Telegram z Enbiej – 4/01/2014 – wielki mecz Duranta, emocje w Portland

New Orleans Pelicans – Indiana Pacers 82:99 (27:15, 22:29, 12:30, 21:25)

Cans po runie 12-0 w pierwszej kwarcie prowadzili już 27-13. Dopiero wtedy do gry wzięli się koszykarze Pacers i jeszcze przed przerwą udało im się zmniejszyć straty do tylko 5 oczek.

O wygranej gospodarzy zadecydowała trzecia ćwiartka, w której ograniczyli gości do tylko 12 oczek,  25 proc. skuteczności z gry (4 celne rzuty na 16 prób) i wymusili 5 strat. Ponadto zanotowali serię 18-0, wychodząc na 13-punktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu i które powiększyli jeszcze do 22 oczek w połowie czwartej po trójce Paula George’a.

Lider Indiany rzucił w całym meczu 24 punkty i było to już jego 24 spotkanie w tym sezonie, w którym zdobył co najmniej 20 oczek. Miał jednak problemy ze skutecznością, trafiając 8 z 24 rzutów, w tym 2 z 9 za trzy. Zebrał do tego 10 piłek.

19 oczek zapisał na swoim koncie Lance Stephenson, 10 George Hill, a 13 z ławki dodał Danny Granger.

Najwięcej dla Cans rzucił Eric Gordon, dla którego był to powrót do rodzinnego miasta, gdzie grał również w szkole średniej i na uniwersytecie. Zdobył 21 punktów, ale tylko 4 w drugiej połowie. W pierwszej rzucił 17, trafiając 7 z 11 rzutów, podczas gdy w drugiej trafił 2 z 5.

17 oczek (5/7 z gry, 7/10 z linii) najwięcej w sezonie, rzucił Alexis Ajinca. Dodał do tego 7 zbiórek. 10 punktów z 12 rzutów dołożył Anthony Davis, a 12 Tyreke Evans.

Liderzy zespołów:

Punkty: Gordon 21 – George 24

Zbiórki: Davis 8 – George 10

Asysty: Holiday 7 – George, West 5

Przechwyty: Holiday 3 – George 2

Bloki: Davis 3 – Hibbert 5

———————————————————————————————————————–  

Miami Heat – Orlando Magic 110:94 (30:24, 18:22, 33:24, 29:24)

LeBron James miał dziś drugą najgorszą skuteczność w sezonie (15 punktów, 5/13 z gry, 38,5 proc.), ale Miami Heat i tak trafiało na wysokim procencie (54,1 proc.) i pokonało po raz 8 z rzędu Orlando Magic.

Gościom w wygranej pomógł najlepszy w tych rozgrywkach występ byłego zawodnika Magic Rasharda Lewisa. Skrzydłowy wskoczył do pierwszej piątki w miejsce Shane’a Battiera, który narzekał na ból mięśnia czworogłowego i odstał mecz odpoczynku. Lewis rzucił 18 punktów (jego rekord sezonu) z 11 rzutów, trafił 3 trójki i Heat byli plus 20 (najwięcej spośród wszystkich graczy) z nim na parkiecie.

Po 20 oczek zdobyli Dwyane Wade i Chris Bosh. Ten ostatni był dzisiaj niemal bezbłędny. Trafił wszystkie swoje 9 rzutów z gry i pomylił się tylko raz pudłując jednego z trzech osobistych.

Gospodarze utrzymywali się w grze do polowy trzeciej kwarty, kiedy to po celnym rzucie Arona Afflalo wyszli na prowadzenie 57-54. Następnie jednak przyjezdni zanotowali run 19-2 i wyszli na 14-punktowe prowadzenie, którego nie  oddali już do końca meczu, nie pozwalając Magic zbliżyć się na mniej niż 9 oczek.

Dla Orlando najwięcej rzucił Jameer Nelson, 21 punktów z 11 rzutów, trafiając 5 razy zza łuku. 17 oczek i 10 zbiórek dołożył Tobias Harris, po 16 punktów Afflalo i Victor Oladipo, a 14 Glen Davis.

