Telegram z Enbiej – 14/03/2014 – niespodzianki w Miami i Oakland, blowout Lakers

[32-32] Minnesota Timberwolves 93 – 105 Charlotte Bobcats [32-34]

Po tym jak dwa miesiące temu Bobcats przegrali 27 punktami w Minneapolis, dzisiaj Rysie wzięły rewanż i pewnie pokonały Wilki. Dla Bobcats to 8 wygrana z rzędu na własnym parkiecie i 5 wygrana w 6 ostatnich meczach.

Rysie pewnie wygrały na tablicach (54-35), pozwoliły rywalom na jedyne 42.7% skuteczności z gry i mieli zdecydowanie lepszą ławkę. Gary Neal miał season-high 19 punktów, a w pojedynku rezerwowych Bobcats zwyciężyli 47 – 32. Dzięki świetnej postawie rezerwowego line-upu gospodarze uciekli Wilkom w drugiej kwarcie, kiedy zrobili serię 14-2 i drugą ćwiartkę wygrali 20-32.

Goście musieli sobie radzić przez całą drugą połowę bez Nikoli Pekovica, autora 8 punktów i 4 zbiórek w pierwszych 24 minutach. Po dwóch minutach gry w trzeciej kwarcie Czarnogórzec opuścił boisko z powodu kontuzji prawej kostki. Przez to Bobcats wygrali w pomalowanym 26-14 w drugiej połowie.

Najlepsi gracze: Kevin Martin (19 punktów, 5 zbiórek), Kevin Love (18 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst, ale 0 punktów w drugiej połowie) – Al Jefferson (25 punktów, 16 zbiórek), Gary Neal (19 punktów, 4 asysty), Michael Kidd-Gilchrist (10 punktów, 9 zbiórek, 2 bloki)

[34-31] Washington Wizards 105 – 101 [OT] Orlando Magic [19-48]

Magic pomęczyli, postraszyli, ale nie starczyło im sił na dogrywkę. 4 z 5 podstawowych graczy Wizards zdobyło co najmniej 19 punktów i mimo braku wsparcia z ławki (tylko 13 oczek zdobytych przez rezerwowych gości) udało się ten mecz wygrać.

Na 1:55 przed końcem Magic mieli 6 punktów przewagi i mogło zrobić się z tego 8, ale Nikola Vucevic spudłował na 1:17 do zakończenia spotkania. Potem wielki był John Wall. Trafił dwie trójki, a przy jednej był faulowany i wykorzystał 2 z 3 osobistych. Na 10.6 sekundy przed końcem trafił trójkę dającą remis. W kolejnej akcji zza łuku spudłował Victor Oladipo i dostaliśmy dodatkowe 5 minut.

„The biggest play of the game, to me, was Brad [Beal] hustling down to get the block, and I came back to get the rebound and found Trevor.” – John Wall.

Trudno się z nim nie zgodzić, bo była to akcja, która wyprowadziła Wizards na prowadzenie na minutę przed końcem dogrywki. Pierwsze 4 minuty OT były wymianą cios za cios, niemal nie było spudłowanych rzutów. Dopiero od momentu tamtej trójki Arizy, Magic zaczęli pudłować. W kolejnej akcji Wizards pewnie wyszli na 4-punktowe prowadzenie po fade-awayu Walla i nie oddali go do końca spotkania.

Bradley Beal skręcił kostkę w ostatniej minucie dogrywki i został zniesiony z parkietu. Na szczęście nie jest to nic poważnego.

Najlepsi gracze: John Wall (21 punktów, 5 zbiórek, 11 asyst), Bradley Beal (20 punktów), Trevor Ariza (21 punktów, 11 zbiórek, 5 asyst), Marcin Gortat (19 punktów, 14 zbiórek, 2 bloki) – Tobias Harris (21 punktów, 5 zbiórek), Victor Oladipo (15 punktów, 6 asyst), Arron Afflalo (18 punktów, 5 zbiórek, ale tylko 7/21 z gry oraz 2 punkty w czwartej kwarcie i dogrywce)


[48-17] Indiana Pacers 101 – 94 Philadelphia 76ers [15-50]

Wbrew temu jak się zapowiadało, nie oglądaliśmy blowoutu, tylko całkiem wyrównany mecz. Ale tradycji stało się zadość i 76ers znowu przegrali. Po raz 19-ty z rzędu. Seria 26 porażek Cleveland Cavaliers z 2011 roku może czuć się zagrożona?

