Telegram z Enbiej – 01/02/14 – Wizards przerwali serię Thunder, wielki mecz Love’a

(38-11) Oklahoma City Thunder 81 – 96 Washington Wizards (23-23)

Wizards byli w stanie sprawić niespodziankę i dali radę. Zdobywająca przeszło 110 punktów na mecz podczas swojej serii 10 zwycięstw Oklahoma została zatrzymana na 81 oczkach i skuteczności 39.7% z gry. Thunder popełnili, aż 21 strat (8 z nich było zasługą Reggiego Jacksona, a 5 Kevina Duranta), co Wizards zamienili na 23 punkty.

Kluczem do ich zwycięstwa była żelazna defensywa. Trevor Ariza znakomicie poradził sobie z Durantem, który trafił tylko 8/21 z gry i 0/6 za trzy. Podczas serii ostatnich 10 wygranych Durant trafiał ze skutecznością 61.1% z gry. Bardzo dobry mecz po bronionej stronie parkietu rozegrał też Marcin Gortat.

Wizards dużo lepiej zaczęli i pierwszą ćwiartkę wygrali 13-25, jednak Thunder nadrobili to w ciągu drugiej kwarty i 8 minut trzeciej. Wtedy jednak gospodarze przeprowadzili decydujący dla meczu run i zamknęli 3 kwartę serią 20-7. W ostatnich 12 minutach, bez większych problemów, udało się utrzymać prowadzenie.

Liderem Wizards był oczywiście John Wall, a pewną historią meczu były jego buty. Zaczął mecz w czerwonej parze (o model nie pytajcie, nie znam się na tym :) ) i spudłował wszystkie 7 prób z gry w pierwszej połowie. W trakcie przerwy zmienił je na białą parę i zagrał o wiele lepszą drugą połowę, notując 15 punktów i 7 asyst. W całym meczu uzbierał 17 punktów i 15 asyst.

Najlepsi gracze: Kevin Durant (26 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst), Serge Ibaka (14 punktów, 8 zbiórek, 4 bloki) – John Wall (17 punktów, 15 asyst, 6 przechwytów), Marcin Gortat (14 punktów, 14 zbiórek), Trevor Ariza (18 punktów, 6 zbiórek), Nene (17 punktów, 5 zbiórek, 8/12 z gry)

(20-25) Brooklyn Nets 96 – 97 Indiana Pacers (36-10)

Lance Stephenson w niedawnym wywiadzie stwierdził, że należy mu się miejsce w All-Star i zabije każdego kto stanie mu na drodze. Dziś, na jego drodze stanął arbiter.

Co by jednak nie mówić, w tym meczu Lance znowu był jedną z najważniejszych postaci Pacers, z 14 punktami, 7 zbiórkami i 4 asystami. Nets dostali ostre baty na tablicach (27-46), ale mimo tego trzymali się dzielnie. Wymusili 23 straty Pacers i losy spotkania ważyły się do ostatnich sekund.

Pacers byli lepszą drużyną w ostatnich 5 minutach i punktowali rywali z linii osobistych. Na 57.4 sekundy przed końcem David West trafił fade-awaya i wyprowadził swoją drużynę na +5. Nets udało się jednak wrócić na -1 na 8 sekund przed końcem, ale piłkę miała Indiana. West poszedł na linię i trafił oba osobiste, a trójkę na remis przestrzelił Paul Pierce. West ponownie dostał dwa rzuty wolne i wykorzystał jeden z nich, co dało Pacers bezpieczne prowadzenie. Później trójkę trafił jeszcze Deron Williams (wrócił do pierwszej piątki Nets po 6 meczach zaczynanych z ławki), ale było to bez znaczenia.

Najlepsi gracze: Shaun Livingston (24 punkty), Kevin Garnett (12 punktów, 10 zbiórek), Joe Johnson (16 punktów) – David West (17 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst), Roy Hibbert (20 punktów, 5 zbiórek), Lance Stephenson (14 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty)

(23-24) Minnesota Timberwolves 113 – 120 Atlanta Hawks (25-21)

Kevin Love zanotował monster game, ale nie pomogło to wygrać z bardziej zrównoważonymi Jastrzębiami. Kevin zdobył 43 punkty i zebrał 19 piłek, ale zawiodła obrona, która pozwoliła na zdobycie 120 punktów rywalom.

Hawks jak zwykle zagrali zespołowo i na 43 trafione rzuty, rozdali 30 asyst. Nie mieli opcji, żeby powstrzymać Love’a w obronie, więc nadrobili to zrównoważonym atakiem. Gospodarze wygrali ten mecz dzięki świetnej trzeciej kwarcie. Wygrali ją 38-21 i zdobyli, aż 17 punktów po stratach rywali. Timberwolves parokrotnie zbliżyli się jeszcze do rywali w końcówce, ale nie dali rady odzyskać prowadzenia.

