszem. O dominację jako wódz mentalny, dusza drużyny i iskra na parkiecie postara się Joakim Noah. Francuz wcale nie będzie miał łatwego zadania przy Marcinie Gortacie, ale wydaje się, iż gracz Bulls znów będzie operował dalej od obręczy, starając się otwierać drogę do kosza, podaniami, swoim kolegom ze skrzydła. O wyniku mogą zdecydować zmiennicy. Zagadkowa, ale nie znikoma wydaje się być rola Trevora Arizy i Mike’a Dunleavy. Obaj weterani nie tylko będą czyhać na próbę rzutu zza łuku, ale również będą starali się otwierać drogę do kosza swoim partnerom. Przewagą Arizy jest gra w obronie oraz nie tak jednostronny styl grania, jaki prezentuje Dunleavy (catch and shoot).

KLUCZOWI ZMIENNICY:

BULLS: D.J. Augustin – Taj Gibson – Tony Snell – Ronnie Brewer

WIZARDS: Andre Miller – Drew Gooden – Martell Webster – Al Harrington

Play offs to czas obrony, weteranów i rzutów za trzy punkty. Kto spełni w jak największym procencie realizacji te założenia to powinien wyjść z całej serii zwycięsko. Pomóc w tym mają rezerwowi, wnoszący bardzo duże doświadczenie i sporo energii do pierwszego składu. Na pierwszy rzut oka imponuje nam rola jaką sobie wykreował w Chicago D.J. Augustin. Joker z ławki Thibsa nie tylko penetruje, nie tylko szuka wolnych kolegów, ale również celnie przymierzy z dystansu. Z kolei Andre Miller, może wnieść potrzebny w play offs , spokój na rozegraniu i odciążyć w ważnych momentach samego Johna Walla. Miller również świetnie kontroluje tempo akcji i będzie bardzo przydatny przy utrzymywaniu przewagi w wyniku. Klasą dla siebie jest natomiast Taj Gibson, wnoszący do gry więcej niż Boozer (a na pewno dużo więcej w obronie) znakomicie uzupełniający się w defensywie z Joakimem Noahem oraz nie bojący się przymierzyć z pozycji zero, po asyście Francuza. Gibson należy do najbardziej efektownie grających Bulls, a jego dobitki czy wykończenia akcji znów powinny stać się ozdobą kolejnych spotkań. Jeśli chodzi o poprawę dystansowego grania to do osób Mike’a Dunleavy czy Bradley’a Beala musimy dołożyć słabszą w tym elemencie ławkę Bulls, z Tonym Snellem oraz mocniejszych zmienników Wizards, z duetem Martell Webster i Al Harrington. Obaj Czarodzieje będą poprawiać spacing a także mogą udanie zamienić w grze Bradley’a Beala bądź Nene. Chęć zatrzymania back courty Wizards może pobudzić myśl w głowie Toma Thibodeau o przywróceniu do łask Ronniego Brewera.

TRENERZY W PLAY OFFS:

Tom Thibodeau, bilans 16-18 (największy sukces ECF)

Randy Wittman, debiutant w play offs (pierwszy awans do play offs podczas pracy z trzecią, kolejną drużyną)

Liczby mówią same za siebie, a jeśli przy trenerze Chicago wspomnimy nagrodę COTY z 2011 roku to jakbyśmy porównywali Goliata z Dawidem…ale play offs rządzą się swoimi prawami i na pewno świetnej pracy Wittmana z sezonu zasadniczego nie można lekceważyć. Sam fakt, iż sternicy Wizards przekonali się do jego osoby, dając mu sporo czasu i wykazując się sporą dozą cierpliwości, może przynieść efekt w najmniej spodziewanym momencie. Wittman i Wizards wykonali już swoje przedsezonowe założenie czyli są w play offs, a dalej , nie mając nic do stracenia. Gra bez presji wyniku i większych oczekiwań może przynieść pozytywne efekty Czarodziejom.

WĄTPLIWOŚCI W SERII:

– regularność trafień Bradley’a Beala
– niedoświadczenie Randy’ego Wittmana
– zdrowie i forma Nene Hilario
– solidne występy Marcina Gortata naprzeciwko Joakima Noaha
– radzenie sobie Wizards z presją w obronie Bulls
– regularność D.J. Augustina i małe doświadczenie z play offs
– wszechstronność i powtarzalność występów Joakima Noaha
– niedostateczne wsparcie ławki Bulls, poza Gibsonem i Augustinem
– brak punktowego lidera i słaba ofensywa Bulls

PODSUMOWANIE:

Osobiście uważam, że starcie Bulls z Wizards to swego rodzaju zagadka. Powodów do takiego zdania mam kilka. Obrzucani łatką faworyta podopieczni Toma Thibodeau nie mają nadal wybitnego strzelca i tzw. game changera (może nim być Augustin ale wcale nie musi). Brakuje im ogrania na ławce, bo przy osobach i formie Brewera, Jamesa, Amundsona i Smitha możemy stawiać kolejne znaki zapytania. Przegranym przez Bulls match upem wydaje się pojedynek z Johnem Wallem, a nawet jeśli nad rozgrywającym Wizards opiekę będzie sprawował Butler to inni gracze jak Ariza, Nene lub Gortat są również w stanie zdobywać punkty. Bulls to w końcu dopiero 28. ofensywa NBA, a Wizards to już dziewiąta defensywa ligi (99.4 pkt na mecz). W końcu , w sezonie zasadniczym Wizards wygrali dwa z trzech spotkań z Chicago i ostatecznie przegrali tylko 4 spotkania mniej od wyżej notowanego rywala. Wizards mają na tyle potencjału w swoim składzie, że są w stanie pokonać Bulls w czterech spotkaniach.