Evan Turner swojego powrotu do Philadelphii nie zaliczy do udanych, bo miał 2 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty w 21 minut. W odwrotnej sytuacji jest Lavoy Allen, który zdobył 13 punktów, zebrał 4 piłki i trafił wszystkie 6 rzutów w 17 minut, rozgrywając swój najlepszy mecz w barwach Pacers.

Jeszcze na 4:58 przed końcem były tylko 3 punkty różnicy, potem Pacers odjechali runem 6-0. Na to 76ers odpowiedzieli serią takich samych rozmiarów i na 2:31 do zakończenia spotkania znowu mieliśmy one-possesion game. Wtedy 76ers przypomnieli sobie, że nie mogą wygrać, a Pacers, że muszą wygrać. Seria 7-0 zamknęła ten mecz i Pacers przełamali serię 3 porażek z rzędu na wyjazdach.

Najlepsi gracze: Paul George (25 punktów, 6 asyst, ale też 5 strat), David West (18 punktów, 7 zbiórek, 4 bloki), Lance Stephenson (13 punktów, 12 zbiórek), George Hill (14 punktów, 6 zbiórek, 9 asyst) – Thaddeus Young (25 punktów, 10 asyst, 6 zbiórek, ale też 0/6 za trzy i 10/31 z gry), Byron Mullens (15 punktów, 5 zbiórek), Michael Carter-Williams (12 punktów, 9 zbiórek, 8 asyst, ale też 5/16 z gry)

[37-28] Phoenix Suns 87 – 80 Boston Celtics [22-44]

Mecz pełen cegieł oglądali kibice w Bostonie. Celtics mieli skuteczność 30.9% z gry i 3/21 za trzy. Suns byli lepsi i trafili 42.5% z gry, ale też pudłowali zza łuku i trafili tylko 5/26. Celtics zebrali 19 piłek na atakowanej tablicy i tylko to trzymało ich w grze i pozwoliło na oddanie 14 rzutów więcej od rywali.

Suns zakończyli serię 3 porażek z rzędu i wraz z porażką z Grizzlies w Toronto, mają już tylko 1 mecz straty do 8 miejsca na Zachodzie. 14 kwietnia Miśki przyjeżdżają do Phoenix. Będzie mecz o awans do play-offów?

Najlepsi gracze: Goran Dragic (20 punktów, 4 asysty), Markieff Morris (15 punktów, 9 zbiórek), Eric Bledsoe (17 punktów, 10 zbiórek, 4 asysty) – Kris Humphries (11 punktów, 13 zbiórek), Kelly Olynyk (8 punktów, 10 zbiórek)

[29-36] Denver Nuggets 111 – 107 Miami Heat [44-19]

Dla Heat to już 5 porażka w ostatnich 6 meczach. Tymczasem Denver Nuggets przestali być chłopcem do bicia i wraz z powrotem do formy Ty’a Lawsona i Kennetha Farieda znowu są groźnym rywalem dla wszystkich. Dzisiaj przekonali się to tym mistrzowie.

Nuggets zbudowali sporą część swojej przewagi w 3 kwarcie, wygranej 27-18. Przed ostatnimi 12 minutami mieliśmy 14 punktów różnicy, ale zdeterminowani gospodarze ruszyli do ataku. Ray Allen zdobył 14 ze swoich 22 punktów w ostatniej ćwiartce i to on był motorem napędowym Heat. Na 5:57 przed końcem zrobiły się już tylko 4 punkty różnicy.

Wtedy Heat chwilowo się zacięli. Straty, spudłowane rzuty i Nuggets zrobili serię 10-2. Gospodarze walczyli dalej – run 9-0 i one-possesion game na 1:24 przed końcem po wsadzie Chrisa Bosha. Mistrzom zabrakło jednak dobrej egzekucji w końcówce. Hejterzy LeBrona znowu będą mogli mu zarzucić brak agresywności i pudła w ostatnich minutach. Mecz zamroził Randy Foye, trafiając 2 osobiste na 16.7 sekundy przed końcem i dając 5-punktowe prowadzenie swojej drużynie. Potem było kolejne pudło Jamesa i kolejne trafione osobiste, tym razem Farieda.