Najlepsi gracze: Kevin Love (43 punkty, 19 zbiórek), Kevin Martin (17 punktów), J.J. Barea (12 punktów, 4 asysty) – Kyle Korver (24 punkty), Paul Millsap (20 punktów, 13 zbiórek), DeMarre Carroll (19 punktów, 5 zbiórek)

(15-33) Philadelphia 76ers 96 – 113 Detroit Pistons (19-27)

Dla 76ers nie zagrał Michael Carter-Williams i jak zwykle, w takiej sytuacji skończyło się to porażką. Pistons zdominowali tablice, zebrali 58 piłek, z czego 23 na atakowanej tablicy. Aż 4 graczy miało ponad 20 punktów. Jednak na pewno nie można ich pochwalić za obronę pomalowanego. Pozwolenie takiej drużynie jak Sixers na zdobycie 64 oczek z trumny jest niedopuszczalne. Na szczęście, Pistons ratuje dzisiaj wynik.

Najlepsi gracze: Tony Wroten (18 punktów, 5 asyst), Evan Turner (15 punktów) – Andre Drummond (22 punkty, 14 zbiórek, 5 bloków), Greg Monroe (21 punktów, 12 zbiórek), Brandon Jennings (20 punktów), Kyle Singler (20 punktów, 10 zbiórek)

(8-39) Milwaukee Bucks 90 – 99 Memphis Grizzlies (26-20)

Bucks niespodziewanie prowadzili po pierwszej kwarcie i przez większą część spotkania. Jeszcze przed ostatnimi 12 minutami mieli 2 punkty przewagi. Ostatnia ćwiartka została jednak wygrana przez Grizzlies 32-21 i to oni zwyciężyli kolejne spotkanie, dzięki czemu wyprzedzili Mavericks i awansowali na 8 miejsce na Zachodzie.

Najlepsi gracze: Brandon Knight (23 punkty, 6 zbiórek, 7 asyst), Ersan Ilyasova (14 punktów, 13 zbiórek) – Zach Randolph (23 punkty, 10 zbiórek), Nick Calathes (22 punkty, 5 zbiórek), Marc Gasol (19 punktów, 6 zbiórek)

(15-32) Sacramento Kings 93 – 95 San Antonio Spurs (34-13)

Cały mecz sprowadził się do ostatniej minuty i 20 sekund. Wtedy Isaiah Thomas wyrównał stan spotkania na 91-91. Kluczowym rzutem popisał się w kolejnym posiadaniu Tony Parker. Francuz trafił za trzy i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Thomas zanotował skuteczny jump shot i był tylko punkt różnicy między zespołami. Marcus Thornton popełnił jednak straszny błąd i przez jego faul wyłączono zegar 24 sekund na 12 sekund przed końcem. Duncan poszedł na linię, ale spudłował oba osobiste. Rudy Gay miał szansę zapewnić zwycięstwo swojej drużynie, ale spudłował potencjalnego game-winnera i to Spurs mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Najlepsi gracze: Isaiah Thomas (26 punktów, 5 asyst), Rudy Gay (23 punkty, 7 zbiórek, 6 asyst, 5 przechwytów) – Tim Duncan (23 punkty, 17 zbiórek, 5 asyst), Tony Parker (18 punktów, 10 asyst)

(33-13) Miami Heat 106 – 91 New York Knicks (19-28)

Knicks mieli swoje nadzieje na zwycięstwo przed rozpoczęciem 4 kwarty, ale odebrali im je James i Wade. Przy stanie 77-71 przed ostatnimi 12 minutami, Heat wygrali ostatnią ćwiartkę 29-20. James zdobył 8 punktów, a Wade 7 podczas trwania ostatniej kwarty. Goście przez cały mecz mieli znaczną przewagę w pomalowanym (48-30 w punktach z trumny) i głównie dzięki temu udało im się wygrać.

Najlepsi gracze: LeBron James (30 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst, 6 przechwytów), Dwyane Wade (22 punkty), Shane Battier (16 punktów, 4/7 za trzy) – Carmelo Anthony (26 punktów, 8 zbiórek, ale też 7 strat), J.R. Smith (20 punktów), Tim Hardaway Jr (17 punktów)

(21-28) Charlotte Bobcats 95 – 105 Phoenix Suns (29-18)

Suns zdecydowanie wygrali na tablicach, w stosunku 34-51 i ograniczyli świetnego w ostatnim czasie Ala Jeffersona do jedynych 10 punktów. Gospodarze, ani przez chwilę nie byli zagrożeni przez rywali, a ich najwyższa przewaga w meczu wyniosła 27 punktów.