TYPOWANIE:

John Wall powinien w końcu zagrać na miarę oczekiwań i zostawić za plecami D.J. Augustina, obnażając jego słabą defensywę. Trevor Ariza udowodni nam, że nie ma nic specjalnego w Jimmym Butlerze i jego pracy, a skrzydłowy Wizards podobną robotę wykonywał za czasów gry dla Lakers (kiedy sięgał po tytuł). W końcu Nene i Gortat zagrają bez respektu dla Gibsona i Noaha, sprowadzając ich obu do roli śmiertelników oraz przeważą o wyniku całej rywalizacji. Wizards sensacyjnie ograją Bulls, 4-2, powtarzając sukces Arenasa i Jamisona.

Komentarze do wpisu: “Play offs 2014: zapowiedź serii Chicago Bulls – Washington Wizards

  1. Typ bardzo życzeniowy ale i ja tak sobie życzę.
    Osobiście bardzo liczę na Millera, PO to jest jego czas, biorąc pod uwagę defensywę bulls jego kilka niekonwencjonalnych podań może być na miarę złota, kapitalnie uruchamia kontrataki, ma niesamowitą wizję.
    W ogóle Wizz chyba są zespołem który najbardziej wzmocnił się przed Trade Deadline, dodali 2 kapitalne elementy, które diametralnie odmieniły ich grę z ławki, nie oddając przy tym nic.
    Liczę na Wizz i Marcina.

  2. „W końcu Nene i Gortat zagrają bez respektu dla Gibsona i Noaha, sprowadzając ich obu do roli śmiertelników oraz przeważą o wyniku całej rywalizacji.”

    Prorok :D ??

    Wysocy Wizards zagrali znakomicie.

  3. To co zrobili dziś Gortat i Nene to magia:)
    Hilario świetny w ofensywie i solidnie wypychał Noah, za to Gortat bez błędów, dobry w defensywie szczególnie w 2 połowie.
    Świetnie Miller wszedł w drugiej połowie.
    Tak aby nie słodzić do końca to warto zaznaczyć że Marcin nie dostał żadnej piłki do Post-up przez prawie 40 minut gry!
    Przełożyło się to na mniejszą liczbę rzutów za 3pkt, w momencie w którym Marcin dostawał piłkę w wcześniejszych meczach obrona się zacieśniała robiąc miejsce na obwodzie. Dziś tego nie było widać.
    W pewnym momencie jak bulls odskoczyli na bodajże 12 pkt w 3q widać że Wizz mało się nie zesrali za przeproszeniem:) Ale w dobrym momencie Whitman wziął czas.
    Ostatnie 5 minut to świetna gra w obronie i ważne pkt Gortata, 6 w tym 2 ważne osobiste oraz punkty po zbiórce ofensywnej na minutę przed końcem meczu, które ustawiły wynik końcowy.
    Stosunkowo słaby mecz Walla i Beal’a ale jeśli bez ich gry udało się wizz wygrać to co będzie jak i oni się wstrzelą?

    Ze strony bulls dobra gra Gibsona, Butlera, Dunlevego oraz solidna postawa Noah’a i Boozera i Hinriha jednak od tego pierwszego wszyscy teraz oczekują cudów.
    Przeciętny lecz nie słaby mecz Augustina, ale to wszystko na świetnie dysponowanych Wizz to za mało.
    Trio Ariza, Nene, Gortat bodajże 55 pkt i 27zb, bardzo solidne .

  4. Bardzo dobry tekst

    15/16 przewidziało serie na korzysc WindCity

    http://espn.go.com/nba/playoffs/2014/matchup/_/teams/wizards-bulls,

    Wizz pokazalo dobry balans w ataku, jak by do tego dodac lepsza dyspozycje Walla Beala z RS, to dosc latwo wyglada to na serie 4-1 4-2 dla Wizz, przy kaszanej grze IND, wyglada to na road to final z MIA, przy zalozeniu ze Atlanta bedzie grac swoje, a Indiana ta katastrofe ktora teraz prezentuje. Z Atlantą w RS 3-1dla Washingtonu (, jeden mecz przegrana po OT) u, pomimo tego ze 2 meczach gral Horfordem.

    Wiem ze wrozenie po 1 meczu wynikow serii i poznijeszych finałow konferncji, ale ciekawy scenariusz sie szykuje dla Marcina. Duzy plus dla Gortata +Nene , nie dali sie ztłamsic defensywie Szikago, a dobrze karcili Bozera, Gibsona Noah

Comments are closed.