Najlepsi gracze: Kenneth Faried (24 punkty, 10 zbiórek), Darrell Arthur (18 punktów, 4 przechwyty), Evan Fournier (14 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty) – Ray Allen (22 punkty, 5/7 za trzy), Dwyane Wade (19 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst), LeBron James (21 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst)

[43-23] Portland Trail Blazers 111 – 103 New Orleans Pelicans [26-39]

Trail Blazers przełamali serię 4 porażek z rzędu i zwyciężyli w Nowym Orleanie. Anthony Davis miał career-high 36 punktów, pozostali liderzy też zagrali bardzo dobre spotkania. Davis był pewny na półdystansie (6/12 spoza trumny) i wygrywał przepychanki pod koszem, ale po meczu nie był zadowolony ze swojego występu.

„I don’t care about that. I only care about winning. We lost so all that is just for you guys.”

Blazers zagrali bez LaMarcusa Aldridge’a, ale zastępujący go Dorell Wright wywiązał się ze swojego zadania bardzo dobrze, zdobył 15 punktów i trafił 4/6 za trzy. Goście trafili 14/33 zza łuku i była to ich główna broń tego wieczoru. Tylko 8 punktów zdobyła ławka rezerwowych.

Po wielu problemach w końcówkach ostatnich spotkań Blazers, dzisiaj udało im się zamknąć wyrównany mecz na swoją korzyść. Damian Lillard przypomniał sobie, że jest clutch i w ostatnie 5 minut zdobył 14 punktów dla Blazers! Na 1:14 przed końcem trafił ważną trójkę, a mecz zamknął swoimi dwoma osobistymi przy 35 sekundach pozostających na zegarze.

Najlepsi gracze: Damian Lillard (27 punktów, 5 asyst), Nicolas Batum (22 punkty, 18 zbiórek, 5 asyst), Wesley Matthews (20 punktów), Robin Lopez (19 punktów, 3 bloki) – Anthony Davis (36 punktów, 9 zbiórek), Tyreke Evans (16 punktów, 8 zbiórek, 8 asyst), Brian Roberts (19 punktów, 5 asyst), Eric Gordon (16 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst)


[22-44] Los Angeles Lakers 85 – 119 San Antonio Spurs [49-16]

Najlepszy punktujący Spurs zdobył 15 punktów (Danny Green) i jako jedyny z pierwszej piątki przekroczył 10 punktów. Tony Parker zagrał 14 minut, Tim Duncan 15, a Manu Ginobili 14 – Pop dał odpoczynek swoim najlepszym graczom. Mimo tego Spurs zdobyli 119 punktów i zniszczyli Lakers na własnym parkiecie.

Przy tak świetnym, zrównoważonym ataku nie ucierpiała obrona. Spurs zatrzymali rywali na skuteczności 34.1% z gry i wygrali na tablicach 64-37! Żaden z graczy gospodarzy nie miał wskaźnika +/- na minusie, a spore minuty dostali ci, którzy zwykle grzeją ławę. Po tym meczu trzeba zadać sobie pytanie – to Spurs są tacy mocni czy Lakers tacy słabi? Moim zdaniem, i jedno i drugie.

Najlepsi gracze: Pau Gasol (18 punktów, 11 zbiórek), Jodie Meeks (15 punktów, 4 asysty, ale też 5/17 z gry) – Danny Green (15 punktów, 5 zbiórek, 5/8 za trzy), Matt Bonner (13 punktów, 10 zbiórek), Aron Baynes (12 punktów, 8 zbiórek), Cory Joseph (11 punktów, 7 asyst), Marco Belinelli (12 punktów, 5 zbiórek), Jeff Ayres (10 punktów, 7 zbiórek)

[47-20] Los Angeles Clippers 96 – 87 Utah Jazz [22-44]

Clippers, podobnie jak Pacers, nie mieli łatwo w spotkaniu z potencjalnie słabszą ekipą. Mieli problemy na tablicach, gdzie przegrali 39-32 oraz w pomalowanym gdzie Jazz byli lepsi 44-32. Mimo takiej przewagi rywali pod koszem (Favors z Kanterem zrobili swoje), Clippers nadrobili tym czym zwykle – kontrami. Zdobyli w nich 31 punktów, przy 10 Jazz.

