Larry Sanders znów wpakował się w kłopoty

„My name is trouble” – czy taki nick powinien nosić środkowy Milwaukee Bucks? Okazuje się, że chyba jednak tak! Larry Sanders po walkach w barze, czy problemach z policją, wpakował się w kolejne kłopoty, a mianowicie oblał testy na obecność narkotyków, konkretnie marihuany.

Zawodnik, który przed bieżącym sezonem zawarł z klubem z Wisconsin 4-letni kontrakt na 44 mln USD rozegrał tylko 23 mecze, zdobywając średnie 7.7 pkt i 7.2 zb. 25-latek miał już na pieńku z kolegami z drużyny podczas ostatnich play offs, kiedy wdarł się w najpierw w utarczkę słowną , następnie przepychankę z Montą Ellisem. W tych rozgrywkach już też dał się poznać nam z trudnego charakteru, kiedy „ścierał się” ze sztabem szkoleniowym oraz kolejnymi zawodnikami…

Sanders już przed sezonem dawał sygnały o kłopotach przy swojej osobie, wdając się w barową bójkę w pewien letni wieczór , podczas której złamał kciuka! Po pierwszej dłuższej przerwie nastąpiła druga – w lutym –  spowodowana urazem oczodołu, po uderzeniu łokciem i w trakcie gry przez Jamesa Hardena. Łokieć Brodacza wyeliminował centra na kolejną serię spotkań a gracza nie widzimy w akcji od lutego.

W międzyczasie doszło jeszcze oskarżenie sąsiadów Sandersa i policji o celowym pozostawianiu swoich psów na zimnie (czyli znęcanie się nad zwierzętami). Jednak dziś Larry – oficjalnie – przeszedł do najgorszej historii ligi i wzorem kilku innych wcześniej złapanych graczy, oblał testy antynarkotykowe, które wskazały na zażywanie marihuany.

Niechlubny bohater Milwaukee ,  po powrocie do gry, zostanie zawieszony na 5 ligowych spotkań. Zaraz po komunikacie ligi zawodnik wydał własne oświadczenie:

“I apologize to the entire Bucks organization and our fans for being suspended five games for using marijuana in violation of the NBA Anti-Drug Program. I take full responsibility for my actions.”

Komentarze do wpisu: “Larry Sanders znów wpakował się w kłopoty

  1. I to jest jeden z takich przypadków, w których nie potrafię zrozumieć dlaczego kluby nie mogą rozwiązać kontraktów z takimi „zawodnikami”. W przytoczonym przypadku Bucks powinni mieć prawo do natychmiastowego rozwiązania umowy z Sandersem i to bez żadnych wypłat. Niestety, ale bywa tak, że kluby stają się zakładnikami głupoty zawodników.

    1. Trochę mnie śmieszy zawieszanie zawodników za zielsko, które jak wiadomo w grze mu nie pomoże, a przyzwolenie(oczywiście nie oficjalne) na wspomagacze typu: hormon wzrostu.
      Przecież wiadomo, że zasady NBA co do sterydów, wspomagaczy i innego rodzaju dopalaczy są śmieszne. I to nie jest zarzut co do NBA, bo cały zawodowy sport to medyczny wyścig zbrojeń, ale karanie za ziele to śmieszność.

    2. Tak co do Twojego komentarza, akurat tym występkiem Sanders nie złamał prawa, tylko regulamin nba. A co do używek, nie przesadzajmy, gracz reprezentuje klub, ale to nie znaczy że jest 24h na dobę na wyłączność klubu, nie żebym popierał choćby pijaństwo wśród graczy, ale póki robi coś prywatnie, a nie publicznie (gdzie po części właśnie reprezentuje klub), to klubowi nic do tego.

    3. W przypadku jarania prawa może nie złamał. Nie wiem na ile pozwala prawo w Milwaukee. Ale mamy jeszcze bójki w barze itd. w jego przypadku.

  2. Co sie czepiacie. W końcu to tylko marihuana która jest legalna w zdaje sie kilku stanach :-)
    To żart był oczywiście
    Choć sądze że maryha nie powinna być zakazana. Albo inaczej.
    Skoro jest zakazana to wprowadził bym też zakaz papierosów i alkoholu.

    1. Ok. Abstrahując już od maryhy bo to temat rzeka na inną dyskusję, ale jeżeli zawodnik wchodzi w konflikt z prawem to owszem powinien być świadomy, że w każdej chwili może wylecieć. Co do reszty używek to może sam klub powinien mieć określone co graczom można, a czego nie i w chwili podpisania kontraktu zawodnik akceptuje ten regulamin klubu i jeżeli go łamie może zostać zwolniony.

Comments are closed.