Liderzy zespołów:

Punkty: Bosh, Wade 20 – Nelson 21

Zbiórki: James 8 – Harris 10

Asysty: James 8 – Nelson 6

Przechwyty: Lewis 3 – Moore, Harkless 2

Bloki: Lewis, Bosh 1 – Davis 2

———————————————————————————————————————–

Cleveland Cavaliers – Brooklyn Nets 82:89 (17:22, 21:29, 27:16, 17:22)

Deron Williams rzucił 21 punktów, Paul Pierce dodał 19 i Nets pokonali Cavs, odnosząc tym samym drugie z rzędu zwycięstwo, co zdarzyło im się dopiero po raz drugi w tym sezonie.

Gospodarze zagrali dziś całkiem nieźle w defensywie, zatrzymując Clevelend, którzy grali bez swojego najlepszego gracza Kyrie Irvinga, na 36,7 proc. skuteczności, w tym na 19 proc. w czwartej kwarcie.

Nets również przystąpili od tego meczu w niepełnym składzie. Zabrakło Kevina Garnett, który dostał dzień odpoczynku, po tym jak rozegrał 5 spotkań w przeciągu 8 dni. Jego miejsce w pierwszej piątce zajął Reggie Evans, którego na pozycji centra wspomagał powracający po 4 meczach przerwy Andray Blatche, rzucając dziś 12 punktów.

Pojednek rozstrzygnął się na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. Właśnie wtedy Nets zanotowali run 14-2, wszyli na 9-punktowe prowadzenie i już do końca meczu kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

Wobec absencji Irvinga najlepszym strzelcem Cavs był dziś Dion Waiter, autor 26 punktów 99/18 z gry). 19 oczek, ale z aż 19 rzutów (2/8 za trzy) dodał C.J. Miles, a 13 z ławki dołożył Matthew Dellavedova. Zastępujący Irvinga  w pierwszej piątce Jarret Jack rzucił tylko 2 punkty, trafiając 1 z 8 rzutów. Rozdał za to 7 asyst.

Pierce przesunął dzisiaj się na 19 miejsce wśród najlepszych strzelców w historii NBA wyprzedzając Allena Iversona.

Liderzy zespołów:

Punkty: Wiaters 26 – Williams 21

Zbiórki: Varejao 12 – Evans 11

Asysty: Jack 7 – Willaims 6

Przechwyty: Miles 2 – Pierce, Evans, Livingston, Blatche 1

Bloki: Varejao 2 – Pierce 3

———————————————————————————————————————–

Atlanta Hawks – Chicago Bulls 84:91 (18:26, 27:24, 19:17, 20:24)

Jeszcze w połowie czwartej kwarty Hawks po trafieniu Jefffa Teague’a przegrywali tylko jednym punktem. Następnie jednak gospodarze zanotowali szybki run 8-0, na który złożyły się punkty Mike’a Dunleavy’ego oraz Taja Gibsona i Bulls już do końca kontrolowali meczu kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Gościom co prawda udało się jeszcze zbliżyć na 4 oczka, ale na więcej nie było ich już stać.

6 zawodników Chicago zapisało na swoim koncie podwójną zdobycz punktową. Najwięcej rzucił Dunleavy – 20, z czego 11 w czwartej kwarcie. 17 z 15 rzutów dodał Deng, po 11 Jimmy Butler (4/11 z gry) i D.J. Agustin (4/13 z gry, 1/6 za trzy), a po 10 Gibson i Joakim Noam. Obaj zanotowali też po 12 zbiórek.

Dla Hawks najwięcej zdobyli Paul Milllsap i Teague – po 16. Ten pierwszy zebrał do tego 12 pilek. 10 dodał Demarre Carroll, a 12 z ławki dołożył Mike Scott. Goście zagrali słabo w ofensywie i zostali zatrzymani na tylko 37,2 proc. skuteczności z gry i 28,6 proc. za trzy.

Kyle Korver do 103 spotkań przedłużył swoją serię meczów z co najmniej jedną trójką. Dziś 2/7 zza łuku.

