Mecze gorszego Boga #4 Bobcats Kings

 

To już trzeci mecz w przeciągu 10 dni w wykonaniu Bobcats, którego będę świadkiem. Legenda głosi, że jeśli obejrzę jeszcze 1 do końca tygodnia to w następnym drafcie z #1 wybrany zostanie Cygan, ligę wygra drużyna składająca się z samych białasów, a Ty Corbinowi objawi się duch Reda Auerbacha i Jazz zdominują ligę na lata- mimo całej miłości do Utah, nie wiem czy jestem skłonny do takiego poświęcenia. Słyszałem, że liczba kroplówek w szpitalu jest ograniczona.

 

Szlagiery takie jak Bobcats Kings to prawdziwy rarytas dla fanów basketu sygnowanego nazwiskiem najpopularniejszego gracz obrońców tęczy. Czekam na prawdziwy festiwal cegieł w wykonaniu Rudego Gaya i jego słynnych jumperków mocno wzorowanych na rzutach wolnych DeAndre Jordana. Na szczęście zarówno dla Kings i Bobcats będę dzisiaj bardzo wyrozumiały, bo dosłownie przed chwilą usłyszałem nowych Młodych Wilków Popkilera i wątpię by cokolwiek zraniło któryś z mych zmysłów bardziej od młodych nadziei polskiej sceny rapowej.

 

Oczekiwania przed meczem

 

Stephania Ready będzie ubrana w czarną kieckę i nie będzie pokazywana zbyt często z profilu (nos…). Al Jefferson zrobi alley-oopa i nie będzie to część kolejnego Shaqitn a fool. Rudy Gay będzie skuteczny jak John Rambo w Rambo i rzuci 35 punktów. Gerald Henderson zdominuje jutrzejsze TOP10 i przynajmniej 2 akcje z nim w roli głównej znajdą się w zestawieniu.

 

Prognozy przedmeczowe

Zwycięstwo Bobcats 100-97 (choć do takiego wyniku może okazać się niezbędna dogrywka) oraz nagrodę MVP dla DeMarcusa Cousinsa, który przy Alu Jeffersonie ma szanse wykręcić cyferki na poziomie 30/12. Dużo punktów z pomalowanego obu zespołów- zwłaszcza Kings powinni forsować akcje pod kosz.

Według bukmacherów faworytem tego spotkania są gospodarze, bet365 za zwycięstwo Bobcats płaci 183% zainwestowanej sumy, natomiast stawiając na Kings można podwoić swój wkład.

 

Pierwsza kwarta

 

Pierwsze 6 minut meczu uświadomiło mi dlaczego Bobcats i Kings nie należą do najpopularniejszych zespołów ligi. 15:12 dla gospodarzy w meczu, którym najbłyskotliwsze są aparaty fotoreporterów (obu). Właśnie dostałem SMSa od Tomka Jacykowa, że jest bardzo zniesmaczony pomijaniem Gaya w ataku przez Thomasa, który podaje wyłącznie do Cousinsa. Dobrze prezentuje się Henderson, który zdobył 12 punktów w 9 minut i wyprowadził Bobcats na prowadzenie 23:16. Nieźle prezentuje się Cousins, zdobywca 10 punktów, natomiast Thomas potwierdza tezę, że jest świetnym zawodnikiem z ławki ale co najwyżej przyzwoitym starterem. Bobcats totalnie zdominowali Kings w pierwszej kwarcie i po layupie Sessionsa zakończyli kwartę wynikiem 35:22.

