Telegram z Enbiej 19/02/12 – wielki mecz Love’a, Howard wrócił do Staples Center

W NBA aż 12 spotkań i dla niektórych graczy przed zbliżającym się trade deadline to mogą być ostatnie mecze w barwach swoich drużyn.

Detroit Pistons – Charlotte Bobcats 98:116 (21;28, 26:25, 25:33, 26:30)

Wczoraj Cats pokonali na wyjeździe Pistons, a dzisiaj wygrali z nimi u siebie. Dwie wygrane z rzędu umocniły ich jak na razie na 8 miejscu Wschodu i po tym spotkaniu Detroit tracą już 2,5 meczu do zespołu z Północnej Karoliny.

Gospodarzy do zwycięstw poprowadził duet Al Jefferson i Kemba Walker, z którymi Pistons w ogóle nie mogli sobie poradzić. Pierwszy kontynuuje swoją świetną grę w 2014 roku i rzucił 29 punktów, trafiając 12 z 20 rzutów i zbierając 8 piłek. Drugi z kolei zdobył 24 oczka, 8/20 z gry i rozdał najlepsze w karierze 16 asyst. 15 punktów dodał Josh McRoberts, a double-double z ławki na poziomie 10 punktów i 10 asyst dołożył Ramon Sessions.

Dla Detroit najwięcej rzucił Brando Jennings, 20 oczek z 18 rzutów, ale w końcówce spotkania dostał dwa faule techniczne i musiał opuścić parkiet. 15 z ławki dodał Rodney Stuckey, a po 14 rzucili Will Bynum i Josh Smith.

Pistons przegrali trzeci mecz z rzędu i na przestrzeni sezonu widać dużą dysfunkcję w tym składzie. Wszyscy mówią, że trzeba kogoś oddać, najlepiej kogoś z dwójki Smith-Monroe, żeby coś poprawić, ale tak się zastanawiam, czy nie lepiej nie robić nic. Pistons mają swój pick w drafcie, który jest zastrzeżony w top8, jeśli będzie niższy trafi do Cats. W tym momencie zajmują 10 miejsce. Czy nie lepiej byłoby spaść jeszcze w tabeli, zachować swój pick, a jakiejś wymiany dokonać w dniu draftu? Za pick w top8 i Monroe dałoby się wtedy wyciągnąć kogoś naprawdę sensownego.

Osobną sprawą jest to, że na stanowisku GM-a w Detroit jest Joe Dumars, który będzie chciał za wszelką cenę awansować do play offów, bo jeśli to się nie uda, to wtedy już na pewno nie dostanie propozycji przedłużenia kończącego się w czerwcu kontraktu.

Orlando Magic – Cleveland Cavaliers 93:101 (11:26, 25:29, 32:17, 25:29)

Cavs wygrali już 6 mecz z rzędu i zaczynają w końcu wyglądać jak drużyna NBA. Tracą do zajmujących 8 miejsce Cats 3 mecze i wcale nie jest to strata nie do odrobienia.

Cavs po pierwszej kwarcie prowadzili 15 oczkami, 16 po pierwszej połowie, a Kyrie Irving wyglądał jak najbardziej zasłużenie, jak MVP All Star Game – 15 punktów i 3 asysty. W drugiej połowie szło mu już nieco gorzej i w całym meczu zanotował 22 oczka i rozdał 7 asyst, a Magic zaczęli odrabiać straty i w czwartej kwarcie zmniejszyli straty nawet do 2 punktów, i 3 na półtorej minuty do końca, dopóki 2 rzuty wolne Irvinga i trójka z lewego rogu Luola Denga nie zapewniły zwycięstwa gospodarzom.

17 oczek rzucił Deng, 16 Tyler Zeller, 10 Jarrett Jack, a 16 punktów i 14 zbiórek zanotował Tristan Thompson.

Dla Magic najwięcej rzucił Aron Afflalo – 23 punkty. 19 dodał Tobias Harris, a 20 i 12 zbiórek Nikola Vucevic.

Chicago Bulls – Toronto Raptors 94:92 (31:21, 17:20, 22:21, 24:30)

Bulls odnieśli ważne zwycięstwo na Raptors i tracą już do zespołu z Kanady, który zajmuje trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej pół meczu. Walka o miejsce za Pacers i Heat może być pasjonująca w drugiej części sezonu.

