42 punkty Love’a nie zatrzymały Spurs

42 punkty, trafione 8/9 z dystansu i 14 zbiórek Kevina Love nie wystarczyły by wyrwać wygraną w San Antonio. Gospodarze prowadzeni przez niesamowitego Tony’ego Parkera (to on był tego wieczora „tricky”, a nie Ricky) zaliczyli swoją 18 wygraną w sezonie.

Francuz uzbierał 29 punktów i 6 asyst, a dodatkowo miał wsparcie bardzo efektywnych Ginobiliego (20 punktów, 6/10 z gry, 9 asyst) i Leonarda (19 punktów, 8/11 z gry, 6 zbiórek, 5 asyst).

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Minnesota Timberwolves 11-12 30 24 35 21 110
San Antonio Spurs 18-4 27 35 18 37 117

Wnioski ze spotkania

  • Timberwolves mają wielkie problemy w obronie
    • W drużynie Adelmana jest wielka dysproporcja między grą zespołu w ataku i obronie. Ofensywa nie może być problemem gdy ma się tak uzdolnionych graczy jak Love czy Martin przy wsparciu solidnych Pekovicia i Brewera, a także świetnie kreującego grę Rubio. Problemy są w defensywie. Obwodowi obrońcy T’wolves nie stanowią żadnego zagrożenia dla  graczy takich jak Parker czy Ginobili. Są zbyt wolni, często gubią się na zasłonach lub są zbyt nastawieni na przechwyt zamiast zmusić rywala do trudnego rzutu. Mało tego, gdy po jednym zwodzie przepuszczają PG/SG przeciwnika pod kosz to nie ma tam nikogo mogącego ich zatrzymać. Pek i Love nie są zwrotni, a dodatkowo żaden z nich nie jest dobrym blokującym. To nie wszystko – wczoraj w końcówce często wręcz unikali kontaktu (jak choćby Kevin schodzący z drogi Ginobiliemu na layup). Tak nie da się grać w lidze i choć Minnesotę ogląda się fajnie to kariery w PO z takim składem im nie wróżę.
  • Podstawowa piątka Spurs nie jest w rzeczywistości ich najlepszą piątką
    • Osoby nielubiące Spurs na początku sezonu delektowały się nieskutecznością Duncana. Gdy weteran odzyskał trochę formy – koncentrują się na problemach z produktywnością podstawowego składu Popovicha. Nie wiedzą jednak chyba, że Pop w ostatnich latach dzieli skład na dwie (w miarę równe) połowy. W ten sposób gdy starterzy nie są w stanie uciec mocnej piątce rywali, to na przełomie 1/2 i 3/4 kwarty zmiennicy odjeżdżają bo po prostu mają na boisku więcej talentu. Nie oszukujmy się. Biorąc pod uwagę dotychczasowy sezon, S5 w zależności od matchupów powinno wyglądać tak: Parker – Ginobili – Leonard – Duncan – Splitter lub Parker – Belinelli – Ginobili – Leonard – Splitter/Duncan. To są piątki jakie oglądamy w końcówkach (czasami z konkretnymi zadaniami wchodzą Green (3+D) i Diaw) i takie będziemy w największym wymiarze czasowym oglądali w PO.
  • Ginobili i Belinelli to najfajniejsza para białych nielotów od czasów Stocktona i Hornacka
    • Serio. W lidze, w której fani przedkładają efektywność Aldridge’a nad wsady Griffina taka para jest rzadkością. Obaj mają już na karku setki (jeśli nie tysiące) meczów. Obaj nie są przesadnie szybcy. Nie skaczą wysoko. Każdy może powiedzieć, że Manu nie można puszczać na lewą rękę pod kosz, a Marco zostawiać na dystansie. Co z tego, skoro i tak w meczu te dwa lisy potrafią wszystkich zaskoczyć. Tym co mnie osobiście najbardziej podoba się w ich grze jest ewidentna chemia między nimi. Wygląda to trochę jakby czytali sobie w myślach. Wystarczy jeden kontakt wzrokowy i oni już wiedzą że po trzech zasłonach, dwóch ścięciach i podaniu od podłogi jeden z nich będzie miał layup. Są niesamowici.
  • Trzecia kwarta Leonarda pokazała jego potencjał w ataku
    • Przy okazji ostatniego opisu spotkania Spurs wiele osób w komentarzach zwróciło uwagę na to, że Kawhi nie rozwija się w ataku tak bardzo jak się od niego oczekuje. Odpowiedź na to jest jedna – system Spurs. W trzeciej kwarcie, w której Kawhi potrafił zdobyć np. 10 punktów z rzędu w kolejnej akcji nie było podania do niego. Nie było izolacji (choć chciał tego np. komentujący mecz Sean Elliott). Było odegranie pod kosz (Kawhi w rogu blokował podwojenie) i wymuszenie faulu na Pekoviciu przez Duncana. W 99% klubów NBA Leonard dostałby piłkę na połowie z szeptem rozgrywającego „show me what you’ve got”. Nie tutaj. Dlatego też, w meczu w którym ewidentnie dobrze mu szło oddał zaledwie 11 rzutów (trafił 8). Gdyby był w Sacramento czy Toronto miałby regularne 20 fga na mecz i +20 ppg. Czy w takiej sytuacji rzeczywiście byłby lepszym graczem?
  • Kevin Love!
    • Jest gościem. Oglądając jego mecz można się złapać na tym, że nagle w trzeciej kwarcie patrzy się na boxscore, a tam on już ma 24 punkty i 12 zbiórek. Nie jest efektowny. Większość jego zagrań to dobitki, rzuty z półdystansu i dystansu (T’wolves mają świetnie rozpisane akcje dwójkowe) i punkty w kontrze + rzuty wolne. Gdy wpadnie jednak w trans (jak w trzeciej kwarcie) jest nie do zatrzymania. Wystarczy powiedzieć, że przeciwko Spurs trafił 8/9 z dystansu, a jego jedyne pudło było przez ręce Leonarda gdy odpalił klasyczny „heat-check”, a piłka była już w połowie drogi do kosza i się wykręciła. Mimo jego świetnego występu mam jednak sporą uwagę. W końcówce spotkania akcje T’wolves nie przechodziły przez jego ręce. Rzucali albo Pekovic, albo Rubio. Z jednej strony taki był po prostu plan Popovicha (odcinanie Love’a) i oddawanie miejsca graczom z gorszym rzutem. Z drugiej jednak gracz, który chce być traktowany jako gwiazda ligi musi sobie radzić z takimi sytuacjami.
  • Statystyki:
    • 36 : 62 – punkty w pomalowanym (czy mając Love’a i Pekovica nie powinno być bliżej remisu?)
    • 11/23 (47.8%) : 10/22 (45.5%) – skuteczność rzutów z dystansu
    • 22 : 32 – liczba asyst z dużą przewagą Spurs
  • Statystyka spotkania:
    • Punkty rezerwowych: 12 – 55 na korzyść Spurs

