Clippers lepsi od Rockets, Darren Collison przejął końcówkę

[39-19] Houston Rockets 93 – 102 Los Angeles Clippers [40-20]

Sytuacja w czołówce Zachodu robi się coraz bardziej zacięta. Rockets byli przed tym meczem na trzecim miejscu i jeśliby wygrali to umocniliby się na tej pozycji. Ta noc przyniosła rozwiązania przez które zrobiło się jeszcze ciaśniej w tabeli konferencji zachodniej. Blazers rozbili Nets i wskoczyli na 3 miejsce, Thunder przegrali z Cavs i są w coraz słabszej dyspozycji (prawdopodobnie tylko tymczasowej, ale tutaj każdy mecz będzie się liczyć), a Spurs zbliżyli się do nich po zwycięstwie z Pistons. I w końcu, w najważniejszym wydarzeniu wieczoru Clippers pokonali Rockets 102 – 93 i zrzucili ich na 5 miejsce w konferencji.

Clippers są jednak przed Rockets tylko dlatego, że są najlepsi w swojej dywizji. Pierwszą, a piątą drużynę Zachodu dzielą tylko 4 mecze. Zostało jeszcze kilka spotkań pomiędzy topową piątką konferencji i przegapienie któregokolwiek z nich będzie grzechem śmiertelnym. Z czystej ciekawości musiałem sprawdzić kiedy rozgrywane są te spotkania i przedstawiam Wam listę spotkań, które trzeba zobaczyć:

  • Niedziela, 2 marca, o 0:00 polskiego czasu – Philadelphia 76ers @ Orlan… sorry, to nie to. Teraz już na serio:
  • Niedziela, 9 marca, 1:00 polskiego czasu – Portland Trail Blazers @ Houston Rockets
  • Wtorek, 11 marca, 2:00 – Houston Rockets @ Oklahoma City Thunder
  • Środa, 12 marca, 3:30, ESPN – Portland Trail Blazers @ San Antonio Spurs
  • Czwartek, 3 kwietnia, 2:00, TNT – San Antonio Spurs @ Oklahoma City Thunder
  • Piątek, 4 kwietnia, 3:30, ESPN – Oklahoma City Thunder @ Houston Rockets
  • Środa, 9 kwietnia, 4:30, ESPN – Oklahoma City Thunder @ Los Angeles Clippers
  • Poniedziałek, 14 kwietnia, 2:00, NBA TV – San Antonio Spurs @ Houston Rockets
  • Środa, 16 kwietnia, 4:30, na 99% ESPN – Los Angeles Clippers @ Portland Trail Blazers (ostatni dzień sezonu regularnego. Liczę, że nie będzie to mecz o nic, a bezpośrednie starcie o wyższe rozstawienie w post-season i mocny przedsmak play-offów. A może o coś więcej – pojedynek o wygranie Zachodu w regular season? To by była historia!)

8 pojedynków, które mogą zdecydować o końcowym rozstawieniu w konferencji zachodniej. Ale nie o tym miało być – dzisiaj odhaczyliśmy od pojedynków między czołową piątką Zachodu kolejne starcie. Rockets pojechali do Los Angeles i zmierzyły się najgorętsza, przynajmniej do wczoraj, drużyna NBA z ekipą szalenie efektowną i efektywną zarazem. Nie można było więc liczyć na nic innego jak na otwartą strzelaninę, ale otrzymaliśmy nieco więcej fizycznej walki i obrony, niż mogliśmy przypuszczać.

Bohaterem spotkania został Darren Collison, który dostał większe minuty z powodu kontuzji Jamala Crawforda, której ten doznał w 2 kwarcie. Collison przejął mecz w crunch-time, zdobył 9 punktów w ostatnie 5 minut i wyprowadził swoją drużynę na bezpieczne prowadzenie. W całym spotkaniu miał 19 punktów i 5 asyst w 30 minut gry. Do tego w drugiej połowie dołożył świetną obronę na Hardenie i ograniczył go do 5 punktów.

Chris Paul zagrał na dobrym poziomie 14 punktów i 9 asyst, ale przez cały mecz nie odpuszczał mu Beverley. Pat krył Paula agresywnie przez całe spotkanie, właściwie tylko na tym skupiał się gdy był na boisku (niech świadczą o tym liczby – 5 punktów, 2 asysty, częściej rozgrywał Harden, ale jemu niespecjalnie szło). Ostatecznie wyleciał z boiska po tym jak złapał szóste przewinienie na 30 sekund przed końcem, ale to i tak było bez większego znaczenia. Swoje pokazał też DeAndre Jordan, który zdobył 13 punktów, 10 zbiórek i zablokował 4 rzuty. Miał nawet swoje sytuacje w post-up i pokazał, że idzie w dobrym kierunku z rozwojem tego elementu gry.