MVP kwarty- Gerald Henderson

 

Druga kwarta

 

Zaczyna się podobnie do pierwszej, Bobcats powiększają przewagę do 18 punktów (42:24).Kings jeśli trafiają to tylko z linii rzutów wolnych, jeśli ten mecz skończy się blowoutem to powieszę sobie nad łóżkiem plakat z Cody Zellerem. Po 4 minutach drugiej kwarty Kings trafiają z gry a tym, który zmienia obliczę meczu jest Acy, który chwilę później notuje blok i schodzi z boiska. Kings notują run 9:0 zmniejszając straty do 9 oczek. Ooo w końcu na ekranie śmignął mi Gay, ale Henderson powitał go czymś w stylu blockoprzechwytu, Jacyków wciąż niezadowolony. Stephanie Ready w czarnej kiecce, niestety okazuje się, że jest bardzo przeciętna i poza nosem rozczarowująca jest również jej sylwetka. Koniec z wyczekiwaniem na wywiady pomeczowe. Rudy Gay notuje stratę a mecz coraz bardziej przypomina WNBA. Jeśli pamiętacie porównanie Zellera do Hansbrough to zmieniam zdanie- wygląda jak hybryda Tylera i Bartosza Kurka. Interesuje mnie amerykańska wersja reklamy Monte. Trójka Kemby Walkera, który w końcu się obudził, kończy pierwszą połowę i czirliderki przejmują parkiet przy stanie 56:43

MVP drugiej kwarty- Ramon Sessions

 

W barwach Sacramento poza Cousinsem nikt nie zasługuje na słowa pochwały. Center Kings świetnie sprawuje się w ataku, ale przy Alu Jeffersonie to i Cezary Trybański byłby w stanie wykręcić DD. Thomas kompletnie sobie nie radzi z rozgrywaniem a do tego rzuca na fatalnej skuteczności, można odnieść wrażenie, że na boisku widzi tylko Cousinsa. Rudy Gay imponuje 0/4 i zdobyciem 1 punktu z rzutu wolnego. Jacyków jest bardzo zdenerwowany i pyta na twitterze czy Mike Malone jest homofobem?

 

Trzecia kwarta

 

Nie minęła nawet minuta trzeciej kwarty a Cousins przekroczył barierę 20 punktów (piętnasty raz z rzędu) czym potwierdził, że od Jeffersona w obronie gorzej sobie radzi jedynie Marcin Kamiński. Po trójce McLemore’a i layupie Thomasa Kings zmniejszają straty do 6 punktów i przy stanie 56:50 dla gospodarzy Steve Clifford prosi o czas. Kemba Walker może być niewidoczny przez większość meczu ale w gdy przeciwnicy się zbliżają do remisu to on ciągnie w pojedynkę zespół. Rudy Gay trafił z gry przy okazji będąc faulowanym przez Hendersona. Kemba Walker jest naprawdę liderem(10 punktów w 5 minut trzeciej kwarty)- kolejna trójka- inna sprawa, że Thomas krył go gorzej od bodyguardów Kennedy’ego. 66:60 dla Charlotte na 7 minut przed końcem trzeciej ćwiartki. Jefferson dostaje kolejną czapę od Acy’ego, który jest jedynym pozytywnym aspektem wymiany z Raptors. Gay siada na ławce i na pozycji nr 3 zastępuje go Derrick Williams. Nie wiem czy repertuar zagrań ofensywnych Cody Zellera ogranicza się tylko do wsadów, ale nawet jeśli tak to wychodzą mu one całkiem nieźle- po akcji 2plus1 rokkie Bobcats wychodzą na prowadzenie 74:66. Thomas notuje właśnie airballa za 3, którego nie powstydziłby się JR Smith, a im częściej pokazywany jest Steve Clifford tym większe odnoszę wrażenie, że jest nieślubnym synem sędziego Joe Crawforda (bądź też ojcem).

 

MVP trzeciej kwarty- Kemba Walker

 

Czwarta kwarta

 

rozpoczęła się od mojej pięciominutowej drzemkim wybaczcie ale Mecze Gorszego Boga zawsze są spotkaniami podwyższonego ryzyka. Obudziłem się przy stanie 84:76 dla gospodarzy. McLemore oddał rzut rozpaczy przypominający wczorajsze zagranie Anthony’ego kończące spotkanie z Wizzards. 89:79 po jumperze Hendersona a Thomas gra Montabasketball.Jefferson łapie 6 faul przy próbie zbiórki na 1:45 przed końcem i po celnych wolnych Cousinsa przewaga Bobcats stopniała do 91:85. Naa kłopoty Henderson, który trafia spod kosza i po kilku neudanych rzutach Kings, gospodarze prowadzą 93:85 i pewnie zmierzają po zwycięstwo na 40 sekund przed końcem.Koniec, 95:87- Cousins 30 punktów i 17 zbiórek, Gay 1/6 FG, Walker do 24 punktów dołożył 5 zbiórek.