19 punktów przeciwko Toronto zdobył D.J. Augustin, którego zespół z Kanady zwolnił w grudniu, a który teraz gry bardzo dobre minuty w Bulls. Najwięcej dla Chicago rzucił Carlos Boozer – 20 oczek, a Joakim Noah rozdał najlepsze w karierze 14 asyst.

Raptors przegrywali praktycznie przez cały mecz, już nawet 15 w drugiej kwarcie, udało im się jednak zmniejszyć straty i mieli nawet szansę na zwycięstwo, kiedy przegrywali 92:93. DeMar DeRozan wszedł pod kosz, ale świetnym blokiem popisał się Jimmy Butler i było po meczu.

DeRozan rzucił dla Toronto 32 oczka i jeszcze tylko Kyle Lowry skończył mecz z podwójną zdobyczą punktową – miał 16 oczek, ale trafił tylko 4 z 13 rzutów.

Washington Wizards – Atlanta Hawks 114:97 (31:14, 27:33, 33:36, 23:14)

Hawks przegrali już 7 mecz z rzędu, spadli na 7 miejsce w tabeli Wschodu i zrodziło się pytanie, czy mogą nie awansować do play offów? Być może. Jeśli dalej będą tak grać, to zarówno Cats, Pistons, Cavs i Knicks mogą ich wyprzedzić.

Dziś przegrywali z Wizards już 17 punktami, po pierwszej kwarcie, a w drugiej tracili nawet do drużyny ze stolicy USA 20 oczek. W trzeciej udało im się zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu, ale run 9-0 Waszyngtonu w czwartej ćwiartce i skręcona kostka Jeffa Teague’a zapewniły wygraną gościom.

7 graczy Wizards skończyło mecz z double fingers. 21 punktów z 19 rzutów i 12 asyst miał John Wall, po 19 oczek rzucili Bradley Beal i Trevor Ariza, 14 i 12 zbiórek dodał Marcin Grotat, 13 Martell Webster, 12 Trevor Bookera, a 10 Nene.

W Hawks najwięcej rzucił Paull Millsap – 21 punktów. 20 dodał Elton Brand, 16 Teague, 14 Lou Williams, a 10 Kyle Korver, który do 122 spotkań przedłużył serię meczów z co najmniej jedną celną trójką.

Indiana Pacers – Minnesota Timberwolves 91:104 (18:30, 21:22, 33:30, 19:22)

Paul George po kilku gorszych meczach wraca do formy. Był świetny w spotkaniu z Wolves – 36 punktów, 11/22 z gry, 10/10 z linii i 11 zbiórek, ale nie miał wsparcia wśród swoich kolegów z drużyny, a przede wszystkim Minnesota miała Kevina Love.

Lider Wolves zagrał jeszcze lepiej niż George, rzucił 42 oczka z 22 rzutów, w tym 5 trójek i zebrał 16 piłek. Beast mode. Gospodarzom w wygranej pomogła też gra Ricky’ego Rubio, który co prawda miał słaby dzień pod względem strzeleckim (który to już raz?) i trafił tylko 2 z 10 rzutów z gry, ale rozdał za to 17 asyst i świetnie uruchamiał szybkie ataki Minnesoty. Hiszpan miał na koncie tyle asyst, co wszyscy zawodnicy Pacers w całym meczu.

New York Knicks – New Orleans Pelicans 98:91 (23:24, 30:23, 25:23, 20:21)

Na 4 minuty do końca meczu po wejściu pod kosz Briana Robertsa Cans prowadzili 89:88. Następnie jednak gorący w tym meczu Carmelo Anthony zrobił sam run 8-2 i zapewnił Knicks zwycięstwo.

W całym spotkaniu Melo rzucił 42 punkty, z czego 13 w czwartej kwarcie i trafił 16 z 29 rzutów. 19 z ławki dodał J.R. Smith, a 16 Tim Hardaway Jr. Knicks wygrali, ale stracili Imana Shumperta, który w drugiej kwarcie uszkodził więzadło poboczne piszczelowe w lewym kolanie. Jutro ma przejść dodatkowe badania, ale prawdopodobnie straci kilka tygodni. To problem dla Nowego Jorku, bo ci dość aktywnie nim handlowali, a w tym przypadku nikt nie weźmie kontuzjowanego zawodnika.

28 punktów dla Cans rzucił Eric Gordon, 10 dołożył Roberts, a po 14 Austin Rivers i Anthony Davis. Ten drugi zebrał do tego 10 piłek.

