Mecze gorszego Boga #11 Gran Derbi dla Jazz!

Denver Nuggets są trzecim zespołem, który gościnnie wystąpi w Meczach gorszego Boga. Po Golden State Warriors, oraz Portland Trail Blazers to właśnie popularne Samorodki będą pełnić rolę tła dla popisów contederów z Salt Lake City. Spotkanie to uważane jest przez najbardziej ortodoksyjnych kibiców Jazz za najważniejsze w sezonie. Fani obu zespołów się zwyczajnie nienawidzą, dzięki czemu ogień dzisiaj będzie nie tylko na parkiecie ale również na trybunach.

Lista nieobecnych zawodników na tym meczu jest iście sejmowa, z najważniejszych należy wymienić Haywarda, McGee i Galinariego. O ile do nieobecności zawodników z Denver kibice zdążyli przywyknąć o tyle Sarenka nabawił się urazu zginacza stawu biodrowego (cokolwiek to jest) i opuści drugi mecz z rzędu.

Pierwsza kwarta

Pierwsze minuty zwiastowały świetne widowisko. Szybkie akcje z obu stron zwykle zakończone efektownymi dunkami, sprawiły, że nawet Gordon Gekko zainteresował się spotkaniem. Przodowali w nich Alec Burks, oraz JJ Hickson i po akcji 2plus1 gracza Denver, Nuggets przegrywali 10:15 na 7 minut przed końcem pierwszej kwarty. Fav trafia wolnego na co hajlajtowym dunkiem odpowiada Quincy Miller. Pierwsza kwarta Gran Derbi mogłaby śmiało zastąpić konkurs wsadów podczas ASG, po kolejnym wsadzie Hicksona goście wyszli na pierwsze tej nocy prowadzenie 19:18. W tym meczu dzieje się więcej niż w Boeingu 11 września, jak chłopaki nie zwolnią tempa to i ofiar może być podobna liczba, jedni padną na zawał a inni na epilepsję. 31:28 dla Jazz na półtorej minuty przed końcem a prowadzenie zmieniało się więcej razy niż podczas płaskich etapów na Tour de France. Po drugiej trójce w meczu Founiera goście doprowadzili do wyrównania, jednak w końcówce Jazz pokazali kto tu ma plejoffowe aspiracje i za sprawą Burksa uciekli na 4 punkty. 35:31, ten mecz to totalna odwrotność MgB, prawdziwe Blue Magic, uff ale się nagrzałem.

Druga kwarta

JJ Hickson wciąż nie może przestać, ma już na koncie 13 punktów na 100% skuteczności zarówno z gry jak i z wolnych. O ile w pierwszej kwarcie tylko pakował jak Pudzianowski, o tyle w drugiej trafia z półdystansu. Ciekawa sytuacja na boisku po którym biega dwójka zwycięzców Slam Dunk Contest, Robinson i Evans- intrygujące, że gracz Nuggets jest szerszy w barach od Jeremy’ego. Po celny jumperze Kantera gospodarze wyszli na pięciopunktowe prowadzenie 40:35. Tempo nieco siadło co odbiło się zwłaszcza na grze Denver, które po trójce z rogu Burke’a przegrywali już 49:39. Evans to być może miałby problem z przepchnięciem kranu, ale talent do zbiórek ofensywnych wyssał z mlekiem matki. Po kolejnej trójce Burke’a Jazz prowadzą już 55:43, chłopaki z Colorado w przerwie między kwartami musieli posilić się wypiekami od Paulette, bo grają strasznie niemrawo. O ty… Ty Lawson jest na boisku, do tej pory był widoczny jak słońce o północy. Nutki dzisiaj demolują, Nuggets w drugiej kwarcie nie istnieją jak Cyganie pracoholicy i jest to w równej mierze zasługa dobrej gry Nutek, jak i słabej ich samych. Wilson Chandler stara się ciągnąć grę Nuggets, ale Sashą Grey to on nie jest i Nutki po akcji 2plus1 Burksa prowadzą już 16 punktami. Pierwszą połowę kończą dwa celne osobiste Lawsona i czirliderki przejmują parkiet przy stanie 67:53 dla Jazz.
Dobrą grę Jazz wykorzystałem do taniego brania na Molly

Trzecia kwarta

Jazz od początku powiększają przewagę, Ty Lawson jest dzisiaj seksowny jak Maryla Rodowicz podczas Sylwestra z Polsatem, po połowicznej egzekucji wolnych Spluwy do wynajęcia Jazz mają już 20 punktów przewagi. ŁOOOOOO Hickson po podaniu od Lawsona zapakował piłę jak Komisarz Halski, to musi być w TOP5 nawet w przypadku blowoutu. Bracia Burke’s dzisiaj rządzą i dzielą, a Spluwa punktuje jak za najlepszych lat, dziwnie się czuję oglądając tak grających Jazz. Evan Fournier, 12-latek z Francji wbił się z prawej strony pod kosz i zakończył akcję monsterdunkiem. Ostatnią decyzją Sterna powinno być zastąpienie SDC meczami Jazz z Nuggets, dziesiony byłyby częstsze niż na Mokotowie po zmierzchu. Brandon Rush powoli wraca do formy z Pacers i udanym jumperem poprzedzonym efektownym spin movem trafia czystą jak Adaś Miauczyński zapewniając prowadzenie na koniec trzeciej kwarty 93:77.