Jazz utrzymywali przewagę w pierwszych trzech kwartach, ale wysiedli na przełomie 3 i 4 ćwiartki. Od stanu 70-60 przy 4:15 pozostałych na zegarze w trzecich 12 minutach, Clippers przeprowadzili run 25-4 i objęli 11-punktowe prowadzenie. Jazz jeszcze gonili i napędzili stracha rywalom, ale Clippers swojej przewagi nie oddali i odnieśli 9-te zwycięstwo z rzędu.

Najlepsi gracze: Blake Griffin (20 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst), Chris Paul (18 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek), Willie Gren (12 punktów, 3/6 za trzy) – Derrick Favors (18 punktów, 9 zbiórek), Enes Kanter (11 punktów, 15 zbiórek, ale tylko 5/17 z gry), Trey Burke (18 punktów, 4 asysty)


[26-40] Cleveland Cavaliers 103 – 94 Golden State Warriors [41-26]

Dla Cavs było to bardzo ważne zwycięswo, bo dzięki niemu mają 3.5 meczu straty do ósmych Hawks i wciąż mają szanse na awans do play-offów. Dzisiaj pokazali, że nie potrzebują świetnych występów Kyriego Irvinga (16 punktów, 4 asysty, 5 strat), żeby wygrywać trudne spotkania.

Warriors zaczęli mecz od serii 20-4. Ale to był jeden z niewielu dobrych momentów Wojowników w tym spotkaniu. Gospodarze stracili całą przewagę w drugiej kwarcie, którą przegrali 36-21, a Cavs swoje wysokie prowadzenie zbudowali w trzeciej ćwiartce, którą zwyciężyli 32-18. W 4 kwarcie Warriors jeszcze próbowali gonić, ale nie udało im się choćby zbliżyć się do rywali.

Najlepsi gracze: Spencer Hawes (22 punkty, 13 zbiórek, ale tylko 1/7 za trzy), Dion Waiters (18 punktów), Luol Deng (16 punktów, 6 zbiórek) – Stephen Curry (27 punktów, 8 asyst, 5/10 za trzy), Drayond Green (18 punktów, 9 zbiórek), David Lee (16 punktów, 5 zbiórek)

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 14/03/2014 – niespodzianki w Miami i Oakland, blowout Lakers

  1. Nie lubię tego argumentu, ale IMHO sędziowie wypaczyli trochę mecz Heat-Nuggets, vide rzekomy faul LeBrona na Foye’u pod koniec spotkania.

    1. Proszę, gwizdki tego typu były w obie strony. Np. Bosh pudłuje lay up i po dosłownie 2 sekundach dostaje gwizdek przy minimalnym/ żadnym kontakcie. A Lebron miał kontakt z ramieniem Foya- nie było to „all ball” jak mówili komentatorzy Heat. Miami przegrało przez skuteczność za 3 i ZNOWU fatalną obroną. To już nie ten sam zespół co rok czy 2 lata temu.

  2. Faried ostatnio złapał wielką formę. Shaw w końcu poszedł po rozum do głowy i zamienił w s5 Hicksona na prawdziwego centra(Mozgov), a Manimal dostaje porządne minuty, z czym był problem przez pierwszą część sezonu i są tego efekty: w Marcu na 8 gier- 21,5 pkt, 10,1 zb na 64% FG.

    Po raz kolejny mogę tylko napisać- pier***** kontuzje zniszczyły sezon Nuggets!!!

  3. Może mi kto przypomnieć czego pożałował GM Knicks, że nie doszło do wymiany Faried-Shumpert???
    Bo wychodzi na to, że Mills z Dolanem po raz kolejny objawili światu swój „talent”…

    A ja jako fan Nuggets mogę się tylko uśmiechać i mieć nadzieję, że w Denver odejdą od pomysłu handlowania Manimalem.

    1. Denver po prostu nie chcialo handlowac Fardi’em tylko Knicks upierali sie na ten deal aby pozbyc sie Shump’a ktory jest na czarnej liscie u Dolana

Comments are closed.