Boston Celtics – Phoenix Suns 94:100 (21:29, 29:23, 21:24, 23:24)

Markieff Morris zdobył 18 punktów z ławki, trafiając 7 z 12 rzutów, a oprócz niego jeszcze 5 graczy Suns skończyło z double fingers i Phoenix odnieśli ważne zwycięstwo grając mecz back-to-back. Po All Star Game zagrają 8 z 9 spotkań na własnym parkiecie i mogą się umocnić na 6 miejscu na Zachodzie.

Rajon Rondo rzucił 18 oczek, ale z 22 rzutów. Rozdał jednak do tego 10 asyst. To jego ostatni mecz w barwach Celtics? Raczej nie, ale Rockets są ponoć zainteresowani, nie chcą jednak oddawać Chandlera Parsonsa, więc raczej nic z wymiany Rondo nie będzie.

Brooklyn Nets – Utah Jazz 105:99 (21:28, 27:28, 27:18, 30:25)

Nets już bez oddanych do Kings Jasona Terry’ego i Reggiego Evansa w zamian za Marcusa Thorntona pokonali na wyjeździe Jazz i tak się zastanawiam, czy są w stanie zapewnić sobie przewagę parkietu w pierwszej rundzie play offów? Nie jest to nie do zrobienia. Mają 2,5 meczu straty do czwartych Bulls i 3 mecze do trzecich Raptors. Kto by pomyślał jeszcze w grudniu, że to możlwie.

27 punktów dla Nets rzucił Joe Johsnon, 25 z ławki dodał Andray Blatche, a 19 zdobył Deron Williams.

Jazz prowadzili już 13 punktami w trzeciej kwarcie, ale Nets zrobili run 20-4, wrócili do meczu i ostatecznie to goście schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Dla Utah najwięcej rzucił Alec Burks – 20 oczek. 18 dołożył Enes Kanter, 14 Trey Burke, a 12 Marvin Williams.

Golden State Warriors – Sacramento Kings 101:92 (30:26, 29:24, 16:26, 26:16)

Warriors bez większych problemów pokonali Kings, którzy grali bez DeMarcusa Cousina i są już bez niego 0-8 w tym sezonie. Wobec braku centra Sacramento rolę lidera przejął Isaiah Thomas, który rzucił 26 punktów, ale miał wsparcie tylko w Travisie Outlawie – 18 oczek z ławki. 16 punktów zdobył co prawda Rudy Gay, ale trafił tylko 6 z 21 rzutów.

21 punktów i 11 zbiórek dla Warriors zdobył David Lee, 18 dodał Klay Thompson, a po 13 Andre Iguodala i Stephen Curry, który grał dziś 35 minut i zobaczymy jak jego minuty w rotacji się zmniejszą po transferze Steve’a Blake’a.

Houston Rockets – Los Angeles Lakers  134:108 (32:22, 32:21, 40:32, 30:33)

Dwight Howard wrócił do Staples Center na mecz przeciwko Lakers, ale to był mecz bez większej historii, jeśli nie liczyć tego, że w tym spotkaniu nie zagrał już oddany do Warriors Steve Blake, który jeszcze wziął udział w rozgrzewce po czym dowiedział się, że został wytransferowany.

Rockets przejechali się po Lakers, w każdej z kwart rzucając po 30 oczek i zrobili im blowout. Nie pomogło buczenie na Dwighta Howarda, który miał 20 punktów i 13 zbiórek i ogrywał momentami Chrisa Kaman jak przedszkolaka. 29 oczek i 11 asyst dodał James Harden.

24 punkty dla Lakers rzucił Wesley Johnsons, a 20 oczek i 16 asyst dołożył Kendall Marshall. 19 punktów rzucił Jodie Meeks.

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej 19/02/12 – wielki mecz Love’a, Howard wrócił do Staples Center

  1. nieźle z tym Blake’em – idziesz na rozgrzewke do meczu – ktos na ciebie kiwa palcem – panu już dziekujemy – badge wygasł – woźny pana odprowadzi….

  2. No to chyba w LA zamierzają stawiać na Marshalla. Fajnie, bo chłopak na to zasługuje, a i szansę od losu według mnie wykorzystał

  3. Najlepiej na ten trade zaregował Marshall swoim występem ;) Ciekawe czy gdyby Blake jednak wystąpił to Lakers dostaliby walkowera.

Comments are closed.