 

Przynoszę szczęście Rysiom, 3 mecze i same wygrane, jeśli ma ktoś kontakt z Jordanem to proszę o rekomendację na stanowisko talizmanu. To wszystko na dzisiaj i do zobaczenia podczas kolejnych klasyków.

Hej;)

Komentarze do wpisu: “Mecze gorszego Boga #4 Bobcats Kings

  1. podobają mi się te mecze jak je tak opisujesz:) chyba obejrzę jakiś następny:)

  2. @Qcin,to nie fair,że jak się spotkają dwie słabiutkie drużyny- to w nagrodę dajesz TAAAAKĄ relację ; i to akurat podczas sezonu konia Blazers…może tak wprowadzić ,nie wiem „Mecze Lepszego(hehe) Boga”, Szczyt w Reykjaviku”, zresztą znalazłbyś odpowiedni tytuł dla meczów wiodących teamów:) proszę ,pomyśl nad tym

    1. Chłopie, to polega na tym że on pisze relacje z meczów których prawie nikt nie ogląda…. Po co ma opisywać mecze drużyn z czołówki, których mecze ogląda większość tutaj zaglądających?

      Ja nie widzę sensu.

  3. pewnie niebawem opiszesz mecz z udziałem Chicago
    tak beznadziejnie nieraz grają

  4. Tylko, że z założenia te mecze są relacjonowane, dlatego ze nikt ich nie ogląda. Ciekawe spotkanie obejrzy każdy i jakąś opinie sam sobie wyrobi, a tu? Kto normalny zarywałby nockę dla spotkań Charlotte?

    Z racji tego, iż mecz był o 1 to śledziłem pierwszą połowę tu oraz w Cleveland (kłopoty ze snem). W Sacramento mają naprawdę wielkie kłopoty z obroną, a 35 punktów wrzuconych w kwartę przez przez Bobcats jest wręcz kompromitacją. Obawiam się, że nawet Malone bez kolejnych ruchów kadrowych (może i coś tam potrafiący, ale rzadko przykładający się Gay jest ich najlepszym punktem w defensywie) nie zrobi z nich choćby średniaka w tym elemencie. Podobno rozglądają się za bostońskim Crawfordem, ja na ich miejscu spróbowałbym raczej z Shumpertem oraz co równie ważne rozejrzałbym się za jakimś zmiennikiem dla Cousinsa, bo taki komediant jak Acy owszem, jest ozdobą tego cyklu, ale wątpię, by w stolicy kalifornii się z tego śmiali…

  5. Na 4 artykuły w 3 byli Bobcats a w końcu mają bilans 11-14 i 7 miejsce na wschodzie trochę to nie fair, tym bardziej że zdarzają im się całkiem efektowne akcje, ale tutaj widać jak Charlotte ucierpiało na skutek kilku poprzednich,żałosnych sezonów. Ciekawe jak długo jeszcze za nimi będzie ciągnął się smród najbardziej wyśmiewanej drużyny NBA.

    1. Bobki mają pecha/szczęście, że akurat w dniach w których mam czas coś napisać ich mecze są najsłabiej się zapowiadającymi:) Im dłużej ich oglądam tym większą sympatią zaczynam ich darzyć, bo przypominają mi ubiegłorocznych Jazz- zwłaszcza Henderson i Walker są mili do oglądania.
      Dzisiaj, o ile dam radę, napiszę relację z Jazz Magic, choć Bobcats Raptors również kusi:)

    1. prawda, ale za rzadko mam okazję obejrzeć Jazz o normalnej godzinie i jak grają na Wschodzie to zawsze mają pierwszeństwo :)

Comments are closed.