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Timberwolves: Love 42 (14zb), Brewer 9, Pekovic 18 (11zb), Rubio 15 (8ast), Martin 14, a także Cunningham 0, Mbah a moute 0, Hummel 0, Shved 7, Barea 5

Spurs: Duncan 12 (14zb, 8ast), Ayres 2 (8zb), Leonard 19 (6zb, 5ast), Parker 29 (6ast), Green 0, a także Bonner 5, Diaw 12, Joseph 2, Mills 4, Ginobili 20 (9ast), Belinelli 12

Komentarze do wpisu: “42 punkty Love’a nie zatrzymały Spurs

  1. W Minnesocie powinni tęsknić za AK47, on by zdecydowanie zrobił różnicę w obronie, typowy gracz robiący te wszystkie małe rzeczy na parkiecie. Z drugiej strony widać ostatnio słabszą dyspozycję Martina i często tych jego oczek Wilkom brakuje

  2. Eee Tam. Narzekać na atak Wolves. Byki nie mają żadnego ataku.

  3. Niektórzy wypowiadając się na temat Leonarda wspominają że podobnie było z Diaw’em. Chemia na lini Manu-Marco jest od razu zauważalna i mam nadzieję że do PO dojdą do perfekcji. Tu się znajduje odpowiedź na pytanie czy zastąpienie Neal’a Belinellim było dobrym ruchem Spurs.

  4. Ja nie widzę w ogóle pomysłu na rozwój Minnesoty. Love prawdopodobnie nie podpiszę kolejnej umowy – bo znów nie zagrają w PO. A oni poza s5 praktycznie nie mają alternatywy. Na ich miejscu szukałbym szybko jakiejś wymiany. Love może gdzieś opchnąć, jeśli odejdzie Love to ta ekipa utknie na długie lata z niczym. Bo reszta to solidni gracze ale żaden to nie jest najwyższa półka. Albo ewentualnie może spróbować wyciągnąć Asika?

  5. Adrian
    Wymiana Love’a za Asika (+ coś jeszcze) to trochę szalony plan, bo dwóch najlepszych zbierających ligi obok siebie to szok. Co prawda oni akurat nie robią sobie na parkiecie kolizji, bo Howard raczej woli grę w pomalowanym, a Love raczej rozciąga obronę rywali po za pomalowane… ale jakoś nie wierzę w taki scenariusz. Po za tym Asik nie pójdzie tam, gdzie jest Pek.

    Ja bardzo bym chciał, żeby Love poszedł gdzieś, gdzie ma szansę grać o wszystko, ale osobiście nie widzę gdzie by to było. San Antonio w miejsce Duncana, który wiadomo, że kiedyś skończy karierę?
    Sam jestem ciekaw.

    Mateusz jak słusznie zauważyłeś Leonard ma trochę małe szanse na rozwój ofensywny w zespole z tak ułożonym atakiem. Korzystniejsza dla niego by była wymiana, bo w wielu zespołach mógłby spokojnie grać drugie skrzypce i grać na poziomie 20+10. Jednak jest młodym zawodnikiem i dobrym obrońcą, dlatego nie widzę, żeby SA chętni byliby do oddania go.

    1. Asik w miejsce Peka np. Asik jest dużo lepszym obrońcom a tego Minnesocie brakuję. Przyznam że chyba zgrzeszę ale ja też zmieniłbym trenera- nie widzę myśli szkoleniowej w tej ekipie. Ekipa tłumaczone zawsze kontuzjami – teraz już nie ma wytłumaczenia. Na ich szczęście Memphis zawodzi – Pelicans mają kontuzję podobnie GSw- więc w teorii powinno być lekko. A tutaj mimo sprzyjających okoliczności na ekipę PO nie wyglądają.

Comments are closed.