Blake Griffin zagrał kolejne dobre spotkanie z 23 punktami, 16 zbiórkami i 3 asystami na koncie. Nie zdobywał tych punktów znikąd i pokazał, że coś tam umie w post up, miał kilka dobitek i potrafił poprowadzić kilka kontrataków niczym Chris Paul. Po defensywnej zbiórce ruszał na pełnej szybkości i kończył akcje na kontakcie, a także podając do będącego na czystej pozycji kolegi. Może nie było tego do końca widać w tym meczu, ale coraz lepiej układa się współpraca między nim, a Jordanem. Wiedzieliście, że Blake ma w tym sezonie średnią 3.5 asyst na mecz i od początku swojej kariery utrzymuje ją na podobnym poziomie? To też jest coś co może uczynić Blake’a najlepszym silnym skrzydłowym tej ligi.

Jeśli chodzi o Rockets to najlepszym graczem był Dwight Howard, który zanotował 23 punkty i 11 zbiórek. Dwight przez cały luty gra na bardzo wysokim poziomie i za tym poszły też wyniki Rakiet. Jednak przy słabej dyspozycji drugiego lidera, który zdobył tylko 18 punktów (6/16 z gry), zebrał 6 piłek i miał 3 asysty przy 6 stratach, na mocnego rywala tak dobre spotkanie Howarda nie wystarczyło. Zawiedli też Parsons (7 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty, 3/13 z gry) i Jones (4 punkty, 4 zbiórki).

Ciekawą historią tego spotkania był bardzo dobry mecz Jordana Hamiltona. Garcia i Casspi nie rzucali w tym sezonie tak jak Kevin McHale by sobie życzył. Tych dwóch poszło zatem w odstawkę, a pozyskany z Denver Hamilton dostał 24 minuty i zdobył 16 punktów, trafiając przy tym 4/8 za trzy. Dał dokładnie to czego Rockets od początku sezonu szukali. Z czasem wyjdzie czy to jednorazowy wyskok, czy jednak on może być odpowiedzią na ten problem Rockets.

W czwartą kwartę weszliśmy z wynikiem 73-74 dla Clippers i zapowiadała się ciekawa rywalizacja w ostatnich 12 minutach. Rockets wyrównali na 10 minut przed końcem, ale po chwili dostali dwa szybkie ciosy od rywali. Collison i Dudley trafili back-to-back threes i wyprowadzili drużynę na 6-punktowe prowadzenie. Rakiety nie odpuściły i doszły przeciwników do różnicy jednego posiadania na 4:56 przed końcem. Ale ich nadzieje zgasił bohater tego spotkania.

Akcja wyglądała jakby to Griffin miał wyjść po piłkę, ale Paul podał do Collisona. Szybki pick’n’roll z Jordanem, Harden zgubiony na zasłonie, a Howard nie wyskoczył do bloku i wolał zostać przy Jordanie. Łatwy jumper, łatwe punkty.

barnes putback

Po tym jak Barnes zdobył punkty w kontrze, po chwili dołożył kolejne. Cała akcja miała być izolacją dla Griffina i nią była. Tylko, że Asik to wybronił i Blake spudłował. Całkowicie jednak zaspał Chandler Parsons, nie zastawił tablicy i dopełnił swój słaby mecz. Barnes miał trochę farta przy tej dobitce, ale w końcu szczęście sprzyja lepszym.

Dalej, Collison sieknął za trzy, po tym jak Paul z Griffinem wzięli na siebie 3 obrońców w pick’n’rollu. Odegranie do Dudleya, extra-pass do rogu boiska, Harden jest spóźniony. BANG! Hamilton jeszcze szybko odpowiada Collisonowi, ale to jest ostatnia odpowiedź na jaką Rockets stać w tym meczu

Ostatnie dwie akcje Darrena, które przesądziły o zwycięstwie. Dwa pick’n’rolle z Griffinem. W pierwszym Collison trafia po koźle, a Harden gubi się na zasłonie Blake’a. W drugiej akcji, tej kluczowej należy mieć zastrzeżenia do obrońców. Bohater tego spotkania ucieka Brodaczowi, w tej sytuacji za penetracją powinien pójść wysoki. Howard jednak stoi jakby był pewny, że nie dogoni już rywala. Mógłby go chociaż trochę postraszyć, to też ma spory wpływ na oddanie rzutu i niewykluczone, że Darren mógłby go spudłować. Ale Howard do tego nie poszedł, Collison trafił, Clippers +10, GAME OVER.

Z ważniejszych statystyk – Rockets mieli 19 strat, co Clippers zamienili na 25 punktów. Gospodarze zebrali też 12 piłek z atakowanej tablicy i zdobywali punkty po ponowieniach. No i Rockets też swoje popudłowali. Było kilka takich piłek, które powinni skończyć bez większych problemów. I tych paru piłek w ostatecznym rozrachunku zabrakło. Rockets 93 – 102 Clippers.

Komentarze do wpisu: “Clippers lepsi od Rockets, Darren Collison przejął końcówkę

  1. czekamy jeszcze chwile, czy Grenger dołączy do ekipy z miasta aniołów ;)

  2. Ogląda ktoś tą niesamowitą batalię w Toronto? Będzie chyba 3 dogrywka, bo Beal rzucił buzzer beatera po czasie :)

Comments are closed.