Najlepsi gracze: Anthony Tolliver (14 punktów), Jannero Pargo (12 punktów, 6 asyst) – Goran Dragic (25 punktów), Markieff Morris (13 punktów, 9 zbiórek), Marcus Morris (15 punktów)

(25-22) Toronto Raptors 103 – 106 Portland Trail Blazers (34-13)

Trail Blazers prowadzili pewnie przez cały mecz, ale w końcówce zrobiło się niebezpiecznie. Dzięki serii 11-0 Raptors objęli pierwsze w meczu prowadzenie, na 25 sekund przed końcem. Odzyskał je jednak Damian Lillard, a wynik ustalił z linii osobistych Nicolas Batum.

Najlepsi gracze: DeMar DeRozan (36 punktów, 12 asyst), Kyle Lowry (23 punkty, 8 asyst), Patrick Patterson (13 punktów, 9 zbiórek) – LaMarcus Aldridge (27 punktów, 15 zbiórek), Wesley Matthews (21 punktów), Damian Lillard (21 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek)


(16-31) Utah Jazz 87 – 102 Los Angeles Clippers (34-16)

Jazzmani trzymali się blisko Clippers przez całą pierwszą połowę i część trzeciej kwarty. Wtedy jednak gospodarze odpalili i uciekli rywalom, wygrywając trzecią ćwiartkę 23-34. Ofensywa Jazz została zatrzymana i trafiała tylko 35.8% z gry. Clippers nie mieli większych problemów z wygraniem tego spotkania.

Najlepsi gracze: Enes Kanter (23 punkty, 14 zbiórek), Richard Jefferson (19 punktów), Gordon Hayward (15 punktów) – Jamal Crawford (27 punktów, 5 asyst), Blake Griffin (25 punktów, 11 zbiórek), DeAndre Jordan (10 punktów, 14 zbiórek)

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 01/02/14 – Wizards przerwali serię Thunder, wielki mecz Love’a

  1. Byłem w ciężkim szoku, gdy w ostatniej minucie przy rozstrzygniętym wyniku zobaczyłem World Peace’a na boisku. Przez cały mecz LeBron robił co chciał, bo krył go mniejszy i dużo lżejszy Smith, zdarzało się że byli przy nim Prigioni czy Felton!!! Melo spróbował bronić kilku akcji w których został ograny w dziecinny sposób, więc kur** co szkodziło spróbować wprowadzić Artesta???!!! Nawet jeśli jest w beznadziejnej formie, ale jest zdrowy (na co wskazuje to że w ogóle wszedł na parkiet) to byłby najlepszym obrońcą na Jamesa. Gdyby LBJ się uparł to mógł wyciągnąć wileki wynik punktowy, bo w zasadzie wszystkie rzuty były bez obrony.
    Drugą sprawą są komiczne straty Knicks, gdy dosłownie podawali do rąk Miami, brylował w tym Melo, ale Felton to tak żenujący rozgrywający że wolałbym nawet Prigioniego w s5.

  2. Spurs mi nieco podnieśli ciśnienie (obstawiałem ich na live), kiedy w końcówce posłali na linię TD. Parker, Marco – ok, a oni wiedząc, że będzie taktyczny faul dają piłę Duncanowi, który akurat na linii nie błyszczał. Na szczęście dobrze się skończyło.
    Masochistycznie pogapiłem się też na Pistons, ale to jest jednak drużyna (skreślić, to nie drużyna), twór bez jakiegokolwiek pomysłu. 76ers nie chcą wyprzedzić C’s, więc było widać że chcą ten mecz uwalić, a mimo to Detroit i tak im do przerwy nie potrafiło zbytnio odjechać (mistrzowskie akcje Jenningsa i Bynuma w 2q, którzy byli wręcz wpuszczani pod kosz przez graczy Philly a i tak zezowali spod kosza co się dało). Cheeks do wywalenia, zatrudnić Hollinsa.

  3. O co chodzi z tym Hollinsem. Jest jakiś ukryty haczyk,czy co? Gościu taki niby genialny,a nikt go nie zatrudnia,strzelając sobie w stopę? Nie rozumiem tego,proszę o wyjaśnienie jego statusu. Ciągle powraca jego nazwisko w kotekście wielu drużyn. Mam wrażenie z tych wpisów,że to mniej więcej taka sytuacja jakby nikt nie chciał zatrudnić np. Paula,Duranta,lub George’a. Może Woy ma coś do powiedzenia w tej sprawie,albo Łukasz,lub Dawid?

Comments are closed.