Liderzy zespołów:

Punkty: Millsap, Teague 16 – Dunleavy 20

Zbiórki: Millsap 12 – Gibson, Noah 12

Asysty: Teague 6 – Augustin 7

Przechwyty: Carroll 3 – Butler 5

Bloki: Brand 3 – Noah 5

———————————————————————————————————————–

Oklahoma City Thunder – Minnesota Timberwolves 115:111 (26:30, 23:25, 28:32, 38:24)

Wielki mecz Kevina Duranta. Lider Thunder był dziś nie do zatrzymania dla obrońców Wolves. Rzucił najwięcej w sezonie 48 punktów z czego 23 w czwartej kwarcie plus te najważniejsze punkty na 4 sekundy przed końcem, kiedy trafił step back jumpera z lewej strony nad broniącym go Dante Cunninghamem.

Gospodarze prowadzili już 13 punktami na początku czwartej kwarty po rzucie za trzy Corey’a Brewera, ale potem zaczął się Durantshow. Rzucił 16 z 19 kolejnych punktów Thunder, 4-krotnie trafiając zza trzy i praktycznie w pojedynkę odrobił straty Oklahomy.

Wolves jednak dalej mieli szansę na wygraną. Kiedy Jeremy Lamb trafił oba wolne na 30 sekund do końca meczu OKC prowadziło 111-109. Wtedy piłka trafiła do Kevina Love’a, który zrobił spin move na Serge Ibace i trafił spod kosza, będąc przy okazji faulowanym Miał szansę na wyprowadzenie gospodarzy na prowadzenie, ale spudłował osobistego.

Wtedy to KD trafił nad Cunninghamem i Thunder znowu wyszli na 2-punktowe prowadzenie. Do końca zostały 4 sekundy i o czas poprosił trener Rick Adelman. Piłkę z boku wyprowadzał Ricky Rubio, podał ją do Love’a, a ten został sfaulowany przez Kendricka Perkinsa i Kevin miał okazję wyprowadzić na prowadzenie.

Spudłował jednak pierwszego wolnego, następnie drugiego i kiedy chciał celowo spudłować, by ratować jeszcze sytuację to nie trafił w obręcz i piłka trafiła do gości, a zwycięstwo Thunder przypieczętował celnymi wolnymi Durant.

KD rzucił dziś 48 oczek, z czego 32 w drugiej połowie, a 23 w czwartej kwarcie. Trafił 16 z 32 rzutów. W tym 4/9 za trzy i 12/13 z linii. Zebrał do tego 7 piłek i 7 asyst. 13 punktów dodał Derek Fisher, 12 Serge Ibaka, a po 10 Reggie Jackson i Steven Adams.

Dla Wolves najwięcej rzucił Nikola Pekovic – 31 z 22 rzutów. Zebrał do tego 11 piłek. Double-double zanotował również Love – 30 oczek (11/21 z gry, 5/9 zza łuku) i 14 zbiorek. 17 punktów dołożył Kevin Martin, 15 Brewer, a 13 Rubio, który rozdał również 10 asyst i skradł 5 piłek. Fatalnie w zespole gospodarzy zagrała ławka rezerwowych, która zdobyła tylko 5 oczek (wszystkie J.J. Barea), podczas gdy rezerwowi Thunder 40.

Liderzy zespołów:

Punkty: Durant 48 – Pekovic 31

Zbiórki: Adams 9 – Love 14

Asysty: Durant 7 – Rubio 10

Przechwyty: Durant, Ibaka, Lamb 2 – Rubio 5

Bloki: Perkins, Adams 2 – Love 1

———————————————————————————————————————–

Milwaukee Bucks – Phoenix Suns 100:116 (26:28, 23:32, 29:27, 22:29)

Suns po raz drugi z rzędu zagrali dziś bez Erica Bledsoe, który w poniedziałkowym starciu z Clippers podkręcił prawe kolano. Jego brak nie przeszkodził im jednak w dość łatwym zwycięstwie nad najsłabszą drużyną ligi – Milwaukee Bucks.

W miejsce Bledsoe w pierwszej piątce wyszedł dziś Gerald Green i był najlepszym strzelcem Phoenix. Zdobył najlepsze w sezonie 24 punkty z 14 rzutów, kilkakrotnie dziurawiąc kosz potężnymi wsadami. Kandydat do konkursu wsadów? Green zapisał także na swoim koncie 5 przechwytów, co jest jego nowym rekordem kariery, a gospodarze byli dziś z nim na boisku aż plus 36.