Czwarta kwarta

Wyjaśniło się czemu Nuggets byli tak powolni przez ostatnie 2 kwarty, całą energię zostawili na ostatnią część spotkania, nacierając ostro od początku jak gdyby Jessica Alba poprosiła ich o wtarcie kremu UV na plaży. W tym momencie stała się rzecz z gatunku niesłychanych, Ty Corbin widząc, że Nutki nie radzą sobie z pressingiem wziął czas po minucie gry. Takie rzeczy jak trafiona trójka Dwighta Howarda nie powinny być pokazywane w telewizji, zwłaszcza radzieckiej, Timofiej Mozgow bowiem poczuł się na tyle pewnie, że próbował ukąsić zza łuku, oczywiście skończyło się efektem jojo i Jazz wyprowadzili kontrę zakończoną akcją 2plus1 przez Burksa. Po dwóch celnych wolnych w wykonaniu Favorsa Nutki uciekły na 17 punktów- 100:83-17 punktów ma też Derrick a o 11 więcej zapisał na swoim koncie Alec Burks, który właśnie urządził sobie slalom między graczami Nuggets, który doczekał się uznania na twitterze od samego Alberto Tomby: „Bella, Alec, bravisimo! Lazio merda” ćwierknął Włoch. Favors z Marvinem popisali się obroną poncho- Ty Lawson wpakował głowę w dziurę pomiędzy tym duetem i udanie sfinalizował penetrację layupem zmniejszając straty Nuggets do 13 punktów. Rozgrywający Nuggets w końcu się obudził, niby ma już 23 punkty i 11 asyst ale nie dajcie się zwieść tuskowym cyferkom, Lawson gra dziś naprawdę średnio. 111:100 na 3 minuty przed końcem i piłka w posiadaniu gości jednak nie wykorzystują oni swoich szans na zmniejszenie strat pudłując zarówno z gry jak i z linii rzutów wolnych i po sześciu punktach z rzędu Burksa Jazz na minutę przed końcem prowadzą 17 punktami. Koniec! 118:103 dla Nutek, Nuggets latali efektowniej, ale skończyli jak Ikar.

MVP meczu- Alec Burks- 34 punkty i 5 asyst- Hayward może w spokoju leczyć kontuzję mając takie zastępstwo.

Utah Jazz była lepsza od pierwszej minuty spotkania i odniosła zasłużone zwycięstwo. Na uznanie zapracował zwłaszcza backcourt Nutek, Burks i Burke pokazali dzisiaj jak wielki potencjał drzemie w tej ekipie i po katastrofalnym początku sezonu Jazzmani są jednym z najlepszych do oglądania zespołów ligi. Nuggets po serii kilku zwycięstw z rzędu polegli w Salt Lake City i trudno nie odnieść wrażenia, że zabrakło im dzisiaj na parkiecie Andre Millera. Ty Lawson nie do końca wywiązał się dzisiaj z roli reżysera gry, a Nate Robinson w ogóle sobie nie radził w roli instant offense.

To tyle na dzisiaj a już jutro w MgB debiut Lakersów,
Hej;)

Komentarze do wpisu: “Mecze gorszego Boga #11 Gran Derbi dla Jazz!

  1. Passus o Sashy Grey rozbawił mnie do łez… dobry start of the day

  2. Słuszna uwaga, z taką grą Utah do top5 się nie załapie i szczerze mówiąc zastanawiam się co oni tam kombinują. No chyba że upatrzyli już sobie konkretnego gracza, który i tak pójdzie trochę niżej np. Harrisa

  3. Qcin – to jeszcze pochwal się kim jest ta ciemnowłosa i czerwonousta niewiasta z Twojego awatara. Jeśli to Twoja siostra to ja się z nią chętnie umówię ;)))

    1. To moja niewiasta! Ale ustawię was jak mi nagrasz numer do dziewczyny z reklamy Cavs shopu :)

    2. przywykła:) Do dziś rzuca lotkami w tarczę z buźką Natalie Portman ;)

    1. niestety nie… słaby scout ze mnie, nawet nie potrafię tej reklamy namierzyć :( Jedyna nadzieja w Melo, ale chyba mu głupio, że Jazz przejechali się tak po Nuggets i udaje, że mu internet odłączyli :)

  4. Też nie mogę tej reklamy namierzyć, a wierz mi próbowałem. Jeszcze większy problem w tym, że ja jej wcale nie widziałem, więc jedyne co mogę to zasugerować, żebyś przejrzał fotki cheerleaderek Cavs, bo może którąś z nich wrzucili do reklamowania…

    1. Też szukałem :) Może podczas meczu z Lalami puszczą to zrobię print screena :)

Comments are closed.