Jeszcze lepiej wyglądali kiedy na parkiecie był Channing Frye, który rzucił 22 punkty z 12 rzutów, 6-krotnie trafiając za trzy, a Suns byli z nim aż plus 44. 15 oczek dodał Goran Dragic, a 14 z ławki Markieff Morris.

Dla Bucks najlepiej punktował Brandon Knight, autor 25 oczek z 12 rzutów. Rozdał do tego 8 asyst. 12 punktów dołożyl Ersan Ilyasova, 20 O.J. Mayo, a 16 Caron Butler.

Liderzy zespołów:

Punkty: Knight 25 – Green 24

Zbiórki: Middleton 8 – Plumlee 9

Asysty: Knight 8 – Smith 8

Przechwyty: Ilyasova, Knight, Mayo 1 – Green 5

Bloki: Sanders, Knight, butler, Udoh 1 – Frye 2

———————————————————————————————————————–

Philadelphia 76ers – Portland Trail Blazers 101:99 (32:19, 20:31, 17:26, 32:23)

14 grudnia w spotkaniu z Sixers koszykarze Blazers ustanowili rekord organizacji trafiając 21 trójek. Dzisiaj z kolei ich drogę do kosza znalazło 3 z 22 prób zza łuku i to był jeden z powodów dzisiejszej porażki.

Jeszcze na początku czwartej kwarty Portland po dwóch celnych wolnych Wesley’a Matthewsa prowadzili 84-77 i wydawało się, że są na dobrej drodze od kolejnej wygranej, nawet pomimo tego, że goście zaczęli mecz od prowadzenia 16-2.

Następnie jednak Sixers zanotowali run 16-0 i wyszli na 6-puktowe prowadzenie. Blazers udało się jednak doprowadzić do wyrównania, a ostatnia minuta była bardzo emocjonująca. Najpierw na 36 sekund do końca meczu niecelny rzut Michaela Cartera-Williamsa dobił Thaddeus Young, a następnie tylko jednego z dwóch wolnych wykorzystał Matthews i gospodarze musieli faulować.

Również tylko jednego z dwóch wolnych trafił MCW i w walce o zbiórkę piłkę wybił Lavoy Allen. Tak się przynajmniej wydawało, ponieważ sędziowie po sprawdzeniu całej sytuacji na monitorze zmienili decyzję i przyznali piłkę Sixers. Na linię ponownie powędrował tym razem Spencer Hawes i zrobiło się plus 4 dla gości.

Do 2 oczek straty zmniejszył LaMarcus Aldridge, ale po chwili Evan Turner ponownie wyprowadził Philly na 4-puktowe prowadzenie. Wtedy gospodarze postanowili nie brać ostatniej przerwy na żądanie, na kosz pognał Damian Lillard i zrobiło się 99-101 dla Sixers.

Wtedy błąd popełni Turner, który wyprowadzając piłkę zza linii końcowej stracił ją na rzecz Lopeza i Blazers mieli szansę na doprowadzenie do dogrywki a nawet zwycięstwo. O czas poprosił trener Terry Stotts. Piłka trafiła do Lillarda, ten minął MCW, ale jego lay up nie znalazł drogi do kosza i to goście mogli ostatecznie cieszyć się z wygranej. Po tej ostatniej akcji przez kilka chwil na parkiecie leżał MCW, który dostał z łokcia od Younga, próbującego zablokować rozgrywającego gospodarzy.

Young rzucił dziś najwięcej w sezonie 30 punktów, trafiając 14 z 20 rzutów. 23 oczka (9/23 z gry) dodał Turner, 16 z 16 rzutów MCW, a 12 z ławki Tony Wroten.

W szeregach Blazes najskuteczniejszy był Aldridge, autor 29 punktów, ale z aż 30 rzutów. Zebrał do tego 14 piłek. 17 oczek (6/20 z gry) dołożył Lillard, 13 (4/12) Matthews, a double-double na poziomie 14 punktów i 15 zbiórek zanotował Lopez. Double-double zapisał też na swoim koncie Batum, zbierając 10 piłek i rozdając 10 asyst. Francuz rzucił dziś tylko 4 oczka, trafiając 1 z 9 rzutów. 16 punktów z ławki dodał Mo Williams, z czego 11 w drugiej kwarcie.

Gospodarze byli dziś wyjątkowo nieskuteczni i trafiali jedynie 36,4 proc. sowich rzutów.

Liderzy zespołów:

Punkty: Young 30 – Aldridge 29

Zbiórki: Hawes, Carter-Williams 9 – Lopez 15

Asysty: Hawes 7 – Batum 10

Przechwyty: Hawes 4 – Matthews, Williams 2

Bloki: Turner, Carter-Williams, Allen 1 – Aldridge 5

———————————————————————————————————————–

Charlotte Bobcats – Sacramento Kings 113:103 (32:27, 33:25, 24:30, 24:21)

Kings są w tym sezonie okropni w defensywie. Nie inaczej było dziś. Zresztą kiedy dajesz sobie wrzucić 113 punktów od takiej drużyny jak Bobcats, to nie dziw się, że przegrywasz mecz.

Goście prowadzili już 15 punktami w drugiej kwarcie po tym jak zrobili run 17-0, a ostatecznie wygrywali 65-52 po pierwszej połowie. Dopiero wtedy do gry wzięli się Kings, którym udało się jeszcze przed ostatnią częścią meczu zmniejszyć straty do 7 oczek, a w połowie czwartej ćwiartki do tylko trzech po rzucie DeMarcusa Cousinsa.

Na więcej jednak goście im już nie pozwolili, a konkretnie Al Jefferson, który rzucił 10 z  ostatnich 14 punktów Cats w tym meczu, na które Kings odpowiedzieli jedynie trójkami Isaiah Thomasa, Marcusa Thorntona i jednym celnym wolnym Jasona Thompsona, i goście przerwali swoją serię 5 porażek z rzędu.

Najwięcej punktów dla Charlotte zdobył dziś Kemba Walker – 30 , trafiając 12 z 19 rzutów, w tym 4 z 6 trójek. 27 z 21 rzutów dodał Jefferson, 16 (7/13 z gry) Gerald Henderson, 12 Ramon Sessions, a 10 debiutujący w pierwszej piątce Chris Douglas-Roberts.

26 punktów (8/23 z gry), z czego 16 w trzeciej kwarcie rzucił Cousins, zbierając do tego 11 piłek. 21 oczek z 17 rzutów i 8 asyst dołożył Thomas. 12 z ławki Thornton, a double-double na swoim koncie zapisali Rudy Gay (17 punktów, 10 zbiórek) i Thompson (15 oczek, 14 zebranych piłek).

Liderzy zespołów:

Punkty: Walker 30 – Cousin 26

Zbiórki: McRoberts 11 – Thompson 14

Asysty: Walker 6 – Thomas 8

Przechwyty: Jefferson 2 – Cousins 2

Bloki: Douglas-Roberts, McRoberts, Jefferson, Tolliver 1 – Acy 2

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 4/01/2014 – wielki mecz Duranta, emocje w Portland

  1. Nie ma co, ale Durant rozegrał chyba najlepszą kwartę w życiu. Love za to nie wytrzymał psychicznie i przestrzelił osobiste. To już chyba trzeci mecz, w którym nie wykorzystuje dobrej okazji na wygranie meczu. Widać, że Joe Johnsonem to on nie jest i chyba trzeba przestać rozpisywać pod niego decydujące akcje.

  2. W przypadku Portland, ten kto wygrywa trójkami, od trójek też ginie. Takim drużyną, nigdy nie wiedzie się w play off.

  3. Moim zdaniem Blazers,w przypadku takiego meczu jak z Charlotte ,powinni w 4 kwarcie specjalni pudłować trójki. Po prostu. statystyki nie oszukasz. Jak raz nawrzucasz zdecydowanie powyżej normy,to prędzej ,czy pózniej przyjdzie dzień,w którym będzie bardzo poniżej. Tym razem było to „prędzej” i stąd porażka z 76ers.

Comments are closed.